Terry Pratchett - Na glinianych nogach

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Na glinianych nogach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2004, ISBN: 2004, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Na glinianych nogach: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Na glinianych nogach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kryminalna zagadka w świecie Dysku.
Kto morduje nieszkodliwych staruszków? Kto próbuje otruć Patrycjusza? Kiedy jesienne mgły spowijają Ankh-Morpork, Straż Miejska musi schwytać mordercę, którego nie może zobaczyć. Może golemy coś wiedzą — ale poważni ludzie z gliny, którzy pracują całe dnie i noce, i nigdy nikomu nie wadzą, nagle zaczęli popełniać samobójstwa. Zresztą straż ma także własne problemy. Pewien wilkołak cierpi na syndrom napięcia przedpełniowego.
Kapral Nobbs zaczyna bywać wśród jaśniepaństwa, a u nowego rekruta-krasnoluda można dostrzec pewne bardzo dziwne cechy — zwłaszcza kolczyki i cienie do oczu. Komu można zaufać, kiedy motłoch krąży po ulicach, spiskowcy kryją się w mroku, a wszystkie ślady wskazują niewłaściwy kierunek?
W nocnych ciemnościach komendant straży, sir Samuel Vimes, przekonuje się, że gdzieś tam, być może, wcale nie ma prawdy. Prawda może być wśród słów w jego głowie.

Na glinianych nogach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Na glinianych nogach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Martwy jest, tak? — upewnił się Detrytus. — To może wezmę i obrysuję kredą jego kontur?

— Nie róbcie sobie kłopotu, sierżancie.

— Żaden kłopot. Mam kredę przy sobie.

Vimes uniósł głowę. Mgła wypełniała zaułek, ale widział, że nie ma tu drabin, nie ma poręcznych niskich dachów.

— Wynośmy się stąd — powiedział.

Angua stała przed królem.

Zwalczyła przemożną chęć, by dokonać Przemiany. Nawet szczęki wilkołaka nie byłyby skuteczne przeciwko temu stworowi. I nie miał tętnicy szyjnej.

Nie śmiała odwrócić głowy. Król zbliżał się niepewnie, drgał co chwila i chwiał się, co u istoty ludzkiej sugerowałoby szaleństwo. Rękami poruszał szybko, ale chaotycznie, jak gdyby wysyłane sygnały nie docierały jak należy do celu. Dorfl poważnie go uszkodził swym atakiem. Przy każdym ruchu czerwony blask wylewał się z dziesiątków nowych pęknięć.

— Rozsypujesz się! — krzyknęła. — Piec nie był odpowiedni do gliny!

Król zaatakował. Odskoczyła. Usłyszała, jak gliniana dłoń rozrąbuje paczkę świec.

— Wariat z ciebie! Wypiekli cię jak bochenek chleba! Jesteś niedopieczony!

Dobyła miecza. Zwykle go nie używała. Przekonała się, że uśmiech zawsze załatwia sprawę.

Golem dłonią ściął koniec ostrza.

Spojrzała ze zgrozą na rozerwany metal, po czym zrobiła salto w tył, gdy kolejny cios sięgał już jej twarzy. Wylądowała na świecy i upadła ciężko. Zachowała jednak dość przytomności umysłu, by się odtoczyć, zanim golem ją przydepnął.

— Gdzie jesteś?! — wrzasnęła.

— Możesz go ściągnąć trochę bliżej drzwi? — odpowiedział jej głos z ciemności pod dachem.

Marchewa pełzł wzdłuż chybotliwej konstrukcji podtrzymującej taśmę produkcyjną.

— Marchewa!

— Już prawie…

Król spróbował złapać ją za nogę. Kopnęła i trafiła go stopą w kolano.

Ku jej zdumieniu, pojawiło się pęknięcie. Ale pod spodem wciąż płonął ogień. Kawałki gliny zdawały się w nim unosić. Cokolwiek by człowiek zrobił, golem wciąż działał, nawet jeśli był już tylko skupioną chmurą pyłu.

— Aha. Dobrze — powiedział Marchewa i zeskoczył z podpory.

Wylądował królowi na grzbiecie, jedną ręką objął go za szyję, a drugą zaczął tłuc go w głowę rękojeścią miecza. Golem zachwiał się i spróbował go dosięgnąć.

— Muszę wyjąć mu słowa! — wołał Marchewa, gdy gliniane ramiona przelatywały obok niego. — To… jedyny… sposób!

Król zatoczył się w przód i trafił w stos skrzyń, które rozpadły się i rozsypały świece po podłodze. Marchewa chwycił go za uszy i próbował przekręcić głowę.

Angua słyszała jego głos.

— Masz… prawo… do… obrońcy…

— Marchewa! Daruj sobie jego prawa!

— Masz… prawo…

— Odczytaj mu tylko ostatnie!

Coś poruszyło się w otwartych wrotach i z wyciągniętym mieczem wbiegł Vimes.

— O bogowie… Sierżancie Detrytus!

Troll pojawił się za nim.

— Tak, sir?

— Bełt z kuszy przez głowę, jeśli można.

— Jak pan sobie życzy, sir…

— Jego głowę, nie moją, sierżancie! Mojej nic nie dolega! Marchewa, zeskocz z tego!

— Nie mogę otworzyć mu głowy, sir!

