Margit Sandemo - Blask twoich oczu

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Blask twoich oczu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Blask twoich oczu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Blask twoich oczu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tiril, Erling i Móri muszą się rozdzielić…
Tiril, ścigana przez dwu mężczyzn, ucieka na morze, które wynosi jej łódź na brzeg samotnej wysepki. Mijają miesiące, a Erling wciąż rozpaczliwie szuka zaginionej dziewczyny.
Czarnoksiężnik Móri wraca na Islandię, by zrealizować swe zuchwałe marzenie o zdobyciu magicznej księgi, Rödskinny. Śmiertelnie zagrożony przekazuje telepatyczne przesłanie Tiril, która postanawia zrobić wszystko, by mu pomóc…

Blask twoich oczu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Blask twoich oczu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Chciała protestować, powiedzieć, że czeka ją sroga kara za piractwo, a za jego głowę wyznaczono już cenę, ale świadoma woli życia, jaka właśnie się w nim zbudziła, milczała.

Był nieprawdopodobnie, nieziemsko wprost piękny. Chociaż określenie „nieziemsko” było niewłaściwe, kojarzyło się raczej z istotami niebiańskimi, z którymi Móri nie miał nic wspólnego. I ona, i on dobrze o tym wiedzieli. Czasami dostrzegała w jego oczach smutek właśnie z tego powodu. Już lepsze byłoby słowo „pozaziemski”. Z początku wydał jej się taki zmieniony, a to za sprawą zapuszczonej brody, czarnej wpadającej w granat, przywodzącej na myśl jezuitę. Ciemne włosy nadal opadały mu na ramiona, grzywka urosła tak, że skrywała czoło. \Skóra, która zawsze miała odcień ciemnozłotawej kości słoniowej, napięła się na kościach policzkowych, dodatkowo uwydatniając kształt zgrabnego nosa i ust. Cała twarz uderzała swą niezwykłą szlachetności% jak gdyby stworzył ją Fidiasz lub Michał Anioł.

Ale najbardziej wyraziste w niej były oczy. Nikt na świecie nie miał takich oczu jak Móri. Potrafiły wydawać się młode i niewinne, innym razem spoglądały tak, jakby chodził po ziemi przez tysiąc lat.

Ujął dziewczynę pod brodę i przyglądał się jej badawczo. Tiril niemal zakręciło się w głowie od patrzenia w te niezwykłe oczy, które tyle widziały.

Byle tylko nie odgadł, o czym śniła tamtej nocy! O nim! Musiała spuścić wzrok.

Teraz nie mogła pojąć, jak odważyła się na tak śmiały sen! O Mórim? To przecież czyste szaleństwo!

Przez głowę przemknęło jej jak błyskawica wspomnienie tego, co poczuła wtedy na swoich plecach, na biodrach. Odruchowo wstrzymała oddech, widziała pytanie w jego wzroku.

Nie, ten sen nie powinien był w ogóle się pojawiać. Erling miał rację: Móri nie został stworzony do miłości, a jeszcze mniej do zmysłowych uciech. To dla niego całkowicie obce obszary. Nie mieścił się w nich. Owszem, można żywić dlań podziw, można się go bać, szanować jego niezmienny autorytet i doceniać ukryte zdolności… To wszystko dało się wyobrazić. Mógł się stać dominującą osobą w czyimś życiu. Ale nie kochankiem!

A jednak o tym właśnie śniła!

Zdumiewające.

Zmusiła się, by znów spojrzeć mu w oczy. Co on o niej myślał? Czyżby czuł, że coś przed nim ukrywa?

Bo przecież tak właśnie było! Miała przed nim tajemnicę, ów bezwstydny, cudownie podniecający sen.

Uff…

– Jesteś taka opalona, wyglądasz zdrowo – stwierdził z uznaniem.

Dzięki ci, Boże, nic nie zauważył!

– Zmagałam się ostatnio z twardym życiem – roześmiała się nerwowo. – Opowiem ci. Ale teraz chodźmy!

Rozdział 11

Tiril nie przypuszczała, że Móriemu wystarczy sił, by wyruszyć z nimi na południe.

Móri jednak, kiedy najadł się do syta, co nieco oporządził i oswoił ze świeżym powietrzem, oświadczył, że gotów jest do podróży.

Miał własnego konia, którym zajął się życzliwy wieśniak. Móri ucieszył się na widok Zwierzęcia, oczy, choć bilo z nich zmęczenie, zalśniły mu radością.

Radość była jeszcze większa, kiedy Nero zobaczył, kto idzie przez dziedziniec. Móri przykucnął i długo rozmawiał z psem. Tiril była przekonana, że mu dziękuje, przyjaciel bowiem zawołał później małego owczarka i jemu także coś szeptał do ucha.

Kiedy Móri w końcu się podniósł, nie było wątpliwości, że bardzo się ucieszył z tego spotkania.

– Została z ciebie sama skóra i kości – szczerze powiedziała mu Tiril.

– Wkrótce temu zaradzimy – uśmiechnął się w odpowiedzi.

