Juliette Benzoni - Katarzyna tom 4

Здесь есть возможность читать онлайн «Juliette Benzoni - Katarzyna tom 4» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Katarzyna tom 4: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Katarzyna tom 4»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Katarzyna, okrutnym zrządzeniem losu rozdzielona z mężem, postanawia zemścić się na wrogach, którzy odebrali jej wszystko, co kochała. Szaleńcza odwaga i niegasnąca miłość do Arnolda pozwalają jej znaleźć siłę i sposób, by tego dokonać. Jej udziałem staje się zarówno smutek i cierpienie, jak i wielki triumf. O dalszym, nieoczekiwanym biegu zdarzeń decyduje spotkanie Katarzyny z Piotrem de Brézé, szaleńczo w niej zakochanym młodzieńcem, który doprowadza do dramatycznego zwrotu w jej życiu…

Katarzyna tom 4 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Katarzyna tom 4», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Chłopiec oddalił się, biegnąc. Nie było czasu do stracenia.

Pielgrzymi wyruszali nazajutrz po uroczystej mszy, a ona chciała wyruszyćwraz z nimi. Ześlizgnęła się z muła i odwróciła w stronę brata Euzebiuszaspokojnie czekającego na jej decyzję.

- Weź muły, mój bracie, i idź do przytułku, aby dowiedzieć się, czyznajdziemy tam miejsce. Oto złoto na zapłatę. Ja chcę udać się od razu dokatedry, celu naszej pielgrzymki. Chciałabym jak najszybciej złożyćNajświętszej Panience w ofierze to, co przyniosłam, a nie wypada, abympojechała na mule do świętego miejsca. Dołączę do ciebie później.

Stateczny brat odźwierny z Montsalvy skinął głową na znak, żerozumie, i wziąwszy do ręki lejce obu mułów, spokojnie udał się w dalsządrogę.

Katarzyna szła powoli brukowaną ulicą, na której dały się zauważyćliczne szyldy: handlarze dewocjonaliami sąsiadowali z oberżami,paszteciarniami i wszelkiego rodzaju kramikami. Siedząc na progachdomów, kobiety zręcznymi palcami wprawiały w ruch klockikoronczarskie.

Podróżniczka przystanęła obok jednej z koronczarek, młodej i ładnej,która nie przerywając pracy, mile się do niej uśmiechnęła. Katarzyna niebyłaby kobietą, gdyby te cuda, które wyszły spod wprawnych palców, niezwróciły jej uwagi. Jednak idąca od strony katedry i śpiewająca nabożnepieśni procesja przypomniała Katarzynie o celu wędrówki. Udała się więcw dalszą drogę.

W miarę jak szła w górę, zapominała o całym świecie.

Po stopniach wielkich zniszczonych schodów, ginących w cieniuwysokich łuków romańskich, wchodzili na kolanach ludzie. Szuminwokacji otaczał Katarzynę niczym brzęczenie pszczół, lecz nie zwracałana to uwagi. Z podniesioną głową patrzyła na przybliżającą się, pokrytąpolichromią fasadę, na której widniały dziwne arabskie rysunki,przywołujące na myśl odległe kraje. Jeszcze nie chciała przyklęknąć.

Chciała przybyć do sławnego ołtarza, idąc, tak jak przybędzie do grobuapostoła. Wchłonął ją cień kruchty. Żebracy, prawdziwe i fałszywe kaleki,domagali się jałmużny jękliwymi głosami. Jeszcze inni gromadzili sięwokół starego kamienia z Fievres. Właśnie wykrzykiwali, że w WielkiPiątek jakiś sparaliżowany odzyskał władzę w nogach, ale Katarzyna niezwracała na nich najmniejszej uwagi.

Spoglądała na stopień znajdujący się na wysokości wielkiej, złoconejbramy do sanktuarium. Widziała na nim kilka słów po łacinie: Jeśli jesteś grzeszny, nie przestępuj tego progu, gdyż Królowa Niebios pragnie sług bez skazy. Czy naprawdę była bez grzechu, jeśli za cenę kłamstwa chciała odzyskać wolność? Przez chwilę stała nieruchomo, patrząc na napis, aserce ścisnęła jej nagła trwoga. Teraz jednak nie mogła się już zatrzymać.

Przekroczywszy próg, zanurzyła się w gęstym mroku kościoła. Stopnietworzyły rodzaj tunelu, w którego głębi aż do samego prezbiteriummigotały świece. Była to jakby świetlista jutrzenka po wyjściu z ciemnejnocy. Kamienną nawę wypełniał poważny, posępny i monotonny śpiew.

Kiedy w końcu wynurzyła się z mroku, wydawało jej się, że opuściłaten świat, tak dziwną zobaczyła dekorację. Z kamiennego ołtarzawzniesionego między dwiema kolumnami z porfiru koloru krwi spoglądałana nią oczami z emalii Czarna Madonna, otoczona licznymi świecami ilampkami z czerwonego szkła.

Prezbiterium było puste, lecz postacie świętych z freskówbizantyjskich wydawały się ożywać w drżącym świetle świec. Katarzynązawładnął przesądny strach, pierwotny strach przed niebem i piekłemukryty w sercach ludzi. Powoli zgięła kolana i osunęła się na stopnieołtarza, zafascynowana dziwną figurą.

