Margit Sandemo - Czarne Róże

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Czarne Róże» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czarne Róże: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czarne Róże»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nareszcie wszystko jest gotowe, ekspedycja w Góry Czarne może wyruszać. Obok wielu dzielnych mężczyzn wezmą w niej udział cztery panie: Indra, Siska, Shira i Sol z Ludzi Lodu. Pierwszą przeszkodą, którą uczestnicy wyprawy muszą pokonać w Ciemności, będzie rozległa Dolina Róż i czyhające tam strachy…

Czarne Róże — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czarne Róże», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale to niestety nie takie proste, zwłaszcza że on ma tyle do ofiarowania! To on obudził we mnie erotyzm po tym, jak Les i inni okropni mężczyźni z mojej rodzinnej wioski o mało wszystkiego we mnie nie zabili. Jestem Tsi winna wdzięczność.

Ale jeśli chodzi o coś więcej, to nie, dziękuję!

No, na szczęście na nim świat się nie kończy. Uśmiechaj się teraz naturalnie, Sisko! Pamiętaj, że jesteś księżniczką, a towarzyszy ci poddany!

7

Okazało się, że i Marco, i Oko Nocy, i Heike zdążyli w krótkim świetle błyskawicy zobaczyć coś dziwnego na południowo-wschodniej stronie nieba. Żaden z nich nie potrafił powiedzieć, co to było, zgadywali jednak, że to wielkie, czarne ptaki krążące nad stosunkowo niewielkim terytorium. Nie wyglądały zbyt sympatycznie, uważał Oko Nocy, który widział je najwyraźniej. Miał przecież wzrok bardziej przywykły do ciemności niż inni.

Heike, czy ty, który jesteś duchem, nie mógłbyś przenieść się tam i zobaczyć, co to było, chciała zapytać Siska, ale nie zdobyła się na tyle odwagi. Heike był taki ogromny i przerażający, dziewczyna nie wiedziała, że mimo swego szczególnego wyglądu jest uosobieniem dobroci.

Kiedy zeszli w dół do Juggernautów, gdzie czekała na nich reszta, Oko Nocy opowiedział o ptakach. Nikt z członków dwóch pozostałych grup nie widział żadnych latających istot.

– To chyba zrozumiałe – rzekł Oko Nocy. – Po pierwsze, pojawiły się od strony południowej, a po drugie, krążyły tak nisko nad gruntem, że nie mogliście ich zobaczyć.

– Nad gruntem, powiadasz? – zdziwił się Ram. – Nad jakim gruntem?

– To znaczy chciałem powiedzieć nad lasem. Ponad czubkami drzew.

Ram skinął głową.

– No cóż, nie możemy pojechać tamtą drogą. W takim razie zbadamy północną odnogę, tak postanowiliśmy.

I Siska czuła, że jest jej niedobrze. Oczywiście, należy wybrać lewą odnogę doliny, myślała. Ale ptaki mogą się przecież przenosić z miejsca na miejsce. I to bardzo szybko!

A co by się stało, gdyby owe latające stworzenia zobaczyły ludzi tutaj na wzgórzach?

Nie zdając sobie z tego sprawy, poszła w stronę J1.

– Ruszajmy – powiedziała krótko.

Tego popołudnia pojazdy pełzły przez na pierwszy rzut oka dość łatwo dostępną dolinę. Oczywiście napotykały różne przeszkody, ale Madragowie sprawnie manewrowali ciężkimi wozami między drzewami i skalnymi blokami, sprowadzali je w dół, w rozpadliny, a potem znowu wyjeżdżali na górę, przeciskali się przez wysokie ciasne przejścia, skąd mogli dostrzegać fragmenty Gór Czarnych, które teraz sprawiały wrażenie, jakby wisiały nad nimi. W końcu dotarli do przecinającej dolinę rzeki.

Zatrzymali się, by przedyskutować, czy przekroczyć rzekę, czy też raczej posuwać się wzdłuż jej brzegów. Wyglądało jednak na to, że wypływa ona z Gór Czarnych, widzieli, że wysoko w górze jest wąska i niedostępna. Poza tym chyba nie można było posuwać się przez cały czas brzegiem, zdawało się, że rzeka gdzieś ginie. A może powinni posuwać się po jej dnie…?

– Nie! – wykrztusiła Indra nieoczekiwanie.

Chor skierował reflektory na wodę. Wszyscy wydali z siebie jęk zgrozy.

Woda, jeśli to coś można nazywać wodą, miała paskudny kolor starej wątroby. Była szaroczerwona niczym łożysko krowy lub inne wnętrzności, które długo leżały na powietrzu. Odwrócili się z niesmakiem.

– Dlaczego? – spytała Indra.

– Pojęcia nie mam – odparł Ram. – Z pewnością jednak ta rzeka nie płynie w sąsiedztwie Królestwa Światła. Ciekawe, do jakiego zbiornika uchodzi?

– I skąd wypływa? – mruknął Armas.

