Terry Pratchett - Pomniejsze bóstwa

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Pomniejsze bóstwa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2001, ISBN: 2001, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pomniejsze bóstwa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pomniejsze bóstwa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na świecie istnieją miliardy bóstw. Roją się gęsto jak ławica śledzi. Większość z nich jest zbyt mała, by je zauważyć, dlatego nigdy nikt ich nie czci, w każdym razie nikt większy od bakterii, które się nie modlą i nie mają wielkich wymagań w zakresie cudów. To są właśnie pomniejsze bóstwa duchy miejsc, gdzie krzyżują się ścieżki mrówek, bogowie mikroklimatów pomiędzy korzeniami traw. I większość z nich taka już pozostaje. Ponieważ brakuje im wiary. Garstka jednak trafia w wyższe regiony. Powodem może być cokolwiek. Pasterz szukający zbłąkanej owcy znajduje ją w krzakach i poświęca minutę czy dwie, żeby wznieść niewielki kamienny ołtarzyk w ogólnej podzięce wszelkim duchom, jakie mogą przebywać w okolicy. Albo jakieś niezwykle ukształtowane drzewo zostanie skojarzone z lekiem na chorobę. Albo ktoś wyryje spiralę na samotnym głazie. Albowiem bogowie potrzebują wiary, a ludzie pragną bogów. Często na tym się kończy. Ale czasami wydarzenia rozwijają się dalej. Dodawane są następne kamienie, układane kolejne głazy, w miejscu, gdzie kiedyś rosło drzewo, staje świątynia. Bóg wtedy nabiera mocy, wiara wyznawców niesie go w górę jak tysiąc ton paliwa rakietowego.Nieliczni sięgają aż do nieba, czasem nawet dalej.

Pomniejsze bóstwa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pomniejsze bóstwa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— A po co te drugie na brzuchu?

— Żeby wysypać oczyszczone popioły. A dym wydobywa się z nozdrzy jako znak dla bezbożników.

Wykręcając szyję, żółw przyjrzał się rzędowi zakratowanych drzwi. Obejrzał pokryte sadzą ściany. Popatrzył na puste teraz palenisko pod żelaznym bykiem. Wyciągnął wnioski. Zamrugał jedynym okiem.

— Ludzie? — zapytał w końcu. — Smażycie tam ludzi?

— No właśnie! — krzyknął tryumfalnie Brutha. — To dowód, że nie jesteś Wielkim Bogiem! On by wiedział, że oczywiście nie palimy tam ludzi. Palić tam ludzi? To niewyobrażalne!

— Aha… — mruknął żółw. — Więc co?

— Posąg służy niszczeniu heretyckich pism i innych tego rodzaju śmieci — wyjaśnił Brutha.

— Bardzo rozsądne — pochwalił żółw.

— Grzesznicy i przestępcy doznają oczyszczenia przez ogień w lochach Kwizycji albo czasami przed Świątynią. Wielki Bóg na pewno by to wiedział.

— Musiałem chyba zapomnieć — odparł cicho żółw.

— Wielki Bóg Om… — święte rogi — …wiedziałby, że On sam, osobiście, nakazał prorokowi Wallspurowi… — Brutha odchrząknął i zmarszczył czoło, zezując lekko. Oznaczało to, że rozpoczął ciężki proces myślenia. — „Niech święty ogień bez reszty zniszczy niewiernego”. To werset sześćdziesiąty piąty.

— Ja tak powiedziałem?

— W roku Pobłażliwego Warzywa biskup Kreeblephor walczył z demonem i nawrócił go jedynie mocą swego rozumu — mówił dalej Brutha. — Demon nawet przystąpił do Kościoła i został subdiakonem. Przynajmniej tak mówią.

— Przeciwko walce nic nie mam… — zaczął żółw.

— Twój kłamliwy język nie zdoła mnie skusić, gadzie! — zawołał Brutha. — Bowiem silny jestem w wierze! Żółw stęknął z wysiłku.

— Niech porażą cię gromy!

Mała, wręcz bardzo mała czarna chmura pojawiła się nagle nad głową Bruthy i mały, bardzo mały piorun lekko przypalił mu brew. Miał mniej więcej taką moc jak iskra strzelająca z kociego futra w ciepły, suchy dzień.

— Aj!

— Teraz mi wierzysz? — spytał żółw.

* * *

Na dachu Cytadeli dmuchał lekki wietrzyk. Poza tym rozciągał się stąd widok na pustynię.

Fri’it i Drunah odczekali chwilę, żeby odzyskać oddech. Potem Fri’it zapytał:

— Jesteśmy tu bezpieczni?

Drunah uniósł głowę. Nad suchymi wzgórzami krążył orzeł. Biskup zaczął się zastanawiać, jak dobry słuch ma taki ptak. Na pewno miał coś znakomitego. Czy aby nie słuch? Mógł usłyszeć ruch stworzenia pół mili niżej, w ciszy pustyni? Zresztą, do diabła, przecież nie potrafi o tym opowiedzieć, prawda?

— Prawdopodobnie — odparł.

— Mogę ci ufać? — spytał znowu Fri’it.

— A ja tobie?

Fri’it zabębnił palcami o balustradę.

— Hm…

Na tym polegał problem — problem wszystkich naprawdę tajnych stowarzyszeń: były tajne. Ilu członków miał Ruch Żółwia? Nikt dokładnie nie wiedział. Jak się nazywał człowiek obok? Wiedzieli dwaj inni członkowie, ponieważ oni go wprowadzali, ale kim byli pod maskami? Niestety, wiedza była groźna. Jeśli człowiek wiedział, Kwizycja mogła powoli wydobyć z niego te informacje. Dlatego każdy wolał dopilnować, żeby zbyt wiele nie wiedzieć. Dzięki temu rozmowy były o wiele prostsze na spotkaniach komórek Ruchu, a prawie niemożliwe poza nimi.

