• Пожаловаться

Terry Pratchett: Wiedźmikołaj

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett: Wiedźmikołaj» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 2004, ISBN: 83-7337-829-4, издательство: Prószyński i S-ka, категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Terry Pratchett Wiedźmikołaj
  • Название:
    Wiedźmikołaj
  • Автор:
  • Издательство:
    Prószyński i S-ka
  • Жанр:
  • Год:
    2004
  • Город:
    Warszawa
  • Язык:
    Польский
  • ISBN:
    83-7337-829-4
  • Рейтинг книги:
    5 / 5
  • Избранное:
    Добавить книгу в избранное
  • Ваша оценка:
    • 100
    • 1
    • 2
    • 3
    • 4
    • 5

Wiedźmikołaj: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wiedźmikołaj»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zapadła noc przed Nocą Strzeżenia Wiedźm. I jest zbyt spokojnie. Jest też śnieg, latają rudziki i gile, stoją ubrane drzewka, ale daje się wyraźnie zauważyć brak grubego osobnika, który przynosi zabawki... Susan musi go odnaleźć przed świtem. Inaczej nie wzejdzie słońce. Niestety, do pomocy ma tylko kruka z apetytem na gałki oczne, Śmierć Szczurów i o boga kaca. Co gorsza, ktoś wsuwa się jednak przez komin. Tym razem niesie worek zamiast kosy, ale jest w nim coś nieprzyjemnie znajomego… HO. HO. HO. To prawda, co mówią: „Lepiej uważaj…”

Terry Pratchett: другие книги автора


Кто написал Wiedźmikołaj? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Wiedźmikołaj — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wiedźmikołaj», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

PIIP.

— O rany! — Kruk podskoczył bliżej. Przewrócił oczami. — A niech mnie, ledwie wystygła!

Śmierć Szczurów z satysfakcją poklepał go po skrzydle.

PIIIP-IIP. IIK-IK…

— Dzięki. Tobie również.

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, otworzyły się drzwi sklepu. Niski sprzedawca zabawek wszedł z warsztatu na tyłach i znieruchomiał — z zadziwiającą zdolnością przewidywania — jak martwy.

MASZ NA WYSTAWIE DUŻEGO DREWNIANEGO KONIA NA BIEGUNACH, powiedział nowy klient.

— A tak, tak, rzeczywiście. — Sprzedawca bawił się nerwowo okularami w prostokątnych oprawkach. Nie słyszał dzwonka, co go niepokoiło. — Ale obawiam się, że tylko na pokaz, to specjalne zamówienie lorda…

NIE. JA GO KUPIĘ.

— Nie, bo widzi pan…

MASZ INNE ZABAWKI?

— Tak, oczywiście, ale…

A WIĘC JA WEZMĘ KONIA. ILE ZAPŁACIŁBY CI JEGO LORDOWSKA MOŚĆ?

— Umówiliśmy się na dwanaście dolarów, ale…

DAM PIĘĆDZIESIĄT, obiecał klient.

Sklepikarz zszedł z drogi protestu i skręcił na ścieżkę chciwości. Przecież rzeczywiście są inne zabawki, tłumaczył sobie. W dodatku ten klient, myślał z przenikliwością godną jasnowidza, wygląda jak ktoś, kto nie uznaje odpowiedzi „nie”, a nawet rzadko traci czas na zadawanie pytań. Lord Selachii będzie zły, ale lorda Selachii tu nie ma. Obcy za to jest tutaj. Niewiarygodnie tutaj.

— Ehm… No cóż, w tej sytuacji… Czy mam zapakować?

NIE. WEZMĘ, JAK JEST. DZIĘKUJĘ. WYJDĘ TYŁEM, JEŚLI CI TO NIE PRZESZKADZA.

— Tego… a jak pan wszedł? — zapytał sprzedawca, zdejmując konia z wystawy.

PRZEZ ŚCIANĘ. TO DROGA O WIELE WYGODNIEJSZA NIŻ PRZEZ KOMIN, NIE SĄDZISZ?

Klient rzucił na ladę brzęczący mieszek i bez trudu podniósł konia. Rozejrzał się po półkach.

ROBISZ DOBRE ZABAWKI.

— E… Dziękuję.

PRZY OKAZJI, rzucił jeszcze klient, wychodząc. NA ULICY STOI MAŁY CHŁOPCZYK Z NOSEM PRZYMARZNIĘTYM DO SZYBY WYSTAWOWEJ. TROCHĘ CIEPŁEJ WODY POWINNO ZAŁATWIĆ SPRAWĘ.

Śmierć wyszedł. Znalazł czekającego na śniegu Pimpusia i umocował drewnianego konia do siodła.

ALBERT BĘDZIE BARDZO ZADOWOLONY. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ, ŻEBY ZOBACZYĆ JEGO MINĘ. HO. HO. HO.

Gdy światło dnia Strzeżenia Wiedźm spływało na wieże Niewidocznego Uniwersytetu, bibliotekarz wsunął się do głównego holu, mocno ściskając stopami plik arkuszy nutowych.

Gdy światło dnia Strzeżenia Wiedźm spływało na wieże Niewidocznego Uniwersytetu, nadrektor z westchnieniem osunął się na fotel w gabinecie i ściągnął buty.

To była wściekle długa noc, trudno zaprzeczyć. Zdarzyło się wiele dziwnych rzeczy. Na przykład pierwszy raz w życiu widział, jak pierwszy prymus wybucha płaczem.

