Julia Quinn - Urodzinowy prezent

Здесь есть возможность читать онлайн «Julia Quinn - Urodzinowy prezent» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Urodzinowy prezent: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Urodzinowy prezent»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rudowłosa, energiczna Eleanor już nie wierzy, że spotka odpowiedniego kandydata na męża. Prowadzi dom ojcu, wiejskiemu pastorowi i to ją zadowala. Jednak pewnego dnia, w czasie spaceru, prosto pod jej stopy spada z drzewa urodziwy młodzieniec…

Urodzinowy prezent — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Urodzinowy prezent», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W ostatnich dniach myśli o Ellie do tego stopnia zajmowały mu głowę, iż wstydził się, że ludzie muszą machać mu ręką przed oczami, ponieważ patrzył gdzieś w dal. Nie mógł nic na to poradzić, musiał myśleć o niej, ale stwierdził, że ma przy tym głupawy uśmieszek i smętnie wzdycha.

Ciekaw był, czy to mu kiedykolwiek przejdzie. Miał nadzieję, że nie.

Zanim dotarł do końca podjazdu, przypomniał sobie trzy zabawne komentarze wygłoszone przez Ellie poprzedniego wieczoru, wyobraził sobie, jak wygląda, kiedy ściska Judith, i zastanowił się nad tym, co będą robić tej nocy.

Od tych snów na jawie zrobiło mu się gorąco, a uwaga nieco się przytępiła, dlatego w pierwszym momencie nie zorientował się, że koń dziwnie się denerwuje.

– Spokojnie, Whistler, dobry chłopiec! – powiedział, ściągając cugle. Ale wałach go nie słuchał, parskał jakby ze strachu i z bólu.

– Co, u diabła? – Charles nachylił się i próbował uspokoić Whistlera, poklepując go po długiej szyi. To jednak nie pomogło i wkrótce Charles musiał skupić wszystkie swoje siły na utrzymaniu się w siodle.

– Spokojnie, Whistler, spokojnie!

Bez rezultatu. W jednej minucie Charles trzymał cugle w rękach, a w następnej już frunął przez powietrze, nie mając czasu nawet przekląć. Wylądował na prawej nodze, tej samej, którą nadwerężył w dniu, w którym spotkał Ellie.

Dopiero teraz przeklął, i to nie raz. Nie uśmierzyło to jednak ani bólu, ciągnącego się przez całą łydkę, ani też złości.

Whistler parsknął po raz ostatni i pełnym galopem ruszył w stronę Wycombe Abbey, zostawiając Charlesa ze zranioną nogą. Charles obrócił się na kolana i na czworakach dotarł do najbliższego pnia. Tam usiadł i dalej przeklinał. Obmacał kostkę przez but i ze zdumieniem stwierdził, że puchnie dosłownie w oczach. Spróbował ściągnąć trzewik, lecz ból okazał się zbyt mocny. Znów trzeba będzie go przeciąć. Kolejna para dobrych butów do wyrzucenia.

Jęknął, sięgnął po kij, który mógł posłużyć mu jako laska, i powoli zaczął kuśtykać w stronę domu. Ból był wprost zabójczy, ale nie pozostawało mu nic innego, jak kontynuować wędrówkę. Zapowiedział przecież Ellie, że nie będzie go przez kilka godzin, nikt więc nie zauważy jego nieobecności.

Poruszał się wolno i bardzo niepewnie. Wreszcie jednak dotarł do końca podjazdu i przed oczami ukazało mu się Wycombe Abbey.

I nie tylko. W jego stronę już pędziła Ellie, głośno wykrzykując jego imię.

– Charles! – wrzeszczała. – Dzięki Bogu! Go się stało? Whistler wrócił! Krwawi i…

Gdy tylko do niego dopadła, przestała mówić, żeby złapać oddech.

– Whistler krwawi? – zdziwił się Charles.

– Tak. Stajenny nie jest pewny, dlaczego, a ja nie wiedziałam, co się z tobą stało, i… A co się stało?

– Whistler mnie zrzucił i zwichnąłem kostkę.

– Znów?

Charles z niesmakiem popatrzył na prawą nogę. -To ta sama. Przypuszczam, że nie zaleczyła się od poprzedniego razu.

– Boli cię?

Popatrzył na nią jak na wariatkę. -Jak wszyscy diabli.

– No tak, domyślam się. Oprzyj się na mnie. Wrócimy razem do domu.

Charles zarzucił rękę na ramię żony i podtrzymywany przez nią zaczął kuśtykać.

– Czuję się tak, jakby mi się drugi raz przyśnił zły sen -stwierdził.

– Bo przeżyliśmy już coś podobnego – zachichotała Ellie. -Lecz, jeśli dobrze sobie przypominasz, nie spotkalibyśmy się, gdybyś wtedy nie zwichnął nogi, a już na pewno nie oświadczyłbyś mi się, gdybym nie zajęła się twoimi obrażeniami z taką czułością i delikatnością.

