Terry Pratchett - Wolni Ciutludzie

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Wolni Ciutludzie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wolni Ciutludzie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wolni Ciutludzie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na farmie Dokuczliwych coś dziwnego zaczyna się dziać — z rzeki wyskakuje potwór, na ścieżce pojawia się jeździec bez głowy, a na wzgórzach postacie z koszmarów. I na dodatek Królowa kradnie małego braciszka Akwili — Bywarta (ale może był on wart ukradzenia). Akwila postanawia go odzyskać (choć bez małego płaksy w domu mogłoby być nieco spokojniej). Do walki posłuży jej patelnia, książka z magicznymi przepisami, która niegdyś należała do jej babci (tak naprawdę "Choroby owiec"), chyba przydałaby się jej jeszcze jakaś pomoc...
— Na litość! A o nas nic nie powiesz, głupku?!
... no tak, oczywiście. Ma jeszcze pomoc Fik Mik Figli, czyli Wolnych Ciutludzi, bitnych złodziejaszków, małych błękitnych praludzików, którzy zostali wyrzuceni z Krainy Baśni za niestosowne zachowanie...
Prześmiewcza mądra powieść czerpiąca pełnymi garściami ze świata wyobraźni, by wzbogacić Świat Dysku.

Wolni Ciutludzie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wolni Ciutludzie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Chmury rozlewały się nad horyzontem jak plama. Zakrywały gwiazdy. To były atramentowoczarne chmury z lodowego świata, chmury koszmary. Zaczął padać deszcz z kawałkami lodu, które cięły murawę niczym bagnety, zamieniając ją w kredowy muł. Wiatr wył jak piekielna sfora.

Akwila zrobiła krok do przodu. Błoto mlasnęło pod jej butami.

— Wreszcie okażesz odrobinę ducha? — zapytała Królowa, cofając się odrobinę.

Akwila chciała zrobić jeszcze jeden krok, ale coś działo się nie tak. Było jej zbyt zimno, była zbyt zmęczona. Czuła, że jej ja gdzieś znika, gubi się…

— Jaki smutny koniec — stwierdziła Królowa.

Akwila upadła w zamarzające błoto.

Deszcz narastał, siekąc jak igłami, waląc ją w głowę niczym młotkiem. Czuła, że po policzkach płyną jej lodowe łzy. Czuła, że nie może odetchnąć.

Było jej coraz zimniej. Już nic nie widziała, nic nie słyszała… tylko ten dźwięk.

Ten dźwięk mówił jej o zapachu śniegu i o lśnieniu lodu. Był wysoki i cienki.

Nie czuła pod sobą ziemi i nic nie widziała, nawet gwiazd. Chmury zasłoniły wszystko.

Było jej tak zimno, że nie czuła już zimna, nie czuła nic. Przez jej zamarznięty umysł przebiła się myśl: Czy jest jeszcze w ogóle jakaś ja? Czy też moje myśli tylko śnią o mnie?

Ciemności się pogłębiały. Noc nigdy nie była taka czarna, a zima taka zimna. Było zimniej niż w czasie najcięższych mrozów, kiedy spadło mnóstwo śniegu, a babcia Dokuczliwa wędrowała z trudem od zaspy do zaspy, szukając ciepłych ciał. Jeśli pasterz miał odrobinę rozumu, owce mogły przeżyć śnieg, powtarzała zawsze babcia. Śnieg chroni je od mrozu. Owcy ukrytej w ciepłej jamie pod stertą śniegu niestraszne są podmuchy lodowatego wiatru.

Ale to zimno, które Akwilę teraz atakowało, było takie jak w dni, kiedy śnieg nie pada, wieje mroźny wiatr i na trawie pojawiają się kryształki lodu… Takie mordercze dni zdarzały się wczesną wiosną wraz z pierwszymi narodzinami jagniąt, kiedy zima zawracała, nie chcąc dać za wygraną…

Wszędzie panowała ciemność, gorzka i bezgwiezdna.

Tylko gdzieś w dali lśniła jedna plameczka światła.

Jedna gwiazdka. Niewysoko. Przesuwała się…

W burzowe noce stawała się większa.

Przemieszczała się zygzakiem.

Nastała cisza. Cisza pachnąca owcami, terpentyną i tytoniem.

A potem… Akwila poczuła, że jej ciało przesuwa się, jakby przelatywała przez ziemię, i to bardzo szybko.

Napłynęło łagodne ciepło i, tylko przez chwilę, słyszała szum fal.

I własny głos wewnątrz głowy.

Ta ziemia jest w mojej krwi.

Ziemia pod falami.

Biel.

Akwila spadała poprzez ciemną, ciężką ciemność wokół, jakby to był śnieg, ale delikatny niczym pył.

W jakiś sposób biel układała się też pod nią.

Obok Akwili przeleciało stworzenie przypominające rożek z lodami, miało mnóstwo czułków.

Jestem pod wodą, pomyślała.

Pamiętam…

Miliony lat temu nowy ląd wykształcił się pod oceanem. To nie jest sen. To… pamięć.

Ziemia pod falami. Miliony maleńkich muszelek.

Ta ziemia żyła.

I przez cały czas Akwila czuła ciepły, dający poczucie bezpieczeństwa zapach chaty pasterskiej, jakby była trzymana w niewidocznych rękach.

