Margit Sandemo - Na Ratunek

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Na Ratunek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Na Ratunek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Na Ratunek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dobre istoty w Królestwie Światła stworzyły eliksir usuwający z ludzkich serc zło i wrogie myśli. By jednak uratować Ziemię, należy opryskać cudownym płynem wszystkich jej mieszkańców. Czasu zostało niewiele, sytuacja na świecie staje się coraz gorsza: pleni się korupcja, rządy przejęła mafia. Na szczęście wciąż jeszcze istnieje miłość…

Na Ratunek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Na Ratunek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ciało Devlina na niej. Spocona, sapiąca gęba, która przesłoniła słońce. A potem znowu ciemność.

Teraz wiedziała, że została zgwałcona.

Jej upokorzenie było absolutne, zostały przekroczone wszelkie granice poniżenia…

Trudno sobie wyobrazić straszniejsze odejście z tego świata, pomyślała załamana.

8

Na ogół służących do wykonywania najprostszych prac poszukiwano w dzielnicach slamsów okalających miasta. Stawiano tylko jeden warunek: mężczyźni powinni być silni i raczej brutalni, w każdym razie nie powinni mieć zbyt wrażliwego sumienia. Dziewczęta zaś powinny być młode, ładne i pracowite.

Nellie była niewysoką siedemnastoletnią dziewczyną z pochodzenia pół – Indianką i właśnie niedawno została zatrudniona w hacjendzie. Jej wuj opiekował się w posiadłości basenami, i to on ją polecił państwu. Bardzo przypadła do gustu zarówno właścicielowi, jak i jego ludziom – bardzo ładna, choć może figurę miała trochę zbyt krępą, ufna i chętna do pracy. Robiła wszystko, co jej kazano, i nie zadawała głupich pytań.

Zanim opuściła blaszany barak, który był jej rodzinnym domem, musiała wysłuchać długich napomnień matki, że powinna być miła, nie potykać się, nigdy się nie mieszać do spraw, które jej nie dotyczą, i tak dalej, i tak dalej. Powinna być zawsze czysto i starannie ubrana. Wuj otrzymał za nią zapłatę, teraz więc musi robić wszystko, co jej panowie każą.

Nellie patrzyła na matkę wielkimi, sympatyczny – mi oczyma i przytakiwała spłoszona. Miała, jak większość Indian z dżungli, krótką szyję, szeroką twarz i ramiona. Sterczące czarne włosy zostały ostrzyżone na pazia. Mimo dość krępej figury było w niej coś dziwnie kruchego. Dosłownie emanowała czystością, również czystością spojrzenia oraz czystością ducha.

Nigdy przedtem nigdzie nie pracowała, teraz myślała z przerażeniem, że potknie się na każdym progu. Albo wyleje zupę z wazy, zanim doniesie ją do stołu, będzie się więc musiała zatrzymywać po drodze wiele razy, żeby do tego nie dopuścić.

Ale nie powierzono jej aż tak odpowiedzialnych zadań, miała czyścić toalety i sprzątać po kocie pani Loman, który włóczył się po całym domu i sikał, gdzie popadło.

Była trzeci dzień w hacjendzie, kiedy ogarnęło ją uczucie, że nie wszystko jest tu tak jak trzeba. To, że pozostała służba będzie ją traktować, jak osobę niższego gatunku, jej nie dziwiło, spodziewała się tego. Nie, jej się wydawało, że to państwo mają problemy. Zainteresowanie Nellie wzbudzała śliczna panienka Altea, która przenosiła się z miejsca na miejsce i najwyraźniej źle się czuła w tym całym bajecznym przepychu.

Pani domu nigdy nawet nie spojrzała w stronę Nellie. A zresztą tego dnia nie było jej w domu.

Ale sam szef, to znaczy właściciel, o, tak, on jest jakiś dziwny. Zlustrował Nellie od góry na dół i znowu do góry, jakby była kawałkiem mięsa, który zamierzał kupić. Podobnie zachowywali się różni jego podwładni, którzy bardzo czymś zajęci biegali po domu i po całej posiadłości. Jeden z nich klepnął ją w pupę tak, że podskoczyła przestraszona. Na co on, zadowolony, wybuchnął śmiechem. Później zobaczyła, że inny z mężczyzn uszczypnął pokojówkę, ta jednak zachichotała i poszła dalej, kołysząc biodrami.

Czy to tak właśnie zachowują się eleganccy państwo? Nellie nie spodziewała się czegoś takiego. Była przekonana, że Najświętszej Panience to by się nie podobało. To po prostu nieprzyzwoite.

W tym momencie zawołała ją gospodyni. Kot znowu wyszedł na przechadzkę.

To nic dziwnego, że ktoś, kto ma kilkanaście lat, tęskni za rówieśnikami, wszyscy o tym wiedzą.