– Z czułością i delikatnością! – prychnął. – Przecież ty wprost ziałaś ogniem!

– No tak, bo nie mogłam dopuścić do tego, żebyś użalał się nad sobą.

Kiedy zbliżyli się już do domu, Charles oświadczył:

– Muszę iść do stajni zobaczyć, dlaczego Whistler krwawi.

– Możesz tam iść po opatrzeniu stopy.

– A ty możesz się tym zająć w stajni. Jestem pewien, że ktoś tam ma nóż, którym rozetniesz mi but.

Ellie przystanęła.

– Nalegam, żebyś wrócił do domu, gdzie będę mogła sprawdzić, czy nie złamałeś żadnej kości.

– Nic nie złamałem.

– Skąd to wiesz?

– Bo już wcześniej łamałem kości i znam to uczucie.

Pociągnął ją, starając skierować w stronę stajni, ale Ellie jakby zapuściła korzenie.

– Ellie! – wybuchnął. – Chodźmy!

– Przekonasz się, że jestem bardziej uparta, niż ci się wydaje.

– Jeśli to prawda, to znaczy, że jestem w kłopocie – mruknął.

– Co to oznacza?

– To, że powiedziałbym, że jesteś uparta jak przeklęty muł, ale nie powiem tak, bo obraziłbym muła.

Ellie odskoczyła, puszczając go.

– O, doprawdy!

– Na miłość boską – burknął Charles, rozcierając łokieć, w który uderzył się przy upadku. – Pomożesz mi się dostać do tych cholernych stajni, czy mam kuśtykać sam?

Ellie w odpowiedzi obróciła się na pięcie i pomaszerowała w stronę Wycombe Abbey.

– Przeklęta uparta baba! – mruknął. Na szczęście miał swoją laskę i już kilka minut później osunął się na ławkę w stajni. – Niech ktoś mi przyniesie nóż! – krzyknął. Czuł, że jeśli zaraz nie zdejmie tego przeklętego buta, opuchlizna i tak go rozerwie.

Stajenny o imieniu James natychmiast podbiegł do niego z nożem.

– Whistler krwawi, milordzie – oznajmił.

– Już słyszałem. – Charles skrzywił się i zaczął ciąć cholewkę jednego z prawie najlepszych butów. Te najlepsze zniszczyła już Ellie.

Podszedł do niego Thomas Leavey, który nadzorował stajnie i w opinii Charlesa był jednym z najlepszych znawców koni w całym kraju, i oznajmił:

– Znaleźliśmy to pod siodłem.

Charlesowi dech zaparło w piersiach. Leavey trzymał w dłoni zgięty, zardzewiały gwóźdź. Nie był zbyt długi, lecz ciężar Charlesa w siodle wystarczył, by go wbić w grzbiet Whistlera i przyprawić konia o wielki ból.

– Kto siodłał mojego konia? – spytał ostro Charles,

– Ja – powiedział Leavey.

Charles spojrzał na wiernego mastalerza. Dobrze wiedział, że Leavey nigdy w życiu nie skrzywdziłby konia, już prędzej człowieka.

– Czy masz pomysł, w jaki sposób mogło do tego dojść?

– Zostawiłem Whistlera samego w stajni na minutę albo dwie, zanim pan przyszedł. Mogę się jedynie domyślać, że ktoś się tu zakradł i umieścił gwóźdź pod siodłem.

– Ale kto, u diabła, mógł chcieć zrobić coś takiego? – zdziwił się Charles.

Nikt mu nie odpowiedział.

– To nie był przypadek – stwierdził wreszcie Leavey. – Przynajmniej tyle jest pewne. Takie rzeczy nie zdarzają się przypadkiem.

Charles wiedział, że stajenny ma rację. Ktoś z całą premedytacją doprowadził do tego, że koń go zrzucił. Krew zakrzepła mu w żyłach. Ktoś prawdopodobnie chciał jego śmierci.

Usiłował przetrawić ten fakt, kiedy do stajni wtargnęła Ellie.

– Jestem stanowczo zbyt miłą osobą – oznajmiła wszem i wobec.

Stajenni tylko na nią patrzyli, najwyraźniej nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć.

Ellie podeszła do Charlesa.

– Daj mi nóż – oświadczyła. – Zajmę się twoim butem.

Podał go jej bez słowa, wciąż wstrząśnięty niedawnym zamachem na jego życie.

Ellie usadowiła się mało elegancko u jego stóp i zabrała się do rozcinania buta.

– Kiedy następnym razem porównasz mnie do muła – syknęła – lepiej u niego szukaj pomocy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Urodzinowy prezent»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Urodzinowy prezent» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Urodzinowy prezent»

Обсуждение, отзывы о книге «Urodzinowy prezent» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x