Marion Lennox - Nie bój się uczuć

Здесь есть возможность читать онлайн «Marion Lennox - Nie bój się uczuć» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Nie bój się uczuć: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Nie bój się uczuć»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Do Kora Bay, nadmorskiej miejscowości turystycznej położonej na australijskim wybrzeżu, zawitał pewnego dnia luksusowy jacht, którego właściciel, doktor Ryan Connell, zaczął przyjmować pacjentów w znakomicie wyposażonym ambulatorium na pokładzie. Doktor Rose O’Meara, która do tej pory udzielała pomocy chorym w lokalnym punkcie medycznym, niemal natychmiast straciła pacjentów i pracę. Czy Ryan rzeczywiście chciał ją pozbawić środków do życia i perspektyw na przyszłość?

Nie bój się uczuć — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Nie bój się uczuć», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czesała właśnie włosy, których dzisiaj nie miała zamiaru związywać, ponieważ dziadek lubił ich widok na wietrze, gdy usłyszała, że pod dom podjeżdża samochód. Podeszła do drzwi, pewna, że to przedsiębiorca pogrzebowy, który obiecał zabrać ją do auta mającego jechać tuż za karawanem, tymczasem na ganku zobaczyła rozwścieczonego Ryana Connella.

– Czy wie pani może, która godzina? – zapytał ze złowieszczą uprzejmością.

– Tttak – wyjąkała. – Jest… – zerknęła na zegarek – prawie dziesiąta.

– Prawie dziesiąta – powtórzył i pokiwał głową. – Prawie dziesiąta, ale pani dopiero raczyła się obudzić, tak?

– Chyba nie powinno to pana obchodzić, kiedy się kładę, a kiedy wstaję – odparła niechętnie. – Można wiedzieć, co pana do mnie sprowadza?

– Odbieram pani prawa do cumowania przy moim pomoście – rzucił ostro. – Powiedziałem, że mogę się zgodzić na zacumowanie pani łodzi, jeśli turyści nie będą wchodzić mi w paradę, tymczasem już drugi raz cała ich gromada tłoczy się u burty „Mandałi”, bo pani nie chciało się w porę wstać.

– To nie tak… – zaczęła Rose, ale nie pozwolił jej dokończyć.

– No proszę, „to nie tak”, tymczasem dwa kolejne ranki spóźnia się pani do pracy, a ja muszę opędzać się od ciekawskich. A może… – Ryan zmarszczył brwi – może dzisiaj postanowiła pani trochę zaszaleć i stąd ten odświętny strój?

Rose poczuła wzbierającą w niej złość, ale odpowiedziała obojętnie:

– Nie umawiałam się na dzisiaj z żadnymi turystami, a poza tym wczoraj wieczorem zdjęłam z pomostu tablicę informacyjną, nikt więc nie może tam na mnie czekać.

– Iście profesjonalne podejście – skrzywił się kpiąco. – Prowadzimy sobie wycieczki, kiedy chcemy. – Rose otwierała już usta, żeby się odciąć, lecz nie dopuścił jej do głosu. – Sądziłem, że po… emocjach wczorajszego wieczoru zapomniała pani o tablicy, więc sam ją wystawiłem.

– No proszę, cóż za uprzejmość. Najpierw wtrąca się pan do moich spraw, a potem przyjeżdża tutaj ze skargami, że panu przeszkadzam.

– Zrobiłem to tylko dla pani dobra. Dzisiaj mamy piątek i sądzę, że to jeden z dni, kiedy turystów jest najwięcej. I żeby wtedy właśnie brać sobie urlop…

– To nie pana sprawa, doktorze, kiedy pracuję, a kiedy biorę urlop. Pan nic nie ma do mnie i ja nic nie mam do pana. Proszę wracać na swój elegancki jacht, do swojej oryginalnej praktyki lekarskiej i do swoich wystawnych kolacyjek.

– Z pewnością to zrobię, bylebym tylko miał spokój. Tymczasem z panią od początku są same kłopoty.

– Ze mną?! – Rose nie posiadała się z oburzenia. – Jeszcze pan…

– Doktor O’Meara? – Żadne z nich nie spostrzegło, kiedy do pokoju wszedł przedsiębiorca pogrzebowy, który z rękami założonymi do tyłu i z lekko pochyloną głową stał teraz o kilka kroków od nich, usiłując zwrócić na siebie uwagę.

– Bardzo przepraszam, że przeszkadzam, pani doktor, ale dochodzi już dziesiąta i musimy jechać.

Rose, która była nadal zła i oburzona, musiała mieć dziwny wyraz twarzy, gdyż przedsiębiorca z profesjonalną uprzejmością uścisnął rękę Ryana i pospieszył z wyjaśnieniami:

– Nazywam się Henry Blake i prowadzę zakład pogrzebowy. Bardzo się cieszę, że pani doktor nie będzie sama podczas tej smutnej ceremonii. Bardzo się martwiłem, że nikt nie będzie jej towarzyszył przy składaniu ciała dziadka do grobu.

Ryan spojrzał zdumiony na Rose.

– Co to wszystko znaczy? – spytał.

Rose sztywno podeszła do czarnego samochodu.

