Orson Card - Czerwony Prorok

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Czerwony Prorok» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czerwony Prorok: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony Prorok»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Od tego dnia Indianin Lolla-Wossiki stał się żałosnym pijakiem. Jego brat, Ta-Kumsaw, chciałby przepędzić białych z kontynentu. Ale gubernator Bill Harrison snuje o wiele okrutniejsze plany wobec Indian. Kiedy zaczyna je realizować, mimowolnie doprowadza do spotkania Alvina Millera — wyjątkowego białego chłopca, obdarzonego potężną mocą magiczną — z Lollą-Wossiky i Ta-Kumsawem. I tak rozpoczyna się kolejny etap edukacji Alvina.

Czerwony Prorok — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony Prorok», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Potem Al Miller zwrócił się do wszystkich. Patrzeli na niego z podziwem, jakby po raz pierwszy zobaczyli prawdziwy majestat.

— Przez dziesięć lat postępowaliśmy, jak radził Armor. Ale ja mam już dosyć. Wędrując tutaj, straciłem syna w Hatrack River, i to miasto nosi jego imię. Teraz straciłem jeszcze dwóch. Zostało tylko pięciu, ale powiadam wam, sam włożę im w ręce strzelby i poprowadzę w sam środek Proroczego Miasta. Poślę tych wszystkich Czerwonych prosto do piekła, choćbyśmy wszyscy mieli tam zginąć! Słyszycie mnie?

Słyszeli go, tak, słyszeli dobrze. I krzyczeli z zachwytem. Takie słowa były im teraz potrzebne: słowa nienawiści, gniewu i zemsty. A nikt nie mógłby wygłosić ich lepiej od Ala Millera, który zwykle był człowiekiem spokojnym i z nikim się nie kłócił. A że był ojcem porwanych chłopców, jego głos zabrzmiał tym mocniej.

— Według mnie — mówił dalej Al Miller — Bill Harrison od samego początku miał rację. Człowiek biały i czerwony nie mogą żyć obok siebie, nie ma na to sposobu. I jeszcze coś wam powiem: to nie ja stąd odejdę. Za dużo mojej krwi wsiąkło w ten grunt, żebym spakował teraz manatki i odszedł. Zostaję: na tej ziemi albo pod nią.

My też, odpowiedzieli wszyscy. Słusznie mówisz, Alu Millerze. Zostajemy.

— Dzięki temu oto Armorowi nie mamy palisady, a najbliższy fort amerykańskiej armii jest w Carthage City. Jeśli teraz ruszymy do walki, możemy stracić wszystko i wszystkich. Dlatego brońmy się jak umiemy, i poślijmy po pomoc. Dziesięciu ludzi do Carthage City: niech błagają Billa Harrisona, żeby przysłał nam wojsko. Jeśli może, niech przywiezie też działo. Dwóch moich synów nie żyje… tysiąc Czerwonych za każdego z nich nie wystarczy, żeby wyrównać rachunki!

Następnego dnia o świcie dziesięciu jeźdźców wyruszyło na południe. Odjechali z łąk, gdzie tłoczyło się coraz więcej wozów — to rodziny z okolicznych farm przenosiły się do miasta, by zamieszkać u przyjaciół i krewnych. Al Miller nie pojawił się jednak, gdy żegnano posłańców. Wczoraj jego słowa wprawiły to wszystko w ruch, ale więcej z niego nie wykrzesali. Nie chciał dowodzić, chciał tylko odzyskać synów.

Przygnębiony Armor-of-God siedział w pierwszej ławce w kościele.

— Popełniamy wszyscy straszliwy błąd — oświadczył wielebnemu Throwerowi.

— Ludzie zawsze popełniają błędy — odparł pastor. — Kiedy podejmują decyzję bez pomocy Pana naszego.

— Wiem, że to nie Ta-Kumsaw. Ani Prorok.

— To nie żaden Prorok! A w każdym razie nie boży.

— Ale też nie zabójca. Możliwe, że Tack ma rację i że Ta-Kumsaw miał z tym coś wspólnego. Ale wiem jedno: Ta-Kumsaw nie jest mordercą. Jeszcze kiedy był młody, podczas wojny generała Wayne'a, jakaś banda Czerwonych chciała spalić białych jeńców na śmierć. Tacy wtedy byli… chyba pochodzili z Chippy-Wa. I nagle zjawia się Ta-Kumsaw, zupełnie sam, jeden samotny Shaw-Nee, i każe im przestać. Chcemy, żeby biały człowiek nas szanował, mówi, żeby traktował nas jak naród. A nie będzie nas szanował, jeśli tak będziemy postępować. Musimy być cywilizowani. Żadnych skalpów, żadnych tortur, palenia ani mordowania jeńców. Tak im powiedział. I trzymał się tego przez cały czas. Zabija w walce, owszem, ale we wszystkich wyprawach na południu nie zamordował ani jednego człowieka. Rozumiecie? Jeśli Ta-Kumsaw ma tych chłopców, są bezpieczni, jakby leżeli w łóżkach, u mamy w domu.

Thrower westchnął.

— Przypuszczam, że lepiej ode mnie znacie tych Czerwonych.

