Ido, czuję się taki samotny. Gdyby żyła Nihal, to wszystko by się nie wydarzyło. Wracam myślą do lat, które tutaj spędziliśmy — my i Tarik — i jacy byliśmy szczęśliwi. A jednak powinienem był wiedzieć, że ludzie tacy jak my nie mają prawa do odpoczynku ani do pokoju. Nihal często to powtarzała w latach, które przeżyliśmy w Świecie Wynurzonym.
Odbiegłem od tematu. Czuję się jak łódka pozostawiona na pastwę przeciwnych prądów, a dziś wieczorem wydaje mi się, że zaraz oszaleję. Lepiej będzie, jak opowiem ci wszystko od początku.
Zaczęło się jak zawsze. Nawet nie pamiętam dobrze, co rozpętało kłótnię. Może on chciał iść na wybrzeże, a ja mu zabroniłem. Czasami mnie o to pytał, nie wiem, z jakiego przeklętego powodu, może tylko po to, aby zrobić mi na złość, skoro w tamtych stronach mieszkają Elfy. W każdym razie zaczęliśmy się kłócić i wylaliśmy na siebie tyle jadu… Wypomnieliśmy sobie wszystko, napluliśmy na te piętnaście lat, jakie razem spędziliśmy. Potem on zamknął się w swoim pokoju, a ja w swoim, kartkując książki jedna po drugiej.
Przez tydzień nie odzywaliśmy się do siebie. Bogowie, jakim podłym jestem ojcem… Ale jak mogłem przypuszczać… W końcu on opuścił swój pokój i przyszedł do mnie. Był poważny, a ja pomyślałem, że dorósł, że na moich oczach stał się mężczyzną i że może wreszcie uda nam się porozumieć. On jednak powiedział, że ma mnie już dość, że pozostając w Nieznanych Krainach powoli umiera, i że jego matka, będąc w jego wieku, już jasno wiedziała, co ma zrobić ze swoim życiem. Powiedział mi, że odejdzie, jeszcze nie wie, dokąd, ale na pewno daleko ode mnie.
W tamtym momencie nie byłem w stanie znaleźć w sobie nawet jednego słowa miłości. W swojej głupiej dumie potrafiłem tylko próbować narzucić mu moją ojcowską wolę i krzyczałem, groziłem mu. Ido, bez niego jestem niczym, to dlatego tak zareagowałem.
Odszedł, zatrzaskując mi drzwi przed nosem. Od tamtej pory go nie widziałem. Szukałem go wszędzie. Te miesiące, w ciągu których nie miałeś ode mnie żadnych wiadomości, spędziłem na poszukiwaniu go po tych wszystkich przeklętych krainach. Doszedłem do Saaru. Ido, wiem, że on go przekroczył. Wrócił do ziemi swojej matki, do naszej ziemi. A jeżeli tak jest, już jest w innym świecie. Już mnie nie potrzebuje.
Zawróciłem i starałem się zaakceptować to, co się stało. Nie było to łatwe. Wiem, że jesteś jedyną osobą, która może mnie zrozumieć. Razem walczyliśmy przeciwko Tyranowi, ale na co się to zdało, Ido? Na cóż zdały się nasze cierpienia? Byłem pewien, że na dnie mojego bólu, a przede wszystkim bólu Nihal, coś będzie: szczęście, a przynajmniej spokój. A tu popatrz, do czego doszliśmy.
Od kiedy Nihal umarła, wszystko było ciemnością. Twoje listy zawsze donoszą mi tylko o wojnach i intrygach. A potem pojawił się ten Dohor, który tak bardzo przypomina Tyrana, Astera.
Nic z tego, co zrobiłem, nie doprowadziło do niczego dobrego. Podczas wojny z Asterem straciłem władzę w nodze, Tobie wybito oko. I na co? Krew przelana daremnie. Ale może Ty tak myślisz. Ty nigdy nie przestajesz walczyć i pewnie umrzesz z mieczem w dłoni. Ja natomiast czuję się taki zmęczony i stary…
Teraz już zrozumiałem decyzję Tarika i nie chcę znów narzucać mu mojej obecności; nie będę zatem go szukał. Przychodzi taki moment, że mężczyzna musi pogodzić się z porażką, i ja to zrobiłem. Mimo wszystko, jeśli kiedykolwiek go zobaczysz, powiedz mu, że zrozumiałem, niech przebaczy mi, że uczyniłem go nieszczęśliwym. To wszystko.
Nie mam Ci nic więcej do napisania. Sądzę, że jakiś czas poświęcę na rozmyślania, więc nie martw się, jeśli nie będę odpowiadał na Twoje listy. Ta nowa samotność jest dla mnie ciężarem, ale uważam, że może być też moim jedynym zbawieniem.
Pozdrów ode mnie Soanę. Na końcu listu przytaczam recepturę eliksiru, który mógłby się przydać w jej chorobie. Daj jej to do przeczytania, będzie wiedziała, co zrobić.
Dziękuję za wszystko, mój jedyny przyjacielu.
