Terry Pratchett - Wolni Ciutludzie

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Wolni Ciutludzie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wolni Ciutludzie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wolni Ciutludzie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na farmie Dokuczliwych coś dziwnego zaczyna się dziać — z rzeki wyskakuje potwór, na ścieżce pojawia się jeździec bez głowy, a na wzgórzach postacie z koszmarów. I na dodatek Królowa kradnie małego braciszka Akwili — Bywarta (ale może był on wart ukradzenia). Akwila postanawia go odzyskać (choć bez małego płaksy w domu mogłoby być nieco spokojniej). Do walki posłuży jej patelnia, książka z magicznymi przepisami, która niegdyś należała do jej babci (tak naprawdę "Choroby owiec"), chyba przydałaby się jej jeszcze jakaś pomoc...
— Na litość! A o nas nic nie powiesz, głupku?!
... no tak, oczywiście. Ma jeszcze pomoc Fik Mik Figli, czyli Wolnych Ciutludzi, bitnych złodziejaszków, małych błękitnych praludzików, którzy zostali wyrzuceni z Krainy Baśni za niestosowne zachowanie...
Prześmiewcza mądra powieść czerpiąca pełnymi garściami ze świata wyobraźni, by wzbogacić Świat Dysku.

Wolni Ciutludzie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wolni Ciutludzie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nad murawą rozpościerała się prawdziwa rozgwieżdżona noc, wokół rozbrzmiewały normalne nocne hałasy. Akwila nie wiedziała, czy to, co się przed chwilą wydarzyło, było snem, czy wydarzyło się w miejscu, które nie było do końca tym miejscem, czy też wydarzyło się tylko w jej głowie. To nie miało znaczenia. Wydarzyło się. I teraz…

— Ale ja wciąż tu jestem — odezwała się Królowa, stając tuż przed dziewczynką. — Może to był sen. A może nieco sfiksowałaś, bo ostatecznie jesteś dość dziwacznym dzieckiem. Może potrzebujesz pomocy. Jaka jesteś naprawdę? Czy uważasz, że potrafisz się samotnie zmierzyć ze mną? Mogę cię zmusić, byś myślała właśnie to, co chcę, byś myślała…

— Na litość!

— O nie, tylko nie oni! — Królowa wzniosła do góry dłonie.

To były Fik Mik Figle, ale nie tylko, bo zjawiły się z nimi również Bywart, silny zapach wodorostów, mnóstwo wody i martwy rekin. Pojawili się w powietrzu, po czym wylądowali jeden na drugim dokładnie między Akwila a Królową. Praludki zawsze gotowe do walki w jednej chwili wyciągnęły miecze, otrząsając słoną wodę z włosów.

— O, to ty! — Rozbój spoglądał płonącym wzrokiem na Królową. — Wreszcie twarzą w twarz. Nie powinnaś tu przychodzić, rozumiesz? Wynoś się stąd. Pójdziesz po dobroci czy nie?

Królowa ciężko stąpnęła na niego. Kiedy odsunęła nogę, z trawy wystawał tylko czubek jego głowy.

— Wynoś się! — powtórzył, wyciągając się z ziemi, jakby nic się nie stało. — Uprzedzam, tracę do ciebie cierpliwość. I nic ci nie przedzie z wysyłania za nami twoich pomagierów, bo zmieciemy ich do czysta! — Odwrócił się w stronę Akwili. — Możesz to nam już zostawić, wodzo. My mamy z Królową zaległe porachunki.

Królowa strzeliła palcami.

— Zawsze musicie się wtrącić w sprawy, których nie rozumiecie — wysyczała. — Ciekawam, jak sobie poradzicie z tym?

Miecze wszystkich Fik Mik Figli zabłysły na błękitno. Z tłumu niesamowicie jaśniejących praludków odezwał się głos bardzo podobny do głosu Głupiego Jasia:

— No tak, teraz jesteśmy w prawdziwych kłopotach…

W powietrzu, kawałek dalej, pojawiły się trzy postacie. Jedna, środkowa, ubrana była w długą czerwoną suknię, dziwną długą perukę, czarne rajtuzy i buty ze sprzączkami. Dwie pozostałe wyglądały na zwyczajnych mężczyzn w zwyczajnych garniturach.

— Twarrrrda z ciebie kobieta, Krrrrólowo — powiedział bard William — wysyłać na nas prrrrawników…

— Spójrzcie na tego po lewej — szeptały praludki. — On ma aktówkę. Aktówkę! Ojej, ojej, ojej, aktówkę, ojej…

Krok po kroku, zbite w przerażoną gromadę Fik Mik Figle zaczęły się wycofywać.

— Ojej, ojej, otwiera zatrzask — jęknął Głupi Jaś. — Ojej, ojej, ojej, jaki straszny dźwięk!

— Pan Rozbój Figiel i wszystkie inne Figle? — zapytała jedna z postaci przeraźliwym głosem.

— Tu nie ma nikogo o takim imieniu! — krzyczał Rozbój. — Nic nie wiemy!

— Usłyszycie listę dziewiętnastu tysięcy oskarżeń w sprawach kryminalnych i cywilnych, i sześćdziesiąt trzy o obrazę…

— Nie było nas tu! — wydzierał się rozpaczliwie Rozbój. — Prawda, chłopaki?

