Umilkła, a po chwili odezwał się White Haven:
— Podsumowując, sytuacja wygląda tak: prowincje zostały spacyfikowane, opór w stolicy stłumiony, a wojsko jawnie poparło Komitet. Zgadza się pani z takim obrazem?
— W ogólnych zarysach tak, choć raczej tak bym tego nie ujęła. Powiedziałabym, że pewna część mieszkańców stolicy została spacyfikowana, a biorąc pod uwagę zniszczenia i liczbę ofiar wśród postronnych obserwatorów, podejrzewam, że większość zdecydowała się wesprzeć Komitet jako źródło największej stabilizacji. Właśnie po to, by podobne masakry nie zdarzyły się ponownie. To nie to samo co uznanie, że społeczeństwo zostało zmuszone terrorem do posłuchu, milordzie.
— Hmm…
White Haven odchylił oparcie fotela, wsparł łokcie na poręczach i złączył palce dłoni, wspierając na nich podbródek. Kolejny raz nie znajdował błędu w rozumowaniu Honor, a raczej w analizie wywiadu. A to oznaczało, że ocena Admiralicji dotycząca wpływu stabilizacji wewnętrznej w Ludowej Republice na wzrost tempa budowy okrętów także była słuszna. I to właśnie było najbardziej niepokojące — stocznie Ludowej Republiki prawie o połowę skróciły czas budowy superdreadnoughtów i jeśli nie zostaną zmuszone do spowolnienia tempa przez — dajmy na to — kolejne zamieszki, mogą osiągnąć jeszcze lepsze wyniki.
— Jakkolwiek by na to spojrzeć — powiedział powoli — tracimy przewagę i to nie tylko pod względem liczby budowanych jednostek, ale także ich jakości. A na to nie możemy sobie pozwolić, milady.
— Wiem — odparła cicho.
Hamish Alexander zmarszczył brwi i przyjrzał się jej z uwagą.
— I to właśnie zwiększa moje zaniepokojenie tym, co rekomenduje Komisja Rozwoju Uzbrojenia.
— Zaniepokojenie? — powtórzyła spokojnie.
— Powiedziałbym nawet zmartwienie. Biorąc pod uwagę, że przeciwnik właśnie znacznie zwiększył tak ilość budowanych jednostek, jak i jakość ich uzbrojenia, nie jest to właściwy czas na eksperymenty wymagające zmian w naszym uzbrojeniu, zwłaszcza jeśli mają one zostać spowodowane kolejnym nieprzemyślanym pomysłem! — prychnął pogardliwie.
Co prawda tylko przejrzał dostarczone przez Honor dokumenty, ale wystarczyło to, by upewnił się, że komisja z niezrozumiałych powodów wsparła tym razem kolejny idiotyzm jeune ecole.
— Nie możemy sobie pozwolić na rozdrobnienie możliwości produkcyjnych na zbyt wiele pomysłów, tym bardziej że większość z nich i tak okaże się bezużyteczna — dodał. — Potrzebujemy jak najlogiczniejszego rozplanowania tych możliwości i takiego ich wykorzystania, byśmy mieli do dyspozycji jak najwięcej okrętów uzbrojonych w to, co zostało już sprawdzone i jest skuteczne. Nie stać nas na marnowanie czasu, sił i środków na zwariowane pomysły z typu „przełomowych”. Choćby z historii Ziemi płynie lekcja, że rozsądniej jest koncentrować wysiłki na sprawdzonych typach uzbrojenia niż na wziętych z sufitu wymysłach czy pobożnych życzeniach bandy narwańców. I pomyśleć, że ludzie nadal nie potrafią się uczyć na swoich błędach!
— Komisja nie zaleca realizacji pobożnych życzeń, milordzie — zauważyła chłodniej Honor.
White Haven potrząsnął głową.
— Wiem, że nie jest pani świadoma, że między mną a lady Hemphill i jej radosną grupą entuzjastów technicznych od dawna istnieje zasadnicza różnica poglądów. Nigdy nie twierdziłem, że nie należy rozwijać nowych systemów uzbrojenia; choćby „Ghost Rider” jest przykładem takiej broni powstałej dzięki nowatorskiej koncepcji i nikt nie kwestionuje jego sensowności. Ale należy przy tym zachować zdrowy rozsądek i umiar: nie możemy decydować się na wprowadzanie do użycia każdej nowej broni tylko dlatego, że jest nowa. Musi wpierw zostać sprawdzona i trzeba dla niej znaleźć funkcjonalne zastosowanie. Zanim zostanie wprowadzona do użycia, konieczna jest dokładna analiza jej zalet i wad. Samo istnienie nowego rodzaju uzbrojenia, choćby w teorii wspaniałego, nie świadczy automatycznie o jego skuteczności. Trzeba stworzyć doktrynę właściwego jego użycia i sprawdzić w praktyce działanie, bo inaczej może się ono okazać groźniejsze dla nas niż dla przeciwnika. A okaże się na pewno, jeśli pospiesznie zdecydujemy się na jego produkcję kosztem innych, starszych, ale sprawdzonych w walce systemów uzbrojenia.