Sennar
Ido stał przed pałacem w Laodamei. Powietrze było chłodne, ranek przejrzysty. Doskonały początek lata. Trzymał ściśnięty w palcach list. Papier, na którym był spisany, pożółkł z upływu lat, a atrament wyblakł.
Z biegiem lat listy Sennara stawały się coraz bardziej melancholijne i refleksyjne, zwłaszcza po śmierci Nihal i na początku problemów z Tarikiem, a potem przychodziły coraz rzadziej. Szybko zaczęły się ograniczać jedynie do krótkich i pospiesznych pozdrowień. Ten, który ściskał w dłoni, był ostatnim prawdziwym listem, jaki otrzymał od czarodzieja.
Wraz z milczeniem Sennara znikał ostatni obraz świata, który kochał. Patrzył na siebie jak na jedyną ruinę, jaką zostawiły po sobie wojna i życie.
Były w tym liście myśli, które teraz rozumiał lepiej. Patrzył wokół siebie i widział tylko nowe twarze, które nic albo prawie nic dla niego nie znaczyły: jego towarzysze broni, zmieniający się prawie zawsze co rok czy dwa, członkowie Rady Wód, ich uczniowie. Z żadnym z nich nie był naprawdę związany. Był już osamotnionym wojownikiem, śmierć pogardziła nim podczas każdej z licznych bitew, w jakich brał udział, a wreszcie przypadła mu rola tego, który przeżył. Teraz on też czuł się samotny i stary.
Poranny wietrzyk sprawił, że otrząsnął się ze swoich rozmyślań. Złożył list z gorzkim uśmiechem na ustach. Wielokrotnie w przeszłości przyłapywał się na myśli, że oto dotarł do końcowego przystanku. Za każdym razem jednak wydarzało się coś nowego. Na przykład historia miłosna z Soaną, prawie czterdzieści lat temu. Może teraz też nastąpi coś, co wszystko odmieni.
Włożył list pod koszulę. Ten jeden raz zdradził swoje wojenne ubrania. Nie byłyby odpowiednie na tę podróż. Jako osoba poszukiwana musiał się maskować. Dlatego przebrał się za kupca. Sporo gnomów z Krainy Skał trudniło się handlem. Na wszelki wypadek miał też obszerny płaszcz, przykrywający jego krępe i krzepkie kształty, ze sporym kapturem, pod którym w razie potrzeby mógł schować swoją wyrazistą twarz.
Zarzucił sobie worek na plecy, wskoczył na konia i wyruszył na poszukiwanie wszystkiego, co pozostało po Nihal w Świecie Wynurzonym: jej syna Tarika.
To dziwne, jak wziął cechy od nas obojga… Bardzo chciałabym Ci go pokazać, spodobałby Ci się. Ma rude włosy swojego ojca, tylko trochę ciemniejsze, ale jego oczy są fioletowe, to moje oczy. Najpiękniejsze jednak są uszy: me są całkiem ludzkie, ale i nie spiczaste, jak u Pół-Elfów. To jakaś wypadkowa. Zacałowałabym je na śmierć, od rana do wieczora. To cud, Ido, prawdziwy cud. Nie możesz sobie wyobrazić, jakie to wspaniałe. To doświadczenie, którego Ty też powinieneś zakosztować.
Tak Nihal zawiadomiła go o narodzinach swojego dziecka. Był to chłopiec, i był zdrowy. Potem, przez kolejne pięć lat, nadchodziły radosne wiadomości o tym, jaki był żwawy, wesoły i bystry. Ido miał żywą nadzieję, że wcześniej czy później go zobaczy, zaś w głębi duszy był przekonany, że w końcu Nihal i Sennar powrócą, ponieważ Świat Wynurzony mieli w sercach. I być może naprawdę tak by się stało. Ale ona umarła, a Sennar nie wrócił.
Kiedy chłopiec uciekł z domu, Ido nawet pomyślał o tym, aby po niego iść. Znalazłby go, zmyłby mu głowę i wytłumaczył, że tak się nie postępuje, że musi wrócić i pomóc swojemu ojcu. W tamtym jednak okresie sytuacja Świata Wynurzonego była dramatyczna. Ido, z pomocą królowej Krainy Ognia — Aires, oskarżył Dohora przed Radą. Król wyludniał Krainę Dni z Famminów, istot stworzonych przez magię Tyrana, które osiedliły się tam po zakończeniu wojny. Zarzuty Ida jednak zwróciły się przeciw niemu i Dohor, dzięki swym sojuszom i wsparciom, oskarżył jego i królową o zdradę. To właśnie wtedy Ido stracił swoją funkcję Najwyższego Generała w Akademii Jeźdźców Smoka i został niechlubnie wyrzucony z Zakonu. Postanowił wówczas stanąć na czele dysydentów reżimu Dohora i zorganizował ruch oporu w swojej rodzimej Krainie Ognia. Nie, w tamtym okresie naprawdę nie było czasu na wyprawy po Tarika.
Читать дальше