Dean Koontz - Północ

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Północ» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Północ: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Północ»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Moonliht Cove, nadmorskie miasteczko w północnej części Kalifornii, boryka się z szalejącą plaga tajemniczych zgonów. Ofiary Gina w niewyjaśnionych okolicznościach, a ich ciała są pośpiesznie kremowane, by zapobiec autopsji. Do zbadania sprawy zostaje oddelegowany doświadczony agent FBI Sam Booker, który przybywa na miejsce incognito. Przyjdzie mu zmierzyć się z koszmarem wykraczającym daleko poza granice pojmowania. Thomas Shaddack, szalony wizjoner, właściciel potężnej firmy informatycznej New Wave Microtechnology, pragnie stworzyć zupełnie nową rasę istot odpornych na wszelkie ludzkie odczucia i odruchy. Odcięty od świata senny kurort staje się areną walki między samotnym stróżem prawa, a potworami rodem z najgłębszych otchłani szaleństwa?

Północ — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Północ», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak.

– Gdy już wszyscy przejdą konwersję, zapanuje wreszcie braterstwo?

– Tak.

– Spokój?

– Wieczny.

47

Talbot mieszkał przy Conquistador w dwupiętrowym czerwonym domu z sekwoi z całym mnóstwem dużych okien. Strome kamienne schody prowadziły z chodnika na mały ganek. Żadna latarnia nie oświetlała tej strony ulicy, schodów ani ogrodu, co cieszyło Sama.

Tessa Lockland stała na ganku tuż obok niego, gdy naciskał dzwonek. Tak samo blisko trzymała się całą drogę z pralni. Przez szum wiatru w koronach drzew przebijał odgłos dzwonka. Patrząc w stronę Conquistador powiedziała:

– Miasto czasem przypomina kostnicę, jednak…

– Jednak?

– …pomimo ciszy i martwoty to miejsce emanuje dziwną, potężną, tłumioną energią, jakby pod ulicami, w głębi ziemi i w budynkach ukryto ogromną maszynę… podłączoną do prądu, którą za chwilę koła zębate i przekładnie wprawią w ruch.

Takie dokładnie było Moonlight Cove, ale Sam nie potrafił wyrazić swych uczuć słowami. Nacisnął dzwonek ponownie i powiedział:

– Nie sądziłem, że filmowcy są tacy mądrzy.

– Większość filmowców z Hollywood to maszyny do produkcji filmów, ale ja jestem dokumentalistką, więc wolno mi myśleć, dopóki nie robię z tego zbytniego użytku.

– Kto tam? – metaliczny głos dobiegł z mikrofonu. – Słucham?

Przestraszony Sam przysunął się do domofonu, którego wcześniej nie zauważył.

– Mr. Talbot? Harold Talbot?

– Tak. Kim pan jest?

– Sam Booker – wyszeptał, by jego głos nie rozległ się poza gankiem. – Przykro mi, że budzę pana, ale przychodzę w związku z listem z ósmego października.

Talbot milczał. Po chwili coś trzasnęło w mikrofonie i wyjaśnił:

– Jestem na drugim piętrze. Potrzebuję czasu, by zejść. Poślę na dół Moose’a. Proszę mu dać dowód tożsamości.

– Nie mam legitymacji FBI, gdyż przebywam w tajnej misji – wciąż szeptał.

– Prawo jazdy? – spytał Talbot.

– Tak.

– Wystarczy – wyłączył domofon.

– Moose? – zdziwiła się Tessa.

– Niech mnie diabli, nic nie wiem o nim – zdenerwował się Sam.

Czekali prawie minutę, bezbronni na odsłoniętym ganku, i znów wystraszyli się, gdy przez wahadłowe drzwiczki, których również nie spostrzegli, przecisnął się pies ocierając się o ich nogi. Przez chwilę Sam nie wiedział, co to jest i cofnął się zdumiony tracąc niemal równowagę.

– Moose? – Tessa pogłaskała psa.

Czarny pies był ledwie widoczny w ciemności. Sam kucnął przy nim i pozwolił polizać się po ręku.

– Mam ci dać dokumenty? – spytał.

Pies sapnął cicho, jakby na potwierdzenie tych słów.

– Przecież je zjesz.

– Nie zje – zaoponowała Tessa.

– Skąd pani wie?

– To dobry pies.

– Nie ufam mu.

– Sądzę, że na tym polega pański zawód.

– Hę?

– Wszystkich podejrzewać.

– Taką mam naturę.

– Proszę mu zawierzyć – nalegała.

Podał zwierzęciu portfel. Pies delikatnie chwycił go zębami i wrócił do domu tą samą drogą.

Stali na ciemnym ganku kilka minut. Sam próbował opanować ziewanie. Było już po drugiej i zastanawiał się, czy nie dodać do listy powodów, dla których warto żyć, punktu: sen. Szczęśliwy sen. W tym momencie usłyszał trzaski i zgrzyt pracowicie otwieranego zamka, aż wreszcie drzwi otworzyły się do wewnątrz.

