Juliette Benzoni - Katarzyna Tom 2

Здесь есть возможность читать онлайн «Juliette Benzoni - Katarzyna Tom 2» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторические любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Katarzyna Tom 2: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Katarzyna Tom 2»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Katarzyna Tom 2 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Katarzyna Tom 2», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Uciszyć się! - krzyknął sierżant dowodzący eskortą. Teraz na największej trybunie pojawili się biskupi, wśród których Katarzyna rozpoznała Cauchona. Otaczali potężną postać w purpurowej szacie z gronostajowym kołnierzem: był to kardynał Winchesteru, przy którym stał w zbroi zarozumiały książę de Warwick.

Kiedy ważne osobistości zajęły miejsca w fotelach, gruby kardynał zrobił ruch ręką i dzwony całego miasta zaczęły dzwonić, jakby tylko czekały na ten znak: najpierw kościół Świętego Zbawiciela, potem kościół Świętego Stefana, następnie katedra, kościół Saint-Maclou, Saint-Ouen i pozostałe.

Żałobne nuty wlały się w duszę Katarzyny. Poczuła chłód pomimo ciepłych promieni słońca, które wysuszyły już jej włosy i odzienie. Z jednej z uliczek wytoczył się wóz otoczony setką angielskich żołnierzy. Przykuta do drabiny na wozie stała biała postać.

- Joanna - szepnęła Katarzyna, mając ściśnięte z rozpaczy gardło. - Mój Boże, to Joanna!

Miserere zaintonowane przez pięćdziesięciu mnichów zagłuszyło jej słowa, więc popatrzyła na Arnolda z przestrachem.

- Czy będziemy oglądać te okropności?

Nie odpowiedział, tylko spuścił głowę i Katarzyna zobaczyła dwie wielkie łzy toczące się po jego policzkach. Opuściła głowę i też zaczęła płakać. Związane ręce bolały ją bardzo, żałowała, że nie może przysłonić nimi oczu, zatkać uszu, aby nie słyszeć dzwonów, złowrogiego śpiewu i śmiechów żołnierzy. Od tego momentu zaczął się dla Katarzyny straszny koszmar, który osiągnął punkt kulminacyjny, kiedy zobaczyła białą, związaną postać na szczycie olbrzymiego stosu. Jak przez mgłę, zapłakanymi oczami dostrzegła brata Isambarta. Prowadził Joannę na stos.

Katarzyna usłyszała, że Joanna prosi o krzyż, zobaczyła, jak sierżant pochyla się i podnosi dwie gałązki, przewiązuje je sznurowadłem i podaje męczennicy. Kat biegał już wokół stosu z pochodnią w dłoni. Pojawił się czarny dym, buchnęły płomienie. Okropny smród siarki i smoły wypełnił powietrze. Wyczerpana, będąc u kresu wytrzymałości, Katarzyna pochyliła się i zaczęła wymiotować.

- Mój Boże - krzyknął Arnold, szarpiąc więzy. - Katarzyno! ... Nie umieraj!...

Angielski sierżant bez słowa wyskoczył z grona kolegów i pobiegł do pobliskiej oberży „Pod Koroną". Powrócił z dzbanem wina i zmusił Katarzynę do wypicia kilku łyków. Nieszczęsna poczuła się trochę lepiej.

Wino, niczym ogień, rozgrzało jej ciało, przywróciło życie. Spróbowała się uśmiechnąć, aby podziękować temu, który ją poratował. Był to człowiek w średnim wieku, z wielkimi wąsami i siwiejącymi włosami. Zobaczyła, że jego oczy są pełne łez.

- Dziękuję, kamracie... - powiedział poważnym głosem Arnold.

Żołnierz wzruszył ramionami, otarł szybko wilgotne policzki i powiedział, patrząc w stronę stosu: - Nie prowadzę wojny z kobietami! Nie jestem biskupem Cauchonem.

Mówił kiepsko po francusku, ale można go było zrozumieć. Stos płonął już teraz całkowicie. Ze środka płomieni dochodził krzyk. Była to skazana. Krzyczała: - Jezu!

Nie można już było jej zobaczyć, ale brat Isambart, ryzykując życiem, wyciągał nadal w jej stronę wielki krzyż procesyjny, przyniesiony z kościoła.

Kłęby czarnego dymu przysłaniały wszystko. Ze środka stosu przestały już dochodzić krzyki. Kiedy kat rozgarnął nagle płomienie, pojawiło się ciało Joanny. Już nie żyła. Ogień strawił koszulę, ukazując ciało dziewczyny pokryte sczerniałą krwią. Dla Katarzyny tego było za wiele, zemdlała...

Otworzyła oczy pod wpływem gwałtownego bólu. Ktoś uderzył ją w twarz, i poczuła w gardle coś piekącego. Zaczęła kaszleć, wypluła palący płyn, w końcu usiadła i otworzyła oczy. Angielski sierżant, który dał jej się napić wina w czasie męczarni Joanny, klęczał przy niej ze skórzaną manierką w ręce.

