Jacek Piekara - Miecz Aniołów

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Piekara - Miecz Aniołów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miecz Aniołów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miecz Aniołów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Opowieśc o Mordimerze Madderdinie, inkwizytorze, który nie waha się zadawać pytań i dążyć do odkrycia prawdy o otaczającym go świecie.
Świecie pełnym intryg i zła. Świecie, w którym ludziom zagrażają demony, czarownicy oraz wyznawcy mrocznych kultów. Świecie, którego siłą napędową są nienawiść, chciwość oraz żądza. Do tego właśnie uniwersum Mordimer Madderdin niesie żagiew Boskiej miłości…
OTO ŚWIAT, w którym Chrystus zstąpił z krzyża i surowo ukarał swych prześladowców. Świat gdzie słowa modlitwy brzmią: "i daj nam siłę, byśmy nie przebaczali naszym winowajcom". Świat, w którym "nasz Pan i jego Apostołowie wyrżnęli w pień pół Jerozolim". OTO ON: inkwizytor i Sługa Boży. Człowiek głębokiej wiary.

Miecz Aniołów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miecz Aniołów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tacy ludzie tylko hańbili dobre imię Świętego Officjum. Chyba że, rzecz jasna, przyświecał im poważniejszy cel niż jedynie wykazanie się przed zwierzchnością lub zyskanie złudnej władzy nad bliźnimi. Sam musiałem kilka razy w życiu nagiąć prawo, lecz czyniłem tak z myślą o idei, która ważniejsza jest niż wszelkie przepisy ukute przez ludzi. Bowiem Pan, w swej niezmierzonej mądrości, rozliczać nas będzie z tego, jak służyliśmy Jego chwale, a nie jak pilnie studiowaliśmy prawnicze kodeksy. Zresztą grzeszni oraz winni byliśmy wszyscy i pytaniem były tylko czas i wymiar kary. Tak powiedział niegdyś mój Anioł, a ja nie miałem powodów, by nie wierzyć jego słowom.

– Witaj, Ritter. – Młodzieniec zakochany w Ilonie nie miał już co prawda wysuniętego przed zęby języka, ale nadal wyglądał dość głupawo. – Kogóż to przyprowadziłeś?

– Mordimer Madderdin, inkwizytor – burknąłem zły, że przerwał mi chwilę zadumy. – I nie jestem tu służbowo, jeśli takie miało być wasze następne pytanie.

– Inkwizytor? – zdziwił się. – Czy jesteście tu… Ano tak, powiedzieliście przecież… – Pochylił głowę, by pokryć zakłopotanie.

Przyjrzałem mu się uważnie, gdyż przedtem moja uwaga koncentrowała się głównie na pięknej aktorce. Johann Schwimmer był bardzo wysokim młodzieńcem, niemal o głowę wyższym ode mnie, ale chodził i stał, garbiąc mocno ramiona. Miał jasne włosy, ścięte równiutko tuż nad brwiami, oraz perkaty nos i za szerokie usta, co nadawało mu wygląd wioskowego przygłupa. Zauważyłem również, że ma krótkie, wygryzione paznokcie i świeże ranki na opuszkach palców. Ha, wymarzony kandydat dla Ilony, pomyślałem z jakąś dziwną dla mnie samego satysfakcją.

– Zobacz, co tam z rekwizytami – rozkazał Ritter. – Podobno pękł miecz Fabiana. Zajmij się tym.

– Już się robi – odparł Johann bez entuzjazmu i zniknął za kotarą oddzielającą zaplecze od sceny.

– On nie jest aktorem? – zapytałem.

– Boże mój, oczywiście, że nie. – Ritter niemal się przestraszył. – Nasz młody Fabian znowu zapił ryja z jakimiś dziwkami, a Ilona twierdzi, że nie potrafi grać do pustego powietrza…

– Więc Schwimmer zgłosił się na ochotnika. Typ człowieka, który lubi sobie dłubać w ranie, co? – Uśmiechnąłem się.

– Ot, prawda. Chcecie poznać starego?

Spojrzałem kątem oka w stronę Ulricka Loebe, który troskliwie otulał córkę płaszczem. Świadczyło to o nim jak najlepiej, a ja lubiłem ludzi potrafiących dbać o długoterminowe inwestycje.

– Darujmy sobie – odparłem.

– Ech, Loebe wybrzydza i wybrzydza, a dziewka wszak z latami nie młodnieje…

– Wybrzydza? – zapytałem.

– Ano tak. Ilonie trafiały się już naprawdę niezgorsze partie. Pan de Valettries. – Ritter zagiął wskazujący palec prawej dłoni. – Sekretarz księcia Leonu i ponoć prawy szlachcic. Hubert Gottschalk, trzeci syn barona Gottschalk, Giovanni Pompello, bękart kardynała Santini… No, że wymienię tylko tych znaczniejszych.

– I stary nic? – mruknąłem. – Na co on czeka? Na księcia z bajki?

– W końcu dziewczyna da pierwszemu lepszemu, zbrzuchacieje i tyle będzie miał ze swojego przebierania. – Wzruszył ramionami Ritter. – No, nie życzę jej tego – zastrzegł od razu i nie wyczułem w jego głosie fałszu. – Ale sami wiecie, jak jest… No dobrze, siądźcie sobie i oglądajcie. Przećwiczymy jeszcze kilka scen, a potem możemy zrobić to samo, co Fabian. – Mrugnął do mnie lewym okiem i przyczesał bródkę gestem, który w jego mniemaniu zapewne miał być lubieżny. – Kuffelberg stawia, bo niewielu wśród nas jest takich, co śmierdzą groszem, ale jemu akurat się poszczęściło.

