Gene Wolfe - Cytadela Autarchy

Здесь есть возможность читать онлайн «Gene Wolfe - Cytadela Autarchy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Katowice, Год выпуска: 2007, ISBN: 2007, Издательство: Książnica, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Cytadela Autarchy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cytadela Autarchy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

— Aż do nadejścia Nowego Słońca musimy wybierać między różnymi rodzajami zła. Wszystkie już wypróbowaliśmy i wszystkie nas zawiodły: powszechna dostępność dóbr, władza ludu… Wszystko. My celowo utrzymujemy ludzkość w stagnacji, zwanej przez niektórych barbarzyństwem. Autarcha broni prosty lud przed arystokratami, oni zaś chronią go przed Autarchą. Religia daje wszystkim pociechę. Zamknęliśmy drogi, aby sparaliżować funkcjonowanie społeczeństwa…
Zamknął oczy, a ja położyłem rękę na jego piersi, starając się wyczuć choćby najsłabsze uderzenie serca.
— Aż do nadejścia Nowego Słońca…

Cytadela Autarchy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cytadela Autarchy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Okrutne Pole jest położone daleko od rzeki. Na naszą czwórkę kierowały się liczne zdziwione spojrzenia, ale nikt nas nie zatrzymywał. Gospoda Straconych Uczuć, która kiedyś sprawiła na mnie wrażenie najmniej solidnego z domów, w jakich mógł zamieszkać człowiek, nadal stała w tym samym miejscu, gdzie ujrzałem ją tego popołudnia, gdy dotarłem tu w towarzystwie Dorcas i Agii. Otyły właściciel mało co nie zemdlał na nasz widok; poleciłem mu wezwać kelnera Ouena.

Wówczas, kiedy przyniósł tacę z posiłkiem dla Dorcas, Agii i mnie, w ogóle mu się nie przyjrzałem. Był łysiejącym mężczyzną mniej więcej wzrostu Drotte'a, o dość wynędzniałym wyglądzie. Miał błękitne oczy i delikatne rysy twarzy, które natychmiast rozpoznałem.

— Wiesz, kim jesteśmy?

Pokręcił głową.

— Czyżbyś nigdy nie obsługiwał kata?

— Tylko raz, tej wiosny — odparł. — Wiem, że ci dwaj to kaci. ale ty na pewno nim nie jesteś, Sieur, mimo że masz na sobie taki sam strój co oni.

— A więc nigdy mnie nie widziałeś?

— Nie, Sieur.

— Cóż, może mówisz prawdę. — Wciąż nie mogłem oswoić się ze świadomością, że tak bardzo się zmieniłem. — Ponieważ mnie nie znasz, byłoby chyba dobrze, gdybym ja znał ciebie, nie uważasz? Powiedz mi, gdzie się urodziłeś, kim byli twoi rodzice i jak się stało, że zacząłeś pracować w tej gospodzie.

— Mój ojciec był sklepikarzem, Sieur. Mieszkaliśmy w Starej Dzielnicy na zachodnim brzegu. Kiedy miałem dziesięć lat, wysłał mnie z domu, bym pracował w gospodach, i od tego czasu nie zmieniłem zajęcia.

— Powiadasz, że ojciec był sklepikarzem… A matka?

Co prawda twarz Ouena nadal miała ugrzeczniony wyraz, ale w jego oczach pojawiło się zdziwienie.

— Nie znałem jej, Sieur. Nazywała się Cas, ale umarła, kiedy jeszcze była młoda. Przy narodzinach dziecka, jak powiedział mi ojciec.

— Z pewnością wiesz jednak, jak wyglądała?

Skinął głową.

— Ojciec miał medalion z jej podobiznami. Kiedyś odwiedziłem go — mogłem mieć wtedy jakieś dwadzieścia lat — i dowiedziałem się. że go zastawił. Zarobiłem trochę pieniędzy, ponieważ przez jakiś czas służyłem pewnemu szlachcicowi, zanosząc damom jego liściki i stojąc na straży, kiedy je odwiedzał, więc poszedłem do lombardu i wykupiłem medalion. Od tej pory zawsze go noszę, Sieur. W takim miejscu jak gospoda, przez którą codziennie przewija się mnóstwo ludzi, najlepiej nie rozstawać się z cennymi przedmiotami.

Wydobył spod koszuli emaliowany medalion. Znajdujące się w środku portrety przedstawiały Dorcas en face i z profilu, niewiele młodszą od tej jaką znałem.

— Twierdzisz, że w wieku dziesięciu lat zacząłeś pracować jako pomocnik karczmarza, a jednak potrafisz czytać i pisać?

— Trochę, Sieur. — Wyraźnie się zawstydził. — Często pytałem, co jest tu lub tam napisane, a na szczęście mam dobrą pamięć.

— Wiosną, kiedy w tej gospodzie zjawił się kat, skreśliłeś do niego kilka zdań. Pamiętasz, co to było?

Wyraźnie przestraszony potrząsnął głową.

— Chciałem tylko ostrzec tę dziewczynę.

— Ja pamiętam. „Kobieta, która jest z tobą, już tutaj była. Nie ufaj jej. Trudo mówi, że ten człowiek to kat. Jesteś moją matką, która znowu do mnie przyszła”.

Ouen pospiesznie schował medalion pod koszulę.

