Jarosław Grzędowicz - Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3

Здесь есть возможность читать онлайн «Jarosław Grzędowicz - Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

PAN Z WAMI. Jako i ogród jego. Wstąpiwszy, porzućcie nadzieję. Oślepną monitory, umilkną telefony. Tu włada magia.
WŁADZA… Wystarczyło zaledwie czworo obdarzonych jej pełnią Ziemian, by z planety Midgaard uczynić prawdziwe piekło.
VUKO DRAKKAINEN… Podąża śladami ich przerażającego szaleństwa. Z misją: Zlikwidować! Wsadzić do promu i odesłać na Ziemię, albo zabić. I pogrzebać na bagnach. Problem w tym, że oni stali się… Bogami.
FILAR, cesarski syn, w krótkim życiu zaznał już losu władcy i wygnańca, wodza i niewolnika. Podąża ku przeznaczeniu, szukając ratunku dla swego skazanego na zagładę świata. Podobnie jak Vuko, i jego próbowano już zabić na najprzeróżniejsze sposoby.
Wsiadasz? Lodowy drakkar topnieje…

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Jarosław Grzędowicz Pan Lodowego Ogrodu Tom 3 Ilustracje Daniel Grzeszkiewicz - фото 1

Jarosław Grzędowicz

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3

Ilustracje Daniel Grzeszkiewicz

Lublin 2009

Cóż to za ludzie jadą na koniach llawila Na fali wysokiej i w ryku bałwanów - фото 2

Cóż to za ludzie jadą na koniach llawila?
Na fali wysokiej i w ryku bałwanów?
Rot leje się z źrebców-żeglarzy,
wodne ogiery czoło muszę wichrom stawiać (…)

Sygurd z towarzyszami jest tu, na morskim drewnie.
Z wiatrem pędzimy w samą śmierć.
Spiętrzone fale, nad stewy wyższe, rąbią w nas z góry.
Statek tonie; ktoś ty, co pytasz?
(Reginsmal – Pieśń o Reginie)

Rozdział 1. Gorący lód

Dryfuję na krze Na kołyszącej się śliskiej krze ciepłego lodu obrośniętej - фото 3

Dryfuję na krze.

Na kołyszącej się śliskiej krze ciepłego lodu, obrośniętej dziwacznymi kształtami, które kiedyś stanowiły wręgi i burty dumnego lodowego drakkara. Sterczą wokół mojego dygocącego, zlanego lodowatą słoną wodą ciała jak zakrzywione ostrza szabel, jak fragmenty szklanego szkieletu, całego w owalnych otworach, koronkowych ornamentach, które powiększają się, w miarę jak okręt topnieje. Topnieje w morzu. Kilkaset kilometrów od najbliższego lądu, wśród ryczących wściekle czarnych fal zimowego sztormu, istnych wałów wody sięgających kilkunastu metrów, zwieńczonych dymiącymi białymi czapami piany. Jestem sam.

Sam nad zieloną, huczącą otchłanią, sam pośrodku lodowatego, kipiącego sztormem morza. Sam wśród słonego wichru smagającego sztywne, pokryte skorupą soli ubranie. Wokół mnie sterczą filigranowe przejrzyste kły z czegoś, co nie do końca jest lodem, a jednak się topi. Rozpuszcza się w morzu jak kostka wrzucona do ciepławej whisky. Bardzo daleko od lądu. Rozwiązanie szybkie, eleganckie i sprytne. Najprostsze z możliwych. Bez wrzasków, piorunów i zaklęć. Wymyślone przez kogoś mądrzejszego od van Dykena. Jeszcze moment i kra zmieni się w stertę bezkształtnych okruchów, a moje dygocące przemarznięte ciało ześlizgnie się w lodowatą wodę, stanie się drobiną unoszącą się przez chwilę wśród ryczących wodnych gór. Dwie minuty do hipotermii, a później ostatnia podróż w dół, w przeraźliwie zimną słoną ciemność głębi, jaką odbyli już wszyscy inni, którzy mi zaufali. Konwulsyjne próby oddychania wodą w mroku, rozpaczliwe dławienie się ciężką, lodowatą solanką. Jeszcze tylko ja. Jestem sam.

I dryfuję na krze.

A potem otwieram oczy.

Ze spazmatycznym oddechem, rozpaczliwie krztusząc się powietrzem, łykając je wielkimi haustami, jakby było ciężką, lodowatą solanką, siadając gwałtownie wśród szorstkich, grubych futer.

Ten koszmar nie daje mi spokoju, odkąd wszedłem na pokład lodowego drakkara. Odkąd pozwoliłem wejść innym. Jak kretyn. Jak ostatni głupiec pozwoliłem im zrobić, co chcą. A teraz płyniemy powoli fiordem Dragoriny, pchani nieokreśloną siłą, woda rozstępuje się przed dziobem i bulgoce za rufą. Drakkar nie ma żagli, nie ma żadnego widocznego napędu, po prostu sunie przed siebie tam, gdzie chce.

Przypłynął po mnie. Dwóch ludzi, którzy nie byli mną i podeszli do burt, po prostu padło zamrożonych.

