Madeline Hunter - Zaraza

Здесь есть возможность читать онлайн «Madeline Hunter - Zaraza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторические любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaraza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaraza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Sprawiając dobre uczynki, szlachetni ludzie nie myślą o wdzięczności.
Anna de Leon z pewnością nie oczekiwała, że Morvan Fitzwaryn, którego przyjęła w czasie zarazy do swego zamku i opiekowała się nim, dopóki nie wyzdrowiał, będzie chciał się odwdzięczyć, uwodząc ją.
Dzielnej, przyzwyczajonej do wydawania rozkazów dziewczynie opieranie się temu przystojnemu mężczyźnie przychodzi coraz trudniej, a, niestety, jeśli chce pokonać dawnego wroga, będzie zdana na pomoc Morvana. Tylko czy wróg poza murami zamku jest bardziej niebezpieczny od sojusznika w twierdzy?

Zaraza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaraza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Morvan pokiwał głową ze zdumieniem.

– To dziwna opowieść, ale żyjemy w dziwnych czasach. A wiec pojechałeś?

– Tak. Anna polowała w dzieciństwie i miała nieprawdopodobnie celne oko. W tej materii nie potrzebowała mojej pomocy. Pracowaliśmy nad walką na miecze.

– Jest w tym dobra?

– Zręczna i szybka. Ale miecz jest dla niej zbyt ciężki, dłuższa walka wymaga większej siły niż ta, którą Anna dysponuje.

Morvan próbował to sobie wyobrazić. Obraz nie wydawał mu się wcale tak nieprawdopodobny.

– A dlaczego przyjechaliście tu oboje?

– Po śmierci ojca na polu bitwy brat poprosił, żeby Anna wróciła do domu na czas jego wyjazdu do Awinionu w jakiejś tam sprawie. Po jego powrocie okazało się jednak, że dopadła go zaraza. Ksiądz z miasteczka nie chciał do niego przyjść, więc Anna posłała po mnie. Przyjechałem. Chciała, żebym udzielił mu ostatniego namaszczenia przez zamknięte drzwi. – Ascanio skrzywił się nieznacznie. – Wyznam szczerze, że zastanawiałem się nad tym. W końcu zmusiłem ją jednak, żeby wpuściła mnie do środka, i razem pomogliśmy mu umrzeć. A potem czekaliśmy.

– Nie zaraziłeś się. Czyżbyś był błogosławiony?

– Po prostu mam szczęście.

– Ona nie miała.

– Nie. Ale nikt więcej nie zachorował. To było w marcu. W czerwcu zaraza pojawiła się po raz drugi i zalała wszystkich jak fala. W mieście wymarła jedna czwarta ludzi. Na wsi jedna piąta.

– Słyszałem, że było jeszcze gorzej.

– My też. Ale nawet jeśli to prawda, trudno odczuwać wdzięczność po takich przeżyciach. – Ascanio wstał. – Muszę zajrzeć do twoich ludzi i zająć się innymi obowiązkami. Później ktoś jeszcze do ciebie zajrzy.

Przyjdzie sprawdzić, czy już umieram, pomyślał Morvan i ruszył za księdzem w stronę obozowiska.

– Zostałeś, żeby jej bronić? Dopóki nie wróci do klasztoru?

– Ona sama umie się bronić. Ale tutaj nie ma żadnych rycerzy. Tych kilku, którzy zostali, zmarło. Zostałem więc na jakiś czas. Dopóki młody książę nie wyznaczy opiekuna tych włości lub dopóki młody Josce nie zdobędzie ostróg rycerskich.

– A potem Anna wróci do klasztoru?

Ascanio obrzucił rycerza badawczym spojrzeniem. W jego oczach można było wyczytać, że doskonale pamięta, czego przed chwilą wysłuchał podczas spowiedzi.

– Wróci. Jest zdecydowana.

W innych okolicznościach zabrzmiałoby to pewnie jak strzeżenie, a nie proste stwierdzenie faktu.

Ale nie było powodu ostrzegać człowieka, który już niemal był martwy.

3

Anna zgięła nogi w kolanach i zsunęła się niżej, żeby zanurzyć w wodzie ramiona. Bóg jeden wie, kiedy znów uda jej się znaleźć czas na kąpiel. W nadchodzącym tygodniu należało się spodziewać bezsennych nocy i wypełnionych obowiązkami dni.

Zanurzyła głowę w wodzie, żeby spłukać mydło z włosów, wstała i owinęła się ręcznikiem. Przysunęła stołek bliżej ognia i zajęła się upiorną pracą: rozczesywaniem zmierzwionych przez wiatr i deszcz gęstych loków.

Kiedy była dzieckiem, robiła to stara służąca, która codziennie głośno wyrzekała nad stanem jej włosów. Potem cmokała na widok siniaków – pozostałości licznych przygód dziewczynki – a kiedy wydawało jej się, że Anna nie patrzy, ze smutkiem kręciła głową nad jej ciałem. Wiele osób to robiło, bo zawsze była wyższa nie tylko od rówieśniczek, ale także od większości chłopców. Zawsze natrafiała na osłupiałe spojrzenia ludzi, którzy widzieli ją po raz pierwszy.

