Terry Pratchett - Wyprawa czarownic

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Wyprawa czarownic» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2001, ISBN: 2001, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wyprawa czarownic: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wyprawa czarownic»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wyprawa czarownic to kolejna już, dwunasta, przetłumaczona na język polski książka Terrego Pratchetta w cyklu „Świat Dysku”. Jest to opowieść o opowieściach, o tym, co to znaczy być wróżką i matką chrzestną, ale przede wszystkim o zwierciadłach i odbiciach.
Magrat Garlick dziedziczy magiczną różdżkę, która potrafi wyczarowywać dynie (i właściwie nic więcej…) i z pozostałymi wiedźmami udaje się do Genui, żeby pewne dziewczę nie poślubiło księcia. Wbrew Przeznaczeniu i Happy-endyzmowi.

Wyprawa czarownic — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wyprawa czarownic», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Było nas dwie. Wiesz pewnie, że matki chrzestne zawsze występują parami. Ja i lady Lilith. Matka chrzestna ma wielką moc. To jak być częścią historii. W każdym razie urodziła się dziewczynka: z nieprawego łoża, ale wcale przez to nie gorsza. Nie chodzi o to, że nie mogli się pobrać, po prostu jakoś im to nie przyszło do głowy… I Lilith życzyła jej urody, władzy i żeby poślubiła księcia. Ha! Od tamtego dnia ciągle nad tym pracuje. Co mogłam zrobić? Nie można się spierać z takimi życzeniami. Lilith zna potęgę opowieści. Zrobiłam co mogłam, ale to Lilith ma moc. Słyszałam, że sama rządzi miastem. Zmienia cały kraj, żeby opowieść mogła się spełnić. Teraz i tak już za późno, przynajmniej dla mnie. Dlatego postanowiłam przekazać odpowiedzialność. Tak to już jest z wróżkami chrzestnymi. Nikt nie chce taką zostać. Oprócz Lilith, ma się rozumieć. Bzika ma i tyle. Dlatego posyłam kogoś innego. I tak chyba powinnam wcześniej o tym pomyśleć.

Dezyderata miała dobre serce. Wróżki chrzestne osiągają głębokie zrozumienie ludzkiej natury, dzięki czemu te dobre stają się łagodne, a te złe potężne. Dezyderata nie należała do osób, które używają ostrych sformułowań. Ale można było mieć pewność, że wykorzystując stosunkowo delikatne określenie „ma bzika”, ma na myśli kogoś, kto jej zdaniem znalazł się już parę mil poza horyzontem obłędu i ciągle przyspiesza.

Nalała herbaty.

— To problem z jasnowidzeniem — mówiła dalej. — Człowiek widzi, co się dzieje, ale nie wie, co to oznacza. Widziałam przyszłość. Jest tam kareta zrobiona z dyni, a to niemożliwe. Oraz woźnice z myszy, co mało prawdopodobne. Jest też zegar wybijający północ i coś ze szklanym pantofelkiem. To wszystko się wydarzy, ponieważ tak właśnie działają opowieści. I wtedy pomyślałam sobie: znam kilka osób, które zmuszają opowieści, by działały na ich sposób.

Znowu westchnęła.

— Chciałabym sama pojechać do Genoi — wyznała. — Stęskniłam się za ciepłem. I zbliża się Tłusty Wtorek. Za dawnych lat zawsze odwiedzałam Genoę w Tłusty Wtorek.

Zapadła pełna wyczekiwania cisza.

Po chwili odezwał się Śmierć.

CHYBA NIE PROSISZ MNIE O SPŁNIENIE ŻYCZENIA?

— Ha! Nikt nie spełnia życzeń wróżki chrzestnej. — Dezyderata znów jakby spojrzała w głąb siebie. — Widzisz? Muszę wysłać je wszystkie trzy do Genoi. Muszą tam trafić, bo widziałam, że tam są. I koniecznie wszystkie trzy. To niełatwe z takimi osobami jak one. Muszę użyć głowologii. Muszę sprawić, żeby same się wysłały. Powiesz Esme Weatherwax, że ma gdzieś jechać, to z czystej przekory się nie ruszy. Ale jeśli jej powiesz, że nie wolno jej jechać, pobiegnie choćby po tłuczonym szkle. Tak już jest z Weatherwaxównymi. Nie umieją przegrywać.

Nagle przyszło jej do głowy coś zabawnego.

— Ale jedna z nich będzie się musiała nauczyć.

Śmierć milczał. Z jego punktu widzenia, pomyślała Dezyderata, przegrywanie to coś, czego każdy w końcu się uczy.

Dopiła herbatę. Potem wstała, ceremonialnym gestem wcisnęła na głowę szpiczasty kapelusz i wyszła przez kuchenne drzwi.

Kawałek za domem, między drzewami ktoś wykopał głęboki dół, do którego przewidująco wstawił krótką drabinę. Dezyderata zeszła na dno i z wysiłkiem wyrzuciła drabinę w krzaki. Położyła się. I usiadła.

— Pan Czert, troll, mieszka koło tartaku, ma bardzo dobre ceny na trumny. Jeśli nie przeszkadza ci sosna. NA PEWNO BĘDĘ O TYM PAMIĘTAŁ.

— Kazałam kłusownikowi Hurkerowi wykopać dla mnie ten dół — wyjaśniła Dezyderata. — W drodze do domu zajrzy tu jeszcze i go zasypie. Lubię porządek. Do dzieła, maestro.

