Marina i Siergiej Diaczenko - Armaged-dom

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Armaged-dom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Armaged-dom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Armaged-dom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Armaged-dom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Armaged-dom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale przecież ten kaznodzieja w liceum mówił, że choć On pała gniewem, litość, być może, znów weźmie górę w Jego sercu i Wrota się otworzą!

Kaznodzieja nie podawał dokładnej daty. Mówił „niedługo” i na potwierdzenie swoich słów zataczał szeroki krąg dłonią, jakby zapraszał do bliższej znajomości z oblegającymi wszystkich niegodziwościami.

Drzwi otworzyła jej Jana.

- Co z tobą? Znów dostałaś pałę?

Lidka w milczeniu przeszła obok, odnalazła swój pokój i szczelnie zamknęła za sobą drzwi.

* * *

- Sławka nie ma w domu - stwierdziła Klaudia Wasiliewna Zarudna, żona deputowanego i mama Sławka. - Jest u lekarza, leczy zęby. Zadzwoń jutro, Lida.

Dziewczyna zebrała całą odwagę:

- Proszę o wybaczenie... ale czy Andriej Igorowicz jest w domu?

Pauza.

- Andriej Igorowicz jest w domu - odpowiedziała Klaudia Wasiliewna z uprzejmym zdziwieniem w głosie. - Ale jest zajęty.

By przydać sobie odwagi, Lidka napięła mięśnie brzucha.

- Proszę wybaczyć... Ale... czy mogłaby pani poprosić go do telefonu?

Pauza.

- Lida, on jest zajęty - temperatura głosu Klaudii Wasiliewny opadła do lodowej. Za chwilę Lidka będzie mogła porozmawiać jedynie z dzwonkiem..

- Bardzo panią proszę! - Lida niemal krzyknęła i w jej głosie zabrzmiało widać coś, co sprawiło, że Klaudia Wasiliewna nie odwiesiła po prostu słuchawki, ale odłożyła ją na stolik. Płytka stolika drgała niczym membrana, pozwalając Lidce usłyszeć dalekie kroki, które najpierw się oddalały, a potem wróciły.

- Lida, on jest jednak bardzo zajęty. Zadzwoń później.

Lidka przez pewien czas siedziała jeszcze na podłodze przed stolikiem, a potem wróciła do stołu, na którym leżały porozrzucane bezładnie podręczniki.

Co prawda, można już było przestać udawać, że przygotowuje się do egzaminów. Mama nie miała do tego głowy, a ojciec tym bardziej. Nawet Timur nie uśmiechał się znacząco i Jana przestała się czepiać. Wszyscy byli zajęci udawaniem, że nic szczególnego się nie dzieje. Wszystkim nie wiedzieć czemu zależało na zachowaniu pozorów zwykłego życia. Mówiono o lecie, strzyżono się i barwiono włosy, chodzono na zakupy do nowo otwartego marketu. Prowadzono z szefem rozmowy o lipcowym urlopie. Hodowano w doniczkach kwiaty, przeprowadzano konsultacje przed egzaminami, zajmowano się przygotowaniami do pożegnalnego wieczorku dla uczniów szkolnej średniej grupy, a wszystko to czyniono z absolutną niemal pewnością, że ani urlopu, ani lipca, ani pożegnalnego wieczorku nie będzie...

Jutro, na trzydziestego pierwszego - dopuszczenie.

Drugiego - matematyka. Piątego - historia. Dziewiątego - chemia.

Dziewiątego.

Lidkę zebrało na sen. Położyła się na kanapie i przykryła kocem - razem z głową. W pokoju było duszno i gorąco, ale te dreszcze...

Sen nie nadchodził.

Usiadła na kanapie. Targały nią dreszcze, że ząb nie trafiał na ząb.

Zachorowała.

Nie, jest zupełnie zdrowa. Po prostu koszmarnie zmęczyło ją oczekiwanie. Strach. I jeszcze te egzaminy, jak stary kataplazm, którego nie wiadomo czemu nie można zdjąć. Człowiek umiera, a ci jeszcze pakują mu na pierś plaster rozgrzewający i nie wolno zsunąć śmierdzącego papieru... nie wiedzieć czemu, nie wolno...

Wyszła na balkon.

Było ciepło i wilgotnie. Pachniało mokrym pyłem.

Naparła na balustradę i spojrzała w dół. Pod samym domem widać było wąskie pasmo asfaltu. Gdyby tak spaść głową w dół...

W pewnej chwili zwidziało jej się, że nie tylko może to zrobić, ale że nie potrafi tego uniknąć. Przejdzie ponad poręczą i - jak ją uczyli na pływalni - skoczy głową w dół. Raz - i niczego już nie będzie...

Trzecie piętro. Trochę za nisko. Gdyby mieszkała na siódmym, nawet by się nie zastanawiała, ale tak... istnieje możliwość niepowodzenia, bólu... i życia ze złamanym kręgosłupem. Gdyby wejść na dach... Ale do tego trzeba opuścić mieszkanie, dokądś pójść, spotykając po drodze sąsiadów i odpowiadając na ich głupie pytania...

