• Пожаловаться

Gene Wolfe: Cytadela Autarchy

Здесь есть возможность читать онлайн «Gene Wolfe: Cytadela Autarchy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Katowice, год выпуска: 2007, ISBN: 978-83-245-7508-4, издательство: Książnica, категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Gene Wolfe Cytadela Autarchy
  • Название:
    Cytadela Autarchy
  • Автор:
  • Издательство:
    Książnica
  • Жанр:
  • Год:
    2007
  • Город:
    Katowice
  • Язык:
    Польский
  • ISBN:
    978-83-245-7508-4
  • Рейтинг книги:
    4 / 5
  • Избранное:
    Добавить книгу в избранное
  • Ваша оценка:
    • 80
    • 1
    • 2
    • 3
    • 4
    • 5

Cytadela Autarchy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cytadela Autarchy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

— Aż do nadejścia Nowego Słońca musimy wybierać między różnymi rodzajami zła. Wszystkie już wypróbowaliśmy i wszystkie nas zawiodły: powszechna dostępność dóbr, władza ludu… Wszystko. My celowo utrzymujemy ludzkość w stagnacji, zwanej przez niektórych barbarzyństwem. Autarcha broni prosty lud przed arystokratami, oni zaś chronią go przed Autarchą. Religia daje wszystkim pociechę. Zamknęliśmy drogi, aby sparaliżować funkcjonowanie społeczeństwa… Zamknął oczy, a ja położyłem rękę na jego piersi, starając się wyczuć choćby najsłabsze uderzenie serca. — Aż do nadejścia Nowego Słońca…

Gene Wolfe: другие книги автора


Кто написал Cytadela Autarchy? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Cytadela Autarchy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cytadela Autarchy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Odbijaj — poleciłem mu. — Jeżeli zechcesz, opowiesz mi o tych dziwnych rzeczach, kiedy będziemy w drodze.

Chociaż sternik sam poruszył ten temat, jakoś nie przejawiał nadmiernej ochoty, aby go rozwinąć, być może dlatego, że miał trudności ze znalezieniem właściwych słów, by opowiedzieć o tym, co czuł, widział i słyszał. Wiał lekki zachodni wiatr, dzięki czemu łódź mogła dość szybko płynąć pod prąd. Opalona na brązowo dziewczyna nie miała wiele do roboty, w związku z czym siedziała na dziobie i wymieniała spojrzenia z Eatą. (Ponieważ był ubrany w brudne szare spodnie i taką samą koszule, przypuszczalnie wzięła go za naszego służącego lub pomocnika). Sternik, który twierdził, że jest jej wujem, przez cały czas napierał na ster, aby nie odpaść od wiatru.

— Opowiem wam tylko o tym, co widziałem na własne oczy. Byliśmy wtedy jakieś osiem albo dziewięć mil na północ od miejsca, w którym nas zatrzymaliście. Mieliśmy na pokładzie małże, a z takim ładunkiem nigdy nie należy się ociągać, szczególnie jeśli zapowiada się ciepłe popołudnie. Pływamy w dół rzeki, kupujemy je od zbieraczy, a potem gonimy z powrotem w górę, żeby je sprzedać, zanim się zaśmiardną. Jeśli wiatr ucichnie, tracimy wszystko, ale jeśli szybko się uwiniemy, zarabiamy podwójnie.

Na tej łodzi spędziłem więcej nocy niż gdziekolwiek indziej. Można powiedzieć, że to moja sypialnia i kołyska, choć rzadko kiedy się zdarza, żebym mógł pójść spać przed świtem. Jednak tej nocy… Czasem wydaje mi się, że nie jestem na Gyoll, tylko na jakiejś innej rzece, co płynie po niebie albo głęboko pod ziemią.

Nie wiem, czy zauważyliście — chyba że wyruszyliście bardzo późno — ale to była bardzo cicha noc, z wiatrem, który pojawiał się tylko na tyle, żeby człowiek zdążył zakląć, a zaraz potem znowu cichł. Była też mgła, gęsta jak wata. Wisiała nad wodą, tak jak zawsze czynią mgły, bardzo nisko, ale nie dotykając jej powierzchni. Przez większość czasu nie widzieliśmy nic oprócz niej, nawet świateł na brzegach. Kiedyś miałem róg, w który dąłem, żeby usłyszały nas załogi innych łodzi, ale w zeszłym roku wypadł mi za burtę i od razu utonął, bo był z miedzi. Mogłem więc tylko wołać i robiłem to za każdym razem, jak tylko zdawało mi się, że coś się do nas zbliża.

Mniej więcej wachtę po tym, jak wpłynęliśmy w mgłę, kazałem Maxellindis iść spać. Postawiłem oba żagle, żeby wykorzystać każdy, nawet najlżejszy podmuch wiatru, a potem podniosłem kotwicę. Może o tym nie wiecie, szlachetni panowie, ale na rzece obowiązuje zasada, że płynący w górę trzymają się bliżej brzegów, a ci, co płyną z prądem, bliżej środka. My płynęliśmy pod prąd, więc powinniśmy być w pobliżu wschodniego brzegu, ale w tej przeklętej mgle nie mogłem być niczego pewien.

