Juliette Benzoni - Katarzyna Tom 2

Здесь есть возможность читать онлайн «Juliette Benzoni - Katarzyna Tom 2» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторические любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Katarzyna Tom 2: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Katarzyna Tom 2»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Katarzyna Tom 2 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Katarzyna Tom 2», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Pani baronowa jest zbyt dobra... taka hojność! No, idźcie już!

Kiedy weszli do dużej, dobrze ogrzanej płomieniem z kominka kuchni, nie zastali w niej nikogo, lecz drzwi prowadzące na tylny dziedziniec były na wpół otwarte. Służąca musiała udać się do studni lub poszła nakarmić drób.

Arnold, który od chwili wejścia do domu z trudem zachowywał milczenie, powiedział cierpko: - Jeśli mamy mieszkać z tą Nicole, to chyba wolę spać w porcie z ładowaczami.

- Cicho! - uciął brat Stefan. - Nie trzeba ufać pozorom. Zmienisz może zdanie na temat twojej gospodyni. A oto i służąca!

W tej chwil do kuchni weszła mocno zbudowana dziewczyna, dźwigając wiadra pełne wody, i, zaskoczona, o mało co nie wypuściła ich z rąk.

- Ej, wy tam, czego tu szukacie? - krzyknęła.

Brat Stefan miał właśnie coś odpowiedzieć, ale w tej chwili do kuchni weszła pani Nicole.

- To są kuzyni mojego męża, którzy przybywają z Louviers, gdzie wszystko stracili - powiedziała, nie tracąc nic ze swego przykrego wyglądu. Musimy ich ugościć. Daj im coś zjeść, Małgorzato, a potem zaprowadź ich na poddasze. Kiedy pan wróci, zadecyduje, co z nimi zrobić!

- Wielkie dzięki za twą litość, wielmożna pani - zaczął brat Stefan, ale Nicole przerwała jego słowa, wzruszając ramionami.

- To nasz chrześcijański obowiązek. Żyjemy skromnie, mamy kłopoty z żywnością, ale nie mogę zostawić na ulicy krewnych mego męża. A teraz pozwól ze mną, ojcze, chcę z tobą porozmawiać...

Brat Stefan ruszył za nią bez pośpiechu, pozostawiając Arnolda i Katarzynę w towarzystwie służącej, która spoglądała na nich kątem oka. Bez wątpienia, nie stwierdziła niczego podejrzanego, bo napełniła dwie miski zupą, ukroiła wielką pajdę razowego chleba i podsunęła to wszystko nowo przybyłym.

- A więc przychodzicie z Louviers?

- Tak - powiedziała Katarzyna, zanurzając łyżkę w gęstej i smakowitej zupie. - Z Louviers...

- Mam tam kuzynów, garbarzy... Czy znacie Wilhelma Lerouge'a?

Teraz Arnold włączył się do rozmowy. Przestał jeść zupę, którą chłeptał z wielkim hałasem, jak to robili chłopi, i spojrzał na służącą.

- Pewnie! Wilhelm Lerouge? Chyba go znam. Biedny człowiek.

Powiesił go ten bandyta Vignolles! Ot co, żyjemy w strasznych czasach.

Ciężko nam, biedakom.

Zdumiona Katarzyna nie wierzyła własnym uszom. Od ich przybycia do Rouen cały czas obawiała się, że maniery mogą zdradzić jego szlachetne pochodzenie, a teraz okazało się, że w tej grze radzi sobie lepiej od niej.

Udało mu się, bo Małgorzata westchnęła w przekonaniem: - Tak, tak, jest ciężko! Ale tutaj nie będzie wam źle. Z panią Nicole nieraz trudno wytrzymać, ale jada się tutaj dobrze. Wyglądasz na silnego, pan Jan znajdzie ci jakąś robotę, a twoja żona też nie będzie się nudziła.

Druga służąca zmarła. Nie brak tu roboty.

- Nie boję się pracy - zapewniła ją Katarzyna, podczas gdy Arnold, wyraźnie zadowolony z siebie, kończył połykać zupę.

Kiedy skończył, wyczyścił miseczkę kawałkiem chleba, wychylił kubek wina jednym haustem i wytarł usta rękawem.

- Zaraz poczułem się lepiej - powiedział z zadowoloną miną. - Zupa była bardzo dobra. - I aby to potwierdzić, czknął głośno.

- Chodźcie teraz, pokażę wam waszą izbę. Nie ma tam luksusów ani nawet ogrzewania, ale we dwójkę będzie wam ciepło, no nie? - dodała, mrużąc porozumiewawczo oko.

Poddasze, znajdujące się pod wielkim dwuspadowym dachem, wyglądało jak pudełko w kształcie ściętej piramidy. Było tam trochę nieużywanych już przedmiotów i panował straszny ziąb. Ale Małgorzata przyniosła dwa sienniki, które ułożyła jeden na drugim, oraz dużo wełnianych nakryć.

- Jutro trochę się tu posprząta. A dzisiaj najważniejsze, żeby nie było wam zimno. Odpocznijcie teraz trochę.

Kiedy wyszła, Arnold i Katarzyna znaleźli się sami i przez chwilę stali twarzą w twarz, patrząc na siebie. Nagle Katarzyna wybuchnęła śmiechem.

