Jakie to dziwne, widzieć policzki, nos i wyraziste brwi na twarzy innego mężczyzny. Różnica była zaskakująca. Nie chodziło tylko o brak bródki czy inne włosy. To jego ostrożna mimika, sztywna postawa. To był całkiem inny człowiek.
Przypomniała sobie, jak oglądała aktora w jakiejś roli, a potem widziała, jak udziela wywiadu, i zdała sobie sprawę, że prawdziwa osoba nie ma nic wspólnego z kreowaną postacią.
On też zauważył zmianę w niej i w jego oczach na ułamek sekundy rozbłysło niezadowolenie albo może żal. Potem odwrócił wzrok.
– Zrobiłem kawę – powiedział obojętnym głosem. – Nalać ci kubek?
Pokręciła głową.
– Sama sobie wezmę.
Więc Lance też przepadł, pomyślała, kiedy stawiała kubek. Ręka jej się trzęsła, gdy nalewała kawę. Straciła i kochanka, i przyjaciela.
– Czuję się tak, jakby umarł. Jakbym zakochała się w cudownym człowieku, dzięki któremu odkryłam doznania, o jakich wcześniej nie miałam pojęcia, który uczynił mnie szczęśliwą i żywą. A ostatniej nocy… umarł. Ale nie mam nawet ciała, nad którym mogłabym rozpaczać.
– Och, Amy. – Słyszała, że stanął za jej plecami i próbowała się odsunąć. – Nie, nie odsuwaj się – powiedział, obejmując ją od tyłu. – Pozwól mi się objąć. Proszę. Na chwilę.
– Masz jego głos – ledwo wykrztusiła przez łzy, kładąc rękę na jego dłoniach. – I dotykasz jak on. Kiedy mam zamknięte oczy, prawie mogłabym uwierzyć…
– Proszę, nie płacz. Proszę. – Kołysał ją, opierając brodę o czubek jej głowy. – Tak potwornie mi przykro, że nawet nie wiem, co powiedzieć.
– Trzymaj mnie. – Odwróciła się. Zaciskając z całej siły powieki, objęła go. Trzymał ją mocno, gdy szlochała przez długie, bolesne minuty, aż żal osłabł i wreszcie mogła normalnie oddychać.
– Lepiej?
– Trochę. – Wyprostowała się i wytarła twarz. – To tyle jeśli idzie o makijaż.
– Dobrze wyglądasz. – Pomógł jej jeszcze, ocierając kciukami policzki.
Spojrzała mu w oczy. Niebieskie, nie brązowe. Oboje zamarli. Spojrzał na jej usta i wiedziała, że chce ją pocałować.
Pokręciła głową i odchyliła się.
Skinął głową, akceptując wyznaczone przez nią granice. A potem na jej oczach jego twarz straciła cały wyraz. Czuła troska pomieszana z pełnym cierpienia pragnieniem zamieniła się w… nic. Tak po prostu. Pojawiła się ta sama znudzona mina, jaką miał na tylu zdjęciach. Amy zamrugała, widząc tę przemianę.
Odwrócił się i podszedł z powrotem do stołka barowego. Nawet chodził inaczej niż Lance: prościej, sztywniej. Chodził jak książę, zdała sobie sprawę, jak człowiek przyzwyczajony do tego, że najdrobniejsze jego życzenie traktowano jak rozkaz.
– Mamy kilka kwestii do omówienia – powiedział głosem równie bezbarwnym, jak jego twarz.
Kilka kwestii do omówienia? Delikatnie to ujął. Dobrze więc, skoro chciał tę rozmowę poprowadzić jak spotkanie w interesach, to może tak będzie najlepiej. Niosąc kubek z kawą, odsunęła stołek po drugiej stronie blatu, naprzeciwko niego.
– Wydrukowałeś program spotkania?
W jego oczach pojawiło się zakłopotanie, a potem zniknęło.
– Masz powód do złości. Mogę cię tylko uspokoić, że prawie na pewno fotograf nie uchwycił twojej twarzy. Nikt nie musi się dowiedzieć, że to ty spędziłaś ze mną zeszłą noc.
Kamień spadł jej z serca. Te słowa nie umniejszyły wprawdzie rozpaczy i udręki z powodu utraty Guya, ale przynajmniej upokorzenie nieco zmalało. Tyle, że to nadal na jej wielkie, tłuste, nagie ciało będą gapić się ludzie stojący w kolejce do kas w sklepach. Czasopisma zasłonią wszelkie intymne części zakazane przez cenzorów, ale zostawią na widoku jej brzuch, biodra i tłuste uda. Nie chciała nawet myśleć o ujęciach swego tyłka, gdy uciekała schodami. Kiedy o tym pomyślała, znowu poczuła ciężar na piersi.
