Ursula Le Guin - Grobowce Atuanu

Здесь есть возможность читать онлайн «Ursula Le Guin - Grobowce Atuanu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Gdańsk, Год выпуска: 1991, ISBN: 1991, Издательство: Fantom Press International, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Grobowce Atuanu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Grobowce Atuanu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na wyspie Atuan wciąż rządzą Bezimienni, bogowie sprzed początków świata Ziemiomorza. Ich moc koncentruje się w grobowcach i podziemnym labiryncie. Gdzieś tam ukryta jest połówka pierścienia równowagi, której odnalezienie przywróci pokój i dobrobyt w Archipelagu. W poszukiwaniu pierścienia przybywa na wyspę największy z magów Ziemiomorza, zwany Krogulcem. Czeka go walka z wrogą i potężną mocą o przeżycie i o duszę dziewczynki, która służy Bezimiennym jako ich kapłanka.

Grobowce Atuanu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Grobowce Atuanu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Milczała.

— Niedługo przestanę ci być potrzebny — stwierdził po chwili. — Będziesz tam bardzo szczęśliwa.

Kiwnęła głową, pogodzona z losem i milcząca. Ramię przy ramieniu szli w stronę morza.

12. Podróż

Ukrył łódź w jaskini na brzegu skalistego cypla, zwanego Chmurnym Przylądkiem przez miejscowych, z których jeden dal im na kolację miskę duszonej ryby. W ostatnich blaskach szarego dnia zeszli urwiskiem na sam brzeg. Jaskinia była wąską szczeliną sięgającą jakieś trzydzieści stóp w głąb skaty, wysypaną piaskiem — wilgotnym, gdyż dno leżało tuż powyżej poziomu przypływu. Wylot jaskini był widoczny z morza i Ged uznał, że nie powinni palić ognia, by rybacy w swoich małych łódkach nie dostrzegli go i nie zainteresowali się nimi. Leżeli więc na piasku, miękkim pod palcami, lecz dla zmęczonego ciała twardym jak kamień. Tenar słuchała, jak morze huczy i pluszcze wśród kamieni, ledwie o kilka sążni od wylotu jaskini, jak grzmi wzdłuż plaży ciągnącej się całe mile na wschód. Raz za razem powtarzały się te same, a jednak nie takie same odgłosy. Morze nigdy nie odpoczywało. U wszystkich brzegów wszystkich wysp na całym świecie wznosiło się niespokojną falą, nigdy nie ustającą, zawsze w ruchu. Pustynia i góry trwały nieruchomo, milczące. Morze zaś mówiło bez przerwy, lecz jego język był dla niej obcy. Nie rozumiała go.

Przebudziła się z niespokojnego snu o pierwszym szarym brzasku dnia i zobaczyła, że czarownik wychodzi z jaskini. Patrzyła, jak idzie na brzeg: bosy, w płaszczu spiętym pasem, pomiędzy głazy porośnięte czarnym włosem mchu. Szukał czegoś. Po chwili wrócił i stanął w wejściu, rzucając cień na jaskinię.

— Masz — powiedział, podając jej garść mokrych, obrzydliwych przedmiotów podobnych do purpurowych kamieni o pomarańczowych wargach.

— Co to jest?

— Małże, ze skał. A te dwie to ostrygi, jeszcze lepsze. Popatrz, trzeba tak… — Podważył muszlę małym sztyletem z jej kółka na klucze i zjadł pomarańczowego małża w sosie z morskiej wody.

— Nawet ich nie gotujesz? Zjadłeś go żywcem!

Nie mogła patrzeć, jak — zakłopotany, lecz nie zniechęcony — jedną po drugiej otwiera muszle i wyjada mięczaki.

Kiedy skończył, wszedł do groty i zajął się łodzią. Leżała dziobem na zewnątrz, podtrzymywana przez kilka wyrzuconych przez fale kloców. Tenar przyjrzała się jej poprzedniego dnia, nieufnie i bez zrozumienia. Łódź była o wiele większa, niż jej zdaniem być powinna, długości potrojonego wzrostu Tenar. Pełno w niej było przedmiotów, o których zastosowaniu dziewczyna nie miała pojęcia. I wyglądała groźnie. Po obu stronach przedniej części (nazywał ją dziobem) wymalowano oko i śpiąc niespokojnie cały czas miała wrażenie, że łódź na nią patrzy.

Ged poszperał wewnątrz i po chwili wrócił niosąc paczkę twardego chleba, zapakowanego szczelnie, by nie zamókł. Podał jej spory kawałek.

— Nie jestem głodna. Spojrzał na jej ponurą twarz.

Odłożył chleb, zawijając go równie dokładnie, po czym siadł u wylotu jaskini.

— Mamy jeszcze dwie godziny do najwyższego przypływu — stwierdził. — Potem możemy odbijać. Nie wyspałaś się w nocy, więc może teraz się zdrzemniesz?

— Nie jestem śpiąca.

Nie odpowiedział. Siedział bokiem do niej, ze skrzyżowanymi nogami pod ciemnym łukiem skały; za nim było lśniące kołysanie i ruch morza, które obserwowała z głębi jaskini. Nie poruszał się. Był jak same kamienie. Spokój promieniował od niego niby koliste fale od kamyka rzuconego w wodę. Jego milczenie wydawało się nie zwyczajnym brakiem słów, lecz czymś, co istnieje samo w sobie, jak milczenie pustyni.