Tylko ojcu jej wzrost nie przeszkadzał. Ostatni Roald de Leon był ogromnym mężczyzną i wyglądał na czystej krwi wikinga, jak ów pierwszy Roald, który wybudował warownię na skalistym klifie. Cieszył się ze wzrostu i siły córki, był uszczęśliwiony, że dziewczynka uwielbia jazdę konną i ma celne oko. Zwracał na nią uwagę jedynie dzięki jej niekobiecej sprawności.

Anna podeszła do skrzyni i wyjęła czyste odzienie. Ubrała się i znów zbliżyła do ognia, żeby wysuszyć włosy. Rozczesywała je bez przerwy, żeby nie wyglądały jakby piorun w miotłę strzelił. Jak zwykle robiła to w ciemno, nie patrząc w lustro.

W klasztorze także nie było zwierciadeł, ale Anna odmawiała oglądania swego odbicia, na długo zanim wkroczyła do tego świata kobiet. Wiedziała, jak wygląda. Już jako mała dziewczynka dostrzegała swą brzydotę w pełnych żalu oczach matki równie jasno, jakby patrzyła w lustro.

Teraz już się nie przejmowała, kiedy ludzie patrzyli ze zdumieniem na jej wzrost i twarz. Uroda nie była do niczego potrzebna w życiu, jakie zamierzała wieść – jakie będzie wiodła po tej krótkiej przerwie, wymuszonej przez obowiązki wobec rodowego majątku. Z niecierpliwością czekała na powrót do klasztoru. Tam czekał na nią świat, jakby dla niej stworzony.

Z barwy światła wywnioskowała, że zbliża się zachód słońca. Wyszła na zadaszony balkon. Powitał ją wspaniały widok lśniącego błękitem, różem i fioletem nieba. I słońce, które jak ogromna pomarańczowa kula dotykało linii horyzontu. Przesycone barwami i światłem powietrze zmieniło kolor morza. Takie piękno mógł ukazać światu tylko sam pan Bóg w swej niezmierzonej potędze. Serce Anny topniało, kiedy patrzyła, jak słońce znika powoli w morzu.

Spojrzała w dół. Na skale, na skraju urwiska, siedział w zamyśleniu samotny mężczyzna. Sir Morvan robił wrażenie rozpaczliwie osamotnionego i bezbronnego.

Serce dziewczyny wezbrało współczuciem. Rozumiała go doskonałe. Wydawało jej się, że na jedno krótkie mgnienie oka udało jej się dotknąć jego duszy. Nagle poczuła się z nim związana tak mocno, jakby zniknęła jej jednostkowa odrębność, pochłonięta przez chwałę wypełniającą niebiosa.

To uczucie przeraziło ją i była wdzięczna, że niemal natychmiast rozwiało się jak mgła. Ale zostało w niej dalekie echo tego dziwnego wrażenia, jego słaby cień, kiedy obserwowała sir Morvana. Czy powiedziano mu już, że tutejsi ludzie wierzą, iż Anna została uratowana przez anioły? Nie podejrzewała, by ten rycerz był w stanie uwierzyć w podobne nonsensy, gdyby jednak się okazało, że ta wiara daje mu cień nadziei, to ona na pewno nie będzie się starała go przekonać, że to bzdura.

Dwie godziny później Anna siedziała przy wysokim stole podczas wieczerzy. Ten posiłek był niejako symbolem ich życia. Na stole stało mnóstwo mięsa i bardzo mało chleba. Zwierzyna łowna przetrwała letni pomór, nie przetrwały go jednak pola. Zbożem trzeba było bardzo oszczędnie gospodarować.

Uszu dziewczyny dobiegł jakiś hałas z przedsionka. Zaczęła się zastanawiać, jak ma pogodzić opiekę nad sir Morvanem z zarządzaniem majątkiem. W stadninie stały konie, którymi należało się zająć i dobrze je ujeździć, by sprzedać je potem korzystnie na targu i kupić zboże dla wieśniaków.

Od tych koni zależało ich przetrwanie. Hodowali najlepsze i najlepiej ujeżdżone wierzchowce w Bretanii. Starannie je ukrywano i wyprowadzano jedynie na tajne ścieżki, by zabezpieczyć przed rozbójnikami i złodziejami, bo Anna mogła przeznaczyć do ich ochrony jedynie dwóch ludzi.

Młodsza siostra, Catherine, dotknęła jej ramienia, by zwrócić na siebie uwagę Anny.

– Powiedz Josce’owi, że mam rację. Powiedziałam mu, że sir Morvan jest najprzystojniejszym rycerzem na świecie i ma oczy jak anioł ciemności, a on się ze mną nie zgadza.

Anna przyjrzała się delikatnej, ślicznej buzi siostry, otoczonej chmurą jasnych włosów. Obok Catherine siedział w milczeniu naburmuszony Josce.

– Przestań się z nim drażnić. Wiem, że dziewczynki lubią dręczyć chłopaków, wzbudzając ich zazdrość, ale to niegodne ciebie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaraza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaraza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zaraza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaraza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x