Juliette Benzoni - Fiora i Zuchwały

Здесь есть возможность читать онлайн «Juliette Benzoni - Fiora i Zuchwały» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторические любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fiora i Zuchwały: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fiora i Zuchwały»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pragnąc pomścić śmierć niesłusznie oskarżonej matki, Fiora opuszcza Florencję Medyceuszy i wyrusza do Burgundii. Jest zdeterminowana wypełnić swą niebezpieczną misję, a że jednym z jej wrogów jest książę Karol Zuchwały, młoda kobieta nie zawaha się służyć walczącemu z nim królowi Francji Ludwikowi XI.

Fiora i Zuchwały — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fiora i Zuchwały», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Pomóż mi najpierw zdobyć Nancy - powiedział wzruszając ramionami. Tamten szeroko otworzył oczy, po czym zrozumiawszy, że nie ma czego oczekiwać, odjechał bez słowa.

W czasie nocy sylwestrowej Campobasso zdezerterował zabierając ze sobą synów i trzystu jeźdźców. Udał się do księcia Lotaryngii, znajdującego się już w odległości zaledwie dwóch dni marszu. Wyznaczył miasto Commer-cy jako cenę swej zdrady. Oczekiwał gorącego przyjęcia, a ujrzał jedynie chłodne twarze. Szwajcarscy dowódcy otaczający René II, oświadczyli bez ogródek, że nie zamierzają walczyć u boku zdrajcy. Wysłano go by strzegł mostu Bouxières dającego dostęp do Meurthe, niecałą milę od Nancy.

- Może przyjęlibyście mnie serdeczniej, gdybym wam przyniósł głowę Zuchwałego? - rzucił im z wściekłością.

- Byłoby bardzo źle, gdyby szlachetna głowa wpadła w takie brudne łapy - odpowiedział Oswald Thierstein.

4 stycznia 1477 roku armia lotaryńska stanęła w Saint-Nicolas-de-Port, na przedmieściu Nancy, zmasakrowawszy uprzednio jego burgundzką załogę. Bitwę wyznaczono na dzień następny.

Tego niedzielnego ranka Fiora patrzyła na padający śnieg. Było nieco cieplej, ale cała okolica pozostała ośnieżona, a wiatr unosił niepokalanie białe tumany. Ani ona, ani Leonarda nie spały tej nocy. Niewątpliwie zbliżała się chwila ich wyzwolenia, ale mimo to byty zatrwożone jakby to była chwila nadejścia wielkiej katastrofy... Kompanie jedną po drugiej opuszczały obóz, by zajmować poleje i ginęły w zamieci niczym armia duchów...

Po mszy, której z nim wysłuchały, książę Karol pożegnał się z nimi, a później oddał się w ręce swych stajennych, by przywdziać ciężką zbroję.

Nagle, w chwili gdy jeden z nich zakładał mu hełm, znajdujący się na nim złoty lew odpadł. Zuchwały spojrzał, niewzruszony, na leżący na czerwononiebieskiej łące dywanu symbol wielkości Burgundii, a później zatopił wzrok w oczach wielkiego bastarda:

- Hoc est signum Dei !*26 - powiedział jedynie, podczas gdy jego pokojowiec spiesznie mocował z powrotem ozdobę. Później założył hełm i zamierzał wyjść, kiedy pojawił się Battista i przyklęknął przed księciem:

- Każ dać mi broń, Wasza Wysokość! Chcę być przy tobie w czasie bitwy.

- Czyż nie powierzyłem ci już jednej misji? Masz czuwać nad pewną damą.

- Donna Fiora już mnie nie potrzebuje, a ja chcę walczyć u twego boku, panie. Nazywam się Colonna! Moje nazwisko daje mi prawo, by się narażać.

- Będzie jak pragniesz, moje dziecko - powiedział książę a jego nieruchomą twarz rozjaśnił blady uśmiech. - Niech mu dadzą broń! Żegnajcie... żegnajcie wszyscy!

Wyszedł. Le Moro, jego piękny, czarny rumak oczekiwał we wspaniałym czapraku pośród grupy rycerzy. Książę dosiadł go, pozdrowił obie kobiety skinieniem ręki i ruszył w drogę z towarzyszami. Fiora patrzyła jak złoty lew i wielki fioletowo-czarny sztandar zacierają się, a później znikają w śnieżnej zawiei.

- Powinnaś wejść do środka, pani - powiedziała Leonarda. - Jest zimno...

Nie chciała, by stara przyjaciółka zobaczyła łzy płynące z jej oczu i odeszła kilka kroków. Wtedy właśnie nastąpił raptowny atak. Pojawiło się trzech jeźdźców: jeden z nich porwał ją i przerzucił w poprzek siodła nie przejmując się krzykami, po czym zawrócił i uciekł tak szybko, jak pozwalała na to gruba już warstwa śniegu.

- Wystarczająco się naczekałem! - zawołał. - Teraz jesteś moja na zawsze.

Nie musiała go nawet słuchać. Rozpoznała już wcześniej Campobasso i nie przestając krzyczeć zaczęła się wyrywać, by spróbować zsunąć się na ziemię, co zmusiło porywacza do zwolnienia.