– Wcale nie chciałabym tego wiedzieć – rzekła Indra.

Tak więc po sforsowaniu owej obrzydliwej, wypełnionej gęstą cieczą, lecz dość płytkiej rzeki, wyprawa ruszyła poprzez długą odnogę doliny.

– Już niebawem dotrzemy chyba do celu – powiedziała Indra do Marca, stojąc obok niego na wieżyczce.

Zbliżał się już czas odpoczynku, podróżowali długo.

– Wzrok cię myli – oświadczył Marco. – Odległość jest znacznie większa, niż ci się wydaje.

– Ale tutaj dolina jest bardzo ładna – zauważyła Indra. – Spójrz, jaka płaska i otwarta, i jaka niezwykła jest tutaj ziemia!

Ledwo zdążyła wypowiedzieć te słowa, a z pokładu J2, który jechał jako pierwszy, rozległo się wołanie Ticha. Wzywał pomocy. Ku wielkiemu przerażeniu wszyscy zobaczyli, że tamten pojazd zarył się w podłożu i cała jego przednia część zniknęła.

– Ruchome piaski! – zawołał Marco. – Albo coś w tym rodzaju, może bagna? Co robimy?

Chor nacisnął wszystkie hamulce. J1 stał na twardym gruncie, przynajmniej na razie, ale J2 pogrążał się katastrofalnie. Tich utrzymywał kontakt z Ramem.

– Zbierzcie się wszyscy na wieży! – wołał do niego szef Strażników. – Rzucimy wam liny holownicze, czy ktoś może pójść na tył pojazdu i zamocować je?

W tylnych drzwiach J2 ukazał się Jori, a za nim Cień. Pojazd wciąż się pogrążał. Udało się przerzucić liny, Jori i Cień pośpiesznie je zamocowali.

– Potrzebna wam jeszcze jedna? – zapytał Ram.

– Tak, poproszę – odparł Jori. – Czy możemy spróbować odesłać wam małą Sassę? Upierała się, żeby przez chwilę pobyć u nas.

– Teraz to zbyt ryzykowne – przestraszył się Ram. – Nie, J2 pogrąża się zbyt szybko. Wyrzucimy linę z naszej wieżyczki i połączymy ją z waszą wieżą, wszyscy przedostaniecie się po niej do nas. Jori, zajmiesz się Sassą?

– Oczywiście! Mam tylko wątpliwości, czy Tich zgodzi się opuścić swój tonący okręt.

Ram także w to wątpił. Mruknął do Indry stojącej obok:

– Stracimy całe wyposażenie. Ale trudno, żeby tylko wszyscy bezpiecznie stamtąd wyszli.

Nagle Dolg wrzasnął z pokładu J2:

– Cofaj, Chor! J1 zaczyna się pogrążać!

Indrę przeniknął zimny dreszcz strachu. Teraz my też zostaniemy wciągnięci, pomyślała. Zdołała opanować gwałtowną potrzebę przytulenia się do Rama albo przynajmniej uchwycenia skraju jego peleryny.

Chor z całych sił próbował cofnąć swój pojazd. Liny holownicze naprężały się. Ku przerażeniu zebranych, w rezultacie jego usiłowań pojazd osobowy, J1, pogrążał się coraz bardziej w podstępnym podłożu.

Tymczasem inni zdążyli przerzucić linowy „pomost” między wieżami obu pojazdów. Indra zobaczyła, jak Jori, z przerażoną Sassą w objęciach, podejmuje próbę przejścia. Dziewczynka była do niego przywiązana sznurem, ona też mocno trzymała tę samą grubą linę.

Teraz będzie chyba miała dość wszelkich przygód, pomyślała Indra złośliwie, ale z największym przerażeniem obserwowała, co dzieje się na wieży.

Stalowe liny holownicze trzeszczały. Czyżby J1 przesunął się odrobinę do tyłu? A może to tylko złudzenie wywołane zapadaniem się w grunt jego przedniej części? Indra nie miała odwagi sprawdzić, jak jest w istocie.

– Przygotujcie się do opuszczenia pojazdu! – zawołał Ram. – Ale niech nikt nie wysiada, dopóki nie powiem.

Indra zwróciła uwagę, że trupioblady Tsi-Tsungga obejmuje opiekuńczo ramionami dużo bardziej spokojną Siskę. Wyglądali wzruszająco. Indra miała nadzieję, że Siska nie jest zbyt niemiła dla nieszczęsnego chłopca, w żadnym razie sobie na to nie zasłużył.

Dolg i Cień byli już w drodze, Sassa i Jori wylądowali bezpiecznie na wieżyczce J1. Chociaż… czy można mówić o bezpieczeństwie, skoro wyglądało na to, że oba pojazdy są skazane? Ram musiał w bardzo ostry sposób nakazać Tichowi, by on także do nich przeszedł.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czarne Róże»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czarne Róże» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Czarne Róże»

Обсуждение, отзывы о книге «Czarne Róże» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x