J. Tolkien - Hobbit, czyli tam i z powrotem

Здесь есть возможность читать онлайн «J. Tolkien - Hobbit, czyli tam i z powrotem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Iskry, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Hobbit, czyli tam i z powrotem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Hobbit, czyli tam i z powrotem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najnowsze wydanie klasycznego dzieła Tolkiena. Hobbit to istota większa od liliputa, mniejsza jednak od krasnala. Fantastyczny, przemyślany do najdrobniejszych szczegółów świat z powieści Tolkiena jest również jego osobistym tworem, a pod barwną fasadą nietrudno się dopatrzyć głębszego sensu i pewnych analogii do współczesności.

Hobbit, czyli tam i z powrotem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Hobbit, czyli tam i z powrotem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wiosna już była, piękna, ciepła i słoneczna, gdy wreszcie Gandalf i Bilbo pożegnali Beorna, a chociaż hobbit bardzo tęsknił do domu, opuszczał tę gościnę z żalem, bo kwiaty w ogrodach Beorna kwitły wczesną wiosną nie mniej uroczo niż późnym latem.

Wspinając się długą ścieżką w górę, wędrowcy doszli do tego miejsca pod przełęczą, skąd ongi porwały ich gobliny. Ale tym razem stanęli tutaj rankiem, a oglądając się za siebie widzieli białe słońce błyszczące nad szeroką równiną. Z drugiej strony widać było Mroczną Puszczę, błękitną z oddali, a ciemnozieloną mimo wiosny na bliższych skrajach. A jeszcze dalej, na widnokręgu majaczyła Samotna Góry. Na jej szczycie śnieg nie stopniał dotychczas i lśnił bielą.

— Tak oto śnieg spada po ogniu, a nawet smoki nie unikną końca — rzekł Bilbo i odwrócił a plecami do kraju przygód. Krew Tuków znużyła się, krew Bagginsów z każdym dniem wzbierała silniej w jego żyłach. — Teraz marzę już tylko o moim wygodnym fotelu — powiedział Bilbo.

Ostatni Akt

Dył pierwszy dzień maja, gdy we dwóch znaleźli się nad doliną Rivendell, w której głębi stał Ostatni (czy raczej teraz Pierwszy) Przyjazny Dom. Znów był wieczór, kucyki pomęczone — szczególnie ten, który dźwigał bagaże — a jeźdźcy spragnieni wypoczynku. Kiedy zjeżdżali stromą ścieżka w dół, Bilbo usłyszał elfy śpiewające wśród drzew, jak gdyby od pożegnania z nimi nie przerwały pieśni. A kiedy dotarli na niżej położone polanki leśne, rozróżnili słowa bardzo podobne do słów śpiewanych przed niespełna rokiem. Oto jak mniej więcej brzmiała pieść elfów:

Smok zginął i przepadł,

Rozpadły się kości,

Skruszyła się zbroja,

Sczezły wspaniałości.

Choć miecz zardzewieje,

W mrok runą korony

Dzieląc z bogactwami

Ich los zasłużony —

Tu trawka zielona,

Soczysta i miękka

A w rzecznym poszumie

Brzmi elfów piosenka:

Tine — line — line

Wracajcie w dolinę!

Już gwiazdy jaśniejsze

Niż błyski kamieni,

A księżyc srebrzyściej

Niż srebro się mieni.

Już ogień lśni złociej,

Żar biorąc od słonka,

Niż złoto w podziemiach —

Więc po cóż się błąkać?

Tine — line — line

Wracajcie w dolinę!

O, dokąd to, dokąd

Idziecie z oddali?

Tu strumień już pluszcze

I gwiazda się pali.

Skąd smutni wracacie

Z ciężarem w te strony?

Tu elfy witają

Wędrowców znużonych

Tine — line — line

Wracajcie w dolinę!

Muzyczka wam

gra -

Tine — line — la

La–la!

Potem elfy zamieszkałe w dolinie wyszły spośród drzew, powitały czarodzieja i hobbita i przeprowadziły ich przez rzeką do domu Elronda. Tu przyjęto gości serdecznie i wiele par uszu z ciekawością słuchało tego wieczora opowieści o ich przygodach. Mówił przeważnie Gandalf, ponieważ Bilbo był bardzo śpiący i wolał milczeć. Prawie całą historię znał dobrze, bo sam przecież brał w niej udział, i większość szczegółów Gandalf od niego się dowiedział podczas wspólnej wędrówki lub rozmów w domu Beorna; od czasu do czasu jednak, gdy czarodziej opowiadał o wypadkach jeszcze mu nie znanych, hobbit otwierał jedno oko i słuchał uważnie.

W ten sposób z kilku słów, które czarodziej rzucił Elrondowi, Bilbo dowiedział się, gdzie bywał Gandalf. Okazało się, że uczestniczył w wielkiej naradzie dobrych czarodziejów, mędrców i mistrzów białej magii i że wreszcie udało im się wypędzić Czarnoksiężnika z jego mrocznej fortecy w południowej części Puszczy.

— Wkrótce więc — mówił Gandalf — w lasach oczyści się powietrze. Północ na długie wieki uwolniona została od tej zmory. Ale chciałbym, żebyśmy ją mogli wygnać z całego świata.

