J. Tolkien - Hobbit, czyli tam i z powrotem

Здесь есть возможность читать онлайн «J. Tolkien - Hobbit, czyli tam i z powrotem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Iskry, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Hobbit, czyli tam i z powrotem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Hobbit, czyli tam i z powrotem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najnowsze wydanie klasycznego dzieła Tolkiena. Hobbit to istota większa od liliputa, mniejsza jednak od krasnala. Fantastyczny, przemyślany do najdrobniejszych szczegółów świat z powieści Tolkiena jest również jego osobistym tworem, a pod barwną fasadą nietrudno się dopatrzyć głębszego sensu i pewnych analogii do współczesności.

Hobbit, czyli tam i z powrotem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Hobbit, czyli tam i z powrotem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Co mam w kieszeni? — powtórzył jeszcze głośniej.

— Sss — syknął Gollum. — On musi zgodzić się, żeby mój ssskarb zgadywał do trzech razy, do trzech razy sztuka.

— No dobrze. Masz prawo do trzech prób. Zaczynaj! — rzekł Bilbo.

— Rękę! — powiedział Gollum.

— Źle — odparł Bilbo, który na szczęście już wyjął rękę z kieszeni. — Próbuj drugi raz.

— Sss… — syczał Gollum, coraz bardziej zdenerwowany. Pomyślał o rzeczach, które sam nosił w kieszeniach: rybie ości, zęby goblinów, mokre muszle, strzępek błony nietoperza, morski kamień do ostrzenia pazurów i temu podobne paskudztwa. Potem starał się przypomnieć sobie, co w kieszeniach nosili inni.

— Nóż — powiedział wreszcie.

— Źle — odparł Bilbo, który zgubił nóż dość już dawno temu. — Próbuj po raz trzeci i ostatni.

Gollum był teraz w znacznie gorszym kłopocie niż poprzednio, gdy Bilbo zadał mu zagadkę o jajku. Syczał, prychał, kiwał się to naprzód, to wstecz, plaskał stopami o kamienną podłogę, kręcił się i wił — ale nie śmiał zaryzykować ostatniej szansy.

— Mówże — powiedział Bilbo — czekam! — Udawał zuchwalstwo i dobry humor, nie był jednak wcale pewien, jak się ta gra skończy, niezależnie od tego, czy Gollum zgadnie, czy nie. — Czas dozwolony mija!

— Sznurek albo nic — zaskrzeczał Gollum, trochę nieuczciwie, bo w jednej odpowiedzi zmieścił dwie do wyboru.

— Ani jedno, ani drugie — zawołał Bilbo oddychając z ulgą; zerwał się natychmiast i stanął oparty plecami o najbliższą ścianę, dobywając mieczyka z pochwy. Wiedział oczywiście, że gra w zagadki uświęcona jest starożytną tradycją i że nawet najbardziej przewrotne stwory nie ważą się w niej oszukiwać. Czuł jednak, że tej oślizłej poczwarze nie można ufać, by zechciała z dobrej woli dotrzymać słowa. Gollum mógł wymigać się pod pierwszym lepszym pozorem. Bądź co bądź ostatnie pytanie nie było prawdziwą zagadką, zgodnie z prastarymi regułami gry.

W każdym razie Gollum nie zaatakował hobbita natychmiast. Widział mieczyk w jego ręku. Siedział spokojnie, drżąc tylko i szepcząc coś pod nosem. W końcu Bilbo stracił cierpliwość.

— No i co? — spytał. — Jak będzie z twoją obietnicą? Chcę stąd wyjść. Musisz mi pokazać drogę.

— Czyś ty, mój ssskarbie, obiecał to naprawdę? Czyś obiecał pokazać wss–strętnemu małemu Bagginsssowi wyjście? Ale co on tam ma w kieszeni? Nie ma sznurka i nie ma nic. Nie, nie, glum, glum!

— Mniejsza z tym — rzekł Bilbo. — Słowo to słowo.

— On się złości, on się niecierpliwi — zasyczał Gollum — ale on musi poczekać, musi. Mój ssskarb nie może wybrać się do tunelu tak szybko. Mój ssskarb musi przedtem wziąć coś z domu, coś, co nam dopomoże.

— Dobrze, ale pośpiesz się — rzekł Bilbo zadowolony, że Gollum chce się oddalić. Przypuszczał, że to tylko wymówka i że poczwara więcej nie wróci. Bo o czym on mówił? Jaki pożyteczny przedmiot mógł trzymać na ciemnym jeziorze? Bilbo jednak mylił się w tych przypuszczeniach, Gollum naprawdę zamierzał wrócić. Był teraz zły i głodny. A że był też nędzną, złą poczwarą, uknuł pewien plan.

W pobliżu leżała wysepka, o której Bilbo nic nie wiedział, i tam, w swojej kryjówce, Gollum zgromadził garść obrzydliwych rupieci, lecz między nimi jedną, jedyną piękną, bardzo piękną, bardzo cudowną rzecz: pierścień, złoty, bezcenny pierścień.

— Mój urodzinowy dar — szeptał sam do siebie, jak często robił w ciągu samotnych, dłużących się bez końca dni w ciemnościach. — Tego właśnie potrzebuje teraz mój ssskarb, właśnie tego!

Był mu potrzebny pierścień, który posiadał czarodziejską moc: kto go wsunął na palec, ten stawał się niewidzialny; można go był dostrzec tylko w pełnym słońcu, a i wtedy nie widziało się jego samego, lecz jedynie cień, zresztą drżący i nikły.

