Gene Wolfe - Cytadela Autarchy

Здесь есть возможность читать онлайн «Gene Wolfe - Cytadela Autarchy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Katowice, Год выпуска: 2007, ISBN: 2007, Издательство: Książnica, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Cytadela Autarchy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cytadela Autarchy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

— Aż do nadejścia Nowego Słońca musimy wybierać między różnymi rodzajami zła. Wszystkie już wypróbowaliśmy i wszystkie nas zawiodły: powszechna dostępność dóbr, władza ludu… Wszystko. My celowo utrzymujemy ludzkość w stagnacji, zwanej przez niektórych barbarzyństwem. Autarcha broni prosty lud przed arystokratami, oni zaś chronią go przed Autarchą. Religia daje wszystkim pociechę. Zamknęliśmy drogi, aby sparaliżować funkcjonowanie społeczeństwa…
Zamknął oczy, a ja położyłem rękę na jego piersi, starając się wyczuć choćby najsłabsze uderzenie serca.
— Aż do nadejścia Nowego Słońca…

Cytadela Autarchy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cytadela Autarchy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wówczas kazałem sprowadzić ślizgacz i przez pół dnia unosiłem się nad wieżami. Z pewnością wielokrotnie przelatywałem nad miejscem, którego szukałem, ale mimo to nie udało mi się go dostrzec.

Wreszcie, zaopatrzony w silną, niezawodną lampę, zagłębiłem się w labirynt lochów pod naszą wieżą. Schodziłem coraz głębiej wijącymi się bez końca schodami, aż na koniec dotarłem na najniższy poziom, Skąd bierze się moc, która pozwala miejscom położonym głęboko pod ziemią zachowywać przeszłość w prawie nie zmienionej postaci? Niemal od razu natknąłem się na jedną z misek, w jakich nosiłem pożywienie dla Triskele. (Temu samemu Triskele, który ożył pod moim dotykiem ponad dwa lata przed tym, jak wszedłem w posiadanie Pazura). Ponownie ruszyłem śladami psa, tak jak uczyniłem będąc jeszcze uczniem; wówczas dotarłem do sekretnego wyjścia w Ogrodzie Czasu, gdzie na dobre zaczęła się moja, trwająca aż do tej pory, wędrówka mrocznymi i krętymi korytarzami.

Teraz, dzięki silnemu światłu lampy, bez trudu znalazłem miejsce, gdzie zgubiłem ślad Triskele. Ogarnęła mnie trudna do przezwyciężenia pokusa, żeby pójść za nim i sprawdzić, dokąd dotarł, a tym samym przekonać się, kto został jego nowym panem i do kogo wracał od tamtej pory po naszych niezbyt częstych spotkaniach w mrocznych zaułkach Cytadeli, Być może uczynię to, kiedy wrócę na Urth — naturalnie jeżeli w ogóle na nią wrócę.

Wtedy jednak poszedłem prosto, śladem chłopca-mężczyzny, jakim kiedyś byłem, wiodącym prosto jak strzelił korytarzem o podłodze pokrytej warstwą błota i ścianach poznaczonych z rzadka mrocznymi otworami drzwi. Severian, za którym podążałem, miał na nogach za duże buty o startych obcasach i mocno sfatygowanych podeszwach; obejrzawszy się za siebie, stwierdziłem, że choć mojemu obuwiu nic nie można było zarzucić, to jednak moje kroki są nierównej długości i w dodatku nieco powłóczę jedną stopą. Tak więc jeden Severian miał dobre buty. drugi dobre nogi. Roześmiałem się głośno na myśl o tym czy ktoś, kto za kilka lub kilkanaście lat dotrze do tego tunelu, domyśli się, że oba ślady pozostawiła ta sama osoba.

Nie mam pojęcia, czemu mogły niegdyś służyć te tunele. Wielokrotnie mijałem schody prowadzące jeszcze niżej, ale po kilku stopniach zawsze nikły w nieruchomej, czarnej wodzie. Znalazłem też szkielet ale jak to zazwyczaj bywa ze szkieletami, niczego się od niego nie dowiedziałem. Tu i ówdzie na ścianach widniały pomarańczowe lub czarne napisy, równie tajemnicze jak szczurze bazgroły w bibliotece mistrza Ultana. Zaglądając do mijanych pomieszczeń, w kilku z nich dostrzegłem niezliczone, wtopione w ściany zegary, i choć wszystkie milczały, ich wskazówki zaś zupełnie skorodowały, pokazując godziny z dawno minionej przeszłości, uznałem to odkrycie za dobry omen dla kogoś, kto poszukuje Ogrodu Czasu.

Wreszcie go znalazłem. Mała plama słonecznego blasku wyglądała dokładnie tak, jak ją zapamiętałem. Z pewnością była to głupota z mojej strony, ale wyłączyłem lampę i długą chwilę stałem w ciemności, wpatrując się w słoneczną kałużę o nieregularnych brzegach. Wyglądała co najmniej równie tajemniczo, jak poprzednim razem.

Bałem się, że będę miał kłopoty z przeciśnięciem się przez otwór, ale nawet jeśli ten Severian był nieco grubszej kości, to jednocześnie znacznie wyszczuplał, tak że po przepchnięciu barków reszta przeszła bez żadnych problemów.

