Jacek Piekara - Miecz Aniołów

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Piekara - Miecz Aniołów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miecz Aniołów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miecz Aniołów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Opowieśc o Mordimerze Madderdinie, inkwizytorze, który nie waha się zadawać pytań i dążyć do odkrycia prawdy o otaczającym go świecie.
Świecie pełnym intryg i zła. Świecie, w którym ludziom zagrażają demony, czarownicy oraz wyznawcy mrocznych kultów. Świecie, którego siłą napędową są nienawiść, chciwość oraz żądza. Do tego właśnie uniwersum Mordimer Madderdin niesie żagiew Boskiej miłości…
OTO ŚWIAT, w którym Chrystus zstąpił z krzyża i surowo ukarał swych prześladowców. Świat gdzie słowa modlitwy brzmią: "i daj nam siłę, byśmy nie przebaczali naszym winowajcom". Świat, w którym "nasz Pan i jego Apostołowie wyrżnęli w pień pół Jerozolim". OTO ON: inkwizytor i Sługa Boży. Człowiek głębokiej wiary.

Miecz Aniołów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miecz Aniołów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Z kąta usłyszałem chrapliwy jęk i zobaczyłem, jak Odryl Bratta usiłuje nabrać powietrza w płuca i drze palcami koszulę na piersiach.

– Yhhhhh! – zacharczał, a z jego ust spłynęła ślina zmieszana z krwią.

Upadł na kolana, a ja widziałem jego wybałuszone z przerażenia oczy i twarz, która nabiegła ciemną czerwienią. Jeszcze przez chwilę trzymał się za pierś, a potem dłonie mu opadły i uderzył czołem w kamienie. Przyglądałem się, jak wierzga nogami, lecz moment później znieruchomiał. Cóż, nie da się ukryć, że miał nieliche szczęście, kończąc na, jak to mówią, uderzenie krwi do mózgu, gdyż bracia-inkwizytorzy i ja sam z całą pewnością nie dalibyśmy mu zejść tak szybko i przyjemnie z tego padołu łez.

– Mordimerze, mój Mordimerze – rzekł Anioł z dziwnym zaśpiewem w głosie. – Jak mogłeś próbować zmierzyć się z istotą niegdyś ukształtowaną z blasku samego Pana? Która, choć upadła tak nisko, jak nikt przed nią, to zachowała potęgę i moc? Jak mogłeś sądzić, że nawet twoja głęboka wiara uratuje cię przed jednym z potępionych Aniołów?

– A jednak tak się stało – odparłem, unosząc wzrok, ale zaraz uciekłem ze spojrzeniem, gdyż w źrenicach mego Anioła wirowała bezdenna pustka.

– A jednak… – powtórzył po chwili cichszym głosem, jakby zastanawiając się nad moimi słowami.

Blask rozjaśniający piwnicę zgasł i kiedy powtórnie spojrzałem w stronę Anioła, był znowu tylko niewielkim człowieczkiem w burej kapocie. Podpierał się na ogromnym, świetlistym mieczu, który teraz tak dziwnie wyglądał w jego dłoniach.

– Cóż za zuchwalstwo – powiedział z westchnieniem. – Sądzić, że przybyłem tu przymuszony mocą twej wiary. To był tylko kaprys, Mordimerze. Kaprys i przemożna chęć zakończenia dawnego sporu, który ciągnął się zbyt długo i o którym pamięć zbyt boleśnie raniła.

– Tak, mój panie – odparłem, pochylając głowę.

Usiadł w kącie piwnicy i podkulił nogi, obejmując je dłońmi. Gdzieś w międzyczasie, nie zauważyłem nawet kiedy i gdzie, zniknął jego jaśniejący miecz.

– Nadchodzi czas wielkiego oczyszczenia, Mordimerze. Bo już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona – powiedział, cytując świętego Mateusza. – A my tylko nie wiemy, kiedy uderzy ostrze i gdzie trafi.

– Tak, mój panie – powtórzyłem.

– Być może uderzy w ciebie, Mordimerze – dodał, a ja poczułem, jak lodowaty dreszcz przebiega mi od nasady karku aż do krzyża. – Gdyż być może nie jesteś tym, na kogo wyglądasz.

– A kim jestem, mój panie? – ośmieliłem się spytać.

– Właśnie. Kim jesteś, Mordimerze?

– Bożym stworzeniem? – odparłem cicho i z lekko pytającą intonacją.

Roześmiał się śmiechem, który wywołał ciarki na skórze.

– Bożym. Bóg. Boga. Boże – wymruczał. – A powiedz mi, gdzie jest Bóg?

– To ty mi powiedz, gdzie Go nie ma, panie – odparłem, a słowa te zabrzmiały śmielej niżbym tego sobie życzył.

Uniósł głowę tak szybko, że nie zdążyłem cofnąć wzroku. Na moment runąłem w labirynty szaleństwa wypełniające jego źrenice i poczułem, że za chwilę sam stracę zmysły. Na szczęście odwrócił głowę, ale ja i tak cofnąłem się pod samą ścianę, jak po silnym ciosie.

– Nigdzie Go nie ma – powiedział cicho. – Choć tak bardzo Go pragniemy.

Opierał się prawą dłonią na kamiennej posadzce, a kamienie zamieniały się w lawę i wrzały pod jego dotykiem. Zdawał się jednak tego nie zauważać.