Zerknął na drzwi swej nowej łazienki. Cóż, pokonał już początkowe trudności, a miły ciepły prysznic z pewnością go odświeży. Będzie mógł iść na recital organowy czysty i rześki.

Zdjął kapelusz — i ktoś wypadł ze środka z cichym dzwonieniem. Mały gnom przekoziołkował po podłodze.

Jeszcze jeden! A myślałem, że pozbyliśmy się już wszystkich — burknął Ridcully. — Czym jesteś?

No… Zauważyłeś, że kiedy zdarzało się jakieś magiczne objawienie, słyszałeś głos, no… dzwonków? — Mina gnoma sugerowała, że przyznaje się do czegoś, za co na pewno oberwie.

Tak. I co?

Gnom pokazał malutkie dzwoneczki i pomachał nimi nerwowo. Zabrzmiało bardzo smutne „dzyń, dzyń, dzyń”.

Dobre, nie? To byłem ja. Jestem Wróżką Dzyńdzyńdzyń.

Wynoś się.

Jeśli zechcesz, potrafię też zrobić taki efekt roziskrzonego pyłku, który robi „brzdęk”.

Wynocha!

To może „Dzwony św. Ungulanta”? — zaproponował zdesperowany gnom. — Bardzo świąteczne. Bardzo ładne. Może też zaśpiewasz? To idzie tak: „Dzwony [bim] świętego [bom]…”.

Ridcully zaliczył bezpośrednie trafienie gumową kaczką i gnom uciekł przez otwór ścieku wanny. W rurach jeszcze przez długą chwilę rozbrzmiewały echa przekleństw i spontanicznych dzwonków.

Wreszcie nastał spokój. Ridcully zdjął z siebie szatę.

Nim bibliotekarz skończył pompować, organowe miechy rzęziły już wokół nitów. Zadowolony, podpierając się rękami, przeszedł na krzesło i z wielką satysfakcją ocenił wzrokiem rozłożone przed sobą manuały.

Podejście Bezdennie Głupiego Johnsona do muzyki było takie, jak do każdego innego pola działalności, które pieścił jego geniusz — w podobny sposób, jak szron pieści pole ziemniaków. Ma być głośna, mawiał. Ma być przytłaczająca. Ma być wszechobejmująca. Z tego powodu wielkie organy Niewidocznego Uniwersytetu były jedynymi na świecie, na których dało się zagrać pełną symfonię skomponowaną na burzę z piorunami i skrzeki rozdeptywanych ropuch.

Ciepła woda spływała kaskadą ze spiczastego czepka kąpielowego na głowie Mustruma Ridcully.

Pan Johnson, z pewnością niecelowo, stworzył łazienkę doskonałą — a przynajmniej doskonale się nadającą, by w niej śpiewać. Echa i rezonujące rury maskowały drobne niedoskonałości i nawet najbardziej piskliwemu głosowi nadawały donośne, głębokie, dźwięczne brzmienie.

Ridcully zatem śpiewał.

— Gdy sobie szedłem dadadadada po to czy coś innego, i żeby znaleźć dadada, zoczyłem piękną pa-an-nę, chyba tak to było, i wtedy…

Piszczałki organów wibrowały od nagromadzonej energii. Bibliotekarz rozprostował palce. Zajęło to dobrą chwilę. Potem szarpnął za dźwignię zaworu ciśnieniowego.

Wibracje zmieniły się w natrętne brzęczenie.

Bardzo ostrożnie zwolnił zacisk.

Ridcully przerwał śpiew, kiedy zza ściany dobiegły tony organowej melodii.

Muzyka kąpielowa, pomyślał. Akurat na czas.

Właściwie szkoda, że tłumią ją wszystkie łazienkowe instalacje…

W tej właśnie chwili dostrzegł niewielką dźwignię oznaczoną „Rury muzyczne”.

Ridcully nie należał do ludzi, którzy zastanawiają się, do czego służy dowolny przełącznik, skoro łatwiej i szybciej można to sprawdzić, uruchamiając go. I tak właśnie uczynił. Jednak zamiast muzyki, której się spodziewał, efektem było rozsunięcie się kilku paneli. Odsłoniły rzędy mosiężnych dysz.

Bibliotekarz zapadł w trans, śniąc na skrzydłach muzyki. Dłonie i stopy tańczyły po klawiszach, zmierzając do crescendo kończącego pierwszą część „Suity Katastrofalnej” Bubbli.

Jedna stopa kopnęła dźwignię „Dopalacza”, druga przekręciła zawór cylindra z podtlenkiem azotu.

Ridcully postukał w dysze.

Nic się nie stało. Znowu przyjrzał się tablicom i zauważył, że jeszcze ani razu nie przesunął małej mosiężnej dźwigni oznaczonej „Sprzęg organowy” .

Teraz to zrobił. Nie uzyskał jednak przyjemnego akompaniamentu kąpielowego. Coś tylko brzęknęło i rozległ się daleki bulgot, który z wolna przybierał na sile.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wiedźmikołaj»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wiedźmikołaj» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Terry Pratchett: Muzyka duszy
Muzyka duszy
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Prawda
Prawda
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Straż nocna
Straż nocna
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Piąty elefant
Piąty elefant
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Nacja
Nacja
Terry Pratchett
Отзывы о книге «Wiedźmikołaj»

Обсуждение, отзывы о книге «Wiedźmikołaj» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.