- Czujesz się lepiej? - zapytał łagodnie.

- Tak, trochę lepiej... Dziękuję! Ale... gdzie jest Arnold?

Znajdowała się w niskim, pustym pomieszczeniu, siedziała na wiązce słomy. Światło docierało tutaj przez małe, umieszczone wysoko okienko, ale piwnica nie wyglądała na więzienie.

- Twój towarzysz? Jest w sąsiednim pomieszczeniu, dobrze go pilnują... Zabrałem cię tutaj, abyś mogła w spokoju dojść do siebie.

- Gdzie jesteśmy?

- Przy bramie Wielkiego Mostu. Mamy rozkaz trzymać was tutaj do zapadnięcia zmroku. Nie pytaj o nic więcej Spróbuj się przespać...

Oddalił się, ciężko szurając metalowymi podeszwami po nierównych płytach. Katarzyna chciała zrobić jakiś ruch, ale jej ręce były nadal związane.

Opadła na słomę ze łzami w oczach.

- Arnoldzie, gdzie jesteś?... Tak chciałabym cię zobaczyć!

- Zobaczysz go później. W tej chwili nie jest to możliwe. Sierżant miał wyjść, kiedy zawołała: - Proszę, poczekaj chwilę! Byłeś dla mnie dobry. Dlaczego? Przecież jesteś Anglikiem!

- Czy to wystarczający powód, aby nie okazać litości biednej dziewczynie? - powiedział ze smutnym uśmiechem. - Widzisz, mam córkę.

Mieszka z matką w małej wiosce koło Exeter... jesteś do niej trochę podobna.

Kiedy przyprowadzono cię na plac, wydało mi się, że to ją widzę. Sprawiło mi to ból.

Bez wątpienia nie chciał powiedzieć nic więcej, bo wyszedł pospiesznie i zamknął za sobą drzwi. Katarzyna usłyszała jakieś głosy, ale nie zrozumiała, o czym znajdujący się za drzwiami rozmawiają. Była zbyt zmęczona, aby się zastanawiać, czemu tu jest. Dlaczego nie zaprowadzono ich do więzienia? Dlaczego mają tu pozostać do zapadnięcia zmroku?

Zresztą odpowiedź wkrótce nadejdzie. Usłyszała, jak wielki zegar na wieży bije siedem razy, i zamknęła oczy, aby trochę odpocząć.

Powoli w więzieniu robiło się coraz ciemniej. Zza okienka dochodził plusk rzeki. Zarysy pomieszczenia stawały się coraz mniej wyraźne, a potem znikły. Wkrótce poza smugą żółtego światła dochodzącego zza drzwi nie było innego oświetlenia. Chciała podejść do drzwi, aby posłuchać, o czym rozmawiają mężczyźni, ale była przykuta do ściany. Zresztą drzwi otworzyły się wkrótce. Stanęli w nich dwaj łucznicy oraz człowiek w czarnej todze; za nim wszedł jeszcze jeden człowiek i Katarzyna wydała okrzyk trwogi, gdyż rozpoznała w nim kata, Geoffroya Terrage'a. Trzymał w ręce coś białego.

Jeden z łuczników rozkuł Katarzynę i rozwiązał jej ręce, następnie zmusił ją, aby uklękła, kładąc ręce na jej ramionach. Człowiek w czerni odkaszlnął, wyciągnął z kieszeni pergamin i zaczął czytać w świetle dochodzącym zza otwartych drzwi: - Z rozkazu Sądu Kościelnego miasta Rouen Piotr i Katarzyna Son (było to fałszywe nazwisko, jakie przybrali Arnold i Katarzyna), będący w zmowie z czarownicą o przydomku Dziewica, spaloną dzisiaj na Starym Rynku, zostają skazani na utopienie w Sekwanie ręką kata... Katarzynę nagle ogarnęła złość. Zerwała się, gotowa skoczyć do gardła mężczyźnie w czerni.

- Skazani? A któż nas osądził?... Ten dokument wcale mnie nie dotyczy. Nie jestem Katarzyną Son, tylko Katarzyną de Brazey, a mój towarzysz to szlachetnie urodzony Arnold de Montsalvy...

Jeśli chciała zrobić wrażenie na sędzim, to się myliła. Westchnął z wyrazem zmęczenia i popatrzył na kata.

- Czyń swą powinność, panie Geoffroy... Biskup uprzedził nas, że ci nieszczęśnicy nie są przy zdrowych zmysłach i że dręczy ich demon pychy.

Ona również uważa się za damę.

Terrage zaśmiał się i rzucił Katarzynie białą rzecz, którą trzymał w ręce.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Katarzyna Tom 2»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Katarzyna Tom 2» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Juliette Benzoni - A templomosok kincse
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Az átok
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Le Couteau De Ravaillac
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Le réfugié
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Princesses des Vandales
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Haute-Savane
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Jean de la nuit
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - El Prisionero Enmascarado
Juliette Benzoni
Отзывы о книге «Katarzyna Tom 2»

Обсуждение, отзывы о книге «Katarzyna Tom 2» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x