Po długim zastanowieniu napisała: Chciałam dać ci znać, że byłam dziś na zakupach i kupiłam bardzo ładne ubrania w stylu, który, jak. sądzę, byś zaaprobował. Więc naprawdę nie musisz mi przesyłać tamtych rzeczy.
Byron: Byłaś na zakupach? Serio? Szkoda, że mnie tam nie było. Uwielbiam zakupy z tobą. Co kupiłaś'?
Amy zmarszczyła brwi, patrząc na ekran. No dobra, to było dziwne uczucie, dostać odpowiedź jak od Lance'a, ale napisaną w amerykańskim stylu Guya. Zastanawiała się, czy go nie zignorować, ale to wydawało się niegrzeczne, więc powiedziała mu o sklepie, który znalazła.
Odpisał: Dobrze znam sklep, o którym mówisz. To mała sieć. Przyjaciółka mojej matki pozowała do ich katalogu. Mówi, że mają najwygodniejsze, najbardziej twarzowe ubrania, jakie kiedykolwiek nosiła, a sesje fotograficzne zawsze organizują w jakichś zabawnych miejscach.
Amy: Nigdy wcześniej nie mówiłeś o znajomych ani rodzinie, o niczym związanym z życiem osobistym.
Byron: Nie mogłem, póki nie wiedziałaś, kim jestem. Teraz mogę. Jeśli chcesz słuchać. Możesz mnie zapytać o wszystko.
Amy powiedziała sobie, że nie powinna. Ten mężczyzna nie był kimś, kogo chciała poznać. Kłamczucha. Desperacko chciała go poznać. Spędziła z nim cztery najbardziej niewiarygodne tygodnie swojego życia. Nie okazał się tym, kogo się spodziewała, gdy opadła maska – jeśli można to tak ująć – ale chciała się dowiedzieć, kim był.
I tak zaczęły się cztery bite dni wypełnione e-mailową korespondencją. Rozmowy ciągnęły się w nieskończoność, często późno w noc. Amy zasypiała z laptopem i każdego dnia budziła się z wiadomością na „dzień dobry".
Odpowiadał na każde pytanie. Opowiadał jej o swoim dzieciństwie, kiedy krążył między sławnymi rodzicami, spędzając rok szkolny w Kalifornii, a lato w domu grand-mere w południowej Francji.
Amy: To jej kuchnia była inspiracją dla twojej?
Byron: Tak. Uwielbiałem spędzać tam czas. Mieszka w maleńkim domku pod Narbonne i hoduje własne kurczaki i kozy. Moja matka uważa, że jej proste pochodzenie to żenująca sprawa, ale ja zawsze uwielbiałem spędzać tam lato. To było jedyne miejsce, gdzie czułem., że mogę odpocząć i… sam nie wiem… być sobą.
Uznała, że to smutne – tak wcześnie zaczął nosić maskę człowieka znudzonego życiem. I była teraz pewna, że twarz, którą Byron Parks pokazywał światu, to maska. Przypomniała sobie, jak mówił, że może i nie jest Guyem, ale był zamknięty sam w sobie. Naprawdę okazał się oszpeconym bliznami człowiekiem ukrywającym się w wieży – tyle że to były blizny na duszy. Nie, żeby to usprawiedliwiało, co jej zrobił, ale teraz lepiej go rozumiała.
A potem nadszedł dzień, gdy tabloid z wiadomymi zdjęciami pojawił się w kioskach. Byron powitał Amy słowami: Mam nadzieję, że zrobiłaś zakupy na cały tydzień, bo przez jakiś czas będziesz chyba wolała unikać stania w kolejce do kasy.
Amy: Jest aż tak źle?
Byron: Wylądowaliśmy na okładce„ The Sun". Właściwie to zdjęcie nie jest takie złe. Ale znienawidzisz te w środku. Boże, tak mi przykro. Chciałbym dorwać w swoje ręce tę małą łasicę i udusić go paskiem od aparatu.
Oczywiście musiała sprawdzić. Z żołądkiem zaciśniętym w supeł podeszła do kolejki i zobaczyła zdjęcie. Zbliżenie rozwścieczonego Byrona, przyciskającego ją do piersi. Jedną dłonią zakrywał jej twarz, a drugą wznosił do obiektywu, jakby chciał się zasłonić albo go złapać.
Kiedy ludzie stali w kolejce za nią, nie miała śmiałości, żeby otworzyć pismo i zobaczyć, jakie zdjęcia są w środku, więc kupiła tabloid i zabrała go do domu. Potem gapiła się jak ogłuszona na ziarniste zdjęcia swej nagiej postaci biegnącej po schodach. Nagłówki jeszcze bardziej przyprawiały o mdłości: Byron Parks przyłapany ze swoją gospodynią.
