Jacek Piekara - Miecz Aniołów

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Piekara - Miecz Aniołów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miecz Aniołów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miecz Aniołów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Opowieśc o Mordimerze Madderdinie, inkwizytorze, który nie waha się zadawać pytań i dążyć do odkrycia prawdy o otaczającym go świecie.
Świecie pełnym intryg i zła. Świecie, w którym ludziom zagrażają demony, czarownicy oraz wyznawcy mrocznych kultów. Świecie, którego siłą napędową są nienawiść, chciwość oraz żądza. Do tego właśnie uniwersum Mordimer Madderdin niesie żagiew Boskiej miłości…
OTO ŚWIAT, w którym Chrystus zstąpił z krzyża i surowo ukarał swych prześladowców. Świat gdzie słowa modlitwy brzmią: "i daj nam siłę, byśmy nie przebaczali naszym winowajcom". Świat, w którym "nasz Pan i jego Apostołowie wyrżnęli w pień pół Jerozolim". OTO ON: inkwizytor i Sługa Boży. Człowiek głębokiej wiary.

Miecz Aniołów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miecz Aniołów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Dam wam dwie następne takie kieski, jeśli znajdziecie ją całą i zdrową. I kolejne dwie, jak – jego oczy zwęziły się w szparki, a w głosie usłyszałem zimną nienawiść – nikomu nie mówiąc, dostarczycie mi Schwimmera. Żywego.

Oho ho, pomyślałem, zapewne młody Johann nie będzie miał lekkiej ani krótkiej śmierci, kiedy już trafi w czułe objęcia Loebego.

– Zrobię, co w mojej mocy. – Zapewniłem go szczerze, bo oferował mi prawdziwą fortunę, i jeśli mogłem mu za nią sprzedać towar tak pozbawiony wartości, jak życie aktorskiego pomocnika, to nie miałem nic przeciwko podobnej transakcji.

* * *

Skrzesał ogień i postawił świeczkę na stole. Potem zdjął z ramion płaszcz, z westchnieniem przyjrzał się jakiejś plamie (przez chwilę próbował ją nawet wydrapać paznokciem) i pieczołowicie powiesił okrycie na poręczy łóżka.

– Witaj, Heinz. – Byłem ukryty w cieniu, ale rozpoznał mój głos i szarpnął się, jakby chciał uciec.

Postąpiłem dwa kroki, zagradzając mu drogę do drzwi.

– Nie, nie, nie – rzekłem. – Nie będziemy ani krzyczeć, ani uciekać. Porozmawiamy sobie jak przyjaciele.

– Ja nic nie wiem, panie Madderdin. Klnę się na miecz Pana Naszego, że nic nie wiem… – W jego głosie usłyszałem strach. Słusznie, inkwizytorów należy się bać. To pozwala dłużej przeżyć w ich towarzystwie.

– O czym nic nie wiecie, panie Ritter? – zagadnąłem.

Usiadł z westchnieniem na zydlu i nalał sobie wina z butli. Ręka tak mu się trzęsła, że połowę rozlał.

– Myślicie, że nie wiem, z czym przychodzicie? Loebe was kupił, co?

– Nie można kupić inkwizytora – objaśniłem go łagodnym tonem.

– Tak, tak, wybaczcie… Powinienem, do stu diabłów, wyjechać z miasta… Licho mnie podkusiło… Ale cokolwiek byście zrobili, nic wam nie powiem, bo nic nie wiem… Przecież sami widzieliście – spojrzał na mnie wzrokiem zbitego psa – że nie lubiłem tego całego Schwimmera.

– Nie bałbyś się tak, gdybyś nic nie wiedział – rzekłem.

– Boję się, że zrobicie mi krzywdę – odparł szczerze.

– Heinz, Heinz, Heinz. – Podszedłem do niego i poklepałem go po ramieniu. – Myślisz, że chciałbym pozbawić świat twojego talentu? Czy ja wyglądam na bezmyślnego mordercę? Jesteście moim przyjacielem, panie Ritter, i w razie czego usiłowałbym umożliwić wam wyplątanie się z kłopotów. Oczywiście – uśmiechnąłem się – za niewdzięczność uznałbym, gdybyście odtrącili przyjaźnie wyciągniętą dłoń. A teraz pragnę, abyś mi pomógł, Heinz. I wtedy być może część złota z zapasów Loebego skapnie również do twojej kieski.

– Dużo dostaliście? – Ożywił się. – O, wybaczcie, nie powinienem pytać…

Roześmiałem się, gdyż Ritter był bezczelny w sposób, który nie tylko mnie nie złościł, ale wręcz bawił. Miałem tylko nadzieję, że wie, w którym miejscu przebiegają granice, których nie należy przekraczać.

– Przede wszystkim dużo obietnic – odpowiedziałem. – Ale zaliczka również była hojna. No więc? Pogadajmy o Johannie.

– Co ja wam mogę powiedzieć? – Wzruszył ramionami. – Napijecie się?

Skinąłem głową, a on sięgnął po drugi kubek. Kiedy go napełniał, dłoń trzęsła mu się mniej niż poprzednio.

– Gdybym coś wiedział, wcześniej czy teraz, sam bym doniósł Loebemu – rzekł i miałem wrażenie, że słyszę szczerość w jego głosie.

– Czy dziewczyna mogła się z nim zmówić?

– Lubiła go – powiedział po chwili. – Ale wiecie, tak jak się lubi kulawego psa. Tu się mu rzuci parę ochłapów, tam pogłaszcze… Zawsze była miła, ale ona dla wszystkich była miła. Na głowę Belzebuba, żal mi jej…

– Już wolę, żebyście mówili „na miecz Pana” – mruknąłem i usiadłem na skrzyni stojącej przy łóżku. – Loebe mówi, że młokos nie był sam. Kto się przyjaźnił ze Schwimmerem? Czy ktoś z waszych zniknął w tym samym czasie? Nawet na kilka dni?

