William Gibson - Neuromancer

Здесь есть возможность читать онлайн «William Gibson - Neuromancer» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Fenix, Жанр: Киберпанк, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Neuromancer: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Neuromancer»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Oto brama w niezwykły świat Gibsona — mechaniczny, lecz przepełniony uczuciem, żyjący seksem, gwałtem i pieniędzmi, mroczny, podniecający jak narkotyk.
Świat walczących o władzę ponadnarodowych korporacji, których pracownicy są niewolnikami i wolnych hackerów, podróżujących po sztucznym, bezgranicznym Wszechświecie wnętrza komputera — cyberprzestrzeni — gdzie szaleństwo i śmierć mierzy się w nanosekundach. Case był jednym z najlepszych, lecz nawet on popełnił błąd.

Neuromancer — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Neuromancer», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Dobra, Synu. Już w porządku. Ale jak wyjdę, będę potrzebowała zespołu medycznego. Powiedz to moim. Brzeszczot, jestem dwie minuty od celu. Możesz wytrzymać?

— Powiedz, że wszedłem i trzymam — odpowiedział Case.

Molly kulejąc, ruszyła korytarzem. Raz się obejrzała. Case dostrzegł bezwładne ciała trzech strażników Sense/Net. Jeden chyba nie miał oczu.

— Taktyczni i Szybcy zablokowali parter, Kocia Mamo. Piankowe barykady. W holu robi się gorąco.

— Tu też jest gorąco — odparta, przeciskając się przez podwójne stalowe wrota. — Brzeszczot, jestem prawie na miejscu.

Case przeskoczył do matrycy i zerwał z czoła trody. Był zlany potem. Wytarł twarz ręcznikiem i łyknął wody z plastykowego bidonu, stojącego obok Hosaki. Sprawdził wyświetloną na ekranie mapę biblioteki. Migający czerwony kursor pełzł przez kontur wrót. Kilka milimetrów od zielonego punktu oznaczającego lokalizację konstruktu Dixiego Płaszczaka. Zastanawiał się, jakie skutki będzie to miało dla jej nogi. Po dostatecznej dawce endorfiny mogłaby chodzić na parze krwawych kikutów.

Działał automatycznie: trody, złącze, przeskok.

Biblioteka naukowa Sense/Net była martwym obszarem pamięci: trzymane tu materiały musiały być usunięte fizycznie. Dopiero potem możliwy był sprzęg. Molly kuśtykała między rzędami identycznych szarych pojemników.

— Synu, powiedz jej, że jeszcze pięć, a potem dziesięć w lewo — rzucił Case.

— Pięć prosto i dziesięć w lewo, Kocia Mamo — powtórzył przekaźnik.

Skręciła. Blada bibliotekarka kuliła się między dwoma pojemnikami. Przerażone spojrzenie, mokre policzki; Molly zignorowała ją. Case był ciekaw, co zrobili Moderni, żeby wywołać strach o takim natężeniu. Wiedział, że miało to związek z fałszywą groźbą, ale zbyt był zajęty swoim lodem, by słuchać wyjaśnień Molly.

— To ten — powiedział, lecz Molly już stała przed regałem, na którym leżała kaseta konstruktu. Kształtem przypominał neoazteckie biblioteczki z poczekalni Julie Deane’a w Chibie.

— Działaj, Brzeszczot — rzuciła Molly.

Case przeskoczył do cyberprzestrzeni i wysłał rozkaz wzdłuż czerwonej linii przebijającej biblioteczny lód. Pięć niezależnych systemów alarmowych zostało przekonanych, że nadal działają. Trzy skomplikowane zamki zdezaktywowano, choć wierzyły, że wciąż są zamknięte. Główny bank danych doznał niewielkiego przesunięcia stałej pamięci: konstrukt usunięto przed miesiącem na polecenie jednego z wyższych urzędników. Gdyby bibliotekarka szukała tego polecenia, stwierdzi, że zapisy są skasowane. Drzwiczki otworzyły się bezszelestnie.

— 0467839 — powiedział Case, a Molly zdjęła z podstawy czarny blok pamięci. Przypominał magazynek wojskowego karabinu. Ścianki pokrywały jakieś symbole i ostrzegawcze napisy.

Molly zamknęła drzwiczki. Case przeskoczył.

Usunął czerwoną nić z lodu biblioteki. Wciągnął ją z powrotem do swojego programu, odruchowo uruchamiając pełny zwrot systemu. Bramy Sense/Net trzasnęły za nim, a podprogramy wirując znikały w rdzeniu lodołamacza, gdy mijał przejścia, gdzie je pozostawił.

— Wyjście, Synu — rzucił i opadł na krzesło. Po okresie pełnej koncentracji mógł zachować połączenie, nie tracąc świadomości własnego ciała. Mogą minąć dni, zanim Sense/Net odkryje kradzież konstruktu. Kluczem była blokada transferu danych z Los Angeles, który zbyt dokładnie zgadzał się w czasie z terrorystycznym atakiem Modernów. Nie sądził, by przeżyło trzech strażników, na których Molly trafiła w korytarzu. Nikomu nie opowiedzą o spotkaniu. Przeskoczył.

Winda, z czarną skrzynką umocowaną do płyty kontrolnej, pozostała na miejscu. Strażnik leżał skulony na podłodze. Po raz pierwszy Case zauważył plaster na jego szyi. To pewnie Molly, żeby jej nie przeszkadzał. Przestąpiła nad nim, usunęła czarną skrzynkę i wcisnęła HOL.