Altea niczym się nie różniła od innych młodych ludzi. Z tą tylko różnicą, że jej tęsknota za światem była wyjątkowo silna, dziewczyna żyła bowiem jak w więzieniu, zamknięta, skazana na samotność.

Na hacjendzie zapadał zmierzch. Wrócił Devlin, dziwnie podniecony, ale Judy nie było.

– Gdzie mama? – zapytała Altea przy obiedzie, który bardzo niechętnie musiała jeść w towarzystwie Jacka. Na szczęście był dzisiaj jako tako przyzwoicie ubrany, więc nie straciła apetytu na jego widok.

– Mama przed chwilą dzwoniła. Spotkała w mieście jakąś przyjaciółkę z dawnych czasów i wybrała się z nią do Valparaiso.

Uff, jakie to okropne, pomyślała Altea. W tym domu trudno wytrzymać, kiedy jest mama, a bez niej to już będzie naprawdę nieznośnie!

Jestem młoda, chcę wyjść na zewnątrz, czy oni tego nie pojmują? Muszę przecież spotykać jakichś rówieśników. Czuję straszny niepokój w całym ciele, z roku na rok jest coraz gorzej, z dnia na dzień. Dlaczego mama nie zapytała, czy ja też nie chciałabym pojechać? Jak ona mogła zostawić mnie tu samą, i to na wiele dni?

Altea podniosła wzrok i stwierdziła, że Jack jak zaczarowany wpatruje się w wycięcie jej sukni. Co jest z tym facetem, w głowie mu się miesza, czy co?

Widząc jej gniewny wzrok opanował się.

– Odrobinę wina, Alteo?

– Co takiego? Przecież mama nie pozwala mi pić alkoholu.

– Mamy nie ma, a ty jesteś już dużą dziewczynką. Patrz, spójrz na ten kryształowy kieliszek, widzisz, jak wino się skrzy w blasku świec? Niczym rubiny. A właśnie, może byś chciała mieć rubiny? W ubiegłym tygodniu dostałem przesyłkę…

– Nie, dziękuję, po co mi rubiny? Tutaj?

W tym grobie, chciała dodać, ale uznała, że nie warto bez potrzeby drażnić Jacka. Zdawała sobie sprawę z tego, że mógłby być groźny, chociaż dotychczas zawsze zachowywał się wobec niej przyjaźnie.

Zbyt przyjaźnie. Uważała często, że jest w stosunku do niej obleśny.

Kreolska służąca wniosła tacę z warzywami. Altea była pewna, że w razie czego nie miałaby w niej sojuszniczki, przed paroma miesiącami zauważyła, jak w czasie sjesty Jack wychodził z pokoju tej dziewczyny. Mogła była wtedy naskarżyć matce, ale nie zrobiła tego. Źle pojmowana lojalność? Sama nie wiedziała.

Obiad wlókł się i wlókł. Jack zachowywał się swobodnie, jak to on, gadał jak najęty, Altea odpowiadała półsłówkami.

Po obiedzie najchętniej zamknęłaby się w swoim pokoju na klucz, ale miał być w telewizji film, który od dawna pragnęła zobaczyć. Nie poszła jednak do żadnego z wielkich salonów z ekranami na całą ścianę, wybrała mały pokoik telewizyjny w bocznym skrzydle. Nie chciała, by jej przeszkadzano.

Pod koniec filmu zauważyła, że nie jest w pokoju sama. Było późno, już po północy, sądziła, że wszyscy poszli spać.

Sylwetka stojącego za nią mężczyzny odbijała się w ekranie telewizora. Odwróciła się zirytowana i zobaczyła ojczyma. Miał na sobie bardzo elegancki szlafrok, w rękach trzymał dwie szklanki whisky. Gdy nimi poruszył, rozległ się chrzęst lodu. Miało to chyba brzmieć uwodzicielsko. Tym razem był bez maski.

– A więc to tutaj się schowałaś? – powiedział z przymilnym uśmiechem. Po prostu ociekał zmysłowością. Szlafrok rozchylał się na piersiach tak, że widać było wszystkie ciężkie, złote łańcuchy wplątane w czarne, kręcone włosy. Był jak zawsze przesadnie opalony.

Nieoczekiwanie przyszła Altei do głowy pewna myśl: Dlaczego Jack, inni zresztą też, tak się zawsze pogardliwie wyrażają o ludziach innych ras, nazywając ich czarnuchami, dlaczego oni tak nienawidzą ciemnej skóry, a jednocześnie mogą godzinami leżeć na słońcu, żeby się możliwie jak najbardziej opalić? Może ta nienawiść wypływa z zazdrości?

Cóż, Altea nie była jedyną osobą, którą to dziwiło.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Na Ratunek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Na Ratunek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Na Ratunek»

Обсуждение, отзывы о книге «Na Ratunek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x