Dzięki swej więzi z Nimitzem Honor bez trudu wyczuła jego rozgoryczenie, które ją zaskoczyło. Wiedziała oczywiście, że White Haven jest uznanym przywódcą tak zwanej „szkoły historycznej”, której członkowie uważali, że podstawowe zasady strategii są niezmienne, a nowe rodzaje uzbrojenia oferują jedynie nowe i lepsze sposoby ich zastosowania, nie zaś możliwości tworzenia nowych zasad. Jego starcia ze zwolennikami przeciwnego podejścia określanymi mianem jeune ecole były wręcz legendarne i sama od dawna przyznawała mu rację. Natomiast zaskoczyła ją siła jego rozgoryczenia — obok zmęczenia była to najsilniejsza emocja. Przypominało to zrezygnowanie zmęczonego wojną weterana zdającego sobie sprawę, że i tak nie wygra. Dopiero w tym momencie zdała sobie sprawę, że przeżył zbyt wiele starć z Upiorną Hemphill i nie potrafi już zdobyć się na obiektywizm niezbędny do bezstronnej i spokojnej oceny pomysłów zalecanych przez Komisję Rozwoju Uzbrojenia.
Już miała się odezwać, ale zrobił to pierwszy:
— Wiem, że pani przydział do komisji był krótki, więc przeanalizujmy wspólnie jej propozycje — uniósł dłoń i zaczął odliczać na palcach. — Po pierwsze, mamy radykalnie zmodyfikować istniejące klasy okrętów liniowych, by stworzyć zupełnie nową, o nie sprawdzonych parametrach. Po drugie, mamy przyspieszyć produkcję kutrów rakietowych, podczas gdy udowodniliśmy niedawno, że nawet kutry nowej konstrukcji nie są w stanie stawić czoła właściwie wykorzystanym okrętom wojennym większych klas. Nawet w roli czysto obronnej. Po trzecie, mamy przeznaczyć dziesięć procent mocy stoczni zdolnych budować superdreadnaughty i dreadnaughty na budowę tych jak im tam… „nosicieli kutrów rakietowych”. Swoją drogą kretyńsko-oficjalna nazwa. I to w sytuacji, w której tempo budowy tychże dwóch najważniejszych klas okrętów liniowych w Ludowej Republice właśnie rośnie! Na dodatek owi „nosiciele” mają za zadanie transport kutrów przez nadprzestrzeń, tak by mogły być wykorzystywane ofensywnie. No i wreszcie mamy przezbroić wszystkie okręty liniowe w wyrzutnie rakiet nie dość, że zajmujące o dwanaście procent więcej miejsca, to strzelające rakietami, których wielkość wymusi zmniejszenie ilości pocisków w pokładowych magazynach amunicyjnych o osiemnaście procent. To już nawet nie jest przesiadka w pełnym galopie, to jest zeskok z konia bez sprawdzenia, czy ma się drugiego pod bokiem. Takich głupot nie robi się w środku wojny, którą na dodatek chce się wygrać. To bzdura na odległość śmierdząca radosnymi pomysłami Sonji Hemphill. Najłagodniej rzecz ujmując, jest to nieodpowiedzialny pomysł i nie zamierzam go poprzeć. Najostrzejszego określenia, które przychodzi mi do głowy, wolę po prostu nie wypowiadać głośno.
— Myli się pan, milordzie — oznajmiła spokojnie Honor. — Szkoda, że nie przeczytał pan dokładniej dołączonych do rekomendacji dokumentów, zamiast się na niej wyżywać.
Jej niewzruszenie spokojny sopran podkreślił złośliwość wypowiedzi i White Haven natychmiast siadł prosto, nie kryjąc zaskoczenia. Nie był przyzwyczajony, by ktokolwiek przemawiał do niego w ten sposób, co Honor stwierdziła z pewnym zdziwieniem dzięki Nimitzowi. Niemniej nie dodała niczego i nie opuściła wzroku pod piorunującym spojrzeniem admirała White Havena.
Читать дальше