Drzwi windy rozsunęły się z sykiem, jakaś kobieta pchnięta przez tłum wpadła tyłem do środka i uderzyła głową o ścianę. Molly nie zwróciła na nią uwagi. Zerwała plaster z szyi strażnika. Potem kopniakiem odrzuciła białe spodnie i różową pelerynę, cisnęła za nimi słoneczne okulary i naciągnęła na czoło kaptur kombinezonu. Konstrukt tkwił w kieszeni na brzuchu, lekko uciskając żebra. Wyszła.

Case widywał już tłum ogarnięty paniką, ale nigdy w zamkniętym pomieszczeniu.

Pracownicy Sense/Net wybiegali z wind i pędzili do wyjść, by tam napotkać piankowe barykady Taktycznych i piaskowe pociski szybkich OMBA. Obie formacje, przekonane, że otoczyły hordę potencjalnych morderców, współpracowały z niezwykłą efektywnością. Za zrujnowanymi drzwiami głównymi barykadę zaścielała potrójna warstwa ciał. Głuche wystrzały karabinów policyjnych stanowiły tło dla dźwięku wydawanego przez tłum, pędzący tam i z powrotem po marmurowej posadzce holu. Case nigdy w życiu nie słyszał niczego podobnego.

Molly, najwyraźniej, także nie.

— Jezu! — jęknęła i zawahała się.

Dźwięk przypominał pisk, wznoszący się w chrapliwe wycie czystego, absolutnego przerażenia. Podłogę pokrywały ciała, ubrania, krew i długie, zdeptane zwoje żółtych wydruków.

— Wyłaź, siostro. Wynosimy się stąd.

Oczy dwójki Modernów spoglądały z wirujących obłąkańczo odcieni polikarbonu. Kombinezony nie nadążały za szalejącą w holu burzą kolorów i kształtów.

— Jesteś ranna? Chodź, Tommy cię poprowadzi. Tommy podał coś temu, który mówił: owiniętą polikarbonem kamerę wideo.

— Chicago — powiedziała. — Wychodzimy. A potem upadła, nie na marmurową posadzkę śliską od krwi i wymiocin, ale w głąb ciepłej jak krew studni, w ciszę i mrok.

Przywódca Modernistycznych Panter przedstawił się jako Lupus Yonderboy. Nosił polikarbonowy kombinezon z opcją zapisu, dzięki czemu potrafił w dowolnej chwili odtwarzać tła. Niby stylizowany maszkaron przysiadł na krawędzi biurka i spod kaptura obserwował Case’a i Armitage’a. Uśmiechał się. Miał różowe włosy. Tęczowa kępa mikrosoftów sterczała mu zza lewego ucha. Samo ucho było spiczaste, z pędzelkiem różowej sierści. Zmodyfikowane źrenice wychwytywały światło jak oczy kota. Case przyglądał się barwom i deseniom pełznącym po tkaninie kombinezonu.

— Pozwoliliście, żeby sytuacja wymknęła się spod kontroli — stwierdził Armitage. Stał na środku pokoju niby posąg spowity w ciemne, Lśniące fałdy eleganckiego płaszcza.

— Chaos, panie Ktosiu — odparł Lupus Yonderboy — to nasz styl i nasz sposób działania. Nasz główny atut. Wasza kobieta wie o tym. Z nią rozmawiamy. Nie z tobą, panie Ktosiu.

Na kombinezonie pojawił się dziwaczny wzór w barwie beżu i jasnego awokado.

— Potrzebowała zespołu medycznego. Pilnujemy jej. Wszystko w najlepszym porządku. Znów się uśmiechnął.

— Zapłać mu — burknął Case.

— Nie dostaliśmy towaru. — Armitage spojrzał gniewnie.

— Wasza kobieta go ma — wyjaśnił Yonderboy.

— Zapłać mu.

Armitage podszedł sztywno i wyjął z kieszeni trzy grube zwitki nowych jenów.

— Chcesz przeliczyć?

— Nie — odparł Modern. — Zapłacisz według umowy. Jesteś panem Ktosiem. Płacisz, by nim pozostać. A nie panem z Nazwiskiem.

— Mam nadzieję, że to nie groźba.

— To interes. — Yonderboy wsunął pieniądze do pojedynczej kieszeni z przodu kombinezonu. Zadzwonił telefon. Case odebrał.

— Molly — oznajmił, podając słuchawkę Armitage’owi.

Case opuścił budynek, gdy geodezyjne Ciągu rozjaśniały się szarością przedświtu. Miał wrażenie, że ręce i nogi ma zimne, odłączone od ciała. Nie mógł spać. Miał dosyć pokoju na poddaszu. Lupus odszedł, po nim Armitage, a Molly leżała gdzieś w szpitalu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Neuromancer»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Neuromancer» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


William Gibson - Lumière virtuelle
William Gibson
William Gibson - Mona Lisa s'éclate
William Gibson
William Gibson - Comte Zéro
William Gibson
William Gibson - Mona Liza Turbo
William Gibson
William Gibson - Neurománc
William Gibson
libcat.ru: книга без обложки
William Gibson
William Gibson - Johnny Mnemonic
William Gibson
libcat.ru: книга без обложки
William Gibson
William Gibson - Virtual Light
William Gibson
Отзывы о книге «Neuromancer»

Обсуждение, отзывы о книге «Neuromancer» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x