W pewnej chwili usłyszałem uderzenia wioseł. Wytężyłem wzrok, ale nic nie zobaczyłem. więc tylko wrzasnąłem co sił w płucach, żeby na nas uważali, a potem wychyliłem się za burtę i zbliżyłem ucho do powierzchni wody, bo tam słychać najlepiej. Mgła tłumi wszelkie odgłosy, więc należy wsadzić głowę pod nią, bo dźwięk rozchodzi się właśnie po wodzie. Tak właśnie zrobiłem i od razu zorientowałem się. że to jakaś duża łajba. Jeśli przy wiosłach siedzi zgrana załoga, wtedy nie da się policzyć uderzeń w każdym pociągnięciu, ale zawsze słychać odgłos, jaki wydaje woda rozcinana dziobem, i w ten sposób można ocenić wielkość statku. Ten był naprawdę duży. Wskoczyłem na dach nadbudówki, ale dalej nie widziałem żadnych świateł, choć tamten musiał być naprawdę blisko.

Zobaczyłem go, kiedy już miałem zejść na pokład: czteromasztowy galeas, z czterema rzędami wioseł i bez choćby jednego światła na pokładzie. O ile mogłem się zorientować, szedł w górę rzeki niemal dokładnie jej środkiem. Pamiętam, jak pomyślałem sobie, że nie chciałbym znaleźć się w skórze tych, co będą płynęli z prądem.

Widziałem go tylko przez chwilę, ale słyszałem znacznie dłużej. Poczułem się tak dziwnie, że potem wołałem prawie bez przerwy, mimo że nic się do nas nie zbliżało. Nie zdążyliśmy przepłynąć nawet pół mili, kiedy ktoś mi odpowiedział — tyle tylko, że zabrzmiało to dokładnie tak, jakby ktoś przyłożył mu batogiem. Poznałem go: nazywał się Trason i pływał łodzią bardzo podobną do mojej.

— Czy to ty?! — zawołał, więc odparłem, że to ja, i zapytałem, czy u niego wszystko w porządku.

— Refuj żagle! — on na to.

Krzyknąłem mu, że nie mogę, bo wiozę małże i chcę je jak najprędzej sprzedać.

— Refuj żagle! — on znowu. — Refuj żagle i skręcaj do brzegu!

— Czemu ty tego nie zrobisz? — pytam.

Właśnie wtedy wyłonił się z mgły i zobaczyłem, że ma na łodzi więcej ludzi, niż gotów byłbym przypuszczać, że może się na niej pomieścić. Nazwałbym ich pandurami, gdyby nie to, że każdy pandur, jakiego do tej pory widziałem, miał twarz równie brązową jak moja albo jeszcze bardziej, a twarze tamtych były białe jak mgła. Na hełmach mieli głowy skorpionów i różnych innych stworzeń.

Zapytałem sternika, czy mieli także wychudzone twarze i wielkie oczy.

Pokręcił głową. Zauważyłem, że jeden kącik ust drży mu nerwowo.

— To byli potężni mężczyźni, więksi od każdego z was i co najmniej o głowę wyżsi od Trasona. W chwilę potem zniknęli, tak samo jak galeas. To była ostatnia łódź, jaką zauważyłem, zanim mgła się podniosła, ale…

— Ale widziałeś coś innego. Albo słyszałeś. Skinął głową.

— Pomyślałem sobie, że może zjawiliście się tu właśnie z tego powodu… Rzeczywiście, widziałem i słyszałem różne rzeczy, w tym także takie, których nigdy wcześniej nie spotkałem. Rano opowiedziałem o wszystkim Maxellindis i ona twierdzi, że to były manaty. W świetle księżyca są blade i bardzo przypominają ludzi, pod warunkiem, że nie podpłynie się za blisko. Słychać było kobiece głosy, może nie głośne, ale dość potężne. Nie rozumiałem, co mówią, choć z ich tonu mogłem się sporo domyślać. Wydaje mi się, jakby o czymś opowiadały, a potem inny głos — niższy, choć nie nazwałbym go męskim — wydawał im polecenia. Kobiety odzywały się trzy razy, niższy głos tylko dwa. Może nie uwierzycie, panowie, ale chwilami odnosiłem wrażenie, jakby wszystkie głosy dobiegały z rzeki.

Umilkł i ponuro zapatrzył się na mijane nenufary. Oddaliliśmy się już znacznie od Cytadeli, lecz one nadal rosły gęściej niż kwiaty na jakiejkolwiek łące po tej stronie raju.

Z tego miejsca widać było całą Cytadelę; choć tak ogromna, przypominała migoczącą plamkę na szczycie wzgórza, najeżoną tysiącem metalowych wież gotowych w każdej chwili poderwać się w powietrze. Poniżej rozciągała się nekropolia, przypominająca biało-zielony kobierzec. Wiem, że do dobrego tonu należy mówić z odrazą o „niezdrowym" wyglądzie trawy i drzew rosnących w takich miejscach, ale nic na to nie poradzę, że nigdy nie byłem w stanie dostrzec w nich niczego niezdrowego. Rośliny umierają po to, by mogli żyć ludzie, ludzie zaś umierają po to, by mogły żyć rośliny — nawet ten niewinny, głupi ochotnik, którego dawno temu zabiłem jego własnym toporem. Powiada się, że wszystko, co nas otacza, jest gorsze niż kiedyś, i zapewne to prawda; kiedy jednak nadejdzie Nowe Słońce, Urth, jego wybranka, okryje się na powitanie liśćmi błyszczącymi jak szmaragdy. Na razie, na starej Urth i w blasku starego słońca, nigdzie nie spotkałem tak głębokiej i soczystej zieleni jak ta, którą pysznią się sosny naszej nekropolii, kołysane łagodnymi podmuchami wiatru. Czerpią swą siłę ze szczątków odeszłych w przeszłość pokoleń, a wysokością nie dorównują im nawet maszty okrętów morskiej floty.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cytadela Autarchy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cytadela Autarchy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Cytadela Autarchy»

Обсуждение, отзывы о книге «Cytadela Autarchy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.