— … w tym ponad dwa tysiące przypadków zakłócenia porządku publicznego, wywoływania niepokojów publicznych, używania obraźliwego języka (biorąc pod uwagę dziewięćdziesiąt siedem przypadków, kiedy język byłby obraźliwy, gdyby ktoś go potrafił zrozumieć), pijaństwa, zakłócania spokoju…

— Zostaliśmy wzięci za kogoś innego! — wykrzykiwał Rozbój. — To nie nasza wina. Staliśmy sobie spokojnie, a zrobił to ktoś inny, tylko że zwiał!

— … poważnych kradzieży, drobnych kradzieży, napadów, włamań do domów, wałęsania się z zamiarem popełnienia przestępstwa.

— Źle nas traktowano w dzieciństwie! — wykrzykiwał Rozbój. — Wszyscy zawsze na nas pokazywali, bo jesteśmy niebiescy! Zawsze to my jesteśmy winni! Policja nas nienawidzi! A nas nawet wtedy nie było w kraju!

Ku kompletnemu już przerażeniu praludków jeden z prawników wyciągnął ze swej aktówki wielki rulon papieru. Odchrząknął i przeczytał:

— Angus, Duży Angus, Nie-tak-duży-jak-Duży-Angus-Angus, Ciut-Archie, Duży Archie, Jednooki Archie, Ciut-szurnięty…

— Mają nasze imiona! — chlipnął Głupi Jaś. — Trafimy do więzienia!

— Sprzeciw! Powołuję się na Habeas Corpus — odezwał się cichy głosik. — I żądam prawa obrony do Visne faciem capite repletam, bez uszczerbku dla moich klientów.

Przez chwilę panowała całkowita cisza. Rozbój omiótł wzrokiem przestraszone Figle i zapytał:

— No dobra, który z was to powiedział?

Ropuch wypełzł przed tłum.

— Nagle to do mnie wróciło — westchnął. — Teraz już pamiętam, kim byłem. Przypomniał mi to prawniczy język. Teraz jestem ropuchem, ale… kiedyś byłem prawnikiem. I powiadam wam, ludzie, że to, co ci panowie zamierzali zrobić, jest całkowicie nielegalne. Zarzuty oparte na kłamstwach bez cienia dowodu.

Wzniósł żółte ślepia na prawników Królowej.

— Następnie wnoszę, by sprawa została odroczona sine die na podstawie Potestne mater tua suere, amice.

Prawnicy znikąd wyciągnęli grubą księgę i pospiesznie ją wertowali.

— Nie jest nam znana terminologia stosowana przez kolegę — powiedział wreszcie jeden z nich.

— Popatrzcie no, oni się pocą! — wykrzyknął Rozbój. — Czy to znaczy, że można mieć prawnika także po swojej stronie?

— Ależ oczywiście — odparł ropuch. — Macie prawo do obrony.

— Obrona? — powtórzył Rozbój. — Czy chcesz mi powiedzieć, że możemy się obronić przed tym stekiem kłamstw?

— Oczywiście. A tyle nakradliście, więc stać was, by zapłacić prawnikowi, który dowiedzie, że jesteście czyści jak łza. Moje honorarium wyniesie…

Przełknął głośno na widok wymierzonych w siebie lśniących błękitem mieczy.

— Właśnie przypomniałem sobie, dlaczego dobra wróżka zamieniła mnie w ropucha — powiedział. — W tych okolicznościach podejmuję się tej sprawy pro publico bono.

Miecze ani drgnęły.

— Czyli za darmo — wyjaśnił.

— To nam się podoba — oświadczył Rozbój przy dźwiękach chowania mieczy. — Jak to się stało, że jesteś i prawnikiem, i ropuchem?

— No cóż, doszło do drobnej sprzeczki. Matka chrzestna, która była przy okazji dobrą wróżką, ofiarowała mojej klientce trzy zwyczajowe dary: zdrowie, bogactwo i pakuneczek szczęścia. Pewnego deszczowego poranka moja klientka nie czuła się specjalnie szczęśliwa. Uznała to za naruszenie kontraktu i przywołała mnie. Coś takiego zdarzyło się po raz pierwszy w całej historii wróżek będących matkami chrzestnymi. Niestety zakończyło się zamianą mojej klientki w poręczne lusterko, a jej prawnika — jak widzicie na własne oczy — w ropucha. A co najgorsze, moim zdaniem — sędzia zaczął bić brawo. To mnie naprawdę zraniło.

— Ale nadal pamiętasz wszystkie formułki? Świetnie! — Rozbój spojrzał na prawników Królowej. — Hej, wy, mamy taniego prawnika i nie boimy się go użyć bez uszczerbku!

Prawnicy ściągali coraz więcej i więcej papierów. Wyglądali na poważnie zmartwionych, a nawet z lekka przestraszonych. Rozbój patrzył na nich z ogniem w oczach.

— Co oznaczało to wuznee-facey-em i tak dalej, mój uczony przyjacielu? — zapytał.

— Visne faciem capite repletam — poprawił go ropuch. — To najlepsze, co udało mi się wymyślić w pośpiechu, a znaczy mniej więcej tyle… — odkaszlnął. — „Czy chcielibyście twarz, która jest pełna głowy?”.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wolni Ciutludzie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wolni Ciutludzie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wolni Ciutludzie»

Обсуждение, отзывы о книге «Wolni Ciutludzie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x