Z problemem tym zmagali się wszyscy ostrożni konspiratorzy w historii: jak konspirować, nie wypowiadając do nie całkiem zaufanego współkonspiratora słów, które powtórzone, mogą wskazać winnego rozgrzanym do czerwoności prętem grzechu?

Mimo wietrzyku na czole Drunaha wystąpiły drobne kropelki potu, co sugerowało, że sekretarza dręczą podobne obawy. Ale nie były dowodem. A Fri’itowi nieumieranie weszło głęboko w nawyk.

Stuknął kostkami palców.

— Święta wojna — rzekł.

To było raczej bezpieczne. Wypowiedź nie zawierała żadnej wskazówki dotyczącej opinii Fri’ita o tym wydarzeniu. Nie powiedział: „Na Boga, znowu święta wojma! Czy ten człowiek zwariował? Jakiś idiota misjonarz pozwala się zabić, jakiś obcy zapisuje jakiś bełkot na temat kształtu świata, a my mamy iść na wojnę?”. Gdyby go przyciśnięto — a właściwie rozciągnięto i połamano kości — zawsze mógł twierdzić, że miał na myśli coś w rodzaju: „Nareszcie! Nie można zlekceważyć takiej okazji, by zginąć chwalebnie dla Oma, jedynego prawdziwego Boga, który Zdepcze Nieprawych swymi Żelaznymi Kopytami!”. Nie sprawi to wielkiej różnicy — dowody nigdy się nie liczyły na niskich poziomach, gdzie zamiast nich wystarczały oskarżenia, ale jest szansa, że u jednego czy dwóch inkwizytorów wzbudzi uczucie, iż może jednak się pomylili.

— Oczywiście, w ostatnim stuleciu Kościół jest o wiele mniej waleczny — zauważył Drunah, spoglądając na pustynię. — Wiele energii pochłaniają przyziemne sprawy imperium.

Stwierdzenie. Najmniejszej szczeliny, w którą można by wcisnąć rozszczepiacz kości.

— Była krucjata przeciwko Hodgsonitom — przypomniał zamyślony Fri’it. — I podporządkowanie Melchiorytów. I rozwiązanie sprawy fałszywego proroka Zęba. I naprawa Ashelian, i pokuta…

— Ale to przecież tylko polityka — przerwał mu Drunah.

— Hm… Tak, rzeczywiście. Masz rację.

— Poza tym, naturalnie, nikt nie mógłby zwątpić w mądrość wojny o dalsze poszerzenie czci i chwały Wielkiego Boga.

— Nie. W to nikt nie mógłby wątpić — zgodził się Fri’it, który wiele razy chodził po polach bitew następnego dnia po zwycięstwie i miał możliwość przekonania się, co ono oznacza. Omnianie zakazywali używania wszelkich środków odurzających. W takich chwilach zakaz ów naprawdę mu ciążył: kiedy nie śmiał zasnąć z lęku przed swymi snami.

— Czy Wielki Bóg nie rzeki, ustami swego proroka Abbysa, że nie ma większej i bardziej chwalebnej ofiary niż własne życie oddane dla Oma?

— Istotnie, tak rzekł.

Fri’it nie mógł nie myśleć, że zanim Abbys został wybrańcem Wielkiego Boga, przez pięćdziesiąt lat był biskupem w Cytadeli. Wrzeszczący nieprzyjaciele nigdy nie biegli na niego ze wzniesionymi mieczami. Nigdy nie patrzył w oczy komuś, kto życzył mu śmierci — chociaż nie, patrzył oczywiście, ponieważ Kościół miał swoją politykę, ale przynajmniej ten ktoś nie trzymał w ręku środka pozwalającego na natychmiastową realizację tych życzeń.

— Zginąć z honorem za wiarę to rzecz szlachetna — zaintonował Drunah, jak gdyby czytał te słowa z jakiejś wewnętrznej księgi.

— Tak nam mówią prorocy — zgodził się żałośnie Fri’it.

Dobrze wiedział, że niezbadane są wyroki Wielkiego Boga. Om wybierał swych proroków, ale wydawało się, że niezbędna Mu jest pomoc. Może był zbyt zajęty, żeby sam się tym zająć. Ostatnio jakoś częściej odbywały się spotkania, częściej kiwano głowami i wymieniano spojrzenia, nawet podczas nabożeństw w Wielkiej Świątyni.

Sporo się mówiło o młodym Vorbisie… Jak łatwo przejść od jednej myśli do drugiej… Vorbis to człowiek, którego dotknęło przeznaczenie. Niewielki fragment Fri’ita — ten fragment, który przez większą część życia mieszkał w namiotach, do którego często strzelali, który często znajdował się pośród chaosu, kiedy równie łatwo zginąć z ręki sprzymierzeńca, jak wroga — ten fragment dodał zgryźliwie: w każdym razie coś go dotknęło. Był to ten fragment, który zapewne spędzi wszystkie wieczności we wszystkich piekłach, ale już teraz miał w tym sporą praktykę.

— Wiesz, że za młodu wiele podróżowałem — powiedział.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pomniejsze bóstwa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pomniejsze bóstwa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Pomniejsze bóstwa»

Обсуждение, отзывы о книге «Pomniejsze bóstwa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x