Westchnąłem i usiadłem tak, jak mnie prosił, gdyż nie miałem planów na dzisiejsze popołudnie, a upicie się w towarzystwie Rittera oraz zabawa z dziwkami nie wydawały się najgorszym pomysłem na nieciekawie zapowiadający się wieczór. Co prawda w domu mojej ulubionej Tamili miałem już dość nieprzyzwoicie wysoki dług, ale liczyłem na to, że nie będzie się opierała przed dopisaniem do rachunku kolejnej sumy. Zwłaszcza, że przecież zawsze w końcu spłacałem długi. Doskonale wiedziała o tym Lonna – poprzedniczka Tamili – chociaż z uwagi na pewne pożałowania godne wypadki, od dawna już nie miała z kim dzielić się tą wiedzą.

* * *

Zapewne mógłbym mieszkać w bardziej wykwintnej kwaterze. W końcu obecność inkwizytora jest dla każdego właściciela gospody również pewnym zabezpieczeniem. Ot, zapewnieniem nieco większej szansy, że goście nie pozarzynają się nawzajem albo nie zrujnują samego domu. Oczywiście pod warunkiem, że będą na tyle trzeźwi, by jeszcze czegokolwiek i kogokolwiek się bać. Ale jakoś przyzwyczaiłem się do karczmy „Pod Bykiem i Ogierem” oraz jej właściciela – Korfisa, z którym mieliśmy niegdyś nieprzyjemność uczestniczyć w bitwie pod Schengen. Zresztą uciekanie po lasach i bagnach ciężko nazwać bitwą, gdyż jedyne, co pamiętam z tej zawieruchy, to wyłaniającą się z mgły cesarską ciężką kawalerię. A potem już tylko uciekaliśmy. I mimo że były to dawne dzieje, jednak my, którzy przeżyliśmy tę rzeź, darzyliśmy się wzajemnym szacunkiem. Nie raz i nie dwa właściciele innych zajazdów proponowali mi pokój, ale jakoś nie miałem serca wyprowadzać się od Korfisa. Co prawda miał zwyczaj chrzczenia wina (i tak dla waszego uniżonego sługi proporcje wody i trunku były nieco bardziej strawne) oraz dopominania się o zaległe rachunki, ale jakoś jednak znajdowaliśmy wspólny język.

Tego popołudnia leżałem na łóżku i czytałem właśnie ostatni pamflet wydany przez mistrza Maktoberta, w którym to pamflecie naigrawano się z pewnej nie słynącej z surowych obyczajów, a dobrze urodzonej i majętnej damy, przyłapanej z gachem. Podobno pamflet został wydany na koszt męża owej kobiety i pomyślałem sobie, że ludzie znajdują przedziwne sposoby, aby wszystkim wokół donieść o własnej hańbie. Lekturę przerwało mi skrzypnięcie schodka prowadzącego do pokoju, a zaraz potem, zgodnie z przewidywaniami, usłyszałem szybkie i głośne stukanie.

– Wejść – rozkazałem i odłożyłem książkę na podłogę. Z satysfakcją, bo udało mi się zabić spacerującego w szparze pomiędzy deskami wyjątkowo dorodnego karalucha.

Drzwi zaskrzypiały (pomyślałem, że będę musiał kazać Korfisowi, by naoliwił zawiasy) i do środka wszedł mężczyzna, którego twarz wydała mi się znajoma. Nie mam, niestety, niezwykłej pamięci mego przyjaciela Kostucha, a być może również suto zakrapiana poprzedniego dnia kolacja pozbawiła mnie właściwej bystrości spojrzenia oraz zdolności kojarzenia faktów.

Przybysz był starszym, otyłym mężczyzną, ubranym w czarny, haftowany złotem kaftan, a na tłustych palcach ujrzałem szczególnie ponętnie błyszczące pierścienie. Twarz okalała mu przystrzyżona w kwadrat broda i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że właśnie ta broda mnie zmyliła. Bowiem kiedy widziałem go niespełna miesiąc wcześniej, miał gładko wygolone policzki. Stał przede mną nikt inny jak ojciec pięknej Ilony – Ulrick Loebe. Czego mógł szukać bogaty kupiec w kwaterze skromnego inkwizytora? Ha, tego, czego jemu podobni zawsze szukają! Rozwiązania kłopotów, w które najczęściej wpędziła ich własna głupota. Ciekaw byłem, czy mam rację i tym razem.

– Witajcie, panie Loebe – powiedziałem uprzejmie, ale nie podniosłem się z łóżka. – Siadajcie na zydlu.

Parsknął, widać nienawykły do takich powitań, i podejrzliwie przyjrzał się zydlowi, którego jedną nogę zastępował stos książek wydrukowanych przez mistrza Maktoberta. W końcu usadowił się ostrożnie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miecz Aniołów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miecz Aniołów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jessica Andersen - Magic Unchained
Jessica Andersen
Jacek Dąbała - Prawo Śmierci
Jacek Dąbała
Jacek Piekara - Arrivald z Wybrzeża
Jacek Piekara
Jacek Komuda - Imię Bestii
Jacek Komuda
Camilla Läckberg - Fabrykantka aniołków
Camilla Läckberg
Jacek Piekara - Łowcy Dusz
Jacek Piekara
Jack Vance - Mjesečev moljac
Jack Vance
Jacek Piekara - Sługa Boży
Jacek Piekara
Hans Andersen - Anioł
Hans Andersen
Отзывы о книге «Miecz Aniołów»

Обсуждение, отзывы о книге «Miecz Aniołów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x