Czy ktokolwiek, kto wie, gdzie była i co robiła, poskłada to w całość? Na szczęście nikt nie wspominał na okładce o St. Barts, więc osoby, które mogłyby się zorientować: Maddy, Christine, Elda i Meme, musiałyby przeczytać cały artykuł. Ponieważ żadna z nich nie czytywała takich pisemek, Amy czuła się względnie bezpieczna.
Co do artykułu, też okazał się nieprzyjemny. Autor twierdził, że Byron, który ma złamane serce z powodu rozstania z Gillian Moore, związał się z pulchną gospodynią, szukając pocieszenia.
Kiedy nieco ochłonęła, napisała w e-mailu: Cóż, wszystko to było do przewidzenia.
Byron: I nic się nie zgadza. Kiedy Gillian mnie rzuciła, bynajmniej nie złamała mi serca – Oprzytomniałem tylko, bo zdałem sobie sprawę, że nie podoba mi się mój styl życia. A co do głupot typu „pulchna", to obrażają tak kobiety na każdym kroku. Sugerują, że kobieta, która nie odpowiada ich definicji seksowności, może złapać mężczyznę, wykorzystując jego słabość po zawodzie miłosnym. Mógłbym za to zabić. Ale co z tobą? Radzisz sobie?
Amy: Nie wiem. Czuję się trochę roztrzęsiona, ale jakby to do mnie nie dotarło. Nie mogę sobie wyobrazić, jak bym się czuła, gdyby widać było moją twarz. A jak ty się masz?
Byron: Przede wszystkim jestem wkurzony. Ale to minie. Kilka osób spojrzało na mnie dziwnie, kiedy poszedłem, do sklepu kupić pismo, ale z drugiej strony mnóstwo ludzi gapiło się i szeptało, już gdy darowałem sobie bródkę i perukę. Fakt, że La Bete wyszła z wieży, to wielka nowina w Gustavii w tym tygodniu. Muszę przyznać, że brakuje mi Lance'a. Naprawdę cieszyłem się, będąc zwykłym gościem. Nigdy wcześniej tego nie miałem.
Amy skrzywiła się, pisząc: Więc pewnie wszyscy mężczyźni pracujący w forcie wiedzą, że to ja, nawet jeśli tu nikt nie wie. To naprawdę żenujące.
Byron: Tak mi przykro, Amy. Nie tylko z tego powodu, ale wszystkiego. Myślisz, że kiedyś mi to wybaczysz? Nie chciałem cię zranić. Wiem, że nigdy nie będziemy mogli być razem, że nigdy nie będę mężczyzną, o którym myślałaś, że go pokochałaś, ale może moglibyśmy zostać przyjaciółmi? Po prostu przyjaciółmi. Nie chcę bardziej naciskać.
Amy zastanawiała się nad tym długo i intensywnie przez resztę dnia. Zdjęcia w kioskach nie zmieniły właściwie jej życia, nie licząc wstydu, który przeżywała w głębi duszy. Pracowała w biurze, jak to robiła od lat, odbierała telefony od ludzi, którzy szukali niani, słuchała, jakie mają plany podróży, myślała o miejscach, do których chciałaby pojechać. Tego popołudnia namówiła Meme, żeby wyszła na dwór i pomogła jej przygotować ogród na przyjęcie.
Elda miała rację: Meme potrzebowała powietrza i ruchu. A Guy – nie, Byron – miał rację, że jeśli Amy będzie równie stanowcza wobec babci, jak była wobec niego, wywalczy zmianę. Więc kiedy Meme narzekała, że czuje się zbyt słabo, żeby robić coś więcej niż siedzieć i patrzeć, Amy postawiła stołek obok rabaty i wcisnęła babci sekator do rąk. W pierwszej chwili Meme oniemiała, potem zaczęła wydziwiać z powodu plamki wątrobowej na ramieniu, która z pewnością była rakiem skóry od słońca, ale Amy zmusiła się, przywołując całą siłę woli, żeby to zignorować.
Myślenie o Byronie stanowiło dobrą odskocznię. Ze wszystkich rzeczy, które powiedział, dwie zrobiły na Amy największe wrażenie: sprawiało mu przyjemność bycie zwykłym facetem, a kiedy dorastał, najbardziej lubił mieszkać w maleńkim domu z kurczakami i kozami, gdzie naprawdę mógł być sobą. Całe życie spędził jako syn legendarnego producenta Hamiltona Parksa i słynnej modelki Fantiny Follet. Ilu ludzi to wykorzystywało? Jak często ludzie zaprzyjaźniali się z nim ze względu na jego powiązania?
Читать дальше