— Spróbujemy sześcioma stopami zimnej stali, tylko puść tego gliniaka!

Marchewa złapał równowagę na plecach króla, wybrał moment, kiedy golem się zachwiał, i skoczył.

Wylądował niezgrabnie na stosie rozsypanych świec. Noga wyjechała spod niego i potoczył się po podłodze, aż zatrzymała go bezwładna skorupa, która była kiedyś Dorflem.

— Popatrz no tutaj, szefuniu! — zawołał Detrytus.

Król odwrócił się.

Vimes nie widział wszystkiego, co nastąpiło potem, ponieważ wydarzyło się zbyt szybko. Pamiętał tylko podmuch powietrza i brzęk odbitego bełtu zlany z drewnianym stukiem, gdy grot wbił się w futrynę za jego plecami.

A sam golem pochylał się nad Marchewą, który próbował się odczołgać.

Golem wzniósł i opuścił pięść…

Vimes nie zauważył nawet ruchu ręki Dorfla, ale nagle znalazła się na drodze, ściskając króla za przegub.

Maleńkie gwiazdki światła rozbłysły w oczach Dorfla.

— Tssssss!

Król cofnął się, wyraźnie zaskoczony. Dorfl trzymał się go i zdołał powstać na tym, co pozostało z jego nóg. I kiedy się podnosił, podnosiła się także jego pięść.

Czas zwolnił. W całym wszechświecie nic się nie poruszało oprócz pięści Dorfla.

Sunęła niczym planeta, pozornie nieprędko, jednak przerażająco niepowstrzymanie.

I nagle król się zmienił na twarzy. Uśmiechnął się na moment przed uderzeniem.

A potem jego głowa eksplodowała. Vimes zapamiętał to jak w zwolnionym tempie — jedna sekunda płynącej w powietrzu ceramiki. I słowa. Strzępki papieru wysypały się z wnętrza, wiele, dziesiątki… Spłynęły wolno na podłogę.

Król runął powoli, ze spokojem. Czerwone światło zgasło, rozstąpiły się szczeliny pęknięć, a potem były już tylko… odłamki.

Dorfl przewrócił się na nie.

Angua i Vimes równocześnie podbiegli do Marchewy.

— On ożył! — wołał Marchewa. — Ten stwór chciał mnie zabić, a wtedy Dorfl ożył! Ale widziałem, że stwór wyrwał mu słowa z głowy! Golem musi przecież mieć słowa…

— Swojemu golemowi dali ich aż za wiele, jak widzę — stwierdził Vimes.

Podniósł kilka karteczek.

… ZAPROWADŹ POKÓJ I SPRAWIEDLIWOŚĆ DLA WSZYSTKICH…

…RZĄDŹ NAMI MĄDRZE…

…NAUCZ NAS WOLNOŚCI…

…POPROWADŹ NAS DO…

Biedak, pomyślał.

— Wracajmy do domu. Trzeba ci opatrzyć rękę — powiedziała Angua.

— Nie słuchasz mnie, co? On jest żywy!

Vimes przyklęknął obok Dorfla. Rozbita czaszka wyglądała na pustą niczym skorupka zjedzonego wczoraj jajka. Ale w oczodołach wciąż lśniły punkciki światła.

— Asssss — zasyczał Dorfl tak cicho, że Vimes nie był pewien, czy naprawdę to usłyszał.

Gliniany palec przesunął się po podłodze.

— Próbuje coś napisać — domyśliła się Angua.

Vimes wyjął swój notes, umieścił pod dłonią Dorfla i delikatnie wsunął w palce ołówek. Wszyscy patrzyli na jego rękę, gdy wypisał — trochę drżąco, ale wciąż z mechaniczną precyzją golemów — siedem słów.

Potem znieruchomiał. Ołówek wypadł mu z dłoni. Światło w oczach pociemniało i zgasło.

— Coś podobnego… — szepnęła Angua. — Nie potrzebują słów w głowach…

— Możemy go odbudować — stwierdził Marchewa. — Mamy garncarnię.

Vimes spojrzał na słowa, a potem na to, co pozostało z Dorfla.

— Panie Vimes… — odezwał się Marchewa.

— Zrób to — rzekł Vimes.

Marchewa zamrugał niepewnie.

— Od razu — dodał Vimes.

Raz jeszcze spojrzał na nierówne litery.

SŁÓW W SERCU NIE DA SIĘ ODEBRAĆ.

— A kiedy go odbudujecie — dodał — kiedy go odbudujecie… Dajcie mu głos. Zrozumiano? I niech ktoś obejrzy twoją rękę.

— Głos, sir?

— Wykonać!

— Tak jest!

— Dobrze. — Vimes się uspokoił. — Funkcjonariusz Angua i ja rozejrzymy się tutaj. Ruszajcie, kapitanie.

Przyglądał się, jak Marchewa z trollem wynoszą szczątki.

— No dobra — rzucił. — Szukamy arszeniku. Może gdzieś tu jest jakiś warsztat. Nie przypuszczam, żeby ryzykowali pomieszanie zatrutych świec z normalnymi. Cudo by wiedziała… Zaraz, gdzie jest kapral Tyłeczek?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Na glinianych nogach»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Na glinianych nogach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Na glinianych nogach»

Обсуждение, отзывы о книге «Na glinianych nogach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x