Juliette Benzoni - Fiora i Zuchwały
Здесь есть возможность читать онлайн «Juliette Benzoni - Fiora i Zuchwały» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторические любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Fiora i Zuchwały
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Fiora i Zuchwały: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fiora i Zuchwały»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Fiora i Zuchwały — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fiora i Zuchwały», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Fiora w czarnym kapturze, który znowu założyła, by ukryć długie już włosy, jedzie tuż za koniem Zuchwałego w towarzystwie Battisty. Jest tak posępna, że paż nie śmie nawet śpiewać. Brak jej Panigaroli. Kultura i mądrość czyniły zeń niezrównanego towarzysza, dzięki któremu najdłuższa droga nie była jej straszna. Wiadomości, jakie od niego otrzymała, nie były najlepsze: przybyłego do Saint-Claude legata papieskiego złożył napad bronchitu połączony z atakiem podagry. Nierychło będzie mógł przyjechać do księcia Karola.
Ten ostatni drżał z niecierpliwości. Świadomość, że René II oblega Nancy, przyprawiała go o chorobę, a do tego jeszcze przymusowa powolność wojska, w którym nie wszyscy żołnierze dosiadali koni, to było ponad jego siły! Przy obciążeniu bronią, cztery do pięciu mil dziennie to wszystko, czego można było wymagać od piechoty, gdy tymczasem Zuchwały marzył, by wzlecieć jak orzeł i spaść na wroga.
Przez Levier, Ornans, Besançon i Vesçoul dotarli do granic Lotaryngii, w którą zagłębili się od zachodu, aby ominąć miasta odbite już przez René. Zuchwały nie chciał trwonić sił. Chciał przede wszystkim Nancy, a aby je zdobyć musiał połączyć się najpierw z oddziałami Campobasso, Chimaya i Nassau, którym wydał rozkaz wyjścia mu na spotkanie w Toul. 7 października wkroczył do Neufchâteau - w tej samej chwili, gdy René wkraczał do swej odzyskanej stolicy i przeganiał z niej burgundzkiego gubernatora, Jana de Rubempré, pana na Bièvres. Oszalały ze złości książę Karol omal nie zabił posłańca, który przyniósł mu tę wieść...
Jednak jego armia rosła. Kiedy w Toul połączył się z Campobasso - który zresztą kazał na siebie czekać -i odzyskał oddziały - około półtora tysiąca ludzi - ewakuowane z Nancy przez Jana de Rubempré, znalazł się na czele osiemnastotysięcznej armii. Było to więcej niż mógł wystawić młody książę Lotaryngii; wszystko mogło się jeszcze zdarzyć. Tym bardziej że 17 października Burgundczycy pokonali część wojsk lotaryńskich w Pont-à-Mousson. Droga do Nancy stała otworem.
Karol uwierzył, że gwiazda znów rozbłysła mu nad głową, gdy dowiedział się, że René po raz kolejny opuścił Nancy, by pozyskać dodatkowe oddziały. Pozostawił miasto w rękach najbardziej nieustępliwych: Gerarda d'Avilliers, braci d'Aguerre, małego Jana de Vaudémont oraz dwóch dowódców gaskońskich: Żelaznej Stopy i Fortuny. Mieli ze sobą dziesięć tysięcy ludzi.
- Wytrzymamy co najmniej dwa miesiące - powiedzieli mu - ale pospiesz się, panie! W przeciwnym razie później zdziesiątkuje nas głód.
Jan de Rubempré i załoga miasta, w większości angielska, przez ponad dwa miesiące stawiali opór księciu René. Od kiedy wkroczył do Nancy, miasto nie miało czasu na odnowienie zapasów ani na naprawienie nadwerężonych murów. Toteż kiedy 22 października Zuchwały otoczył miasto i kazał odbudować w pobliżu komandorii świętego Jana swój drewniany dom, pewien był, że zwycięstwo jest w zasięgu ręki.
- Boże Narodzenie świętować będziemy w pałacu, jak w ubiegłym roku - powiedział wesoło do Fiory - i zorganizuję tak piękny festyn, że wzgardzisz wspomnieniem festynów Medyceuszy.
Podziękowała mu uśmiechem, ale nie włożyła w to serca. Znowu był dla niej przyjacielski, serdeczny, oddał jej i Leonardzie pokój w swej polowej siedzibie. Dotrzymał również słowa i nie spotkała Campobasso. Była mu wdzięczna lecz jednocześnie zdezorientowana. Ten René II, który znikał jak fatamorgana gdy tylko sądzili, że się do niego zbliżają, doprowadzał ją do irytacji. Gdzież on teraz jest? W Strasburgu, Bernie, Fiyburgu? Czy Demetrios nadal jest z nim? A Filip? Gdzie jest Filip? Czy wyleczył swe rany, a jeśli tak, to czy jest przetrzymywany w więzieniu? Znaki zapytania pojawiały się jeden za drugim w umyśle młodej kobiety, która, zniechęcona, nie wiedziała już, gdzie należy szukać na nie odpowiedzi.
