Marion Lennox - Nie bój się uczuć

Здесь есть возможность читать онлайн «Marion Lennox - Nie bój się uczuć» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Nie bój się uczuć: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Nie bój się uczuć»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Do Kora Bay, nadmorskiej miejscowości turystycznej położonej na australijskim wybrzeżu, zawitał pewnego dnia luksusowy jacht, którego właściciel, doktor Ryan Connell, zaczął przyjmować pacjentów w znakomicie wyposażonym ambulatorium na pokładzie. Doktor Rose O’Meara, która do tej pory udzielała pomocy chorym w lokalnym punkcie medycznym, niemal natychmiast straciła pacjentów i pracę. Czy Ryan rzeczywiście chciał ją pozbawić środków do życia i perspektyw na przyszłość?

Nie bój się uczuć — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Nie bój się uczuć», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Twarz Rose spłonęła rumieńcem. Odwróciła się w stronę Ryana i powiedziała cicho:

– Robi pan ze mnie publiczne pośmiewisko. Proszę natychmiast zejść z mojej łodzi!

– Pośmiewisko? – zaoponował Ryan. – Czy to ja krzyczę histerycznie na cały port, czy to ja urządzam sceny?

– Mówię po raz ostatni! Proszę zejść z mojej łodzi!

– Na pana miejscu posłuchałbym, młody człowieku – doradził z pomostu turysta – inaczej bowiem ta młoda dama dostanie apopleksji.

– Ta pani udziela tutaj pierwszej pomocy – odezwał się następny głos – a ten pan to nowy lekarz. Czyż nie piękna z nich para?

Grono słuchaczy się powiększało. Rozwścieczona Rose dostrzegła, że Ryan leciutko się uśmiechnął, porozumiewawczo mrugnął do leciwego doradcy, a potem jednym susem znalazł się na pomoście i wyjął jej z rąk cumę.

– Proszę wsiadać, pani doktor. Proszę wsiadać, pojeździć sobie trochę na rowerze przy blasku księżyca, a kiedy pani wróci, dokończymy rozmowę.

– Nie ma czego kończyć – żachnęła się Rose.

– Niechże się pani wreszcie zajmie sterem. Ja tymczasem zwolnię linę dziobową.

– Dziękuję – powiedziała cicho i powoli zeszła na pokład. Za chwilę odbije od brzegu, zostawi za sobą przystań, „Mandalę”, wszystkie wspomnienia i Ryaa Connell będzie już odtąd tylko słodko-gorzkim snem.

ROZDZIAŁ ÓSMY

Poranne przyjęcia w punkcie medycznym, jak zwykle w niedzielę, nie zabrały Rose dużo czasu. Takiego dnia ludziom nie chciało się nie tylko chorować, ale i plotkować. Nazajutrz zaś wszystkie obowiązki przejmie Ryan. Gabinet na „Mandali” był znacznie lepiej wyposażony niż jej punkt, a kiedy jeszcze na wzgórzu pod miastem otworzy swe podwoje szpital… Cóż, nikt chyba nie zatęskni za Rose, łącznie z Ryanem Connellem. Bez trudu znajdzie sobie do pomocy innego lekarza, a miasteczko wkrótce zacznie czerpać korzyści z nowo powstałej kliniki. Tylko brak stałej, fachowej opieki lekarskiej stał dotąd na przeszkodzie temu, by Kora Bay wykorzystała wszystkie atuty swego wspaniałego położenia. A Roger Bain zatroszczy się już o właściwą reklamę…

Nie mając dziś na głowie turystów, Rose odwiedziła bank, prawnika i agenta nieruchomości, w Kora Bay bowiem, miejscowości mającej status letniska, firmy takie funkcjonowały także podczas weekendów. Rose miała nadzieję, że uda się jej załatwić wszystko w jedno popołudnie. Każdy następny spędzony tutaj dzień byłby dla niej udręką.

Sama przed sobą musiała przyznać, że nie chodzi jej tylko o Kora Bay. Jak najprędzej chciała się też oddalić od Ryana Connella, gdyż jego obecność sprawiała, że przestawała nad sobą panować, nie potrafiąc przeciwstawić się tej drugiej, dziwnej istocie, która – jak się okazało – skrycie w niej mieszkała.

Cóż to za idiotyzm, myślała, zmierzając do kancelarii prawnika. Kto to widział, żeby wpadać w taką furię jak wczoraj? Zachowała się jak dziewczątko, które przeżywa pierwszy zawód miłosny. Zadurzyła się jak nastolatka, zaślepiona zmysłowym magnetyzmem, którym promieniował ten człowiek. I pomyśleć, że wiedziała o nim tylko tyle, iż jest sprawnym lekarzem. Nic więcej!

– W każdym porcie ma na pewno jedną żonę i trzy narzeczone – rzuciła z przekąsem, ale mimowolnie słowa te wypowiedziała chyba głośno, albowiem porządkująca towar przed sklepem sprzedawczyni wyprostowała się i spojrzała na nią ze zdziwieniem. Trudno, i tak wszyscy w Kora Bay uważają ją za wariatkę. Szacowne matrony ostatecznie zwyciężyły. Rose O’Meara musi skapitulować.