– Tak mi przykro. – Sięgnął po jej dłoń, ale zastygł w bezruchu, gdy się odsunęła. Z westchnieniem wrócił do wyniosłej, znużonej miny. – Poradzisz sobie. To krępujące, ale tylko przez chwilę. Potem szmatławce znajdą sobie inny temat i ludzie zapomną.
– Ja nie zapomnę – wydusiła z siebie słabym głosem.
Odwrócił wzrok.
– Nie mogę.zawieźć cię na lotnisko, jak zaplanowaliśmy. Zaplanowali, że zawiezie ją Lance.
– Załatwię kierowcę, który cię odwiezie. Skinęła głową.
– Sowity napiwek zamknie mu usta do chwili, gdy bezpiecznie wyjedziesz. Wszyscy na wyspie poznają prawdę na temat tego, kto tu mieszka, gdy tylko pojawią się zdjęcia, a niektóre z tych zdjęć mogą pojawić się w Internecie już dzisiaj. La Bete wzbudzała zaciekawienie, więc będzie spore poruszenie. W miasteczku wielkości Gustavii nowina rozejdzie się lotem błyskawicy.
Dobry Boże. Wytrzeszczyła oczy. Jej zdjęcia w Internecie?
– Nie bój się – zapewnił ją pospiesznie. – Kilka rzeczy działa na naszą korzyść, jeśli chodzi o trzymanie cię z dala od tego zamieszania. Nikt nie ma żadnego zdjęcia z tobą i Lance'em, tylko kilku wyspiarzy zna twoje nazwisko. Właściwie to przychodzi mi na myśl tylko jedna osoba: kobieta z biura pośrednictwa pracy.
– Oraz agent z biura podróży i kasjer z banku.
– Dobrze, to nie tak dużo. Nie sądzę, żeby to stanowiło problem. Ludzie na St. Barts bardzo chronią sław, które spędzają tu wakacje albo mieszkają. Poza kilkoma oczywistymi wyjątkami, takimi jak zeszła noc. Ale kiedy wyjedziesz z wyspy, będziesz bezpieczna.
Przyszła jej do głowy nowa myśl i na chwilę zapomniała o swoim upokorzeniu. Spojrzała na mężczyznę siedzącego naprzeciwko.
– A co z tobą? Zostajesz. Będziesz musiał teraz znosić ataki prasy?
– Tu? Nie sądzę. St. Barts nie roi się od paparazzich. Ta mała łasica to natręt, ale dość łatwo go unikać. Jest miejscowy i kręci się głównie na plażach, mając nadzieję na zdjęcie gwiazdy opalającej się topless albo plotki o tym, kto z kim spędza czas. – Pomasował czoło. – Powinienem był się domyślić. Nawet wiem, kiedy rozpoznano mnie pomimo przebrania. Dwa dni temu, kiedy jedliśmy lunch w tej kafejce, którą tak lubisz.
Wiedziała, o czym mówił. To była kafejka na świeżym powietrzu wychodząca na zatokę. Nie pamiętała, o czym rozmawiali, ale oboje tak się uśmiali, że musiała otrzeć oczy. Rzucił jej dziwne spojrzenie, jakby z uwielbieniem, i powiedział, że jest „czarująca".
Ale to nie było naprawdę. Nie śmiała się z Lance'em. Śmiała się z tym mężczyzną. Zmarszczyła czoło, próbując wyobrazić sobie go tak zrelaksowanego i szczęśliwego. W jej głowie nie pojawił się żaden obraz.
Pokręcił głową, też pamiętając tamtą chwilę, ale najpewniej w zupełnie inny sposób.
– Siedzieliśmy tuż obok chodnika. Wiedziałem, że to kiepski pomysł, ale ty tak lubiłaś widok stamtąd. Zwykle uważam i obserwuję ludzi, na wypadek spotkania kogoś, kto mógłby mnie rozpoznać, ale byłem rozkojarzony. Kiedy ta mała łasica przechodziła, rozglądając się za gwiazdami, popełniłem błąd. Kiedy go zobaczyłem, schowałem się. Zamiast powoli się odwrócić, gwałtownie się uchyliłem. Spojrzał prosto na mnie. Wyglądał na zaskoczonego, ale sądząc po wyrazie oczu, nie poznał mnie. Uznałem, że jestem bezpieczny. Chyba się pomyliłem, co?
– Chyba tak – odparła sztywno.
Jak okropne musi być takie życie, gdy chowasz się przed ludźmi, którzy chcą naruszyć twoją prywatność.
Siedział w milczeniu dłuższą chwilę, aż wyraz znudzenia na jego twarzy zaczął znikać i cierpienie wypełniło jego spojrzenie.
Читать дальше