Terry Pratchett - Łups!

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Łups!» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Łups!: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Łups!»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dolina Koom to właśnie tam trolle złapały w zasadzkę krasnoludów, a krasnoludy złapały w zasadzkę trolle. To było daleko stąd. To było dawno temu.Sam Vimes ze Straży Miejskiej Ankh-Morpork znowu zobaczy wojnę, tym razem przed własnym biurem, jeśli nie rozwiąże zagadki morderstwa przynajmniej jednego krasnoluda. Kiedy jego ukochana Straż się rozsypuje, kiedy grzmią werble bojowe, musi odsłonić każdy ślad, przechytrzyć każdego skrytobójcę, pokonać każdą ciemność, by znaleźć rozwiązanie. Aha codziennie o szóstej, niezawodnie, bez żadnych wykrętów, musi wrócić do domu i poczytać synkowi Gdzie jest moja krówka ze wszystkimi odpowiednimi odgłosami podwórka. Są pewne rzeczy, które zwyczajnie trzeba załatwić.Pomysłowe, dowcipne, logiczne…
Wszystko, czym powinna być kolejna powieść w cyklu fantasy, a nawet więcej.

Łups! — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Łups!», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Helmutłuk westchnął lekko i osunął się bokiem na podłogę. Vimes poderwał się, by mu pomóc, ale w ostatniej chwili przypomniał sobie o zasadach. Opanował się, odstąpił z rękami uniesionymi w górę.

— Panie Nieśmialsson… — rzucił. — Ja nie mogę go dotknąć. Proszę…

Grag skinął głową i przyklęknął obok Helmutłuka.

— Nie ma pulsu, serce nie bije — poinformował po kilku sekundach. — Przykro mi, komendancie.

— Czyli wygląda na to, że jestem w pańskich rękach.

— Istotnie. W rękach krasnoluda. — Grag wstał. — Komendancie Vimes, przysięgnę, że w mojej obecności Helmutłuk traktowany był z szacunkiem i troską. I że był pan wobec niego aż za bardzo życzliwy. Nie ma pan jego śmierci na sumieniu. Wezwała go Przyzywająca Ciemność. Krasnoludy zrozumieją.

— Ale ja nie rozumiem! Dlaczego go zabiła? Co ten nieszczęśnik zrobił złego?

— Raczej należałoby stwierdzić, iż umarł ze strachu przed Przyzywającą Ciemnością — odparł Nieśmialsson. — Zostawił uwięzionego górnika, słyszał w ciemności jego krzyki… i nie zrobił nic. Dla wszystkich krasnoludów to straszna zbrodnia.

— Tak straszna jak starcie słowa? — zapytał kwaśno Vimes. Był wstrząśnięty bardziej, niż miał ochotę przyznać.

— Niektórzy powiedzą, że o wiele straszniejsza. Strach i własne sumienie zabiły Helmutłuka. Całkiem jakby miał w głowie swoją Przyzywającą Ciemność. W pewnym sensie, oczywiście, wszyscy ją mamy, komendancie. Albo coś podobnego.

— Wasza religia naprawdę może ludziom zaszkodzić.

— To przesadne stwierdzenie, jeśli porównamy z tym, co sami robią sobie nawzajem. — Grag skrzyżował martwemu krasnoludowi ręce na piersi. — Zresztą to nie religia, komendancie. Nasz tak spisał Prawa i Świat, a potem odszedł. Nie wymaga, byśmy o Nim myśleli, tylko byśmy myśleli.

Wstał.

— Wyjaśnię moim rodakom sytuację, komendancie. A przy okazji, chciałbym prosić, żeby zabrał mnie pan ze sobą do doliny Koom.

— Czyżbym jakoś zasugerował, że wybieram się do doliny Koom? — zdziwił się Vimes.

— No dobrze — odparł grag spokojnie. — Powiedzmy zatem, że gdyby ogarnęła pana ochota na wycieczkę do doliny Koom, zabierze mnie pan? Znam to miejsce. Znam historię. Wiem nawet sporo o znakach górniczych, zwłaszcza Głównych Ciemnościach. Mogę się przydać.

— I żąda pan tego za samo powiedzenie prawdy?

— Oczywiście nie. J’ds hasfak ‘ds’. Czyli pertraktuję bez topora w dłoni. Powiem prawdę niezależnie od tego, co pan postanowi. Jednakże skoro nie wybiera się pan do doliny Koom, komendancie, nie będę nalegał. To była taka przypadkowa myśl.

* * *

Zabawa… Po co komu zabawa?

Nie jest to przyjemność, radość, rozkosz, wesołość czy zadowolenie. To płytki, okrutny i złośliwy mały drań, słowo oznaczające coś, czego szuka się z parą śmiesznych czułków na głowie i napisem „Chcę Tego!” na koszulce; zwykle zostawia człowieka budzącego się z twarzą przyklejoną do ulicy.

Angua zdobyła jakoś purpurowe boa z piór. Nie było jej. Nie było niczyje. Po prostu się pojawiło. Jego otchłanna sztuczność ją przygnębiała. Anguę bardzo irytowało, że nie wie, co to takiego.

Skończyły w Katafalkach, a ona wiedziała, że tak będzie. Był to bar dla nieumarłych, ale tolerował każdego, kto nie był nazbyt normalny. Z pewnością tolerował Płovą.