— Urodzinowy dar, bo przecież dostałeś go na urodziny, mój ssskarbie! — Tak zawsze mówił sobie.

Ale kto wie, jakim sposobem Gollum zdobył ów klejnot przed wiekami w czasach, kiedy takie pierścienie bywały jeszcze na świecie? Może nawet Mistrz, który tymi pierścieniami rządził, nie umiałby na to pytanie odpowiedzieć. Gollum początkowo nosił go stale na palcu, póki się nim nie znudził; potem trzymał go w sakiewce za pazuchą, póki sobie nie podrapał nim skóry na piersi; ostatnio zwykle chował go w szparze między skałami na wysepce i często tam wracał, by się napatrzyć swemu skarbowi. Ale od czasu do czasu kładł go na palec, gdy się stęsknił do tej ozdoby albo gdy był bardzo, bardzo głodny i miał dość rybnej diety. Skradał się wówczas ciemnymi korytarzami, polując na zabłąkane, samotne go–bliny. Mógł zresztą ryzykować nawet wycieczki do pieczar, gdzie łuczywa świeciły blaskiem, od którego musiał mrużyć olśnione oczy; byłby i tam bezpieczny, tak, najzupełniej bezpieczny, nikt bowiem nie zobaczyłby go, nikt by nie zauważył nic, póki by nie poczuł na gardle jego szponów. Właśnie przed paru godzinami, mając swój pierścień na palcu, Gollum złowił małego goblinka. Jakże ten smarkacz wrzasnął! Została po nim jeszcze jakaś kostka do ogryzienia, lecz Gollum marzył o większym kąsku.

— Bezpieczny będziesz, bezpieczny, mój ssakarbie — szepnął do siebie. — On cię wcale nie zobaczy, więc ten szkaradny mieczyk na nic mu się nie zda, na nic, na nic.

Takie plany knuł w swoim nikczemnym łbie, gdy nagle odsuwając się od Bilba, poczłapał do łodzi i odpłynął do brzegu w ciemności. Bilbo myślał, że już go nigdy nie ujrzy więcej. Czekał jednak czas jakiś, nie miał bowiem pojęcia, jak bez niczyjej pomocy znaleźć wyjście.

Nagle usłyszał wrzask. Ciarki przeszły mu po krzyżach. Tam, w mroku, niezbyt daleko sądząc po głosie, Gollum klął i lamentował. Biegał po wysepce, szperał, szukał, przetrząsał wszystkie zakamarki, ale na próżno.

— Gdzie się podział, gdzie się podział? — słyszał Bilbo jego płaczliwe słowa. — Zgubiłeś go, mój ssskarbie, zgubiłeś! Przekleństwo! Nieszczęście! Zginął mój urodzinowy prezent!

— Co się stało? — zawołał Bilbo. — Co tam zgubiłeś?

— Niech on nie pyta o nic! — zaskrzeczał Gollum. — To nie jego rzecz. Glum! Zginął, zginął, glum, glum, glum!

— Ja także zginąłem — krzyknął Bilbo — i chcę się odnaleźć! Wygrałem przecież grę, a ty mi dałeś słowo. Chodźże więc tutaj! Chodź i wyprowadź mnie stąd, a potem będziesz szukał swojej zguby. — Gollum jęczał i był najwyraźniej szczerze zrozpaczony, ale Bilbo nie znajdował w sercu litości dla niego, rozumiejąc, że żaden przedmiot, tak bardzo przez tę poczwarę pożądany, nie może z pewnością służyć dobrym celom. — Chodźże wreszcie! — Zawołał.

— Nie, nie, nie teraz — odparł Gollum. — Muszę szukać mojej zguby, glum.

— Ale nie umiałeś rozwiązać mojej ostatniej zagadki i obiecałeś! — rzekł Bilbo.

— Nie umiałeś rozwiązać jego zagadki? — powiedział Gollum. Nagle pośród gulgotania odezwał się ostry syk: — A ccco on ma w kieszeni? Niech zaraz powie! Muszę najpierw to wiedzieć!

Bilbo nie widział właściwie powodu, by nie odpowiedzieć szczerze. Gollum szybciej od niego mógł domyślić się prawdy; byłoby to naturalne, skoro od wieków myślał wciąż o tym jednym przedmiocie i ustawicznie drżał ze strachu, żeby mu go nie ukradziono, ale hobbita rozdrażniła przedłużająca się zwłoka. Ostatecznie wygrał przecież grę, wygrał dość uczciwie, podejmując okropne ryzyko.

— Rozwiązanie trzeba zgadnąć, a nie pytać o nie — rzekł.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Hobbit, czyli tam i z powrotem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Hobbit, czyli tam i z powrotem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Tolkien - La hobito
John Tolkien
John Tolkien - Hobbitinn
John Tolkien
John Tolkien - Der Hobbit
John Tolkien
John Tolkien - Der kleine Hobbit
John Tolkien
John Tolkien - El hobbit
John Tolkien
J. Tolkien - O Hobbit
J. Tolkien
John Tolkien - The Hobbit
John Tolkien
J. R. R. Tolkien - The Hobbit
J. R. R. Tolkien
Józef Kraszewski - Hrabina Cosel, tom drugi
Józef Kraszewski
Отзывы о книге «Hobbit, czyli tam i z powrotem»

Обсуждение, отзывы о книге «Hobbit, czyli tam i z powrotem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x