Dean Koontz - Głos Nocy
Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Głos Nocy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Głos Nocy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Głos Nocy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Głos Nocy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Głos Nocy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Głos Nocy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Nawet za dnia opuszczona budowla wyglądała groźnie i niesamowicie. Colin zbliżył się do niej z niepokojem, który zmienił się w strach, zanim zdążył przekroczyć bramę i ruszyć w stronę domu po kamiennym chodniku. Gdyby był urzędnikiem stanowym, który ma decydować o losie tej posesji, albo burmistrzem Santa Leona, kazałby natychmiast zburzyć to miejsce dla dobra obywateli. Wciąż uważał, że dom promieniuje wprost dotykalnym złem, jakąś wyczuwalną groźbą, widoczną jak blask kalifornijskiego słońca, który teraz go oślepiał i ogrzewał jego twarz. Trzy duże czarne ptaki zataczały nad dachem koła, by wreszcie usiąść na kominie. Dom wydawał się żywą istotą, czujną i pełną złośliwej siły. Szare zniszczone ściany były chropowate, chore, rakowate. Rdzewiejące gwoździe przypominały stare rany: stygmaty. Promienie słońca nie rozpraszały tajemniczej pustki za wybitymi szybami i wnętrze domostwa wyglądało, przynajmniej z zewnątrz, tak samo przerażająco jak o północy.
Colin położył swój rower na trawie, wspiął się na zapadnięte schody ganku i zajrzał przez wybite okno w miejscu, gdzie stali razem z Royem pewnej nocy, jeszcze nie tak dawno… Po dokładniejszej inspekcji Colin stwierdził, że do środka domu dociera jednak trochę światła. Widać było każdy zakątek salonu. Kiedyś musiał być miejscem spotkań jakiejś paczki chłopaków – na gołej, odrapanej podłodze walały się opakowania po batonach, puste puszki po napojach i niedopałki papierosów. Nad kominkiem wisiała spłowiała i postrzępiona rozkładówka Playboya – nad tym samym gzymsem, na którym Kingman poustawiał skrwawione głowy swej zamordowanej rodziny. Dzieciaki, które kiedyś tu przychodziły, nie odwiedzały już od dawna tego miejsca – wszystko pokrywała gruba, jednolita warstwa kurzu.
Dom od frontu nie był zamknięty, ale skorodowane zawiasy zapiszczały, kiedy Colin pchnął wypaczone drzwi. Poczuł wokół siebie powiew wiatru, który wzbił w korytarzu małą chmurę kurzu.
Powietrze było przesycone zapachem pleśni i próchniejącego drewna.
Przekradając się z pokoju do pokoju zauważył, że wandale dotarli do każdego zakątka tego ogromnego domostwa. Tam gdzie zachował się kawałek nagiego tynku czy względnie czysty skrawek tapety, widniały imiona chłopców, wulgarne słowa, nieprzyzwoite wierszyki i koślawe rysunki, przedstawiające męskie i żeńskie genitalia. W ścianach wybito dziury o postrzępionych krawędziach – niektóre wielkości dłoni, inne ogromne jak drzwi. Podłogę pokrywały stosy tynku i śmieci.
Gdy Colin stał bez ruchu, dom był nienaturalnie cichy. Lecz gdy tylko się poruszał, cała ta artretyczna konstrukcja reagowała na każdy jego krok; zewsząd dobiegało skrzypienie złączy.
Kilkakrotnie wydawało mu się, że słyszy za plecami jakieś pełzanie, ale gdy się odwracał, nie dostrzegał niczego. Krążył po tej ruinie, nie zaprzątając sobie głowy myślami o potworach i duchach. Ta nowo odkryta odwaga dziwiła go i sprawiała mu przyjemność – choć trochę niepokoiła. Jeszcze kilka tygodni wcześniej za nic w świecie nie przekroczyłby sam progu tego domu, nawet gdyby chodziło o nagrodę w wysokości miliona dolarów.
Spędził w posiadłości Kingmana ponad dwie godziny. Nie ominął żadnego pokoju ani garderoby. Pomieszczenia, których okna były zabite na głucho, oświetlał latarką, którą ze sobą zabrał. Większość czasu spędził na pierwszym piętrze. Zbadał tu każdy kąt i zaplanował jedną czy dwie niespodzianki dla Roya Bordena.
36
A jednak Heather mogła mu pomóc. W gruncie rzeczy stanowiła chyba najważniejszy element jego planu zemsty. Bez jej współpracy musiałby wszystko zmienić. Colin nie chciał, by walczyła z nim razem. Nie zamierzał wykorzystać jej siły czy zręczności. Chciał jej użyć jako przynęty.