SŁUCHAM? AHA, TAKIE POWIEDZENIE.

Wzniósł kosę.

Dezyderata Hollow odeszła na wieczny spoczynek.

— No tak — powiedziała. — To było łatwe. I co teraz?

* * *

A oto Genoa. Magiczne królestwo. Diamentowe miasto.

Szczęśliwa kraina.

W samym środku miasta między dwoma zwierciadłami stoi kobieta i przygląda się sobie, odbijanej w nieskończoność.

Same zwierciadła także stoją pośrodku ośmiokąta zbudowanego z luster i otwartego na niebo, na najwyższej wieży w pałacu. Dają tyle odbić, że tylko z najwyższym wysiłkiem można odróżnić, gdzie kończą się lustra, a zaczyna prawdziwa osoba.

Nazywa się lady Lilith de Tempscire, choć w czasie swego długiego i pełnego wydarzeń życia nosiła wiele imion. To coś, jak odkryta, czego człowiek uczy się bardzo wcześnie. Jeśli chce do czegoś dojść — a ona na samym początku postanowiła, by dojść tak daleko, jak to tylko możliwe — powinien traktować imiona lekko i gromadzić moc wszędzie, gdzie ją znajdzie. Pochowała trzech mężów, z których co najmniej dwóch było już martwych.

I trzeba dużo podróżować. Większość ludzi prawie wcale nie podróżuje. Wystarczy zmieniać kraje i imiona, a jeśli ma się odpowiedni sposób bycia, świat jest otwartym mięczakiem. Na przykład wystarczyło przejechać ledwie sto mil, by stać się lady.

Teraz nie zawaha się przed niczym…

Dwa główne zwierciadła stoją prawie, ale niezupełnie naprzeciw siebie. Dzięki temu Lilith, zerkając przez ramię, może oglądać swoje obrazy powtarzające się wokół wszechświata w lustrze.

Wyczuwa siebie wlewającą się w siebie, pomnożoną przez nieskończone odbicia.

W końcu wzdycha i opuszcza przestrzeń między lustrami. Efekt jest zadziwiający: obrazy wiszą za nią jeszcze przez chwilę jak trójwymiarowe cienie, zanim się w końcu rozwiewają.

Zatem… Dezyderata umiera. Wścibski tłumok. Zasłużyła na śmierć. Nigdy nie rozumiała, jaką mocą dysponuje. Należała do osób, które boją się czynić dobro ze strachu, by kogoś nie skrzywdzić, które traktują wszystko z taką powagą, że raczej zadławią się moralnymi wątpliwościami, niż spełnią życzenie choćby jednej mrówki.

Lilith patrzy w dół, na miasto. Teraz nic jej już nie powstrzyma. Ta głupia kobieta voodoo z bagna to tylko drobna przeszkoda. Niczego nie rozumie.

Nic już nie stoi na drodze do tego, co Lilith lubi najbardziej ze wszystkiego.

Do szczęśliwego zakończenia.

* * *

Sabat na szczycie nieco się uspokoi}. Malarze i pisarze zawsze mieli trochę przesadzone wyobrażenia o tym, co dzieje się podczas sabatu czarownic. Wynika to z czasu spędzanego w niewielkich pomieszczeniach za spuszczonymi kotarami, zamiast na świeżym powietrzu.

Na przykład kwestia tańczenia nago. W klimacie umiarkowanym tylko kilka nocy w roku nadaje się do tańca bez ubrania — pomijając nawet problem kamieni, ostów i nie wiadomo skąd się pojawiających jeży.

Jest też cała ta sprawa z koziogłowymi bóstwami. Większość czarownic nie wierzy w bogów. Wiedzą naturalnie, że bogowie istnieją. Czasami ubijają z nimi różne interesy. Ale nie wierzą w nich. Zbyt dobrze ich znają. To tak jakby wierzyć w listonosza.

Albo jedzenie i picie — kawałki gadów i tak dalej. W rzeczywistości czarownice nawet nie próbują takich rzeczy. Najgorsze, co można powiedzieć o przyzwyczajeniach dietetycznych starszych czarownic, to skłonność do pierniczków maczanych w herbacie tak słodkiej, że łyżeczka staje w niej sztorcem. I czasami piją tę herbatę ze spodeczka, jeśli uznają, że jest za gorąca. W dodatku wydają przy tym odgłosy aprobaty, zwykle kojarzone z tańszymi systemami instalacji wodnokanalizacyjnej. Nawet udka ropuchy i temu podobne specjały byłyby chyba lepsze niż coś takiego.

Albo rozważmy maści magiczne. Czystym przypadkiem malarze i pisarze mają tu trochę racji. Większość czarownic jest już w wieku, kiedy maści zaczynają być atrakcyjne. Przynajmniej dwie z obecnych dzisiaj miały na sobie słynne mazidło z gęsiego smalcu i szałwi babci Weatherwax. Nie pozwalało ono latać ani nie sprowadzało wizji, ale chroniło od przeziębień. Choćby dlatego że przykry zapach, jaki powstawał około drugiego tygodnia stosowania, trzymał wszystkich w takiej odległości, że nie można było się od nich niczym zarazić.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wyprawa czarownic»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wyprawa czarownic» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wyprawa czarownic»

Обсуждение, отзывы о книге «Wyprawa czarownic» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x