Biel pod nią podniosła się i otoczyła jej głowę, ale nie było to nieprzyjemne. Akwila zanurzyła się w tej bieli niczym we mgle.

Jestem teraz wewnątrz kredy, jak krzemień, pomyślała.

Nie była pewna, ile czasu spędziła w ciepłej głębokiej wodzie, czy trwało to tyle co nic, czy miliony lat przemknęły w jedną sekundę, a potem poczuła, że się unosi w górę.

W jej umyśle pojawiało się coraz więcej wspomnień.

Zawsze był ktoś, kto pilnował granic. Oni nie decydowali kto. To było decydowane za nich. Ktoś musiał się troszczyć. Czasami trzeba było walczyć. Ktoś musiał przemawiać za tych, którzy nie potrafili…

Otworzyła oczy. Nadal leżała w błocie, Królowa naśmiewała się z niej, a w tle szalała burza.

Ale było jej ciepło. Wręcz gorąco, gorąco od gniewu… gniewu na zniszczoną trawę, na własną głupotę i na tę piękną istotę, której jedynym talentem było panowanie.

Ta… istota próbowała zabrać jej świat.

Wszystkie czarownice są egoistkami, tak mówiła Królowa. Ale trzecia najracjonalniejsza myśl Akwili podpowiedziała: W takim razie zamień egoizm w broń!

Spraw, by wszystko było twoje! Spraw, by do ciebie należał los innych, ich sny i ich nadzieje!

Chroń ich! Uratuj! Wyprowadź ich na pola! Trzymaj z daleka wilki! Moje sny! Mój brat!

Moja ziemia! Mój świat! Jak śmiesz mi to zabierać, to wszystko, co należy do mnie!

Mam powinność!

Gniew rozkwitał. Podniosła się, zaciskając pięści, i krzyknęła na burzę, wkładając w ten krzyk cały kłębiący się w niej gniew.

W ziemię tuż obok Akwili uderzyła błyskawica. Po chwili następna trafiła po jej drugiej stronie.

Z błyskawic uformowały się dwa psy.

Ich sierść parowała, błękitne iskry sypnęły się z uszu, kiedy się otrząsały. Spojrzały wyczekująco na dziewczynkę.

Królowa wzięła głęboki oddech i… zniknęła.

— Dalej, Błyskawico! — krzyknęła Akwila. — Do mnie, Grzmot!

Przypomniała sobie czasy, kiedy biegała po wzgórzach, wywracając się i wykrzykując różne słowa bez sensu, a psy robiły dokładnie to, co powinno było być robione.

Dwie smugi, biała i czarna, przemknęły przez murawę w stronę chmur.

Zaganiały burzę.

Przestraszone chmury zaczęły się rozpierzchać, lecz biała i czarna kometa śmigające po niebie je zawracały. Monstrualne kształty wiły się i wrzeszczały w tej walce, ale Grzmot i Błyskawica zaganiały wiele stad w swoim życiu. Tu i tam było widać chapnięcie lśniących zębów, a potem rozlegał się skowyt. Akwila spoglądała w górę, deszcz spływał jej po twarzy, wykrzykiwała komendy do ledwie widocznych psów.

Rozpychając się i dudniąc, burza przetoczyła się za wzgórza w stronę wysokich gór, których ostre szczyty i przełęcze doskonale sobie z nią poradziły.

Akwila obserwowała to bez tchu, lecz z uśmiechem triumfu. Kiedy psy wróciły i usiadły przed nią na trawie, przypomniała sobie o czymś jeszcze: nie miało najmniejszego znaczenia, jakie rozkazy wydawała tym psom. To nie były jej psy. To były psy wykonujące swoją pracę.

Grzmot i Błyskawica nie słuchały małej dziewczynki.

One nawet na nią nie patrzyły.

Patrzyły gdzieś poza nią.

Odwróciłaby się, gdyby ktoś powiedział, że za nią czai się przeraźliwy potwór.

Odwróciłaby się, gdyby wiedziała, że ten potwór ma tysiąc zębów. Ale teraz nie chciała się odwrócić. Nie mogła. To było zbyt trudne.

Nie bała się tego, co mogłaby zobaczyć. Była przeraźliwie, śmiertelnie, do szpiku kości przerażona tym, czego mogłaby nie ujrzeć.

Zacisnęła powieki, a jej tchórzliwe buty obróciły ją i wreszcie, wziąwszy głęboki wdech, otworzyła oczy.

Owionął ją zapach tytoniu Wesoły Żeglarz, owiec i terpentyny.

W ciemności jaśniała postać szeroko uśmiechniętej babci Dokuczliwej, blask bił od białej pasterskiej sukienki, od każdej błękitnej kokardki i każdej srebrnej sprzączki. Babcia w dłoni trzymała długą, starannie wyrzeźbioną i misternie powyginaną pasterską laskę.

Wykonała powoli piruet, aby Akwila mogła zobaczyć, że w każdym szczególe od kapelusza po rąbek sukni jest przepiękną pasterką, tylko buty pozostały babcine, stare i rozczłapane.

Babcia Dokuczliwa wyjęła z ust fajkę i skinęła Akwili, co w jej wydaniu oznaczało wielkie uznanie. A potem… już jej nie było.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wolni Ciutludzie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wolni Ciutludzie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wolni Ciutludzie»

Обсуждение, отзывы о книге «Wolni Ciutludzie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x