Jarosław Grzędowicz - Księga Jesiennych Demonów

Здесь есть возможность читать онлайн «Jarosław Grzędowicz - Księga Jesiennych Demonów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Księga Jesiennych Demonów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Księga Jesiennych Demonów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pogoda na dworze niczym z koszmaru- leje deszcz a ja siedzę w domu patrząc, jak krople rozpryskują sie na czarnej ziemi.Właściwie przed chwilką skończyłam czytać ostatnie opowiadanie.Wpatruję się w to, co dzieje się za oknem i rozmyślam nad sobą, nad tym co ukrywa się w każdym z nas.Strach, ból, tajemniczośc.Czy demony istnieją naprawdę? Oczywiście, że tak! Ale czy istnieją w nas? Czy nam dokuczają? Gdzie są? Takie i inne pytania zadaje sobie po przeczytaniu debiutanckiej książki Grzędowicza.
"Księga jesiennych demonów" to pięć długich opowiadań, których akcja toczy się w Polsce.
Pierwsze z nich to "Klub absolutnej karty kredytowej"-główny bohater Zięba jest posiadaczem karty kredytowej, która ma niezwykłą moc.Jaka tego dowiecie się po przeczytaniu.Czy los świata spoczywa w rękach jednego człowieka?
"Opowieśc terapeuty"-czyli tytuł drugiego opowiadania.Bóg ma dosyć ludzi i ich ciągłych narzekań.Kolejny pacjent…niezwykły pacjent…białe ściany.
"Wiedźma i wilk"-młodziutka wiedźma Melanie bita przez swojego chłopaka postanawia "wyhodować" sobie nowego mężczyznę.Co z tego wyjdzie?:) Wilk przeobrażony w człowieka "dusi się" w nowym ciele…
"Piorun"- opowieść kryzysu małżeńskiego.Typowa groteska:)
"Czarne motyle"- według mnie najlepsze opowiadanie o poruszającym zakończeniu.Miłość, samotność i groza.
Podsumowując- książkę polecam osobom, które lubią psychologię.Fani Stephena Kinga powinni być zadowoleni i uznac to za lekturę obowiązkową.Ciekawe czy i wy potraficie tak, jak główni bohaterowie odnaleźć swojego jesiennego demona?

Księga Jesiennych Demonów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Księga Jesiennych Demonów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Na dworze było ciemno. Melania musiała już wyjść, ale nie miała pojęcia, jak się uwolnić. Dobrze było tak siedzieć, popijać mocną herbatą nalewkę i rozkoszować się spokojem, ale nie po to tu przyjechała. Przyjechała po swoją zemstę. I wolność.

– Panie Stanisławie, a chatka gotowa? Bo ja się muszę położyć. Rano muszę iść na zdjęcia, bo wtedy światło…

– A gotowa, gotowa. Napaliłem, to marznąć panna Mela nie będzie. Tylku ja myślałem, że pani z całą ekipą, a tu sama. To ta nie lepi pani tu u nas zostać? Tu do puszczy też niedaleko, a w chatce to i żywego ducha i człowieka żadnego na parę kilometrów… A i straszno trochu tak samej kobicie, wilczki śpiewają…

– Kiedy ja muszę tam… I lubię sama pracować. Przecież nic mi się nie stanie, a tak bym się chciała już położyć… I przecież pan wie, że puszczę znam – nie pójdę za daleko.

– A ja klucz zaraz przyniosę… Bo z panny Meli to taka gorączka… Wszystka tylku już, już i już. A mnie tutaj, pannu Melu – nudno. Teraz nikt nie przyjeżdża, a tutaj u nas koniec świata. Dalej tylko puszcza, Ruskie i piekło. Brakuje żywej duszy… – Skrzypnął krzesłem, a potem poszedł do sieni, stukając protezą.

– Panie Stanisławie – przyjdę, pogadamy, wypijemy, ale później. Sfotografuję co trzeba i przyjdę. Naprawdę.