Niewielka i sztywno siedząca w złotym płaszczu wysadzanymcennymi kamieniami, Czarna Madonna miała dostojny i przerażającywygląd bóstw pogańskich. Mówiono, że to krzyżowcy przywieźli ją zZiemi Świętej i że była stara jak świat. Pod złotą koroną połyskiwałaczarna twarz z wymuszonym uśmiechem. Jedynie zbyt białe emaliowaneoczy zdawały się żyć i pod ich spojrzeniem Katarzyna zaczęła drżeć,przytłoczona barbarzyńskim majestatem figurki.

Żałobny, posępny śpiew ustał. Kościół spowijała cisza, zakłóconajedynie lekkim migotaniem świec. Wolnym ruchem Katarzyna zdjęła zszyi skórzany woreczek, wyjęła z niego diament i wyciągnęła w złożonychdłoniach w stronę Madonny. Odwieczny gest ofiary rozpalił krwawe błyskiw przeklętym kamieniu. Nigdy nie błyszczał tak jak w tym sanktuarium,gdzie czuło się boską moc. W rękach Katarzyny wyglądał jak czarnesłońce zwrócone ku boskości.

- Dziewico Wszechmogąca - wyszeptała młoda kobieta. - Przyjmijten kamień bólu i cierpienia. Zabierz go i spraw, aby zniknął z niego nazawsze zamieszkujący go demon, zabierz go, aby nieszczęście w końcunas opuściło... aby w końcu do Montsalvy powróciło szczęście. Abym odnalazła mego małżonka.

Powoli położyła kamień u stóp figurki i padła na twarz bez strachu,lecz opanowana nowym wzruszeniem.

- Oddaj mi go - wyszeptała błagalnie. - Oddaj mi go, Madonnomiłosierna. Nawet jeśli przyjdzie mi jeszcze cierpieć, spraw, abym nakońcu tej drogi go odnalazła. Pozwól przynajmniej, abym mogła gozobaczyć... chociaż jeden, jedyny raz, żebym mogła mu powiedzieć, że gokocham, że nigdy nie przestałam do niego należeć i że nikt... nigdy niezajmie jego miejsca. Ulituj się!... Ulituj się! Pozwól mi go odnaleźć. Potembędziesz mogła zrobić ze mną, co ci się spodoba.

Ukryła twarz w dłoniach, które szybko stały się mokre od łez, ipozostała tak przez dłuższy moment, modląc się za swoje dziecko i zaSarę, płacząc cicho i czekając podświadomie na jakąś odpowiedź nażarliwą modlitwę.

Nagle usłyszała:- Kobieto, nie trać nadziei. Jeśli twoja wiara jest wielka, będzieszwysłuchana.

Podniosła głowę. Przed nią stał mnich w długiej, białej szacie z pełnądobroci twarzą. Z tej białej postaci emanował taki spokój, że urzeczonaKatarzyna pozostała przed nim na kolanach ze złożonymi rękami jak przedzjawą. Mnich wyciągnął bladą rękę w stronę połyskującego kamieniależącego przy złotym płaszczu Madonny, ale go nie dotknął.

- Skąd masz, córko, ten bajeczny klejnot?

- Należał do mego zmarłego małżonka, wielkiego skarbnikaBurgundii.

- Jesteś wdową?

- Już nie, lecz mężczyzna, którego poślubiłam, zaraził się trądem iwyruszył do grobu świętego Jakuba błagać o wyleczenie, a ja chcę się udaćna jego poszukiwanie.

- Czy zostałaś włączona do grupy pielgrzymów? Musisz miećpoświadczenie spowiedzi oraz zgodę od przewodnika grupy. Wyruszająjutro.

- Wiem... Ale dopiero co przybyłam. Sądzisz, mój ojcze, że nie jestza późno? - zapytała Katarzyna z obawą.

Pełen dobroci uśmiech rozjaśnił twarz mnicha.

- Bardzo pragniesz udać się na tę pielgrzymkę, prawda?

- Pragnę tego bardziej niż czegokolwiek na świecie!

- Więc chodź. Wysłucham twojej spowiedzi i dam ci poświadczenie,a następnie napiszę ci liścik do przeora.

- Możesz więc sprawić, aby przyjęto mnie w ostatniej chwili?

- Nigdy nie jest za późno, aby zbliżyć się do Boga. Nazywam sięWilhelm de Chalencon i jestem biskupem tego miasta. Chodź, moja córko.

Z sercem przepełnionym nadzieją Katarzyna ruszyła w ślad za białąpostacią prałata.

Opuszczając kościół, czuła się tak, jakby wyrosły jej skrzydła.

Odżyła w niej nadzieja i nie było dla niej rzeczy niemożliwych.

Wystarczyło tylko mieć odwagę, a teraz miała jej w nadmiarze.

Przy wejściu do przytułku, którego gotycka brama strzeżona przezkamienne lwy wychodziła na stopnie katedry, natrafiła na czekającego nanią brata Euzebiusza, który siedział na kamieniu i spokojnie odmawiałróżaniec. Kiedy podeszła, spojrzał na nią z nieszczęśliwą miną.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Katarzyna tom 4»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Katarzyna tom 4» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Juliette Benzoni - A templomosok kincse
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Az átok
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Le Couteau De Ravaillac
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Le réfugié
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Princesses des Vandales
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Haute-Savane
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Jean de la nuit
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - El Prisionero Enmascarado
Juliette Benzoni
Отзывы о книге «Katarzyna tom 4»

Обсуждение, отзывы о книге «Katarzyna tom 4» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x