— Po prostu była do niej bardzo podobna, Sieur. Będąc dzieckiem często wyobrażałem sobie, że kiedyś spotkam właśnie taką kobietę, bo uważałem, że jestem lepszym człowiekiem od mojego ojca, a jemu przecież się to udało. Mnie jednak nic z tego nie wyszło i wcale nie wiem, czy naprawdę jestem lepszy.

— Wtedy nie wiedziałeś jeszcze, jak wygląda strój kata, ale Trudo, stajenny, wiedział. W ogóle wiedział o katach znacznie więcej niż ty i dlatego uciekł.

— Rzeczywiście, Sieur. Czmychnął natychmiast, jak tylko powiedzieli mu, że kat chce z nim rozmawiać.

— Ty jednak, ze względu na niewinność dziewczyny, postanowiłeś ostrzec ją przed katem i drugą kobietą. Kto wie, może miałeś rację…

— Skoro tak twierdzisz, Sieur.

— Wiesz co, Ouen? Nawet jesteś do niej trochę podobny. Tłusty karczmarz wcale nie krył, że przysłuchuje się naszej rozmowie.

— Na pewno nie tak bardzo, jak do ciebie! — zarechotał. Odwróciłem się i spojrzałem mu prosto w oczy.

— Bez urazy, Sieur. ale to prawda. Może jest trochę starszy, ale kiedy rozmawialiście, widziałem z boku twarze was obu i zapewniam cię, że prawie nie ma między wami różnicy.

Ponownie przyjrzałem się Ouenowi. Jego włosy i oczy nie były tak ciemne jak moje, ale poza tym jego twarz istotnie stanowiła niemal zwierciadlane odbicie mojej.

— Powiedziałeś, że nie udało ci się odnaleźć kobiety takiej jak Dorcas… to znaczy, takiej jak ta, której podobizny nosisz w medalionie. Jednak chyba znalazłeś jakąś kobietę?

Odwrócił wzrok.

— Wiele, Sieur.

— I zapewne spłodziłeś przynajmniej jedno dziecko?

— Skądże znowu! — zaprotestował gwałtownie — Nigdy, Sieur!

— Bardzo interesujące. Miałeś kiedyś kłopoty z prawem?

Dość często, Sieur.

— Mówienie przyciszonym głosem świadczy o rozsądku, ale ty chyba trochę przesadzasz, bo prawie cię nie słyszę. I patrz na mnie, kiedy ze mną rozmawiasz. Czy kobieta, którą kochałeś — albo która ciebie kochała — miała czarne włosy, smagłą cerę i została aresztowana?

— Tak, Sieur. Nazywała się Katarzyna… To podobno bardzo stare imię. — Umilkł na chwile, po czym wzruszył ramionami. — Wpadła w kłopoty. Uciekła z jakiegoś zakonu, a potem schwytano ją i już nigdy jej nie zobaczyłem.

Nie chciał iść, więc zmusiliśmy go, by wrócił z nami do łodzi.

Kiedy nocą podążałem w górę rzeki na pokładzie,,Samru”, granica między martwym a żyjącym miastem przypominała tę, jaka oddziela ciemną krzywiznę planety od czaszy wypełnionego gwiazdami nieba. Teraz, kiedy światła było znacznie więcej, granica znikła. Na obu brzegach wznosiły się na pół zrujnowane budowle, lecz nie mogłem stwierdzić, czy są to domostwa najbiedniejszych obywateli czy już tylko opustoszałe ruiny — przynajmniej do chwili, kiedy ujrzałem rozpięty sznurek, a na nim suszące się szmaty, które chyba miały pełnić funkcję garderoby.

— Nasza konfraternia popiera ideę ubóstwa — powiedziałem do Drotte'a, opartego obok mnie o okrężnicę. — Wygląda na to, że tym ludziom udało się ją zrealizować.

— I chyba właśnie dlatego najbardziej im brakuje jakiejś idei — odparł.

Mylił się, gdyż Prastwórca był tutaj, potężniejszy od hieroduli i tych, którym oni służą. Czułem jego obecność tak samo, jak wyczuwa się obecność pana domu, nawet jeśli czeka na nas ukryty w najodleglejszym z pokoi. Schodząc na brzeg odniosłem wrażenie, iż wystarczy, żebyśmy zajrzeli do którejkolwiek bramy, a ujrzymy kryjącą się w cieniu, świetlistą postać, oraz że zwierzchnik tych postaci pozostaje niewidoczny tylko dlatego, że jest zbyt wielki, aby go zauważyć.

Na jednej z zarośniętych trawą ulic znaleźliśmy męski sandał, nieco znoszony, ale nie stary.

— Mówiono mi, że w tych dzielnicach grasują rabusie. Między innymi właśnie dlatego poprosiłem, żebyście mi towarzyszyli, choć gdyby chodziło tylko o mnie, nie zawahałbym się przybyć tu sam.

Roche skinął głową i dobył miecza, ale Drotte powiedział:

— Tu nikogo nie ma. Jesteś teraz znacznie mądrzejszy od nas, Severianie, ale obawiam się, że zbytnio przywykłeś do różnych rzeczy, które przerażają zwykłych ludzi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cytadela Autarchy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cytadela Autarchy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Cytadela Autarchy»

Обсуждение, отзывы о книге «Cytadela Autarchy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x