Lidka rozluźniła zaciśnięte na balustradzie palce. Cofnęła się do pokoju i włączyła telewizor. Zrobiła to zupełnie odruchowo.

- ...starsi ludzie doskonale pamiętają, jak podczas przedostatniego kryzysu, pod koniec pięćdziesiątego pierwszego cyklu, to znaczy przed ponad czterdziestu laty, banda takich samych fanatyków usiłowała wykorzystywać zwykły ludzki strach przed apokalipsą! W swoich ulotkach posługiwali się dokładnie takimi samymi hasełkami, zgadza się nawet czas rozpoczęcia kampanii: dwieście dni przed ogłoszonym terminem, który zresztą wybrano ze skrajnym cynizmem - w przeddzień balów maturalnych, jakie chcemy wyprawić naszym dzieciom!

Policzki i uszy Lidki zapłonęły, zapiekły ją i zrobiły się oślepiająco czerwone.

- Witajcie, Andrieju Igorowiczu...

I jakby w odpowiedzi, deputowany Zarudny energicznie kiwnął głową:

- Tak jest! Pierwszy cios wymierzono z całą siłą właśnie w nich, czekających na swoją pierwszą apokalipsę! W nich, którzy nie wiedzą, ile są warte uliczne ulotki! Właśnie wśród ostatniego pokolenia, w średniej i młodszej grupie zastraszająco szybko rośnie liczba samobójstw! Mnożą się młodzieżowe sekty... a powiem otwarcie, że wolałbym ujrzeć swego syna w jakimś gangu nastolatków niż w takim klubie samobójców!

Lidka zachichotała głupawo. Wyobraziła sobie Sławka w młodzieżowym gangu - tego Sławka, który teraz siedzi zamknięty na trzy spusty.

- A my, rodzice? - Andriej Igorowicz pochylił się ku przodowi i spojrzał Lidzie prosto w oczy. - Czy poświęcamy czas na to, żeby rozwiać przedwczesny strach naszych dzieci? A może mu się poddajemy... skrycie, ale się poddajemy?

Deputowany Zarudny odczekał chwilkę.

- Patrzcie!

Boczna kamera pokazała dokument, trzymany przez ojca Sławka w dłoniach. Lidce przypomniał się stołowy hokej i to, jak zręcznie te dłonie manipulowały plastykowymi graczami.

- Przyjrzyjcie się! Ta ulotka ma prawie czterdzieści lat... „Z zaginionych cywilizacji nie zostało nic oprócz popiołu. Mieszkańcy unicestwionych miast także wierzyli w życie wieczne... Nasz świat przeżywa ostatnie dni! Dwudziestego września nastąpi objawiona apokalipsa, ale Wrota się nie otworzą...”

Deputowany Zarudny ostrym ruchem rozpostarł ulotkę na stole i spojrzał Lidce prosto w oczy:

- Gdyby w tej ulotce było choć słowo prawdy, ani ja, ani żaden z ludzi zbliżających się teraz do czterdziestki nie urodziłby się! Ale to kłamstwo najczystszej wody, przy czym kłamstwo, które przyniosło swojemu autorowi konkretne korzyści... Był nim niejaki Aleksander Brodowski, psychoanalityk, profesor, akademik... jak się wyjaśniło, samozwaniec. Apokalipsa nastąpiła wtedy szesnastego kwietnia kolejnego roku, Wrota otworzyły się i nasi rodzice wkroczyli w nowy, pięćdziesiąty drugi cykl! A teraz...

Lidka nagle odsunęła się od ekranu, z którego spojrzała na nią znajoma, żółtawa twarz przedstawiciela ruchu „O czystość duszy” i mistrza obliczeń wedle metody Filke-Brodowskiego. Zdjęcia wykonano z profilu i en face.

- A teraz - przemawiał zza ekranu przenikliwy głos deputowanego Zarudnego - zechciejcie spojrzeć na tego człowieka. Oto Wiktor Aleksandrowicz Brodowski, rodzony syn autora tamtej ulotki, który stawia czoła już trzeciej swojej apokalipsie... przejąwszy i wzbogaciwszy metody działania ojca. Aktualnie przeciwko dwudziestu trzem jego poplecznikom prowadzi się dochodzenie, a przynajmniej setkę czekają jeszcze aresztowania. Pozostali zostaną zatrzymani za rozpowszechnianie fałszywych wiadomości dotyczących czekającej nas apokalipsy, dokonane ze szczególnym cynizmem przy pomocy środków masowego przekazu. Za chciwość, próby przekupstwa urzędników państwowych, rozpowszechnianie oszczerstw, bezprawne zajmowanie i okupację budynków społecznego użytku, okazywanie nieposłuszeństwa wobec władz, uchylanie się od płacenia podatków...

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Armaged-dom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Armaged-dom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Sergej Dyachenko - Das Jahrhundert der Hexen
Sergej Dyachenko
Sergey Dyachenko - Vita Nostra
Sergey Dyachenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Armaged-dom»

Обсуждение, отзывы о книге «Armaged-dom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x