Orson Card - Czerwony Prorok

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Czerwony Prorok» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czerwony Prorok: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony Prorok»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Od tego dnia Indianin Lolla-Wossiki stał się żałosnym pijakiem. Jego brat, Ta-Kumsaw, chciałby przepędzić białych z kontynentu. Ale gubernator Bill Harrison snuje o wiele okrutniejsze plany wobec Indian. Kiedy zaczyna je realizować, mimowolnie doprowadza do spotkania Alvina Millera — wyjątkowego białego chłopca, obdarzonego potężną mocą magiczną — z Lollą-Wossiky i Ta-Kumsawem. I tak rozpoczyna się kolejny etap edukacji Alvina.

Czerwony Prorok — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony Prorok», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Grunt kołysał się i podskakiwał tak mocno, że Lolla-Wossiky zataczał się gorzej niż po wypiciu whisky. Upadł, kiedy próbował wstać ze stołka przy stole Armora. Eleanor nalegała, żeby spędził tę noc w ich domu.

— Nie możemy pozwolić, żeby spał w lesie, kiedy pada deszcz — oświadczyła.

Jakby dla dodania wagi jej słowom zahuczał grom i krople deszczu zastukały o dach i ściany. Armor i Thrower wyszli na dwór, żeby pozamykać okiennice, a Eleanor przygotowała legowisko w kuchni na podłodze. Lolla-Wossiky wczołgał się na nie z wdzięcznością, nie zdejmując nawet sztywnych i niewygodnych spodni i koszuli. Ułożył się i zamknął oko, próbując wytrzymać ból czarnego szumu, ukłucia w głowie, jakby setki noży cięły jego mózg na plasterki.

Jak zwykle pomyśleli, że zasnął.

— Wydaje się bardziej pijany niż rano — zauważył Thrower.

— Wiem, że nie schodził ze wzgórza — oświadczył Armor. — Niemożliwe, żeby gdzieś się napił.

— Słyszałem, że podobno kiedy pijak trzeźwieje, z początku wygląda na jeszcze bardziej pijanego, niż gdy ma w sobie alkohol.

— Mam nadzieję, że to właśnie to.

— Zauważyłem, że był trochę rozczarowany dzisiejszym chrztem — stwierdził Thrower. — Oczywiście, trudno zrozumieć uczucia takiego dzikusa, ale…

— Nie nazywałabym go dzikusem, wielebny — wtrąciła Eleanor. — Uważam, że jest na swój sposób cywilizowany.

— Równie dobrze możecie nazwać cywilizowanym borsuka — odparł Thrower. — Przynajmniej na swój sposób.

— Chciałam powiedzieć — kontynuowała Eleanor głosem jeszcze cichszym i pełnym pokory, ale dzięki temu bardziej stanowczym — że widziałam, jak on czyta.

— Chyba przewraca kartki. Nie mógł przecież naprawdę czytać.

— Nie. Czytał, a wargi układały mu się w słowa. Te napisy na ścianie we frontowym pokoju, gdzie obsługujemy klientów. Czytał słowa.

— A wiecie, że to całkiem możliwe — mruknął Armor. — Wiem z całą pewnością, że Irrakwa czytają nie gorzej niż Biali. Często robiłem z nimi interesy i rzeczywiście trzeba czytać uwagi drobnym drukiem na kontraktach, które człowiek z nimi podpisuje. Czerwoni mogą nauczyć się czytać, to fakt niezaprzeczalny.

— Ale ten… ten pijak…

— Kto wie, czym się stanie, kiedy nie będzie w nim whisky? — rzekła Eleanor.

Potem wyszli do drugiego pokoju i opuścili na chwilę dom. Odprowadzali Throwera do jego chaty, zanim deszcz rozpadał się tak, że pastor musiałby zostać na noc.

Samotny w domu Lolla-Wossiky usiłował zrozumieć niedawne wydarzenia. Chrzest nie przebudził go ze snu. Ani ubranie Białych. Może noc bez whisky tego dokona, jak sugerowała Eleanor, chociaż był bliski obłędu, a ból nie pozwalał mu zasnąć.

Cokolwiek jednak się stało, wiedział, że bestia snów czeka gdzieś niedaleko. Białe światło lśniło rozproszone wokół niego; dotarł do miejsca przebudzenia. Może jeśli dzisiaj nie będzie się zbliżał do wzgórza z kościołem, jeśli pochodzi po lesie wokół osady, bestia snów zdoła go odnaleźć.

Jedno było pewne — więcej nie spędzi nocy bez whisky. Nie po to przecież ukrył w rozwidleniu drzewa beczułkę, która potrafi uciszyć czarny szum. I zesłać sen.

Lolla-Wossiky wędrował po lesie. Spotkał wiele zwierząt, ale wszystkie przed nim uciekały. Był tak pijany albo tak spowity czarnym szumem, że nie stał się częścią krainy. Uciekały, jakby był Białym.

Zniechęcony zaczął wypijać więcej niż cztery łyki, chociaż wiedział, że w ten sposób za szybko opróżni beczułkę. Coraz rzadziej zaglądał do lasu, coraz częściej chodził po ścieżkach i drogach Białych, w jasny dzień zjawiając się na farmach. Kobiety czasem krzyczały i uciekały w las, niosąc na rękach niemowlę i prowadząc za sobą dzieci. Inne mierzyły do niego ze strzelb i kazały się wynosić. Niektóre karmiły go i rozmawiały o Jezusie Chrystusie. W końcu Armor-of-God poprosił, żeby nie odwiedzał farm pod nieobecność mężczyzn, zajętych przy budowie kościoła.