– Zniknął – rzekł głosem, w którym drgały bezbrzeżny smutek oraz nieogarniona tęsknota. – I nie wiemy, gdzie Go szukać. Nawet Jego blask zginął i nie pojmujemy już, czego pragnął nasz Pan, nie pamiętamy już, jak wypełniać Jego przykazania, jak okazać Mu naszą miłość… Mówią… mówią, że przestał nas kochać… I dlatego odszedł…

Rozpacz w głosie Anioła była tak ogromna, że poczułem, jak, niezależnie od swej woli, płaczę, a łzy spływają mi po policzkach i brodzie. Przetarłem je rękawem, ale płakałem dalej.

– Myśleliśmy, że Jezus jest emanacją Pana, ale i On zniknął, pozostawiając nas w smutku. Niektórzy z nas mówią, że Bóg umarł…

– To nieprawda! – krzyknąłem, powstrzymując szloch dławiący gardło, choć własne zuchwalstwo przyprawiło mnie o drżenie.

– To nieprawda – potwierdził spokojnie Anioł. – Gdyż jeśli On by umarł, my umarlibyśmy w tej samej chwili. – Pokiwał głową. – Tak, to z pewnością nieprawda – dodał, jakby chciał przekonać samego siebie.

– Inni mówią, że odszedł do światów tak dalekich i w eony tak odległe, że nasz wzrok nie może przeniknąć bariery czasu oraz przestrzeni – ciągnął dalej, z opuszczoną głową i z tym samym smutkiem, który doprowadzał mnie do łez. – Ja się z tym nie zgadzam…

Nie wiedziałem, czy wolno mi zadać pytanie, ale nie mogłem się powstrzymać, chociaż rozmowa z Aniołem mogła kosztować mnie życie lub obłęd.

– Więc gdzie jest Bóg, mój panie? – zapytałem szeptem.

– Ukrył się – westchnął Anioł. – Aby sprawdzić, czy jesteśmy godni żyć bez Jego blasku. Czy posłusznie wypełnimy przykazania, którymi nas obdarował. Cóż z tego, skoro ich nawet nie pamiętamy…

Serce łomotało mi tak mocno, że myślałem, iż wyskoczy z piersi. Nie wiem, czy wielu ludzi słyszało od Aniołów takie słowa, jakie ja słyszałem w tej chwili. I nie miałem pojęcia, czy przeżyję na tyle długo, by się nad nimi zastanowić. Bowiem myśli Aniołów biegną niedostępnymi dla śmiertelników labiryntami szaleństwa. Może mój Anioł się mylił? A może kłamał? Lub był tak obłąkany, że nie potrafił rozróżnić jednego od drugiego?

– Niektórzy z nas twierdzą, że Bóg skrywa się w ciele śmiertelnych ludzi. Że nakazał sobie zapomnieć o swej boskości, aby przeżyć to, co przeżywa zwykły człowiek. By lepiej Go zrozumieć. Wyznaczył czas, kiedy przypomni sobie, że jest Bogiem, a wtedy powróci w chwale, karząc bez miłosierdzia tych, którzy stracili z oczu Jego blask. Lecz nie wiemy, czy to prawda, a jeśli tak, to skąd mamy wiedzieć, kiedy ten czas nadejdzie?

Przełknąłem głośno ślinę. Nie płakałem już, ale oczy i policzki nadal miałem mokre od łez.

– Więc szukajcie go… lub ich… – powiedziałem cicho.

– Szukamy. – Podniósł na mnie wzrok, ale tym razem nie musiałem uciekać przed tym spojrzeniem, gdyż miał zwykłe, szare i zmęczone oczy smutnego człowieka. – I niektórzy twierdzą, że znaleźliśmy.

– Więc gdzie jest Bóg?!

– Sądzimy, że teraz jest w tobie, Mordimerze – powiedział, a jego wąskie usta skrzywiły się w lekkim uśmiechu.

Osłupiałem. Nie wiedziałem, ani co powiedzieć, ani co zrobić, ale Anioł Stróż chyba nie oczekiwał, że cokolwiek powiem lub cokolwiek uczynię.

– Może to prawda, może nie – znowu westchnął. – Szkopuł jednak w tym, Mordimerze, że w gronie tych, którzy wierzą, iż Pan ukrył się w ludzkim ciele, są nie tylko tacy jak ja. Nie tylko tacy, którzy kochają Go bezgraniczną miłością…

Nie wiem czemu, ale przeszedł mnie znowu lodowaty dreszcz. Chyba już wcale nie chciałem słuchać, co ma do powiedzenia mój Anioł, ale wiedziałem też, że nie mam innego wyjścia.

– Są też… – skrzywił się lekko – inni. Ci, którzy nie mogą wybaczyć Panu, że nas porzucił i wystawił na próbę. Obiecali sobie, że kiedy odnajdą człowieka, w którym jest Bóg, poddadzą go tak strasznym torturom, przy których te znane inkwizytorom i katom są niczym matczyna pieszczota.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miecz Aniołów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miecz Aniołów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jessica Andersen - Magic Unchained
Jessica Andersen
Jacek Dąbała - Prawo Śmierci
Jacek Dąbała
Jacek Piekara - Arrivald z Wybrzeża
Jacek Piekara
Jacek Komuda - Imię Bestii
Jacek Komuda
Camilla Läckberg - Fabrykantka aniołków
Camilla Läckberg
Jacek Piekara - Łowcy Dusz
Jacek Piekara
Jack Vance - Mjesečev moljac
Jack Vance
Jacek Piekara - Sługa Boży
Jacek Piekara
Hans Andersen - Anioł
Hans Andersen
Отзывы о книге «Miecz Aniołów»

Обсуждение, отзывы о книге «Miecz Aniołów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x