Jude Deveraux - Słoneczko

Здесь есть возможность читать онлайн «Jude Deveraux - Słoneczko» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Słoneczko: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Słoneczko»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Walka o władzę, przygody, namiętności i… może miłość?
Na imię jej Aria. Jest piękną lecz arogancką sukcesorką tronu małego królestwa w Europie. Po burzy, jaką rozpętali spiskowcy w jej kraju, Aria przeżywa prawdziwą burzę u wybrzeży Florydy, z której ratuje ją dzielny porucznik marynarki Stanów Zjednoczonych, J.T.Montgomery.
Porucznik Montgomery nie może nie zauważyć urody Arii, ale czy pod maską godności, chłodu i dobrych manier dostrzeże kobietę zdolną do wielkich namiętności? A ona? Na co się zdecyduje, gdy przyjdzie jej wybierać pomiędzy koroną a mężczyzną, którego zesłał jej los?

Słoneczko — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Słoneczko», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To zupełnie się nie nadaje – powiedziała Aria, przyglądając się swemu lustrzanemu odbiciu.

– Przecież to jest Mainbocher – zaprotestowała kobieta. – Można zebrać w kilku miejscach, dopasować rękawiczki.

– No, może. Spójrzmy dalej.

– Schiaparelli?

– To biorę. Proszę porządnie zapakować.

– Dobrze – odparła niepewnie sprzedawczyni. – Czy pani ma z sobą bagaż?

– Nie mam bagażu. Musisz postarać się o walizkę.

– Ależ proszę pani, w tym sklepie nie sprzedajemy walizek.

Aria uznała, że kobieta stwarza sztuczne problemy.

– No, to znajdź gdzie indziej. To ma być porządnie zapakowane, w bibułkę. – Amerykanie naprawdę wydawali jej się dziwaczni. Ciekawe, co też wyprawiają z ubraniami.

Kobieta wycofała się z garderoby. Szepnąwszy coś do Mavis, która wybiegła ze sklepu, zwróciła się do J.T.

– To chwilę potrwa. Trzeba będzie dopasować.

J.T. wstał.

– Nie mamy czasu. Za kilka godzin muszę stawić się na Key West. Jaki rozmiar nosi ta pani?

– Szóstkę. Idealną szóstkę, tyle że stroje nie zawsze są idealne – odrzekła dyplomatycznie sprzedawczyni.

– No, więc niech pani da jej wszystkie szóstki, które są w sklepie.

Kobieta wytrzeszczyła oczy.

– To będzie mnóstwo kosztowało. Poza tym kartki na ubrania…

J.T. wyjął z kieszeni rulonik banknotów, składający się ze studolarówek. Zaczął odliczać.

– Niech pani powie, że wszystkie szóstki, które były w sklepie, miały usterki i trzeba je było wycofać ze sprzedaży. Proszę mi wierzyć, że wuj Sam nie będzie miał nic przeciwko poświęceniu kilku ciuchów w zamian za to, czym ta pani może mu się zrewanżować.

Kobieta wytrzeszczyła oczy na pieniądze.

– Mamy też pantofle.

J.T. nadal wyciągał banknoty z pliku.

– I rękawiczki. I pończochy. I, oczywiście, bieliznę. Jest też dział z biżuterią.

J.T. przestał odliczać pieniądze.

– Księżniczko – ryknął, budząc tym Billa, który omal nie Spadł z krzesła. – Chcesz jakąś biżuterię?

– Szmaragdy i parę rubinów, ale tylko jeśli są w odcieniu ciemnoczerwonym. No i naturalnie diamenty oraz perły.

J.T. mrugnął porozumiewawczo do sprzedawczyni.

– Nie sądzę, żeby ona chciała nosić szklane i złocone świecidełka, a pani?

– Z prawdziwych diamentów mamy parę bardzo ładnych kolczyków.

J.T. dołożył kilka setek.

– Weźmie je. Proszę dać wszystko, co jej pasuje.

W tej chwili ukazała się w drzwiach Mavis. Za nią stał rozespany człowiek zręcznym wózkiem, na którym znajdowała się piramida walizek z niebieskiego płótna i białej skóry.

– Gdzie mam to postawić? – spytał ponuro.

J.T. cofnął się, zostawiając dowodzenie sprzedawczyni.

– Jak pani ślicznie wygląda – wykrzyknęła kobieta w chwilę później, wszedłszy do garderoby. – Jest pani w tym doprawdy uroczo.

Aria przejrzała się w lustrze. Przez całe życie była na widoku publicznym, więc dbałości o wygląd nauczyła się w bardzo młodym wieku. Stroje ze sklepu istotnie były piękne, wprawdzie dość skąpe w materiał, ze względu na wojnę, ale dobrze skrojone, więc bardzo ładnie układały się na ciele. Aria miała jednak wrażenie, że od szyi wzwyż bardzo różni się od Amerykanek. Długie Włosy miała zebrane do tyłu i związane w nieporządny kok, twarz bladą, całkiem pozbawioną rumieńców.

– Ten pani przystojny młody człowiek bardzo się już niecierpliwi – powiedziała przepraszająco sprzedawczyni.