Przed wyruszeniem w drogę Tiril nalegała, by zapłacić wieśniakom za życzliwą opiekę nad jej przyjacielem. Chłopce nie dawały spokoju wyrzuty sumienia, ponieważ nie chciała wpuścić Móriego do budynku mieszkalnego.

– Ale tak się bałam – wyznała. – Po prostu zabrakło mi odwagi, by trzymać go w domu. Mamy małe dzieci, a jemu coś towarzyszyło…

– Naprawdę? – zdziwiła się Tiril. – Co takiego?

– Tego powiedzieć nie potrafię, nigdy nic nie widziałam, ale miałam wrażenie, że on nie jest sam.

Tiril uspokajała ją mówiąc, że słusznie postąpiła.

– Nie chcemy zapłaty za opiekę – upierała się kobieta.

– Przecież on nic nie jadł.

– Naprawdę niewielu przyjęłoby u siebie czarnoksiężnika tak życzliwie jak wy.

– Czarnoksiężnik – szepnęła wieśniaczka. – Tak właśnie myślałam, ale nie bardzo wiedziałam, jak go zwać.

– Ale to dobry człowiek – gorąco zapewniała ją Tiril.

Móri podszedł do nich. Ogolił brodę i przyciął grzywkę, dzięki temu wyglądał bardziej po ludzku.

– Możemy jechać – oznajmił z uśmiechem.

Niedaleko w głąb Öxnadalur zdążyli dotrzeć, kiedy Tiril zorientowała się, że coś jest nie w porządku.

Z początku zastanawiała się, czy będą przejeżdżać przez Myrka, ciekawa bowiem była cmentarza, na którym pochowano diakona-upiora. Steinar wyjaśnił jednak, że musieliby nadłożyć kawał drogi. Należało wracać na zachód tą samą trasa, którą przyjechali.

Potem nie na żarty zaczęła niepokoić się o Móriego. Jak, na miłość boska, wytrzyma taką długą podróż? Wydawało się jednak, że Móri znosi trudy wędrówki samą tylko siłą woli. Wieśniaczka szczodrze zaopatrzyła ich na drogę, jakby w ramach zadośćuczynienia za to, że nie chciała wpuścić Móriego do domu, i teraz Tiril na każdym postoju skrzętnie pilnowała, czy przyjaciel je dostatecznie dużo i przyjmuje odpowiednią ilość płynów.

Stosunki między Steinarem a Mórim ułożyły się dobrze. Gdy przewodnik się zorientował, że Móri pomimo bijącego od niego autorytetu jest w rzeczywistości łagodnym, spokojnym człowiekiem, ośmielił się z nim rozmawiać. Z początku z rezerwa, dość obojętnie, lecz wkrótce wyraźnie poczuł się bezpieczniej.

Bardzo to ucieszyło Tiril. Prawdę mówiąc, jeszcze przed odnalezieniem Móriego niepokoiła się o drogę powrotną.

Jechali przez dość wąską przełęcz i właśnie wtedy Tiril, która zamykała orszak, zauważyła coś osobliwego. Popędziła konia ku Móriemu.

– Co się stało, Tiril? – spytał z uśmiechem.

– Nie jesteśmy sami – mruknęła.

Odwrócił wzrok od niej, zapatrzył się w dal.

– Wiem o tym. Miałem nadzieję, że tego nie zauważysz.

– Wieśniaczka także to wyczuła, choć niczego nie widziała.

– A ty widzisz?

– Nie.

Uśmiechnął się ze smutkiem i z czułością.

– Jak myślisz, czy Steinar też zwrócił na to uwagę. – spytał.

– Nie wiem. Chyba nie, ale możemy zapytać.

– Na razie nie – przestrzegł. – Nie ma sensu niepokoić go bez potrzeby.

– O co chodzi, Móri? – dopytywała się cicho. Wydawał się zakłopotany, najwyraźniej nie chciał odpowiedzieć.

– Przywiodłem ich z krainy zimnych cieni. Nie mogę się ich pozbyć.

– Ich? To znaczy, że jest ich więcej?

– Tak.

– Oczywiście żartujesz – zaśmiała się nerwowo.

– Niestety, nie.

Tiril zaniemówiła, ale tylko na chwilę.

– Jak oni wyglądają?

– Nie myśl o tym.

– Ale kim są?

– Tym także się nie przejmuj.

– Nie jesteś szczególnie chętny do rozmowy.

– To dla twojego dobra. Im mniej będziesz wiedziała, tym lepiej dla ciebie.

Tiril poczuła się dotknięta, ale nigdy nie potrafiła długo chować urazy. Już wkrótce jej jasny śmiech znów niósł się po przełęczy.

Z twarzy Móriego bił smutek. Wiedziała, dlaczego. Prosił ją przecież: „Pomóż mi wrócić do twej świetlistej krainy”. Gdybyż mogła odegnać cienie, które go otaczają! I te widoczne w jego oczach! Zwłaszcza te ostatnie. W istnienie pierwszych nie wierzyła.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Blask twoich oczu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Blask twoich oczu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Las Ma Wiele Oczu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Noc Świętojańska
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Blask twoich oczu»

Обсуждение, отзывы о книге «Blask twoich oczu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x