— Znam ich lepiej niż ktokolwiek. — Armor zaśmiał się z goryczą. — Dlatego nazywają mnie miłośnikiem Czerwonych i nie chcą posłuchać ani jednego mojego słowa. Teraz wzywają tego handlarza whisky, tego tyrana z Carthage City, żeby przyjechał i objął dowództwo. Cokolwiek zrobi, zostanie bohaterem. Wtedy naprawdę zrobią go gubernatorem. Co tam, pewnie wybiorą go prezydentem, jeśli tylko Wobbish przyłączy się do Stanów Zjednoczonych.

— Nie znam tego Harrisona, ale nie może przecież być takim diabłem wcielonym.

Armor roześmiał się.

— Czasami wydaje mi się, wielebny, że jesteście łatwowierni jak dziecko.

— Pan nam przykazał wierzyć. Bądź cierpliwy, Armorze-of-God. Wszystko potoczy się zgodnie w wolą bożą.

Armor ukrył twarz w dłoniach.

— Mam nadzieję, wielebny. Ale wciąż myślę o Measure'em… dobry człowiek, trudno znaleźć lepszego… I o małym Alvinie… taki malec ze słodką buzią. Ileż nadziei ojciec w nim pokładał…

Thrower sposępniał nagle.

— Alvin Junior — mruknął. — Kto by przypuszczał, że wola boska dokona się rękami pogan?

— O czym wy mówicie?

— Nic, Armorze, nic. Tyle że wszystko to może być dokładnie, ale dokładnie tak, jak zaplanował nasz Pan.

W domu Millerów na wzgórzu Al wciąż siedział przy stole. Wczoraj nie jadł kolacji, a kiedy spróbował śniadania, niemal udławił się jedzeniem. Faith uprzątnęła wszystko i teraz stała za nim i masowała mu ramiona. Ani razu nie powiedziała: „A nie mówiłam, żeby ich nie wysyłać.” Ale oboje o tym wiedzieli. Wisiało to między nimi niczym miecz i z lęku przed nim żadne nie zrobiło kroku w stronę drugiego.

Ciszę przerwało wejście Wastenota ze strzelbą na ramieniu. Oparł ją o ścianę przy drzwiach, wsunął krzesło między nogi i usiadł.

— Odjechali, żeby sprowadzić tu wojsko.

Ku jego zdumieniu ojciec tylko opuścił głowę, oparł ją na rękach skrzyżowanych na stole.

Matka spojrzała na syna. Twarz miała poszarzałą ze zmartwienia i bólu.

— Od kiedy to potrafisz się tym posługiwać? — spytała.

— Ćwiczyliśmy z Wantnotem — wyjaśnił.

— I zamierzasz zabijać tym Czerwonych?

Wastenota zdziwił ton obrzydzenia w jej głosie.

— Mam nadzieję, że tak.

— A kiedy wszyscy Czerwoni już zginą i wszystkie ich ciała rzucicie na stos, czy Measure i Alvin wyczołgają się jakoś spod tego stosu i wrócą do domu?

Wastenot pokręcił głową.

— Wczoraj w nocy jakiś Czerwony wrócił do rodziny dumny, bo zabił białych chłopców. — Na moment głos uwiązł jej w gardle, ale mówiła dalej, bo kiedy Faith Miller miała coś do powiedzenia, było to powiedziane. — I może jego żona albo mama poklepały go po ramieniu albo ucałowały i podały kolację. Ale ty nie próbuj nawet przejść przez te drzwi i oświadczyć, że zabiłeś Czerwonego. Bo dla ciebie, chłopcze, nie będzie kolacji, uścisku ani pocałunku, ani słowa, ani domu, ani mamy. Słyszysz?

Słyszał dobrze, ale wcale mu się to nie podobało. Wstał, podszedł do drzwi i chwycił strzelbę.

— Myśl sobie, co chcesz, mamo — rzekł. — Ale to jest wojna i mam zamiar zabić sobie paru Czerwonych, a potem wrócę do domu. I będę z tego dumny. A jeżeli to znaczy, że nie chcesz być więcej moją mamą, to możesz przestać nią być już teraz, nie czekając na mój powrót. — Otworzył drzwi, ale zanim zatrzasnął je za sobą, zatrzymał się jeszcze. — Pociesz się, mamo. Może wcale nie wrócę.

Nigdy jeszcze nie zwracał się tak do matki i nie był pewien, czy powinien to robić w tej chwili. Ale ona chyba zwariowała. Nie rozumie, że to już wojna, że Czerwoni ogłosili otwarty sezon na Białych i nie ma już wyboru.

Lecz kiedy wsiadał na konia, żeby ruszyć do domu Davida, najbardziej martwiło go coś innego. Nie był pewien, ale myślał, a przynajmniej podejrzewał, że tato płacze. Coś podobnego! Wczoraj tak nawoływał do wojny przeciw Czerwonym, a dzisiaj mama nie chce puścić Wastenota na tę wojnę, a tato siedzi tylko i płacze. Może to starość tak go odmieniła. Zresztą, to już nie Wastenota sprawa. Już nie. Możliwe, że tato i mama nie chcą zabijać tych, co odebrali im synów… Ale Wastenot wiedział, że postąpi z nimi tak samo, jak oni z jego braćmi. Krew braci była jego krwią, a ktokolwiek przelał jego krew, musi też przelać własną. I to galon za każdą kroplę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czerwony Prorok»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony Prorok» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Czerwony Prorok»

Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony Prorok» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x