Po długim czasie Tenar wstała i zbliżyła się do wylotu jaskini.

Nie drgnął nawet. Spojrzała mu w twarz. Była jak odlana z miedzi: sztywna, ciemne oczy otwarte, ze wzrokiem wbitym w ziemię, zaciśnięte usta.

Byt równie nieosiągalny jak morze.

Gdzie teraz przebywał, którą drogą podążał jego duch? Nigdy nie będzie mogła z nim wyruszyć.

A jednak zmusił ją, by za nim poszła. Zawołał ją jej imieniem i wybiegła do jego ręki, jak ten dziki pustynny królik, który wyszedł z ciemności. A teraz miał już Pierścień, Grobowce leżały w gruzach, a ich kapłanka została przeklęta na wieki. Teraz już jej nie potrzebował i odszedł tam, gdzie nie może za nim podążyć. Oszukał ją i zostawi samą.

Wyciągnęła rękę i szybkim ruchem wysunęła zza jego pasa maty stalowy sztylet, który mu dała. Mężczyzna pozostał nieruchomy, niby okryty szatami posąg.

Ostry z jednej strony sztylet miał tylko cztery cale długości; był miniaturą noża ofiarnego. Stanowił część stroju Kapłanki Grobowców i musiała go nosić razem z kółkiem na klucze, pasem z końskiego włosia i innymi przedmiotami; nikt nie wiedział, do czego służą niektóre z nich. Używała sztyletu wyłącznie podczas jednego z tańców, jakie wykonywała przed Tronem o nowiu: podrzucała go do góry i chwytała. Lubiła ten taniec, dziki rytm wybijany stopami o podłogę. Z początku kaleczyła sobie palce i dopiero po pewnym czasie nauczyła się chwytać zawsze za rękojeść. Niewielka klinga była dość ostra, by przeciąć ciało aż do kości albo rozciąć arterie szyjne. Może jeszcze posłużyć swym Władcom, choć ją zdradzili i porzucili. Pokierują jej dłonią w tym ostatnim dziele ciemności. Przyjmą ofiarę.

Stanęła przed mężczyzną, unosząc sztylet do wysokości biodra. Wtedy on wolno podniósł głowę i spojrzał. Wyglądał jak ktoś, kto wrócił z daleka i widział rzeczy straszne. Jego twarz pozostała spokojna, choć malował się na niej ból. Kiedy patrzył, zdawało się, że widzi ją coraz wyraźniej i z wolna odzyskuje świadomość.

— Tenar — powiedział w końcu, jakby na powitanie, wyciągnął rękę i dotknął obręczy rzeźbionego srebra na jej nadgarstku. Zrobił to, jakby chciał się uspokoić… Ufnie. Jakby nie widział sztyletu w jej dłoni. Potem odwrócił wzrok ku falom kołyszącym się między skałami w dole.

— Czas nadszedł — rzekł z wysiłkiem. — Pora ruszać. Jego głos sprawił, że gniew ją opuścił. Czuła już tylko lęk.

— Zostawiasz ich, Tenar. Odchodzisz na wolność — powiedział i wstał z nieoczekiwanym wigorem. Przeciągnął się i spiął płaszcz pasem. — Pomożesz mi przy łodzi. Stoi na klocach, posłużą za rolki. O tak, pchaj… Jeszcze raz. Już, już, wystarczy. Bądź gotowa wskoczyć do środka, kiedy tylko zawołam. Nie jest łatwo z tego miejsca spuścić łódź na wodę. Teraz uwaga! Wskakuj! — Skoczył zaraz za nią, przytrzymał, by nie straciła równowagi i usadził na dnie. Sam stanął przy wiosłach i mocnymi pchnięciami wyprowadził łódź na grzbiecie fali odpływu ponad skalami poza ryczący, spieniony pas wód, na morze.

Gdy znaleźli się daleko od przybrzeżnej płycizny, wciągnął wiosła i postawił maszt. Teraz, gdy Tenar była w środku, a morze dookoła, łódź wydawała się bardzo mała.

Ged wciągnął żagiel. Osprzętu używano najwyraźniej od dawna i w ciężkich warunkach, choć czerwony żagiel połatano z wielką starannością, a łódź była czysta i oporządzana. Przypominała swego pana: podróżowała daleko i po trudnych wodach.

— No… — odezwał się Ged. — Odpłynęliśmy, odeszliśmy, nie ma nas tam, Tenar. Czujesz to?

Czulą. Mroczna dłoń zwolniła uchwyt, w którym więziła ją przez cale życie. Nie odczuwała jednak takiej radości jak wtedy, w górach. Ukryła twarz w dłoniach i zapłakała, a jej policzki były mokre i słone. Płakała nad latami, które zmarnowała służąc bezużytecznemu złu. Płakała z bólu, ponieważ była wolna.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Grobowce Atuanu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Grobowce Atuanu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Ursula Le Guin - Winterplanet
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - Os Túmulos de Atuan
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - De tomben van Atuan
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - Die Gräber von Atuan
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - Las tumbas de Atuan
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - Atuan sírjai
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - I venti di Earthsea
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - Le tombe di Atuan
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - The Tombs of Atuan
Ursula Le Guin
Отзывы о книге «Grobowce Atuanu»

Обсуждение, отзывы о книге «Grobowce Atuanu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x