A kiedy wyruszaliśmy i wkroczyłem na pokład za pozostałymi, lodowy trap po prostu stopniał. Zaczął się robić cienki i przezroczysty, pokrył się owalnymi otworami, rozpadł wśród strug wody ciurkających do jeziora. Jak w moim koszmarze. A okręt ruszył.

I teraz nie ma już odwrotu. Nie wiem, czy mogę zejść z pokładu, kiedy przebywa na nim ktokolwiek inny. Czy okręt zamrozi ich wtedy? Zmieni każdego w zliofilizowaną, lodowatą skorupę? Czy po prostu utopi nas na pełnym morzu, jak w moim krótkim, nerwowym śnie?

Trap stopniał nieoczekiwanie, jakby tylko czekał, aż wejdę w ciemność ładowni. Nie było czasu, żeby się zastanowić, żeby wyholować którąś z rybackich łodzi Ludzi Ognia i spróbować ją przycumować za rufą, nie było czasu na nic. Zabrał nas jak pociąg. Te bagaże, które moi ludzie zamierzali załadować w kolejnej turze, po prostu zostały na brzegu, wśród biegających ludzi.

I teraz płyniemy. Okręt głupców. Lodowy okręt głupców.

Zasnąłem w ładowni. Wśród szklistych ścian, wręg i lśniących lodowych burt, które nie są całkowicie przejrzyste, ale przepuszczają trochę światła, jak bardzo gruby błękitny kryształ. Chciałem zaszyć się gdzieś na chwilę i pomyśleć. Wydusić z siebie jakieś rozwiązanie, a zamiast tego przysnąłem w jednej z tych irytujących regenerujących drzemek, podobnych do letargu.

To cena za sterowany berserkerski szał, w jaki kazałem się wprowadzić Cyfral ledwo dwa dni temu. Za dodatkowy napęd w czasie walki, za cały stres i przerażenie zmiecione pod dywan, upchnięte po kątach na później, żeby nie przeszkadzały przy pracy. A teraz trzeba płacić. Stąd te dreszcze, napady letargu, ból w mięśniach wypełnionych kwasem mlekowym, krwotoki z nosa. Nie ma nic za darmo.

Muszę sprawdzić, czy mogę jakoś wpływać na kurs okrętu. Czy przynajmniej do jakiegoś stopnia jestem w stanie nim sterować.

Nie płyniemy szybko, może dałoby się w jakiś sposób przekazać wiadomość Atleifowi. Niech kilku ludzi dogoni nas niewielką łodzią, a potem wróci lądem.

Wstaję ze sterty zwiniętych futer i ruszam w głąb ładowni, sunąc palcami po szklistych ścianach. Nie są zimne. W dotyku przypominają jakieś tworzywo. Twarde, a jednak na powierzchni leciutko elastyczne. Przykładam dłoń do wklęsłej ściany i czekam. Lód pod skórą nie zmienia temperatury, moja dłoń nie robi się wilgotna.

Burta nie topnieje pod wpływem ciepła mojej dłoni.

Gładka powierzchnia prześwituje lekko, za nią majaczą niewyraźnie elementy konstrukcji. Opieram czoło o ścianę i widzę wewnątrz łuk wręgi. Solidny, o lanych, obłych kształtach, jakby lekko biologiczny, ale konstrukcyjnie wręga jest bez zarzutu. W przekroju przypomina dwuteownik, wewnętrzna powierzchnia jest ażurowa, pokryta precyzyjnymi otworami, jak w samolocie. Tam, gdzie trzeba, szklisty materiał obrasta dodatkowymi wzmocnieniami, wtapiającymi się w sąsiednie elementy.

Powierzchnia, po jakiej stąpam, pokryta jest skomplikowanym wypukłym wzorem, który powtarza się na stopniach zejściówki i każdej płaskiej powierzchni, na której można stać. To wzór przeciwpoślizgowy, pozwalający chodzić pewnie nawet w mokrym obuwiu bez względu na przechyły.

Macam przez chwilę płyty podłogi i dostrzegam zarys paneli. Dużych, jakieś dwa na trzy metry. Odsuwam rzucone niedbale toboły, aż odsłonię całą płytę, i znajduję z każdego brzegu po dwa otwory, w które można włożyć palce. Panel jest ciężki. Ciężki jak tafla lodu, ale unoszę go z jednej strony i zaglądam pod pokład. Widzę wręgi schodzące się na dole, w zielonkawym półmroku, solidny kil ciągnący się w kierunku dziobu, podobny do spłaszczonego kręgosłupa, i grubą taflę burty, za którą przelewa się wodna głębia. Niewyraźnie majaczą skały na dnie fiordu i ciemne kształty, może zatopionych drzew. Wzdłuż kilu widzę jeszcze jakieś kanały, którymi płynie gęsta jak ropa ciecz, błękitna lub fluorescencyjnie zielona, podobne kanały, grubsze i cieńsze, dostrzegam wewnątrz burt, we wręgach i całym ożebrowaniu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3»

Обсуждение, отзывы о книге «Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x