Gdy pod wieczór wracała do domu, musiała przyznać, że dzień, chociaż smutny, był zarazem pomyślny. Prawnik zadba o wypełnienie testamentu dziadka, agent zajmie się sprzedażą domku i „Krokodylka”, którym do tego czasu obiecał się zaopiekować jeden z miejscowych rybaków. Zdołała także wynająć chłopca do opieki nad ogródkiem wokół domu, a w końcu zamknęła punkt medyczny i oddała klucze w administracji portu. Teraz pozostawało już tylko się spakować i ruszać do Brisbane.

Spakować się… W domu Rose chodziła z kąta w kąt i nie wiedziała, od czego zacząć. Gdziekolwiek spojrzała, wszędzie napotykała pamiątki z przeszłości. Ściągnęła z szafy walizkę, wytarła ją z kurzu, otworzyła i… zesztywniała na odgłos pukania do drzwi.

– To pewnie chłopak do ogródka – mruknęła. Umówiła się z nim, że wpadnie jeszcze dzisiaj i zobaczy, co trzeba zrobić.

Kiedy otworzyła drzwi, w pierwszym odruchu chciała zatrzasnąć je z powrotem. Za progiem stał Ryan Connell.

– Skończyłaś pakowanie? – spytał uprzejmie. Rose na wszelki wypadek oparła się o framugę.

– Co… Nie rozumiem.

– Skończyłaś pakowanie? Jedziesz do Brisbane?

– Nie… Tak. Skąd wiesz? Skąd… pan wie?

– Zaniepokoiłem się, kiedy twoja łódź nie wróciła wczoraj do przystani. Potem przypomniałem sobie o rowerze, bo tak naprawdę nie bardzo wierzyłem, że chcesz tylko pojeździć sobie po rafach. Wsiadłem więc w samochód i objechałem zatokę, aż wreszcie odnalazłem twoją łódź przy starej przystani. Nie trzeba wielkiej inteligencji, żeby odgadnąć, że za twoim zniknięciem stoi Roger Bain. Dziś rano poszedłem do niego…

– Roger Bain nic nie wie o moim wyjeździe do Brisbane. Nie zważając na gest protestu, Ryan minął ją w progu i wszedł do środka.

– Wystarczyło mi to, co powiedział. Więc tak po prostu pozbawił cię pracy, hę? – Ryan wyjrzał przez okno wychodzące na ocean i gwizdnął z podziwu. – Piękny widok.

– Nikt pana nie zapraszał do środka. Proszę wyjść!

– Ani mi się śni – oznajmił Ryan. – Rose, czy zdajesz sobie sprawę z tego, co cię czeka w Brisbane?

Poczuła się nagle zbita z tropu.

– Poszukam pracy. Chyba nie będzie z tym kłopotów?

– Wydaje ci się, że tak prosto z ulicy wejdziesz do jakiegoś szpitala, a oni będą tam na ciebie czekać?

– To znajdę sobie inne zajęcie – mruknęła Rose. – Tutaj nie mam już czego szukać.

– Tutaj możesz się zająć medycyną.

– Dopiero za sześć tygodni, a nie zdziwiłabym się, gdyby za sześć miesięcy.

– Głupstwa gadasz – obruszył się i chwycił ją za nadgarstek. – Powiesz mi wreszcie, o co chodzi?

Rose usiłowała wyszarpnąć dłoń, ale Ryan ścisnął jej rękę mocniej.

– Co tu jest do mówienia? – szepnęła. – Sam zgadłeś, że jadę do Brisbane i że muszę tam znaleźć pracę. Tutaj nikt mnie nie zatrudni. Nie mam wyboru.

– Nie masz już ani centa?

– To nie twoja sprawa.

– Rose, dobrze wiesz, że poruszę niebo i ziemię, a się dowiem. Lepiej sama mi powiedz.

Westchnęła ciężko. W saloniku na samym wierzchu leżały jej rachunki i za późno było, żeby je schować.

– Bank udzielił mi pożyczki na dwieście dolarów, które pokryją koszty pogrzebu, a resztę będę miała na podróż. Pieniądze ze sprzedaży domku pójdą na spłacenie dotychczasowych kredytów i procentów.

– Aż tak źle?

– Musiałam pielęgnować dziadka.

– Trzeba go było umieścić w domu starców.

– Nie! – Bardziej krzyknęła to niż powiedziała. Patrzył na nią przez długą chwilę, potem pokiwał głową i zapytał:

– I co zamierzasz zrobić?

– Dobrze wiesz. Jadę do Brisbane.

– Nie ma mowy. Umrzesz tam z głodu. Sto dolarów, czy ile tam ci zostanie, starczy raptem na bilet autobusowy i kilka noclegów.

– Ale…

– Wiem, wiem – powiedział zmęczonym głosem. – Musisz mieć pracę. A więc będziesz ją miała, lecz tutaj.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Nie bój się uczuć»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Nie bój się uczuć» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Nie bój się uczuć»

Обсуждение, отзывы о книге «Nie bój się uczuć» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x