– Znajdziesz mnie w pokoju dziecinnym, gdybyś mnie potrzebowała.
– Będę pamiętać – odparła Ellie ze śmiertelną powagą. Judith ruszyła ku drzwiom, ale nagle się odwróciła, podbiegła do Charlesa i pocałowała go prędko w rękę.
– To dlatego, że masz taką kwaśną minę, a powinieneś mieć słodką.
Charles pogładził dziewczynkę po głowie.
– Dobrze, kochanie, postaram się zachowywać jak należy.
Judith uśmiechnięta wybiegła z sypialni, beztrosko zatrzaskując za sobą drzwi.
Ellie popatrzyła na Charlesa.
– Wyglądasz bardzo poważnie.
– Bo jestem poważny – wybuchnął. Usłyszał, że jego głos brzmi śmiesznie. Do diabla, czuł się jak młody, niedoświadczony chłopak. Nie wiedział, dlaczego jest taki zdenerwowany. Ale też i nigdy nie próbował nikomu wcześniej wyznać miłości.
Cóż, nie spodziewał się, że zapłonie do własnej żony takim uczuciem.
– Ellie – zaczął.
– Czy ktoś jeszcze się rozchorował? – przerwała mu z zatroskaną miną. – Czy ta legumina…
– Nie, nie, nie o to chodzi. Po prostu muszę ci coś powiedzieć.
Poczuł, że głupieje.
– Po prostu nie bardzo wiem, jak się do tego zabrać.
Ellie przygryzła wargę w nagłym zdenerwowaniu. Ich małżeństwo zapowiadało się tak dobrze, a tymczasem Charles wyglądał tak, jakby chciał prosić ją o rozwód. To oczywiście wykluczone w wypadku człowieka o jego pozycji, Ellie jednak nie mogła pozbyć się wrażenia, że chodzi mu właśnie o to.
– Kiedy się pobieraliśmy – zaczął Charles – wiedziałem, jakie warunki musi spełnić to małżeństwo.
– Wiem – przerwała mu Ellie, czując, że ogarnia ją panika. -Przecież te warunki były całkiem jasne. Ale jeśli zastanowisz się nad nimi, to zdasz sobie sprawę, że…
– Proszę, pozwól mi skończyć! – Charles podniósł rękę do góry. – To dla mnie bardzo trudne.
Dla mnie też, pomyślała Ellie ponuro. Zwłaszcza że to ty chcesz mnie zostawić.
– To, co próbuję ci powiedzieć…, Do diaska! – Przeczesał ręką włosy. – To trudniejsze niż przypuszczałem.
O nie, pomyślała Ellie. Jeśli on ma zamiar złamać mi serce, z pewnością mu tego nie ułatwię.
– Próbuję powiedzieć, że się pomyliłem. Nie chcę żony, która…
– Nie chcesz żony? – wydusiła z siebie Ellie.
– Nie! – krzyknął, a potem ciągnął już normalnie: – Nie chcę żony, która będzie odwracać wzrok, gdy będę ją zdradzał!
– Chcesz, żebym się przyglądała?
– Nie, chcę, żebyś wpadła w furię!
Ellie była już teraz bliska łez.
– Próbujesz mnie celowo rozgniewać? Starasz się mnie zranić?
– Na Boga, nie! Wszystko źle zrozumiałaś! Nie chcę być niewierny, nie chcę cię zdradzać! Chcę tylko, żebyś kochała mnie tak mocno, że gdybym cię zdradził, czego nie zrobię, że chciałabyś mnie poćwiartować!
Ellie przez moment patrzyła na niego, aż w końcu szepnęła:
– Rozumiem.
– Naprawdę rozumiesz? Bo chcę przez to powiedzieć, że cię kocham. I chociaż mam wielką nadzieję na to, że odwzajemniasz moje uczucia, to nawet jeśli na razie tak nie jest, pogodzę się z tym, ale musisz mi powiedzieć, że mogę liczyć, że to się zmieni. Że chociaż trochę cię obchodzę.
Ellie zdusiła jęk i zakryła twarz dłońmi. Drżała tak, że Charles nie wiedział już, co o tym myśleć.
– Ellie? – spytał zaniepokojony. – Ellie, kochana, powiedz coś! Proszę, odezwij się do mnie.
– Ach, Charles! – wydusiła z siebie wreszcie. – Jesteś takim głupcem!
Charles aż się cofnął, czując, że serce ściska mu się do bólu.
– Oczywiście, że cię kocham. Równie dobrze mogłabym to sobie napisać na czole.