Na korytarzu panował półmrok. Harry Talbot czekał w wózku elektrycznym, ubrany w niebieską piżamę i zielony szlafrok. Miał lekko przekrzywioną w lewo głowę, sprawiając wrażenie wiecznie zdumionego. Tę kontuzję też odniósł w Wietnamie. Był przystojnym czterdziestoletnim mężczyzną, choć przedwcześnie postarzałym. Gęste szpakowate włosy i udręczone oczy nadawały mu wygląd starca. Sparaliżowana ręka z powykręcanymi palcami zwisała na udzie bezużyteczna. Był żywym pomnikiem nie spełnionych nadziei i marzeń, które legły w gruzach.

Gdy Tessa i Sam weszli i zamknęli za sobą drzwi. Harry Talbot wyciągnął sprawną rękę i powiedział:

– Boże, jak się cieszę, że was widzę! – Uśmiech odmienił go nie do poznania. Był to promienny, ciepły i szczery uśmiech człowieka, który wierzył w przeznaczenie zadowolony z tego, co ma.

Moose oddał Samowi nienaruszony portfel.

48

Loman Watkins zanim pojechał na komendę, by skoordynować działania setki ludzi przysłanych z New Wave, wstąpił do siebie na Iceberry Road w północnej części miasta. Mieszkał wśród sosen w skromnym, dwupiętrowym domu z trzema sypialniami, zbudowanym w stylu Monterey.

Chwilę z podjazdu obserwował otoczenie. Kochał niegdyś ten dom, czując się tu jak w pałacu, ale nie miał już w sobie tej miłości. Pamiętał szczęście rodzinne, lecz nie odczuwał już go.

Wiódł radosne życie w tym miejscu, ale radość też zniknęła, a samo wspomnienie było zbyt słabe, by rozjaśnić twarz. Ostatnio w ogóle Loman z rzadka uśmiechał się, w dodatku sztucznie i wymuszenie, co wcale nie oznaczało dobrego humoru.

Najdziwniejsze, że śmiech i radość życia opuściły go dopiero w ciągu kilku ostatnich miesięcy, po Zmianie. I wydawały się już zamierzchłą przeszłością.

Zabawne.

Bzdura. Nie ma w tym nic zabawnego.

Na parterze było ciemno i cicho. Nieznaczny zapach stęchlizny unosił się w opuszczonych pokojach. Wspiął się na pierwsze piętro i ujrzał słaby blask przy dolnej krawędzi drzwi do sypialni Denny’ego. Wszedł do środka i zastał chłopca przy komputerze, z dużym ekranem oświetlającym nieco pokój.

Denny nie oderwał oczu od terminalu.

Miał już osiemnaście lat, więc poddano go konwersji razem z matką, zaraz po Lomanie. Był o dwa cale wyższy od ojca i przystojniejszy. Zawsze dobrze uczył się, a w testach na inteligencję osiągał tak świetne wyniki, aż Loman wręcz niepokoił się, że dzieciak jest taki mądry. Zawsze był z niego dumny. Teraz, przyglądając mu się, próbował bezskutecznie wskrzesić tę dumę. Denny nie stracił jego łask; nie uczynił nic, co wywołałoby ojcowską dezaprobatę. Ale duma, podobnie jak inne uczucia, przeszkadzała w osiągnięciu przez Nowych Ludzi wyższej świadomości i kłóciła się z ich racjonalizmem.

Nawet przed Zmianą Denny był fanatykiem komputerów, jednym z tych chłopców, dla których komputer był nie tylko maszyną, oznaczał nie tylko gry i przyjemności, ale również sposób na życie. Po konwersji jego inteligencję i znajomość techniki wykorzystano w New Wave. Dostarczono mu nowoczesny terminal domowy i modem, dzięki któremu łączył się z superkomputerem w siedzibie firmy tajemniczo określanym Słońce, choć może tak rzeczywiście nazywał się, gdyż wykorzystywano go do wszelkich prac badawczych w New Wave, a więc wszystko obracało się wokół tej machiny. Gdy Loman stał obok syna, na ekranie przesuwały się setki znaków. Słowa, liczby, wykresy ukazywały się i znikały z taką prędkością, że tylko ktoś spośród Nowych Ludzi, o wyostrzonych zmysłach i niezwykłej koncentracji, mógł je zrozumieć.

Loman niewiele pojmował, ponieważ nie uczestniczył w szkoleniu, jakie ukończył Denny w New Wave. Poza tym, nie miał ani czasu, ani potrzeby wykorzystywać w pełni swojej inteligencji.

Ale chłopak chłonął napływające w zawrotnym tempie dane, patrząc w ekran w bezruchu i bez cienia zmęczenia na twarzy. Od czasu konwersji przypominał robota połączonego z komputerem swoistą więzią wykraczającą poza relacje człowieka i maszyny, kiedykolwiek znane Dawnym Ludziom.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Północ»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Północ» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Północ»

Обсуждение, отзывы о книге «Północ» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x