W rezultacie Lolla-Wossiky nie miał już nic do roboty. Wiedział, że jest blisko bestii snów, ale nie umiał jej znaleźć. Nie mógł chodzić po lesie, ponieważ zwierzęta uciekały od niego, potykał się i przewracał coraz częściej. W końcu zaczął się lękać, że złamie sobie kość albo umrze z głodu, niezdolny przywołać nawet małych zwierząt, żeby go nakarmiły. Nie mógł odwiedzać farm, ponieważ mężczyźni się gniewali. Leżał na łące i albo spał pijany, albo usiłował wytrzymać ból czarnego szumu.

Czasami zbierał siły i wspinał się na wzgórze, popatrzeć na mężczyzn budujących kościół. Kiedy tylko docierał na szczyt, zawsze ktoś wołał:

— Patrzcie, idzie czerwony chrześcijanin!

Lolla-Wossiky słyszał złośliwość i drwinę w głosie, który wykrzykiwał te słowa, i w śmiechu, który rozbrzmiewał potem.

Nie było go na budowie tego dnia, gdy spadła kalenica. Spał na trawie niedaleko ganku domu Armora, kiedy nagle usłyszał trzask. Przebudził się, a czarny szum powrócił głośniejszy niż kiedykolwiek, mimo że Lolla-Wossiky wypił rano osiem łyków i powinien być pijany aż do południa. Leżał więc, ściskając dłońmi głowę, aż mężczyźni zaczęli schodzić ze wzgórza. Przeklinali i mruczeli coś o niezwykłym wydarzeniu.

— Co się stało? — zapytał Lolla-Wossiky. Musiał wiedzieć, gdyż cokolwiek to było, wzmocniło czarny szum do poziomu, jakiego nie pamiętał od lat. — Czy kogoś zabili? — Przecież to wystrzał pierwszy raz wzbudził czarny szum. — Czy Biały Morderca Harrison kogoś zabił?

Z początku nie zwracali na niego uwagi, bo oczywiście pomyśleli, że jest pijany. W końcu jednak ktoś mu opowiedział, co zaszło.

Układali właśnie pierwszą kalenicę na samym szczycie budynku, kiedy główna podpora pękła i wyrzuciła kalenicę w powietrze.

— Spadła płasko, jakby sam pan Bóg własną stopą tupnął o ziemię. A tam stał mały Al Junior, chłopak Ala Millera. Dokładnie pod belką. Myśleliśmy, że już jest trupem. Mały stał nieruchomo, kalenica trzasnęła o podłogę… na pewno słyszałeś, dlatego wydawało ci się, że to wystrzał… I nie uwierzysz: kalenica rozpadła się na dwie części dokładnie nad Alvinem, pękła na połowy i wylądowała po jednej jego stronie i po drugiej, nawet włosa na głowie mu nie dotknęła.

— Coś dziwnego tkwi w tym chłopaku — wtrącił któryś z mężczyzn.

— Ma anioła stróża i tyle — stwierdził inny.

Alvin Junior. Chłopiec, którego Lolla-Wossiky nie widział otwartym okiem.

Kiedy Lolla-Wossiky dotarł do kościoła, nie było tam nikogo. Zniknęła kalenica, wszystko wymieciono, nie pozostał żaden ślad wypadku. Ale Lolla-Wossiky nie patrzył zdrowym okiem.

Wyczuł coś prawie od razu, gdy tylko zobaczył kościół. To wir, niezbyt szybki na brzegach, ale im bliżej środka, tym mocniejszy. Wir światła… Im bardziej się do niego zbliżał, tym słabszy był czarny szum. Aż stanął na podłodze kościoła, w tym samym miejscu — wiedział o tym — gdzie poprzednio stał chłopiec. Skąd wiedział? Czarny szum przycichł. Nie zniknął, ból nie został uleczony, ale Lolla-Wossiky znowu czuł zieleń krainy. Nie tak jak kiedyś, ale wyczuwał życie pod podłogą, wiewiórkę na pobliskiej łące… wszystko to, czego nie czuł pijany ani trzeźwy przez wszystkie lata, od chwili gdy strzelba zbudziła w jego głowie czarny szum.

Lolla-Wossiky obracał się wkoło, ale widział tylko ściany kościoła. Dopóki nie zamknął oka. Wtedy zobaczył wir, tak, wirujące białe światło i ustępujący czarny szum. Dotarł do końca swego snu, widział z zamkniętym okiem, widział wyraźnie. Przed nim leżała lśniąca ścieżka, droga jasna niczym niebo w południe, oślepiająca jak śnieg na łące w czysty dzień. Nie otwierając oka wiedział, dokąd prowadzi ta ścieżka. Na szczyt wzgórza, potem w dół, dalej na wyższe wzgórze, do domu w pobliżu strumienia… Do domu, gdzie mieszkał biały chłopiec, którego Lolla-Wossiky mógł zobaczyć jedynie zamykając oko.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czerwony Prorok»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony Prorok» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Czerwony Prorok»

Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony Prorok» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x