Jeśli się zgodzi, to ona także narazi się na niebezpieczeństwo. Ale był pewien, że potrafi ją ochronić. Nie był już tym samym słabym Colinem Jacobsem, który przeprowadził się do Santa Leona na początku lata. Zaskoczy Roya. A zaskoczenie było jednym z elementów jego planu.
Heather czekała na plaży, w cieniu mola. Miała na sobie jednoczęściowy kostium. Nie lubiła kostiumów dwuczęściowych ani bikini czy czegoś podobnego, ponieważ uważała, że nie wygląda w tym dobrze. Colin był przeciwnego zdania i powiedział to Heather. Zauważył, że komplement sprawił jej przyjemność, ale było także jasne, że nie bardzo mu uwierzyła.
Wybrali odpowiednie miejsce na gorącym piachu i rozłożyli swoje ręczniki. Leżeli przez chwilę na plecach, w przyjacielskim milczeniu, wygrzewając się w słońcu.
Wreszcie Colin przekręcił się na bok, unosząc się nieznacznie na łokciu, i spytał”
– Jakie ma dla ciebie znaczenie, że jestem przyjacielem Roya Bordena?
Zmarszczyła brwi, ale nie otworzyła oczu ani też nie zmieniła pozycji.
– Co masz na myśli?
– Jakie ma to dla ciebie znaczenie? – nalegał, czując jak zaczyna walić mu serce.
– Dlaczego miałoby to mieć dla mnie jakieś znaczenie? – spytała. – Nie rozumiem.
Colin wziął głęboki oddech i brnął dalej.
– Czy nadal byś mnie lubiła, gdybym nie był przyjacielem Roya?
Tym razem odwróciła głowę w jego stronę i otworzyła oczy.
– Mówisz poważnie?
– Tak.
Przekręciła się na bok i uniosła na łokciu, żeby spojrzeć mu w twarz. Wiatr rozwiewał jej włosy.
– I ty myślisz, że jestem tobą zainteresowana tylko dlatego, że jesteś najlepszym przyjacielem tej szkolnej gwiazdy?
– No… – Colin zaczerwienił się.
– To okropne – powiedziała, ale w jej głosie nie było złości.
Wzruszył ramionami, zakłopotany, ale wciąż ciekaw jej odpowiedzi.
– I obraźliwe – dodała.
– Przepraszam – powiedział szybko i pojednawczo. – Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. Chodzi o to, że… musiałem cię spytać. To dla mnie bardzo ważne wiedzieć, czy ty…
– Lubię cię, ponieważ ty to ty – powiedziała Heather. – Jestem tu właśnie teraz z tobą, bo jest nam fajnie razem. Roy Borden nie ma tu nic do rzeczy. Prawdę mówiąc, jestem tu pomimo tego, że się z nim przyjaźnisz.
– Co?
– Zaliczam się do tej wąskiej grupy, która nie dba o to, co Roy robi, mówi czy myśli. Prawie każdy chce być jego przyjacielem, ale mnie mało obchodzi, czy on w ogóle wie o moim istnieniu.
Colin otworzył oczy ze zdumienia.
– Nie lubisz Roya Bordena?
Zawahała się, po czym powiedziała”
– Jest twoim przyjacielem. Nie chcę o nim źle mówić.
– W tym cała rzecz – prawie krzyknął Colin. – On już nie jest moim przyjacielem. Nienawidzi mnie.
– Co? Co się stało?
– Powiem ci za chwilę. Nie obwiniaj się. Nie mogłem się doczekać, kiedy wreszcie wszystko komuś opowiem. – Colin usiadł na swoim ręczniku. – Ale najpierw muszę wiedzieć, co o nim myślisz. Sądziłem, że go lubisz. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie mi powiedziałaś, było to, że widziałaś nas razem. Więc zdawało mi się, że…
– Po prostu byłam ciekawa – wyjaśniła. – Nie przypominałeś chłopaków, którzy zwykle kręcą się przy nim. A im lepiej cię poznawałam, tym mi się wydawało to dziwniejsze.
– Powiedz mi, dlaczego go nie lubisz.
Heather także usiadła.
Wiatr wiejący od oceanu był ciepły i pachniał solą.
– No cóż – powiedziała – trudno powiedzieć, żebym go nie lubiła. To znaczy, nie jakoś wyjątkowo, z pasją czy coś w tym rodzaju. Nie znam go na tyle dobrze. Ale znam go wystarczająco, by wiedzieć, że nigdy nie mogłabym być jego wielbicielką. Jest w nim coś zepsutego.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Głos Nocy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Głos Nocy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Głos Nocy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.