Кшиштоф Пискорский - Cienioryt
Здесь есть возможность читать онлайн «Кшиштоф Пискорский - Cienioryt» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Krak,ów, Год выпуска: 2013, ISBN: 2013, Издательство: Wydawnictwo Literackie: 2013, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Cienioryt
- Автор:
- Издательство:Wydawnictwo Literackie: 2013
- Жанр:
- Год:2013
- Город:Krak,ów
- ISBN:978-83-08-05249-5
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Cienioryt: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cienioryt»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Cienioryt — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cienioryt», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Krzysztof Piskorski
CIENIORYT
PROLOG
W latach, kiedy Seriva rządziła jeszcze dużą częścią znanego świata, gdy po jej ulicach toczyły się obite złotą blachą powozy, a na tronie zasiadał król, który kazał nazywać się Dzieckiem Światła, gdy ludzie patrzyli w cieńprzestrzeń ze strachem, a Żebro Północy ciągle jeszcze stało, żył w mieście pewien szermierz z mało znanego rodu.
Kawaler ten swoją przyszłość ważył równie lekce jak uczucia, którymi często darzyły go damy. Łatwo zapamiętywał się w prostych czynnościach, potrafił godzinami badać fakturę rozeschniętego okna, oglądać lot gołębi ponad dachami Serivy albo ćwiczyć szermierkę od zmierzchu do świtu. A ponieważ to ostatnie szczególnie sobie upodobał, w dojrzałym wieku lat trzydziestu dwóch, kiedy zaczyna się nasza historia, był jedną z najlepszych szpad Południa, wsparłszy naturalny talent i lata ćwiczeń doświadczeniami dwóch wojen, z których każda sprawiła, że jego oczy stały się nieco zimniejsze i bardziej odległe. Nieświadom własnego znaczenia, nie przewidując piętna, które miał odcisnąć na losach kraju, płynął od awantury do awantury, od bijatyki do bijatyki – a ostry rapier uratował mu życie przynajmniej tyle razy, ile równie ostry wzrok oraz bystra głowa.
Kawaler nazywał się Arahon Caranza Martenez Y’Grenata Y’Barratora i był mistrzem szermierczej szkoły znanej jako la destreza . Oto jego historia. A raczej jedna z historii, bo jest ich tyle, ile piór w ogonach pawi z ogrodów Bazyliki Światłowstąpienia – każda też mieni się innym odcieniem. Wiedzcie, że to nie ta wersja opowieści, którą wiele lat potem ludzie powtarzali półgłosem w ciemnych, portowych tawernach Serivy, rozglądając się uważnie, czy obok nie siedzi szpieg inkwizycji. Ani ta, którą przełożyli na wersy marni poeci, a drukarze wypuszczali w oprawionych w koźlą skórę tomikach ku uciesze dam dworu.
To opowieść zupełnie inna, bo spisana przez kogoś, kto był z kawalerem Y’Barratorą przez większość pamiętnego 634 roku. Chcielibyście pewnie, abym teraz przedstawił się i wyjaśnił, dlaczego uważam, że moja wersja będzie prawdziwsza, lepsza od pozostałych. Wybaczcie jednak, nie mogę tego zrobić – nie tylko ze względu na skromność, ale też dlatego że moje imię i wszystko, co mogliście o mnie słyszeć, zabarwi fałszywym odcieniem treść następnych stron, tak jak wysokie witraże bazyliki barwią główny plac Serivy, gdy kapłani zapalają świece na północne nabożeństwo.
Jeśli znacie już jakieś opowieści o Y’Barratorze, włóżcie je między konfabulacje i fałszerstwa, tam gdzie historyjki pokroju Szermierza cieni , autorstwa tego kurwiego syna i grafomana Ernesta Batisty.
Prawdę znajdziecie tylko tutaj.
Rok 634 był pełen złych znaków. Kąt nachylenia ekliptyki Słońca, obserwowany strachliwie przez królewskich astronomów, zmniejszył się o całe trzy stopnie. Serivskie kroniki nigdy wcześniej nie zanotowały podobnego zjawiska i tylko stare, rozpadające się zwoje Ibrów sugerowały, że coś podobnego mogło się zdarzyć w zamierzchłych wiekach. Co do szczegółów wybuchały jednak spory, a nobliwi doktorzy szarpali się nawzajem za brody i podczas niekończących się dyskusji klęli jak szewcy.
Po niepokojąco chłodnej wiośnie nadeszła gorąca pora, która przeszła do historii jako Lato Długich Cieni. W wielu cywilizowanych miastach, od Serivy po Raletto, sprytne sztuczki architektów – takie jak wysokie wieże na końcach ulic lub rozwieszane nad skrzyżowaniami płótna, dzięki którym ludzie nie musieli się bać, że wyjdą zza rogu prosto w czyjś cień – zawiodły. Teraz o każdej porze dnia wszyscy rzucali za siebie ślady dłuższe niż zwykle, a miejsca niegdyś bezpieczne stały się groźne.