Śnieg zniknął, lecz w powietrzu czuć już było zapowiedź jego rychłego powrotu. Wśród umierających krzewów róż leżało kilka martwych liści, przyniesionych tu ciepłymi, wstępującymi prądami powietrza. Pochylony zegar nadal rzucał bezsensowny cień, równie bezużyteczny jak jego martwi kuzyni w podziemiach, choć nie tak nieruchomy. Wyrzeźbione w kamieniu zwierzęta przyglądały mu się bez drgnięcia powieki.

Podszedłem do drzwi i zastukałem w nie mocno. Otworzyła je ta sama bojaźliwa stara kobieta, która nas poprzednio obsługiwała, ja zaś wszedłem do wypełnionego zapachem stęchlizny pokoju i kazałem jej przyprowadzić Valerię. Kobieta pospieszyła wypełnić moje polecenie, ale zanim zniknęła mi z oczu, w ciekawych ścianach ożyły niewyobrażalnie stare głosy, domagając się natarczywie, aby Valeria stawiła się przed jakąś obdarzoną staroświeckim tytułem osobistością. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie ze zdziwieniem, że chodzi o mnie.

Tutaj zatrzymuję pióro, czytelniku, choć ja sam podążam dalej. Przeprowadziłem cię od bramy do bramy — od zamkniętej, spowitej mgłą bramy nekropolii Nessus, do zasnutej chmurami bramy zwanej niebem, która zaprowadzi mnie przynajmniej taką mam nadzieję — poza najbliższe gwiazdy.

Zatrzymuję pióro, ale sam podążam dalej. Czytelniku, nie możesz już mi towarzyszyć. Nadeszła pora, aby każdy z nas samodzielnie zmierzył się ze swym losem.

Ja, Severian Kulawy, Autarcha, składam pod tym dokumentem swój podpis w roku, który będzie nazywany ostatnim rokiem Starego Słońca.

Dodatek

Arsenał Autarchy i statki hieroduli

Chyba żadna cześć rękopisu „Księgi Nowego Słońca" nie wywołuje tylu wątpliwości, co fragmenty traktujące o uzbrojeniu i strukturze sił zbrojnych.

Niejasności dotyczące wyposażenia sojuszników i przeciwników Severiana biorą się głównie z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest skłonność autora do wynajdywania oddzielnych określeń dla każdego rodzaju broni. Tłumacząc te fragmenty musiałem brać pod uwagę nie tylko znaczenie samych słów, ale także wygląd, funkcję i sposób działania samej broni. Stąd właśnie wzięły się, pozornie anachroniczne, muszkiety, lance, bombardy i temu podobne.

Druga przyczyna trudności zdaje się wynikać z faktu, że mamy jednocześnie do czynienia z produktami technologii znajdujących się na trzech różnych szczeblach rozwoju. Najniższy z nich określiłbym jako poziom żelaza; miecze, noże, topory i piki, stanowiące wytwór tej technologii, mógłby wykonać każdy zdolny kowal z piętnastego stulecia. Z tej broni chętnie korzystają wszyscy obywatele, jej zaawansowanie zaś odpowiada technologicznemu zaawansowaniu społeczeństwa jako całości.

Drugi poziom określiłbym jako poziom Urth. Do tej grupy należy stosowana przez jazdę broń, którą nazwałem lancami i pikami, podobnie jak halabardy, którymi grożono Severianowi przy wejściu do przedpokoju Domu Absolutu, a także sporo innego oręża. Z tekstu nie wynika jednoznacznie, czy ta broń była powszechnie dostępna, wydaje się natomiast bardzo prawdopodobne, że ludzie Guasachta otrzymywali ją do ręki dopiero bezpośrednio przed bitwą, potem zaś oddawali na przechowanie. Warto może zaznaczyć, iż w podobny sposób postępowano na okrętach bojowych w osiemnastym i dziewiętnastym wieku, mimo że zarówno kordelasy, jak i broń palną można było bez większego problemu nabyć w każdym porcie. Kusze, których używali przy wejściu do kopalni płatni zabójcy wynajęci przez Agię, także zaliczają się do tej grupy, należy więc przypuszczać, iż dostęp do nich mogli mieć głównie dezerterzy.

Poziom Urth reprezentuje więc najwyższy stopień zaawansowania technologicznego, jaki udało się osiągnąć na planecie, a być może w całym Układzie Słonecznym. Trudno powiedzieć, jak ta broń spisałaby się w konfrontacji z naszą; zbroje i pancerze z pewnością okazałyby się niewystarczające, ale przecież nie chronią one także przed strzelbami, karabinami i pistoletami maszynowymi.

Trzeci poziom nazwałbym poziomem kosmicznym. Pistolety, które Thea otrzymała od Vodalusa, a Ouen od Severiana, ponad wszelką wątpliwość należą właśnie do tej kategorii, natomiast nie możemy mieć tej pewności w odniesieniu do wielu innych rodzajów broni, o jakich wspomina się w rękopisie. Część artylerii, albo nawet cała, także mogła być tego pochodzenia, podobnie jak muszkiety i miotacze, używane przez żołnierzy po obu stronach frontu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cytadela Autarchy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cytadela Autarchy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Cytadela Autarchy»

Обсуждение, отзывы о книге «Cytadela Autarchy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x