— Dobrze by to było — rzekł Elrond — obawiam się jednak, że nie stanie się to jeszcze ani w naszej erze, ani w ciągu kilku następnych.

Kiedy Gandalf skończył historię przygód drużyny Thorina, zaczęły się inne opowieści, a po nich jeszcze inne, z bardzo dawnych dziejów i z najnowszych, a również takie, które nie mają wieku, aż wreszcie hobbitowi głowa opadła na piersi i usnął wygodnie w kąciku.

Obudził się w biało zasłanym łóżku, gdy księżyc zaglądał przez otwarte okno. W dolinie nad brzegiem strumienie elfy śpiewał głośno i czysto:

Śpiewajmy wesoło — perlista lśni rosa,
Wiatr szumi w gałęziach, wiatr hula po wrzosach
I gwiazdy już błyszczą, i księżyc rozkwita,
Jasnymi oknami noc srebrna nas wita.

Zatańczmy wesoło, otoczmy go chmurką,
Szust stopy po trawie leciutkie jak piórko.
Już rzeka się srebrzy, cień płochy umyka —
O maju grający jak słodka muzyka!

Śpiewajmy cichutko, niech sen go jak wróżka
Omota, utuli na miękkich poduszkach!
Już śpi nasz wędrowiec! Umykaj, drużyno,
A ty go ukołysz, szumiąca olszyno!

O ucisz się, sosno, do brzasku poranka
I księżyc niech zgasi płomyczek kaganka!
Cichutko, tarnino, cichutko, dębino,
Aż nocne się mroki w mgle świtu rozpłyną!

— Hej, tam, weseli ludkowie! — zawołał Bilbo wychylając się z okna. — Która godzina na księżycu? Wasza kołysanka zbudziłaby nawet pijanego goblina. Mimo to pięknie wam za nią dziękuję.

— A twoje chrapanie obudziłoby nawet skamieniałego smoka — odpowiedziały elfy ze śmiechem. — Świt się zbliża, a ty śpisz od zmierzchu. Do jutra może wyleczysz się ze zmęczenia.

— Odrobina snu w domu Elronda to potężne lekarstwo — odparł Bilbo — ale ja chcę zażyć jak największą porcję tego leku. Po raz wtóry zatem dobranoc, moi piękni przyjaciele!

To rzekłszy hobbit wrócił do łóżka i spał niemal do południa.

Zmęczenie prędko z niego opadło, wiele też użył zabawy, śpiewu i tańca w towarzystwie elfów z doliny, weseląc się z nimi do późna w noc i do świtu. Ale nawet tak miłe miejsce nie mogło na długo zatrzymać hobbita, który wciąż myślał o swojej własnej norce. Toteż po tygodniu pożegnał gospodarza, ofiarował mu tyle podarków, ile Elrond zgodził się przyjąć, i ruszył wraz z Gandalfem w dalszą drogę.

Ledwie opuścili dolinę, gdy niebo przed nimi na zachodzie spochmurniało, a wiatr z deszczem wybiegł na ich spotkanie.

— Oto maj grający jak słodka muzyka! — rzekł Bilbo, kiedy wiatr wiał mu prosto w oczy. — Ale zostawiliśmy legendy za sobą i wracamy do domu. To pewnie przedsmak tego, co nas tam czeka.

— Daleka jeszcze droga przed nami — odparł Gandalf.

— Ale już ostatnia — powiedział Bilbo.

Przyjechali nad rzekę, która stanowiła linię graniczną oddzielającą pobrzeża Dzikiego Kraju, i odnaleźli broń pod wysoką skarpą, którą zapewne pamiętacie. Woda wezbrała od topniejących śniegów jak zwykle u progu lata, a dodatkowo jeszcze od całodziennego deszczu; przeprawili się mimo trudności i bez zwłoki ruszyli dalej, bo wieczór już zapadał, a zaczynał się ostatni etap podróży.

Odbyli go bardzo podobnie jak w pierwszą stronę, z tą tylko różnicą, że kompania się zmniejszyła i brakowało poprzedniego gwaru; przy tym nie spotkali już teraz trollów. Każdy zakręt drogi przypominał hobbitowi zdarzenia i rozmowy sprzed roku — które zresztą wydawały mu się tak odległe, jakby nie jeden rok, lecz dziesięć lat od nich upłynęło — toteż łatwo poznał miejsce, gdzie kucyk wpadł do rzeki i gdzie zboczyli ze szlaku, wskutek czego narazili się na przykre spotkanie z Tomem, Bertem i Billem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Hobbit, czyli tam i z powrotem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Hobbit, czyli tam i z powrotem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Tolkien - La hobito
John Tolkien
John Tolkien - Hobbitinn
John Tolkien
John Tolkien - Der Hobbit
John Tolkien
John Tolkien - Der kleine Hobbit
John Tolkien
John Tolkien - El hobbit
John Tolkien
J. Tolkien - O Hobbit
J. Tolkien
John Tolkien - The Hobbit
John Tolkien
J. R. R. Tolkien - The Hobbit
J. R. R. Tolkien
Józef Kraszewski - Hrabina Cosel, tom drugi
Józef Kraszewski
Отзывы о книге «Hobbit, czyli tam i z powrotem»

Обсуждение, отзывы о книге «Hobbit, czyli tam i z powrotem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x