Terry Pratchett - Piąty elefant

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Piąty elefant» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Piąty elefant: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piąty elefant»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Sam Vimes jest uciekinierem. Wczoraj był diukiem, komendantem policji i ambasadorem w tajemniczej, bogatej w tłuszcz krainie Uberwald.Teraz nie ma nic prócz wrodzonej pomysłowości i smętnych portek wujaszka Wani (nie pytajcie). Pada śnieg. Jest mróz. I jeśli nie przedrze się przez las do cywilizacji, wybuchnie straszliwa wojna.Ale jego tropem podążają potwory. Są inteligentne. Są szybkie. Są wilkołakami a i już go doganiają. „Piąty elefant” to najnowsza powieść Terry’ego Pratchetta o świecie Dysku. Tym razem w rolach głównych: krasnoludy, dyplomacja, intryga i wielkie bryły tłuszczu.

Piąty elefant — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piąty elefant», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Konie były czarne, z czarnymi pióropuszami na łbach. Powóz był karawanem; tradycyjne długie, oszklone okna przesłaniały teraz czarne, matowe szyby. Nie miał woźnicy; lejce wisiały zawiązane luźno na mosiężnej balustradce.

Drzwiczki otworzyły się i wyjrzała przez nie postać w woalce.

— Vasza ekscelencjo? Proszę pozvolić, że podviozę pana do ambasady. Vygląda pan na zmęczonego.

— Nie, dziękuję — odparł ponuro.

— Przepraszam za tę przesadną czerń — dodała lady Margolotta. — Ale przy takich okazjach jest raczej oczekivana, niestety…

Wściekły Vimes podskoczył na stopień i wsunął się do wnętrza.

— Ty mi powiedz! — warknął, machając jej palcem przed nosem.

— Jak ktokolwiek może popłynąć w górę wodospadu? Byłem skłonny uwierzyć we wszystko, jeśli chodzi o tego drania, ale czegoś takiego nawet on by nie potrafił.

— To rzeczyviście zagadka — przyznała chłodno wampirzyca. Powóz bez woźnicy potoczył się dalej. — Może nadludzka siła?

— A teraz go nie ma i wampiry są górą, tak?

— Volę myśleć, że to błogosłavieństwo dla całej krainy. — Lady Margolotta usiadła wygodnie. Jej szczur z kokardą na szyi obserwował Vimesa podejrzliwie ze swojego miejsca na różowej poduszce.

— Volfgang był sadystycznym mordercą, osobnikiem piervotnym, którego bała się navet vłasna rodzina. Delfina… przepraszam, Angua zyska teraz spokój ducha. To inteligentna młoda dama, zavsze tak uvażałam. Vyjazd stąd to najlepsze, co mogła zrobić. Ciemność będzie teraz nieco mniej przerażająca. Sviat stanie się lepszy.

— A ja oddałem ci Uberwald?

— Niech pan nie będzie durniem. Ubervald jest vielki. To tylko nieduża jego część. I teraz ta część się zmieni. Był pan povievem śvieżego povietrza.

Lady Margolotta wyjęła z torebki długą cygarniczkę i wsunęła w nią czarnego papierosa. Sam się zapalił.

— Jak pan, znalazłam pocieszenie w… innym nałogu — powiedziała. — Czarne Scopani. Hodują tytoń w absolutnej ciemności. Niech pan spróbuje. Można nim uszczelniać dachy. O ile viem, Igor robi cygara, zvijając liście między svoimi udami. — Wypuściła smużkę dymu. — V każdym razie między czyimiś udami.

Oczwiście żal mi baronovej. To musi być trudne dla vilkołaka, ta śviadomość, że vychovała potvora. Co do barona, vystarczy dać mu kość, a będzie szczęślivy przez długie godziny. — Kolejna smużka dymu. — I niech pan się opiekuje Anguą. Szczęśliva Rodzinka nie jest grą popularną vśród nieumarłych.

— Pomogłaś mu wrócić! Tak jak wcześniej mnie!

— Och, i tak by vrócił, po pevnym czasie. V cłwili kiedy by się pan go nie spodzievał. Vytropiłby Anguę niczym rosomak. Lepiej, że vszystko skończyło się dzisiaj. — Poprzez dym rzuciła mu pełne podziwu spojrzenie. — Dobrze pan sobie radzi z gnievem, vasza ekscelencjo. Oszczędza go pan na tę chvilę, kiedy jest potrzebny.

— Nie mogłaś wiedzieć, że go pokonam! Zostawiłaś mnie w śniegu! Nie byłem nawet uzbrojony!

— Havelock Vetinari nie przysłałby do Ubervaldu jakiegoś błazna. — Więcej dymu snującego się w powietrzu. — A przynajmniej nie głupiego błazna.

Vimes zmrużył oczy.

— Znałaś go kiedyś, prawda?

— Tak.

— I nauczyłaś wszystkiego, co wie, tak?

Dmuchnęła dymem przez nos i uśmiechnęła się promiennie.