- Jeśli książę Lotaryngii pojechał po posiłki, to kiedyś z pewnością wróci - przepowiadała jak zwykle praktyczna Leonarda. - Przestań się zamartwiać, pani: nic nie zmienisz w tej historii, do której pisania wraz z nim zmusza nas książę Karol...
- Wiesz o czym myślę, pani? Zastanawiam się, czy Demetrios nie znajduje się w Nancy. Oblężone miasto potrzebuje dobrego lekarza, podczas gdy młody, całkowicie zdrowy książę może się bez niego obejść.
- To zupełnie możliwe. Ale nie wiem jak mogłabyś dostać się do miasta, by to sprawdzić.
W czasie kolejnych wieczorów Fiora patrzyła z okna swego pokoju, jak zmrok zapada nad Nancy; jej pragnienie dostania się tam było coraz bardziej żarliwe. Przypuszczała nawet, że okaleczone przez działa lecz wciąż mocno się trzymające mury więżą również mężczyznę, którego kocha. Ale jak tam dotrzeć nie narażając się na strzały obrońców i nie dając się zabić atakującym? Z przerażeniem odkryła, jak pod koniec dnia czerwone, jesienne słońce pokrywało mury płomieniami i krwią.
Miasto broniło się zaciekle. Nieustanne ataki wyczerpywały obóz burgundzki, który za każdym razem tracił ludzi. Bastard z Vaudémont, którego zaczynał otaczać nimb legendy, zdołał nawet nocą przed dniem Wszystkich Świętych zbliżyć się do sztabu oblegających i siedziba Żuchwa łego ledwie uniknęła pożaru. Vaudémont ze swymi ludźmi rozpłynął się w ciemnościach nie tracąc ani jednego z nich, a jego szlak znaczyły trupy.
A później, z miesięcznym wyprzedzeniem, zima nadeszła jak burza i wszystkich pogodziła, zawijając w śnieżny całun oblegających i obleganych. W czasie jednej nocy wszystko stało się białe, strumienie i staw świętego Jerzego zamarzły, nawet Meurthe zaczęła płynąć kra. Głód i związane z nim cierpienia dręczyły mieszkańców Nancy; zimno, choroby i strach - Bur-gundczyków. Każdy kolejny dzień przynosił przypadki dezercji.
Zaniepokojony Antoni Burgundzki usiłował przemówić swemu bratu do rozsądku.
- Dlaczego upierasz się przy tej zimowej kampanii? Każdego dnia tracimy żołnierzy. Zwińmy obóz i jedźmy schronić się do Luksemburga. Wiosną powrócimy.
- Oznaczałoby to danie czasu René na odbudowanie armii, a Nancy na zaopatrzenie się w żywność. Nie, mój bracie. Postanowiłem spędzić Boże Narodzenie w tym przeklętym mieście. Postanowiłem zrobić z niego stolicę imperium. Długo już nie wytrzymają. Zjedli konie. Teraz jedzą psy, koty a nawet szczury.
Informacje o głodzie były aż nazbyt prawdziwe. Nancy dzielnie znosiło cierpienia, paliło meble, by nieco mniej marznąć i próbowało rozpaczliwych wycieczek w nadziei na zdobycie odrobiny żywności. Burgundczycy nie bylijej pozbawieni, gdyż kontrolowali na północy drogę z Metz i z Luksemburga, skąd napływało zaopatrzenie. Skarbiec wojenny znajdował się bowiem w Luksemburgu. Campobasso, Chimay i Nassau strzegli tej drogi z kategorycznym zakazem przemieszczania oddziałów. Książę każdego ranka udawał się na wizytację punktów dowodzenia i wysuniętych placówek.
Fiorze odpowiadały te dyspozycje: trzymały one Campobasso z dala od obozu przy komandorii i pozwalały jej wychodzić bez obawy przed nieprzyjemnymi spotkaniami. Atmosfera w drewnianym domu, pełna dymu z koszów żarowych, wydawała jej się bowiem trudna do zniesienia. Wyjdziemy stąd uwędzenijak szynki - mruczała Leonarda, a Fiora codziennie zmuszała się do krótkiego spaceru w towarzystwie Battisty. Pewnego dnia, korzystając z niezwykle rzadkiej chwili słońca, dotarła aż do granicy lasu Saurupt, ujrzała mężczyznę zajętego rąbaniem drewna i układaniem polan na saniach. Poczuła nagłą ochotę na rozmowę i zbliżyła się do niego:
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Fiora i Zuchwały»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fiora i Zuchwały» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Fiora i Zuchwały» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.