Do chatki prowadziły coraz gorsze i bardziej zasypane śniegiem drogi, wreszcie został tylko ledwo widoczny trakt, którym nikt od dawna nie jeździł.

Mała myśliwska chatka stała tuż na skraju lasu, otulona w sosny i bezlistne teraz jaśminy. Kiedy Melania podchodziła do drzwi, czuła, jak wali jej serce, krążek światła z trzymanej w dłoni latarki drżał lekko. Gałęzie sięgały do jej twarzy, a w każdym cieniu krył się potwór. Płaski, dwuwymiarowy, z czerni i bieli. Z białą twarzą pokrytą czarnym zarostem, oczami jak studnie do piekła i zrośniętymi brwiami. Z karykaturalnie chudymi, okrutnymi dłońmi dusiciela. Czarny książę. Wampir. Damski bokser. Poeta.

Mój własny potwór.

Otworzyła oporny zamek wielkim kluczem, a potem zapaliła w środku światła. W sieni, w kuchni i w izbie. Dopiero kiedy było jasno i nic nie kryło się po kątach, przyniosła z samochodu swoje rzeczy i zamknęła drzwi na ciężką, oporną zasuwę, przypominającą element czołgu.

Piec w kuchni był gorący. Dołożyła trochę drewna na rozżarzone węgle, nastawiła wodę na herbatę, a potem rozłożyła na ceracie kuchennego stołu swoje rekwizyty.

Grimoir.

Cała kolekcja ziół w płóciennych woreczkach, nalewki w małych aptekarskich buteleczkach z ciemnego szkła, trzy ampułki demerolu, duża strzykawka, butelka dzięgielówki, dwuipółkilogramowa giez cielęca z kością, w firmowej reklamówce supermarketu, paczka małych świeczek w metalowych pudełeczkach, kreda, zapałki. Pół litra wieprzowej krwi w plastikowej butelce z tryskawką.

I skórzany woreczek zawierający dwie srebrne bransolety, lśniące niczym ogony metalowych skorpionów.

Miała już wszystko co trzeba.

A jeżeli nie przyjedzie? Jeżeli ten jeden jedyny raz w życiu uniesie się honorem i rzeczywiście odejdzie?

Wtedy wszystko skończy się dobrze. Wtedy i tylko wtedy. Jego ostatnia szansa. Wtedy upiecze tę cielęcinę, popije dzięgielówką, może rzeczywiście zrobi jakieś zdjęcia puszczy, przynajmniej przydadzą się do portfolio, i wróci do domu. A potem spróbuje zacząć żyć normalnie. Prababka będzie zachwycona.

Niestety, wiedziała, że to zbyt piękne, żeby się ziściło. Przyjedzie. Przyjedzie natychmiast, kiedy tylko przeczyta tę kartkę. Kochał ją, na swój chory, zamulony alkoholem, prochami i dekadencją, psychopatyczny sposób. Była jego własnością. Jego własną, rudą i wierną wielbicielką. Miała też mieszkanie i pieniądze. Dobra, których nie uznawał, chyba że potrzebował na flaszkę albo prochy. Chyba że przez chwilę potrzebował dachu nad głową. Poza tym, była jeszcze zazdrość. Uczucie, które go napędzało. Zazdrościł zawsze, wszystkim i wszystkiego. Przyjedzie.

Mroczny książę przyjedzie zrobić porządek w swoich włościach.

Już niedługo.

Zawsze przyjeżdżał. I zawsze jakoś ją znajdował. U matki, w pracy, na sesjach wyjazdowych, u koleżanki. Zawsze. Zupełnie jakby miała wszczepiony traser. Przyjeżdżał i na nowo kradł jej serce, sobie tylko znanymi sposobami. A kiedy była już miękka jak wosk, ustawiał ją do pionu. Był istnym geniuszem manipulacji, przynajmniej na trzeźwo zawsze znajdował odpowiednie słowa, którymi mógł sobie ja otworzyć, uczynić posłuszną, zakochaną albo – jeżeli miał taki kaprys – strącić na dno piekła.