– Naprawdę? – zdumiał się.
– Naprawdę. – Głos Ellie z trudem było słychać, bo mówiła, śmiejąc się i płacząc jednocześnie.
– Wydawało mi się, że tak może być – przyznał i aby ją rozdrażnić, przybrał swoją ulubioną minę uwodziciela. -Jeszcze nigdy nie miałem takich kłopotów z kobietami.
– Przestań! – krzyknęła Ellie i rzuciła w niego poduszką. -Nie psuj tego cudownego momentu udawaniem że ułożyłeś cały scenariusz!
– Wobec tego, co mam robić? Całe życie byłem uwodzicielem i teraz nie bardzo wiem, jak mam się zachować.
Ellie uśmiechnęła się radośnie.
– Powinieneś podejść tu do łóżka i uściskać mnie, najmocniej jak potrafisz.
Charles usiadł przy niej.
– A teraz – podjęła Ellie z uśmiechem na twarzy, w oczach, we włosach i w palcach. – Teraz powinieneś mnie pocałować.
Delikatnie musnął jej wargi.
– Tak?
Ellie pokręciła głową.
– Nie, to za skromnie. A poza tym wcale mnie nie objąłeś.
Charles wziął ją w ramiona i wciągnął ją sobie na kolana.
– Mógłbym cię tak trzymać przez całe życie – szepnął,
– Obejmij mnie mocniej!
Roześmiał się.
– Ale twój żołądek… Nie chcę…
– Mojemu żołądkowi już nic nie dolega – odparła Ellie. -Widocznie zadziałała siła miłości.
– Naprawdę tak sądzisz? – spytał, chichocząc, Ellie skrzywiła się.
– To była najbardziej ckliwa rzecz, jaką w życiu powiedziałam, prawda?
– Chyba nie znam cię dostatecznie długo, żeby móc wydać taką opinię, zważywszy jednak na twoją gadatliwość, raczej bym się z tym zgodził.
– Och, wszystko jedno! Powiedziałam szczerze, co myślę.
Zarzuciła mu ręce na szyję i mocno uścisnęła.
– Nie wiem, jak do tego doszło, ponieważ nie spodziewałam się, że kiedykolwiek cię pokocham, ale tak się stało i przez to lżej mi na żołądku.
Charles zatrząsł się od śmiechu.
– Czy miłość powinna być taka wesoła? – spytała Ellie. – Nie zamierzam się na nic skarżyć, lecz sądziłam, że zakochana osoba powinna cierpieć udręki.
Charles ujął jej twarz w dłonie i popatrzył na nią z powagą.
– Odkąd zostałaś moją żoną, poważnie się poparzyłaś, ciężko się zatrułaś, a przecież nie wyliczam wszystkich ataków Claire. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o udręki, to doświadczyłaś ich już dostatecznie dużo.
– Cóż, prawdziwych udręk doznałam raz albo dwa – przyznała Ellie.
– Tak? A kiedy?
– Kiedy uświadomiłam sobie, że cię kocham.
– To było takie nieznośne?
Ellie popatrzyła na swoje ręce.
– Pamiętałam tę okropną listę, którą sporządziłeś, zanim się pobraliśmy. I to, że pragniesz mieć żonę, która przymykałaby oczy na twoje zdrady.
– Byłem szalony – westchnął Charles. – A właściwie wcale nie szalony, tylko po prostu głupi. No i nie znałem ciebie.
– Myślałam jedynie o tym, że nigdy nie potrafię być taką bierną, godzącą się na wszystko żoną, jakiej chciałeś, i jak bardzo będzie mnie boleć twoja zdrada. – Pokręciła głową. – Przysięgam, że słyszałam, jak mi serce pęka.
– Taka sytuacja nigdy nie będzie miała miejsca – zapewnił. Nagle na jego twarzy pojawiła się podejrzliwość. – Chwileczkę! Dlaczego przyprawiło cię to zaledwie o jeden czy dwa momenty udręki? Wydaje mi się, że moja niewierność jest godna przynajmniej całego dnia cierpień.
Ellie roześmiała się.
– Cierpiałam tylko do chwili, w której uświadomiłam sobie, kim jestem. Widzisz, zawsze dostawałam to, czego chcę, jeśli tylko odpowiednio się postarałam. Stwierdziłam więc, że muszę się po prostu o ciebie starać.
Jej słowa nie były poezją, lecz Charlesowi serce i tak śpiewało w piersiach.
Читать дальше