Jakby tego było mało, na Południu, za morzem, w miastach-państwach ciemnoskórych Ibrów podniósł się bunt; niskie słońce wydawało się kawałkiem żaru przytkniętym do ula. Z tronów spadały prastare dynastie. Nie były ich w stanie ocalić rzędy uwiecznionych w piaskowcu koronowanych przodków ani pałace o bramach ze spiżu. Nowe państewka żarłocznie rzucały się sobie do gardeł, a na sawannach Południa, tam gdzie mapy pokazywały już tylko białe plamy, ryciny słoni oraz innych mitycznych istot, wyrosła nowa siła. Według ostatnich wieści Hebanowa Pani, czarna prorokini władająca Żebrem Południa, o której mówiono, że nigdy nie była człowiekiem, że wyszła prosto z cieńprzestrzeni i że w jej królestwie to cienie rządziły ludźmi, podporządkowywała sobie kolejne ludy.
W Serivie nikt jeszcze nie wiedział, czy to prawda, czy kolejna baśń. Seriva była miastem handlowym z dwoma wielkimi portami. Oprócz srebra, przypraw i jedwabi na okrętach przypływały do niej choroby z całego świata – oraz nie mniej od nich zaraźliwe plotki. Tu prawdę trudno było oddzielić od fantazji wytatuowanych żeglarzy, bo w Serivie nigdy przesadnie jej nie ceniono; ludzie z miasta woleli niestworzone historie i barwne opowieści.
Z kolei na Północy, w wiecznie skłóconych państwach Vlaanmarku, skończyła się niedawno wojna, która przez dwadzieścia lat niczym żelazny walec przetaczała się od granic Serivy aż po zimne i mokre pola Holbranvii, stopniowo wyludniając żyzne i zielone ziemie. W końcu w wioskach ostali się tylko kobiety oraz starzy ludzie, a z miasteczek zostały zgliszcza.
Wojnę zakończył rozejm, na który z taką samą niechęcią patrzyło wszystkich pięć walczących stron. Mądrzy ludzie od razu wiedzieli, że wojna tylko przycichła, osłabła jak pacjent, któremu cyrulik upuścił zbyt wiele krwi. Ale wystarczy kilka lat dobrych zbiorów, kilka lat, by chłopcy dorośli na tyle, by zastąpić poległych ojców, i walki rozgorzeją na nowo.
Pośrodku tego wszystkiego, między grozą Południa a niepewnym pokojem Północy, leżało Królestwo Serivy – okręt bez steru – rządzone przez młodego, niewprawnego króla, zabawkę w rękach sześciu grandów. Ich rody walczyły o wpływy sztyletem, trucizną i zdradą. W tym zamieszaniu Świetlista Kapituła eklezjarchy Andreosa z każdym dniem zdobywała coraz większą władzę, zręcznie umieszczając swoich szpiegów wśród wszystkich zwaśnionych stron. Inspirowane przez nią pogromy cieńmistrzów oraz Ibrów sprawiły, że cieńprzestrzeń Serivy dziczała i stała się groźniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.
Rok 634 pełen był niepewności. Nawet najtęższe głowy nie potrafiły przewidzieć, co wydarzy się choćby za miesiąc. Dla kawalera Y’Barratory – i dla mnie – trudno było o lepsze czasy.
Nim jednak przejdziemy do wydarzeń tamtych dni, czeka mnie jeszcze jedna trudna decyzja. Historie mają bowiem do siebie to, że można je spisać z więcej niż jednego punktu widzenia. Są jak wielościan z kolorowego szkła, do którego można zajrzeć przez każdy z boków i za każdym razem zobaczymy co innego. Na przykład gdybym opowiadał historię rekonkwisty i krwawego oblężenia Serivy, mógłbym wejść w buty ubogiego anatozyjskiego chłopca, któremu dom zawalił się od bombardowania trebuszami – choć to oczywisty błąd, bo ubodzy Anatozyjczycy nie mieli zwyczaju nosić obuwia. Mógłbym opisać oblężenie z perspektywy królewskiego pikiniera przygotowującego się do szturmu, czując już w brzuchu łaskotanie siana, którym po śmierci wypychano ludzi, aby się nie zepsuli w długiej drodze powrotnej do rodzinnej wioski. Mógłbym nawet rozpocząć historię od mnicha, który w dobę po przełamaniu murów grzebał na poły zwęglone trupy poległych, nie wiedząc nawet, który z nich był Anatozyjczykiem, a który Vastylijczykiem.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Cienioryt»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cienioryt» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Cienioryt» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.