Kiedy wypiła herbatę, w chatce zrobiło się ciepło. Miękki, żółty blask lał się przez małe okna, a na dworze lodowaty wiatr sypał kurtynami drobnego śniegu. Z zewnątrz, z puszczy albo zamarzniętego, smaganego wiatrem pola porośniętego jakimiś badylami, te okienka musiały wyglądać jak azyl. Jeżeli ktoś stał tam i marzł, to musiał na ich widok pomyśleć o gorącej herbacie z konfiturami, cieple kaflowego pieca, orzeźwiającym, ciężkim zapachu świerkowych belek.

Zasłoniła okna jak się dało, rozebrała się do naga, położyła na podłodze kłującą, szorstką skórę dzika, którą zdarła ze ściany, i usiadła na niej, czując, jak ostra szczecina kłuje ją w pośladki.

Wokół niej stały płonące świeczki, w kilku spodkach i nakrętkach od słoików tliły się zioła oraz niewielkie żywiczne bryłki, napełniając kuchnię ciężkim, kadzidlanym dymem. Otworzyła grimoir, a jej loki lśniły jak płomień. Przez chwilę oddychała głęboko przez nos, a potem rozłożyła ręce.

Sator… Arepo… Rotas… Frutimiere Likaone!

I wciąż od nowa. Mijały minuty. Dym sączył się z miseczek, wypełniał kuchnię i układał się warstwami. Wirowały w nim spirale i arabeski. Melania siedziała z głową odrzuconą do tyłu, przez jej ciało przebiegały dreszcze.

Frutimiere!

Nie czuła, że kołysze się na klęczkach, że porusza biodrami jak tancerka egzotyczna; ręce zwisały jej bezwładnie z boków. Dar płynął przez nią, prosto z ziemi, jak powolny piorun. Płomyczki kaganków odchyliły się od niej na boki.

Likaone!

Włączył się autoalarm.

Melania wyszła w parzące, obezwładniające zimno, owinięta tylko kłującą, płową skórą odyńca, niczym prosto z paleolitu. Wyciągnęła dłoń z pilotem i wyłączyła syrenę. Samochód kwiknął dwukrotnie i ucichł.

Wokół puszcza stała w czerni i tylko śnieg fosforyzował sino, nad polem wisiał księżyc, jak lekko nadgryziony owoc, i zalewał wszystko rtęciowym blaskiem. Na pole padały czarne cienie.

A wtedy usłyszała skowyt. Potężną, głośną pieśń myśliwską polującego basiora. Była w niej siła i godność, i cała otchłań pierwotnej dzikości drapieżnika.

Blisko.

Bardzo blisko. Słyszały. I ciągnęło je tu.

Wróciła do domu, czując, jak wali jej serce. Zaczynało się.

Trans jeszcze wirował jej w głowie, kiedy usiadła znowu na futrze, kładąc przed sobą owalną bryłę mięsa ze sterczącą, białą jak z porcelany, kością. Jej usta poruszały się, inkantacje płynęły jedna za drugą.

Sator…

Igła wbiła się w gumowy korek fiolki, tłoczek strzykawki cofnął się do oporu.

Arepo…

Melania ścisnęła mięso udami i wstrzyknęła w nie demerol, ostrożnie, żeby się samej nie dziabnąć. W kilku miejscach. Obficie. Znajomy weterynarz powiedział: „Zatrzymuje słonia w biegu”. Potem, nie zmieniając igły, wciągnęła kilka nalewek ze swoich brązowych buteleczek i zaaplikowała giczy kilka kolejnych zastrzyków.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Księga Jesiennych Demonów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Księga Jesiennych Demonów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Księga Jesiennych Demonów»

Обсуждение, отзывы о книге «Księga Jesiennych Demonów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x