— Słucham? Sądzi pan, że to ja uczyłam jego? Drogi panie… A co do kvestii, co ja z tego mam… Trochę vięcej svobody. Trochę vpłyvóv. Polityka jest bardziej interesująca niż krev, vasza łaskavość. I o viele zabavniejsza. Proszę się strzec zreformovanych vampirów, mój panie… Łaknienie krvi to tylko łaknienie i przy odpoviedniej staranności można przekierovać je na inne tory. Ubervald będzie potrzebovał polityków. Aha, jesteśmy na miejscu — dodała, choć Vimes mógłby przysiąc, że nawet nie zerknęła w okno.

Drzwiczki się otworzyły.

— Jeśli mój Igor vciąż tam jest, proszę mu przekazać, że czekam na niego w dolnym mieście. Miło było znóv pana vidzieć i jestem pevna, że jeszcze się spotkamy. Proszę przekazać moje czułe pozdrowienia lordovi Vetinari.

Drzwiczki się zatrzasnęły i karawan odjechał.

Vimes zaklął pod nosem.

Hol ambasady roił się od Igorów. Kilka na powitanie dotknęło palcami czół, a przynajmniej linii szwów. Nosiły różnych rozmiarów ciężkie metalowe pojemniki, na których tworzyły się kryształki lodu.

— Co jest? — zapytał. — To pogrzeb Igora? — I wtedy do niego dotarło. — Bogowie… I każdy dostaje coś do zabrania?

— Można tak to nazwać, można inaczej — odpowiedział mu Igor. — Ale fądzimy, że zakopywanie ciała w ziemi jeft dofć makabryczne. Te fyftkie robaki i w ogóle. — Stuknął w blaszane pudło pod pachą. — W ten fpofób raz-dwa znowu ftanie na nogi — dodał z satysfakcją.

— Reinkarnacja na raty, co?

— Bardzo zabawne, jafnie panie — rzekł Igor grobowym głosem. — Ale to zadziwiające, czego ludzie potrzebują. Ferca, wątroby, ręce… Prowadzimy liftę godnych uwagi przypadków. Do wieczora w tych częfciach kraju pojawi się wielu fczęfliwych ludzi…

— A te części pojawią się w wielu szczęśliwych ludziach?

— Brawo, jafnie panie. Widzę, że jeft pan dowcipny. A pewnego dnia jakif biedak dozna naprawdę ciężkiego urazu mózgu, a wtedy… — Znowu postukał w oszronione pudło. — Jak fobie pofcielef, tak fię wyfpif.

Skinął głową Cudo i Vimesowi.

— Mufę już ifć. Tyle do zrobienia, wie pan, jak to jeft.

— Wyobrażam sobie.

Jak topór mojego dziadka, pomyślał Vimes; wymienia się niektóre kawałki, ale to zawsze jest Igor.

— To naprawdę bardzo uczynni ludzie, sir — powiedziała Cudo, gdy ostatni z Igorów wykuśtykał na zewnątrz. — Robią wiele dobrego. Zabrali nawet jego ubranie i buty, bo też mogą się komuś przydać.

— Wiem, wiem. Ale…

Rozumiem, o co panu chodzi, sir. Wszyscy czekają w gabinecie. Lady Sybil powiedziała, że pan wróci. Ze ktoś z takim spojrzeniem w oku zawsze wraca.

— Wszyscy jedziemy na koronację. Równie dobrze możemy obejrzeć imprezę do końca. Tak masz zamiar się ubrać, Cudo?

— Tak, sir.

— Ale to tylko… zwyczajne ubranie krasnoluda. Spodnie i wszystko…

— Tak, sir.

— Przecież Sybil mówiła mi, że masz taką uroczą zieloną kreację i hełm z piórem.

— Tak, sir.

— Masz prawo nosić, co tylko zechcesz, wiesz przecież.

— Tak, sir. Ale pomyślałam o Dee. I przyglądałam się królowi, kiedy z panem rozmawiał, i… Rzeczywiście mogę nosić to, co chcę, sir. O to właśnie chodzi. Nie muszę nosić tej sukni i nie powinnam jej nosić tylko dlatego, że inni tego nie chcą. Poza tym wyglądam w niej jak dość niemądra sałata.

— To dla mnie trochę zbyt skomplikowane, Cudo.

— Bo to pewnie krasnoludzie reakcje, sir. Vimes otworzył drzwi do gabinetu.

— Skończone — oświadczył.

— Nikt inny nie ucierpiał? — upewniła się Sybil.

— Tylko Wolfgang.

— On wróci — ostrzegła Angua.

— Nie.

— Zabił go pan?

— Nie. Powstrzymałem. Widzę, że już pan wstał, kapitanie. Marchewa podniósł się niezgrabnie i zasalutował.

— Przykro mi, że nie na wiele się przydałem, sir.

— Wybrał pan zły moment na uczciwą walkę. Czy ma pan dość sił, żeby iść z nami?

— Ehm… Chcielibyśmy z Anguą tu zostać, jeśli to panu nie przeszkadza, sir. Mamy sporo do omówienia. I no… do zrobienia.

* * *

Vimes po raz pierwszy w życiu uczestniczył w koronacji. Spodziewał się, że będzie bardziej… niezwykła, pełna jakiegoś splendoru.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Piąty elefant»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piąty elefant» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Piąty elefant»

Обсуждение, отзывы о книге «Piąty elefant» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x