– Nie. – Zanim odpowiedział, zastanawiał się chwilę. – Nic takiego.

– Nie pomagacie mi.

– Bo nic, na Boga żywego, nie wiem! – niemal krzyknął. – Gadało się o tym wszystkim tu i ówdzie…

– Co się gadało? – przerwałem mu.

– Schwimmer miał, miał… – Pstryknął palcami. – Jak to się mówi, kiedy ktoś bardzo czegoś chce i dąży do tego za wszelką cenę?

– Obsesję? – poddałem.

– O, widzicie! – Ucieszył się. – Właśnie obsesję, dobrze mówicie. Zauważyłem już niegdyś, że macie bogate słownictwo i zręcznie się wysławiacie. Nie myśleliście kiedyś, by popróbować…

– Heinz – przerwałem mu znowu. – Jaką obsesję?

– A tak, wybaczcie… Otóż, że chce ją pozbawić cnoty. Wyobrażacie sobie?

Owszem, wyobrażałem to sobie, choć zwykle w podobnych przyjemnościach gustowali ludzie w leciwym wieku. To dla nich sprowadzano z południa młodziutkie, smagłe dziewice i sprzedawano po niebotycznych cenach. Czasami zresztą po kilka razy, bo rzeczone dziewice szybko uczyły się, jak zręcznie udawać cielesną niewinność.

– Skąd o tym wiecie?

– Coś tam komuś powiedział przy piwie. – Ritter machnął ręką. – Ale nie wiem, czy to wszystko ma jakiś sens.

– Poszukiwanie sensu zostawcie mnie – rzekłem i upiłem łyk wina z kubka.

Było nie najlepszego gatunku i trochę kwaśne, a więc Ritter jak zwykle nie śmierdział pieniędzmi.

– Skąd on się w ogóle wziął w Hezie? Urodził się tu czy przyjechał z prowincji?

– Chyba… – Ritter zastukał palcami w rozlanej na blacie winnej kałuży – przyjechał. Tak, na pewno, ale już dawno temu. Chyba rodzice mieli młyn albo co tam, ale wydziedziczyli go, czy jak…

– No widzicie sami, ile wiecie? – Ucieszyłem się. – Teraz sobie jeszcze przypomnijcie, z jakiej wsi pochodził. Tylko nie zmyślajcie z łaski swojej, bo jeśli udam się w bezowocną podróż, wrócę do Hezu bardzo niezadowolony. A kiedy jestem niezadowolony, moja wrodzona łagodność marnieje, jak niepodlewany kwiat.

– Baaa. – Spojrzał na mnie. – Żebym to ja wiedział! Ale nie mówiłem, że pięknie się wysławiacie? Ja mam ucho, panie Madderdin, wierzcie mi, że mam ucho.

– A kto może wiedzieć? – Puściłem jego uwagi mimochodem. – Z kim Schwimmer pijał? Z kim chodził na dziwki? Komu się zwierzał?

– Na dziwki nie chodził, nie zwierzał się nikomu – mruknął Ritter. – Taki tam, odludek… A pił zwykle z jednym takim. – Pstryknął palcami w powietrzu. – Odświeżycie moją pamięć? – zapytał chytrze.

– Dlaczego ja cię tak lubię, Heinz?

Westchnąłem i wyjąłem z kieski jedną monetę. Poturlałem ją po blacie w jego stronę. Zatrzymała się w kałuży wina, ale nim zdążyła upaść, Ritter zgrabnie ją pochwycił w dwa palce.

– Alois Pimke – powiedział niewyraźnie, bo badał denara w zębach. – Kręcił się tu i tam, czasami pomagał nam przy dekoracjach. Ale on nie zniknął, panie Madderdin. Widziałem go zaraz po wszystkim w karczmie.

– Gdzie znajdę tego Pimke?

– Poszukajcie „Pod Ryjem i Chwostem” albo „Pod Linoskoczkiem”, albo w „Cycatej Figlarce”.

– Heinz, Bóg mi świadkiem, że jak sobie to wszystko wymyśliłeś, obedrę cię ze skóry. Ale zresztą najlepiej będzie, jak pójdziesz ze mną. W końcu znasz Pimkego, więc mi go wskażesz.

– Co to, to nie – zaniepokoił się. – Tego tylko brakuje, żeby na mieście zaczęto mówić, że donoszę do Officjum…

– Heinz, my po prostu pójdziemy się napić – wyjaśniłem. – A jak już pokażesz mi Pimkego, wrócisz sobie spokojnie do domu. Poza tym Inkwizytorium nie ma z tym wszystkim nic wspólnego. To prywatna sprawa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miecz Aniołów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miecz Aniołów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jessica Andersen - Magic Unchained
Jessica Andersen
Jacek Dąbała - Prawo Śmierci
Jacek Dąbała
Jacek Piekara - Arrivald z Wybrzeża
Jacek Piekara
Jacek Komuda - Imię Bestii
Jacek Komuda
Camilla Läckberg - Fabrykantka aniołków
Camilla Läckberg
Jacek Piekara - Łowcy Dusz
Jacek Piekara
Jack Vance - Mjesečev moljac
Jack Vance
Jacek Piekara - Sługa Boży
Jacek Piekara
Hans Andersen - Anioł
Hans Andersen
Отзывы о книге «Miecz Aniołów»

Обсуждение, отзывы о книге «Miecz Aniołów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x