- Ogłusz ją, ojcze! - poradził jeden z jeźdźców. - Od guza jeszcze nikt nie umarł, a musimy się spieszyć.

- A więc zabijcie mnie! - krzyknęła Fiora. - Nie będę musiała tego zrobić sama, gdyż nigdy więcej nie będę należeć do ciebie. Budzisz we mnie wstręt!

Obijała się o stal zbroi, ale mimo to nie przerywała rozpaczliwej obrony. Kondotier zastosowałby się być może do rady Angelo, gdy trzech innych jeźdźców wyłoniło się zza białej zasłony i zastąpiło im drogę.

- Teraz się policzymy, Campobasso! Wiem, że jesteś zdrajcą. Zobaczę teraz, czy rzeczywiście jesteś tchórzem! -oświadczył Filip de Selongey. - Porwałeś moją żonę i zapłacisz za to życiem.

- Chodź po nią, jeśli chcesz! - powiedział porywacz usiłując wyprostować Fiorę, by zasłonić się jej ciałem. Jednak głos Filipa zelektryzował młodą kobietę. Wystawiwszy paznokcie jak kotka zaatakowała wściekle odsłoniętą przez podniesioną przyłbicę twarz. Campobasso zawył i rozluźnił chwyt. Wykorzystała to, by mu się wyrwać i zsunąć na śnieg.

- Piękna obrona! - pochwalił rozwlekły głos Douglasa Mortimera. - Ale odsuń się, bo jeszcze nie skończyliśmy z tymi ludźmi.

Trzeci z jeźdźców, którym był Esteban, zeskoczył na ziemię, podniósł Fiorę i oparł o pień drzewa.

- W porządku? - zapytał.

- Tak... ale skąd się tu wzięliście?

- Powiemy ci to później, pani. Na razie, jestem potrzebny... Wskoczył na konia i przyłączył się do dwóch pozostałych jeźdźców. Między Selongeyem i jego wrogiem rozgorzała już walka! Zbroje dźwięczały od uderzeń topora, którym posługiwał się Filip i cepa bojowego trzymanego przez jego przeciwnika. Mortimer walczył z Angelo i trzecim jeźdźcem, którym był Giovanni, drugi syn Campobasso. Esteban ruszył w stronę tego ostatniego.

Wczepiona w drzewo, z sercem ściśniętym trwogą, ale nie czując zimna, ani wilgoci przenikającej ubranie, Fiora śledziła walkę toczącą się przed jej oczami. Starała się zachować ufność: cud, który się przed chwilą dokonał nie mógł być daremny. Zwycięstwo musiało być po stronie słusznej sprawy.

Nagle ponad obelgami wymienianymi przez walczących rozległ się okrzyk agonii, a zaraz po nim ryk bólu:

- Giovanni! - zawył Campobasso.

Martwe ciało stoczyło się na nagle poczerwieniały śnieg. Esteban, lżej uzbrojony od towarzyszy, wskoczył na zad konia przeciwnika i unosząc jego hełm poderżnął mu gardło. W tym samym czasie, chwila, gdy uwaga kondotiera była odwrócona, wystarczyła Filipowi do wymierzenia toporem ciosu, który wgniótł hełm neapolitańczyka i zranił go w głowę... ale nie wytrącił go z siodła. Widząc to Angelo uchylił się przed cepem Mortimera, chwycił konia ojca za uzdę i pociągnął go:

- Uciekajmy, ojcze! Nie damy im rady!

Dwaj jeźdźcy oddalili się na północ i zniknęli.

Filip zerwał już hełm i podbiegłszy do żony wziął ją w ramiona.

- Kochanie moje! Nic ci nie jest? Nie zranił cię?

- Nie... Och, Filipie, czy to naprawdę ty? Tak rozpaczałam, że już nigdy cię nie zobaczę... Sądziłam...

Zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem przyciskając ją do zakutej w stal piersi z taką siłą, że jęknęła.

- Zgnieciesz ją, panie - zauważył spokojnie Mortimer -a moim zdaniem szkoda by było. Pozwól jej trochę pożyć.

Filip puścił Fiorę i roześmiał się:

- Masz rację, druhu, ale zbyt wielkie szczęście może doprowadzić do szaleństwa. Powierzam ci ją i opiekuj się nią dobrze.

- Filipie! - zawołała Fiora patrząc, że wkłada ponownie nogę w strzemię - chyba mnie nie opuścisz?

Wstała i podbiegła do niego, ale już zdążył wskoczyć na konia. Jego uśmiech znikł:

- Tak trzeba, Fioro! Tam trwa walka, a mój książę nie ma w niej żadnych szans. Muszę do niego dołączyć! Dzięki wam, przyjaciele i dzięki Jego Wysokości księciu René, który jako prawdziwy rycerz pozwolił mi przyłączyć się do moich, kiedy już moja żona będzie bezpieczna...

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fiora i Zuchwały»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fiora i Zuchwały» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Le réfugié
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzon
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzonip
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
Отзывы о книге «Fiora i Zuchwały»

Обсуждение, отзывы о книге «Fiora i Zuchwały» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x