– Pan Connell nie przybył tutaj, żeby dotrzymać rai towarzystwa. Bardzo dziękuję, panie Blake. Możemy jechać.

– Pani dziadek…? – dobiegł ją głos Ryana.

Przedsiębiorca pogrzebowy dostrzegł szok na twarzy mężczyzny i postanowił tak rozwiązać całą sytuację, żeby wszyscy byli zadowoleni. Nieznajomego uznał za osobę bliską pani doktor, najpewniej za jej kochanka, sądząc po ożywionej rozmowie, jaką przed chwilą prowadzili. Nawet jeśli nie miał racji, wolał, żeby nieutulona w żalu wnuczka nie siedziała samotnie w jego samochodzie, a później nie znosiła samotnie ciężaru pogrzebu. Gdyby na przykład miała zasłabnąć, powinien być w pobliżu ktoś, kto się nią zajmie.

– Dziadek pani doktor zmarł przedwczoraj – poinformował lekarza. – Byli dla siebie najbliższymi osobami, mieszkali razem, a teraz…

Rose odwróciła się, żeby jak najprędzej przerwać to odsłanianie jej sekretów. Chciała nakazać Henry’emu Blake’owi, żeby jak najprędzej ruszał, tymczasem napotkała wzrok Ryana i w obawie, że utraci kontrolę nad sobą, zaczęła szybko mówić:

– Przepraszam za dzisiejszy kłopot, doktorze Connell, to się już więcej naprawdę nie powtórzy. Tylko że w tej sytuacji… – Urwała i poczuła, że z oczu płyną jej łzy.

– Do diabła! – wykrzyknął Ryan, choć był bardziej zły na siebie niż na kogokolwiek innego. – Dlaczego nic mi pani nie powiedziała? Przecież mógłbym…

– Niewiele mógł pan zrobić – rzekła smutno Rose. – Wczoraj na chwilę pomógł mi pan zapomnieć o wszystkim i jestem za to wdzięczna. Ale teraz muszę już jechać, doktorze Connell.

– Czy mogę jechać z panią? – Ryan podszedł do niej i łagodnie wziął ją w objęcia. – Rose, czemu mi nie powiedziałaś? – Delikatnie ujął jej podbródek i uniósł go do góry. Zobaczyła wpatrzone w siebie, pełne powagi oczy. – Naprawdę.

Ktoś powinien być dzisiaj przy tobie, a skoro nie ma nikogo innego… – Ryan potrząsnął głową i rzucił w kierunku Blake’a: – Jedziemy, Rose niepewnie zaprotestowała.

– Nie, pan nie… Nie jesteś…

– Nie jestem odpowiednio ubrany? – Ryan spojrzał ponuro na swoje wyprasowane jasne spodnie i białą koszulę.

– Chyba rzeczywiście.

– Proszę się nie martwić – zapewnił przedsiębiorca pogrzebowy, zadowolony, że cała sytuacja zaczyna się klarować.

– Niewielu mężczyzn w tych stronach ma ciemne garnitury, a jeszcze rzadziej wkładają je w dni, które zapowiadają się tak upalnie jak dzisiejszy. Nie będzie się pan wyróżniał.

– Czy mogę, Rose?

Wpatrywała się w niego w napięciu. Kiedy rano leżała w łóżku, a później się ubierała, dręczyło ją dziwne uczucie lęku. Razem z dziadkiem trzymali się na uboczu życia miasteczka, które w zamian podejrzliwie traktowało starego odludka i jego ekstrawagancką wnuczkę. Wykorzystywali jej wiedzę medyczną, gdy tego potrzebowali, ale żywili wobec niej mieszane uczucia. Nie znaczyło to jednak, że na pogrzebie zjawi się niewiele osób. Mieszkańcy Kora Bay nigdy nie przepuszczali takich okazji. Rose przypuszczała zatem, że przyjdzie jej zetknąć się z odrobiną prawdziwego współczucia i mnóstwem fałszywego wścibstwa. Gdyby miała przy sobie kogoś, na kim mogłaby się wesprzeć, kto uchroniłby ją od niedyskretnych pytań… Kogoś? Nie. Właśnie Ryana, Ryana, przy którym poczuje się mniej osamotniona i wystawiona na żer ciekawskich spojrzeń. Wszystkie myśli musiały być wypisane na jej twarzy, gdyż Ryan bez słów odgadł odpowiedź.

– Więc jedźmy. Najwyższa pora.

Przez cały czas ceremonii trzymał ją za rękę. Siedzieli w pierwszym rzędzie i słuchali przemówienia pastora, który w prostych słowach opowiadał o życiu Toma O’Meary.

Rose słuchała tych słów z dumą i wzruszeniem. Przestała płakać. Żywot dziadka się dopełnił, i dobrze o tym wiedziała. Serce słabło z każdym dniem, a tętniak aorty czynił stan chorego beznadziejnym. Żal nad utratą bliskiego człowieka jest uczuciem egoistycznym, bo w istocie oznacza strach przed samotnością. Teraz jednak, gdy palce Ryana ściskały jej dłoń, nie czuła się już tak beznadziejnie opuszczona.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Nie bój się uczuć»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Nie bój się uczuć» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Nie bój się uczuć»

Обсуждение, отзывы о книге «Nie bój się uczuć» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x