– Nie jest mój, a poza tym wcale nie wydaje mi się szczególnie przystojny – stwierdziła Aria, wykręcając głowę, żeby sprawdzić, jak układa się szew na pończosze. – Czy jesteś pewna, że Amerykanki noszą takie krótkie sukienki? – Sprzedawczyni nie odpowiedziała, więc Aria obrzuciła ją spojrzeniem. Stwierdziła, że kobieta wybałusza na nią oczy.

– Nie jest przystojny? – powiedziała w końcu.

Arii przeleciało przez myśl, że w zasadzie nigdy do tej pory nie przyjrzała się porucznikowi Montgomery’emu. Rozchyliła zasłony garderoby i zerknęła.

J.T siedział rozparty na niezbyt udanej kopii antycznego krzesła. Nogi wyciągnął przed siebie, tak że Mavis każdorazowo musiała go obchodzić łukiem, dłonie wsadził do kieszeni. Miał szerokie ramiona, płaski brzuch, długie i niezwykle umięśnione nogi. Ciemne włosy układały się faliście ku tyłowi głowy, pod gęstymi rzęsami było widać niebieskie oczy. Nos prosty, wąski, wargi o bardzo ładnym rysunku; w podbródku znajdował się niewielki dołek.

Aria wróciła w głąb garderoby.

– Ten kapelusz chyba mi się przyda.

– Dobrze, proszę pani. Jednak przystojny, prawda?

– Wezmę też wszystkie pończochy. I możesz zapakować ten zielony komplet.

– Dobrze, proszę pani. – Kobieta wyszła z garderoby, nie otrzymawszy odpowiedzi na pytanie.

Aria uśmiechnęła się do swego odbicia w lustrze. Spędziła na bezludnej wyspie kilka dni z niezwykle przystojnym człowiekiem i nawet nie zwróciła na to uwagi. Naturalnie, trzeba było wziąć pod uwagę jego rozpaczliwe maniery, które przesłaniały wygląd. Jeszcze w Lankonii siostra pokpiwała sobie z Arii, że będzie spędzać czas z przystojnymi amerykańskimi żołnierzami, a tymczasem ona spędziła w romantycznym osamotnieniu tydzień z nadzwyczaj przystojnym mężczyzną i wcale tego nie zauważyła.

– Księżniczko, czas na nas. Pociąg odjeżdża za godzinę, a musimy jeszcze dostać się na dworzec – powiedział ze złością J.T. siedząc za zasłonką.

Aria odczekała chwilę i wyszła z garderoby. Dość dumania o przystojnym mężczyźnie, pomyślała. Diabeł też podobno jest przystojny.

Mężczyzna imieniem Bill powitał ją gwizdnięciem, co wydało jej się obraźliwe, ale zanim zdołała cokolwiek powiedzieć, ten, który przyniósł walizki, zareagował tak samo. Wyglądało więc na to, że gwizdnięcie stanowi dość osobliwy komplement.

Porucznik Montgomery naturalnie nie powiedział ani słowa, tylko chwycił ją za ramię i energicznie pociągnął do wyjścia. Wyrwała mu się, co już weszło jej w krew, i usiadła.

– Nigdzie nie jadę z takimi włosami.

– Będziesz robić to, co ci każę. Ciesz się, że…

Sprzedawczyni stanęła między nim i Arią i wyjęła z kieszeni sukienki grzebień.

– Jeśli wolno mi zaproponować, chętnie panią uczeszę.

– Nie mamy czasu na takie kaprysy – burknął J.T.

Kobieta szybko rozczesała splątane włosy Arii i zebrała je w warkocz, który owinęła jej dookoła głowy.

– Wygląda jak korona – powiedziała z zadowoleniem.

Aria spojrzała w małe lusterko i zobaczyła swą fryzurę, ale natychmiast zauważyła też, jak pogardliwie przygląda jej się Mavis. Pomocnica sprzedawczyni miała włosy do ramion, efektownie zaczesane do tyłu. Wyglądała niezwykle modnie. Fryzura Arii doskonale pasowała do Lankonii, ale w Stanach Zjednoczonych sprawiała bardzo staroświeckie wrażenie.

J.T. odebrał jej lusterko.

– Będziesz mogła się podziwiać w pociągu. Chodźże. Czekają dwie taksówki, jedna na nas, druga na twój przeklęty bagaż.

Wyciągnął Arię ze sklepu na ulicę. Kiedy wciskał ją do taksówki, sprzedawczyni wybiegła ze sklepu z flakonikiem perfum.

– To dla pani – powiedziała. – Na szczęście.

Aria wyciągnęła do niej rękę, dłonią w dół. Jakimś atawistycznym instynktem, który przetrwał lata amerykańskiej wolności, kobieta ujęła Arię za czubki palców i dygnęła. Uświadomiwszy sobie, co robi, spłonęła rumieńcem.

– Mam nadzieję, że podobają się pani nowe stroje – powiedziała na pożegnanie i wróciła do sklepu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Słoneczko»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Słoneczko» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Słoneczko»

Обсуждение, отзывы о книге «Słoneczko» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x