Już od dawna miała na to ochotę.

- Nie wiedziałam, że masz takie zdolności! - powiedziała z kpiną w głosie. - Jesteś doskonały w roli chłopa. A ja się bałam, że tego nie potrafisz.

- Mówiłem ci, że wychowywałem się jak mały wieśniak... i sądzę dodał z nagłym uśmiechem, który rozjaśnił mu twarz - że pozostałem wieśniakiem w przebraniu. Wcale się tego nie wstydzę. Ja nie jestem stworzony do życia światowego. Ale muszę przyznać, że i ty dobrze sobie radzisz ze swoją rolą!

I nagle on również zaczął się śmiać, towarzysząc Katarzynie w tej szczerej radości, która przyniosła im odprężenie i odsunęła na jakiś czas urazy i złe wspomnienia. Śmiali się jak dwójka dzieci, które zrobiły dobry kawał, w takiej zgodzie, w jakiej chyba jeszcze nigdy nie byli, nawet w czasie najbardziej płomiennych chwil spędzonych wspólnie. Śmiali się jeszcze, kiedy pani Nicole weszła na poddasze z paczką pod pachą.

- Bądźcie cicho! - powiedziała, kładąc palec na ustach. - Ktoś mógłby was usłyszeć, a jak na uciekinierów pozbawionych wszystkiego, jesteście trochę zbyt weseli.

Tym razem uśmiechnęła się do Katarzyny, która spostrzegła, że uśmiech dodał trochę czaru tej podłużnej, pozbawionej wdzięku twarzy.

Gospodyni rzuciła paczkę z ubraniami na siennik, a potem się ukłoniła.

- Drodzy państwo, wybaczcie sposób, w jaki was przyjęłam...

wybaczcie również przy okazji moje cierpkie uwagi i zły humor w przyszłości! Nie ufam służącej ani zresztą nikomu!

Katarzyna, która od momentu przybycia do domu państwa Son czuła się niepewnie, ucałowała ją spontanicznie, podczas gdy Arnold zapewniał, że wprost przeciwnie, są jej bardzo wdzięczni. Wyjaśniwszy wszystko, Nicole odeszła, aby Małgorzata nie zaczęła czegoś podejrzewać. Przyniesiono im przybory toaletowe i wodę. Kiedy przyszedł pan Jan Son, byli umyci i przebrani w czyste, chociaż skromne odzienie, jak przystoi ubogim krewnym.

Na pierwszy rzut oka mistrz murarski nie wyglądał wcale sympatyczniej od swojej żony. Gruby i czerwony, nadęty od tłuszczu i dumy, spoglądał na wszystko zaspanym wzrokiem, zadowolony z siebie i powolny, co nie przemawiało na jego korzyść. Ale jego „kuzyni" szybko się prze-konali, że pod tym przykrym wyglądem krył się jasny umysł, rzeczywista odwaga i prawdziwa normandzka przebiegłość.

- Odpocznijcie dzisiaj wieczór - powiedział do nich cicho, kiedy służąca skończyła podawać wieczerzę. - Jutro pokażę wam naszą piwnicę.

To tam organizujemy spotkania, bez obawy, że ktoś nas podsłucha.

Kiedy zadzwoniono na gaszenie świateł; wszyscy odmówili wspólną modlitwę i każdy poszedł do siebie. Arnold i Katarzyna udali się na swoje poddasze, a serce dziewczyny zaczęło bić szybciej. To wspólne zamieszkiwanie krępowało ją, lecz jednocześnie napełniało radością, bo przecież... Małgorzata przygotowała tylko jedno łóżko. Nie wiedziała, czy ma się radować, czy też może obawiać nowych złorzeczeń. Ale kiedy weszli na górę, Arnold spokojnie zdjął z łóżka jeden z sienników, przeciągnął go w kąt i wziął przykrycie. Wśród niepotrzebnych rzeczy znalazł stare, potargane płótno, które starannie rozwiesił między nimi na belkach stropowych.

Obojętna, lecz trochę rozczarowana, patrzyła, co robi. Kiedy skończył, odwrócił się w jej stronę, uśmiechnął się i ukłonił tak grzecznie, jakby znajdowali się w jakimś pałacu, a nie w brudnej norze.

- Dobranoc! - powiedział uprzejmie. - Dobranoc... moja droga żono.

Kilka minut później Katarzyna usłyszała głośne chrapanie i zrozumiała, że usnął na dobre. Dzień był bardzo męczący i dziewczyna miała ochotę uczynić to samo, ale była zbyt zdenerwowana. Długo kręciła się na sienniku, lecz nie udawało jej się zmrużyć oka. Czuła złość do Arnolda, do siebie samej i do całego świata. I żeby chociaż ten dureń nie chrapał tak głośno!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Katarzyna Tom 2»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Katarzyna Tom 2» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Juliette Benzoni - A templomosok kincse
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Az átok
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Le Couteau De Ravaillac
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Le réfugié
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Princesses des Vandales
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Haute-Savane
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Jean de la nuit
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - El Prisionero Enmascarado
Juliette Benzoni
Отзывы о книге «Katarzyna Tom 2»

Обсуждение, отзывы о книге «Katarzyna Tom 2» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x