Ta dziewczyna po prostu nie rozumiała, prawda? Nie rozumiała powodów, dla których mężczyźni nigdy jej nie zagadywali. Kłopot polega na tym, myślała Angua, że Nobby nie jest tak naprawdę złym… złą osobą. Jako taką. O ile wiedziała, zawsze był wierny pannie Pushpram, co oznacza, że jeśli chodziło o bicie rybą, a potem obrzucanie małżami, nigdy nie myślał o żadnej innej. Właściwie miał duszę romantyczną, niestety osadzoną w czymś, co można nazwać jedynie… Nobbym Nobbsem.

Sally poszła z Płovą do damskiej, zawsze szokującej ludzi, którzy wcześniej jej nie widzieli. Angua patrzyła na listę koktajli nad barem, wymalowaną, bardzo chwiejnym pismem przez Igora [14] Ten Igor nie był Igorem, tylko miał tak na imię. Lepiej było nie żartować z nim na temat imienia, a już zwłaszcza nie prosić, żeby z powrotem przyszył rozmówcy głowę. , który starał się podążać z zeitgeistem — albo starałby się, gdyby wiedział, co to słowo znaczy — ale zupełnie nie zrozumiał subtelności nowoczesnego koktajlbaru, więc wśród proponowanych drinków znalazły się:

CIOS CUCHNĄCOM PIĄCHOM W ZEMBY
GŁOWA PRZYBITA DO DRZWI
KOPNIAK W ROZKROK
ŚRUBA SZYJNA

Angua musiała przyznać, że Śruba Szyjna nie jest zła.

— Przepraszam — odezwała się Cudo, kołysząc się na barowym stołku — ale o co chodzi z tą Płovą? Widziałam, jak ty i Sally kiwacie do siebie głowami.

— Och, to syndrom palanta. — Angua przypomniała sobie, z kim rozmawia, i dodała: — Krasnoludy pewnie tego nie mają. To znaczy… czasami kobieta jest taka piękna, że każdy mężczyzna, mający chociaż połowę mózgu, nawet nie spróbuje się z nią umówić. Bo to oczywiste, że jest zbyt wspaniała dla niego. Nadążasz?

— Chyba tak.

— Taka jest Płova. A dla celów tej ilustracji, Nobby nie ma połowy mózgu. Jest tak przyzwyczajony do kobiet, mówiących mu „nie”, kiedy je zaczepia, że nie obawia się odrzucenia. Dlatego zaczepia ją, bo myśli sobie: czemu nie? A ona, która zaczyna już wierzyć, że coś z nią nie w porządku, jest taka wdzięczna, że się zgadza.

— Ale ona go lubi.

— Wiem. W tym miejscu wszystko robi się dziwne.

— U krasnoludów jest o wiele łatwiej — stwierdziła Cudo.

— Tak podejrzewam.

— Ale pewnie nie tak zabawnie — dodała Cudo z wyraźnym smutkiem.

Wracała już Płova. Angua zamówiła trzy Śruby Szyjne, a Cudo z nadzieją negocjowała Szaleńczy Orgazm [15] Cierpliwość jest cnotą krasnoludów. . Potem, niekiedy z pomocą Sally, Angua wyjaśniła Płovej… no… wszystko.

Zajęło to trochę czasu. Musiała zmieniać kształt zdań, by wpasowały się w dostępne aktualnie miejsce w mózgu Płovej. Jednak mocno trzymała się wiary, że dziewczyna nie może być aż tak głupia. Pracowała przecież w nocnym klubie, prawda?

— No bo jak myślisz, czemu mężczyźni płacą, żeby oglądać cię na scenie? — spytała.

— Bo jestem bardzo dobra — odparła natychmiast Płova. — Kiedy miałam dziesięć lat, dostałam nagrodę tancerki roku w klasie tańca i stepu panny Deviante.

— Stepowałaś? — Sally się uśmiechnęła. — A właściwie czemu nie próbujesz robić tego w czasie występu?

Angua zamknęła umysł przed wizją stepującej Płovej. Cały klub pewnie by spłonął do gołej ziemi.

— Spróbujemy inaczej — zaproponowała. — I mówię ci to jako kobie… osoba płci żeńskiej…

Płova słuchała w skupieniu i nawet sposób, w jaki wyglądała na zaciekawioną, był nieuczciwy wobec reszty jej płci. Angua skończyła i z nadzieją popatrzyła na ten anielski wyraz twarzy.

— Czyli mówisz… — powiedziała Płova — że chodzenie z Nobbym jest jak wyjście do eleganckiej restauracji i zjedzenie tylko bułeczki?

— Otóż to! — ucieszyła się Angua. — Załapałaś!

— Ale ja się nigdy nie spotykam z mężczyznami. Babcia mi mówiła, że nie mogę się zachowywać jak ulicznica.

— I uważasz, że praca w… — zaczęła Angua, ale przerwała jej Sally.

— Czasami trzeba się przejść ulicą — stwierdziła. — Czy zdarzyło ci się wejść czasem do baru i wypić drinka z mężczyzną?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Łups!»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Łups!» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Łups!»

Обсуждение, отзывы о книге «Łups!» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x