Margit Sandemo - Blask twoich oczu

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Blask twoich oczu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Blask twoich oczu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Blask twoich oczu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tiril, Erling i Móri muszą się rozdzielić…
Tiril, ścigana przez dwu mężczyzn, ucieka na morze, które wynosi jej łódź na brzeg samotnej wysepki. Mijają miesiące, a Erling wciąż rozpaczliwie szuka zaginionej dziewczyny.
Czarnoksiężnik Móri wraca na Islandię, by zrealizować swe zuchwałe marzenie o zdobyciu magicznej księgi, Rödskinny. Śmiertelnie zagrożony przekazuje telepatyczne przesłanie Tiril, która postanawia zrobić wszystko, by mu pomóc…

Blask twoich oczu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Blask twoich oczu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tak! Oto znów rozległ się ten dźwięk, który wcześniej usłyszeli Ester i pies: wystrzał armatni dobiegający z morza.

Ester natychmiast się poderwała.

– Nareszcie! – zawołała z radością. – Pospiesz się, Tiril!, Żar, weź trochę żaru do wiadra!

Potężna kobieta chwyciła swe rybackie ubranie i wybiegła w ciemność nocy. Nero nie odstępował jej na krok. Tiril wciąż nie wiedziała, o co chodzi, lecz wsypała trochę żaru do wiaderka i ruszyła za nimi.

Na zewnątrz było ciemno choć oko wykol. Gwałtowny powiew wichru rzucił nią o ścianę, deszcz siekł po twarzy.

– Ester? – zawołała, starając się przekrzyczeć wichurę. Nero poprowadził ją za sobą, wskazując drogę.

Kolejny wystrzał armatni sprawił, że Tiril wreszcie zrozumiała, w czym rzecz. Jakiś statek znalazł się w niebezpieczeństwie. Ester zmierzała do ogniska.

Tiril poczuła ogarniającą ją radość. Może uda im się uratować komuś życie!

Nero pociągnął ją ku wielkiemu, nigdy nie zapalanemu ognisku na północnym krańcu wyspy. Nareszcie więc miało zapłonąć! Wspaniale! Małe ognisko na południu paliło się nieustannie dzień i noc. Takie zobowiązanie wobec władz Ester odziedziczyła wraz z wyspą. Raz wspomniała, że zarabia nawet na tym parę groszy.

Teraz jednak ważniejsze było co innego: ratowanie statku, który nie mógł przybić do brzegu.

Kiedy Tiril pokonując wściekłe podmuchy nawałnicy doczołgała się na północne skały, Ester już tam była.

– Pospiesz się! – przywitała wrzaskiem dziewczynę. – Mam nadzieję, że drewno całkiem nie zamokło od tego przeklętego deszczu!

Usiłując rozpalić ogień za pomocą suchej hubki, którą przezornie ze sobą zabrała, Ester rzucała wiązanki siarczystych przekleństw. Nadmorskie osty, gdyby rozumiały jej słowa, zwiędłyby z przerażenia.

Co jakiś czas rozlegał się wystrzał z działa.

– To może być wielki statek! – wołała Ester. – Co najmniej galeon. Trójmasztowiec. No, nareszcie ogień chwycił, udało się! Teraz prędko, na drugą stronę wyspy, musimy zgasić tamto ognisko! Szybko, nie mamy czasu do stracenia!

Tiril nie była obeznana ze znakami nawigacyjnymi, nie rozumiała ich znaczenia. Biegła w ślad za świetnie znającą teren Ester, zdumiewająco lekko poruszającą się po skałach. Na samej górze wiatr je przewracał, nie pozostawało więc nic innego, jak położyć się na ziemi i przeczekać gwałtowny atak sztormu.

– Spóźnimy się, spóźnimy! – jęczała Ester.

Tiril także się zorientowała, że wystrzały z działa rozlegają się bliżej. Zobaczyli nasz ogień, pomyślała. Uratowałyśmy ich!

Płomienie nowego ogniska kładły się prawie płasko na wietrze. Iskry sypały się na morze.

Byle tylko nie zgasło, niepokoiła się Tiril.

Nero nie odstępował ich ani na krok, uradowany, że wolno mu biegać po wyspie w tak interesującą pogodę.

– Dlaczego musimy zgasić to dawne ognisko? – zawołała Tiril.

– Nie pojmujesz? To dopiero głupia gęś! – wrzasnęła Ester, ale Tiril wcale się nie przejęła ostrymi słowami rybaczki. Przywykła już do nich, wiedziała, że nie dyktuje ich złość, po prostu Ester nie umiała wyrażać się inaczej.

Usiłowała zrozumieć, dlaczego stary ogień trzeba zgasić, lecz wicher rozwiewał wszelkie myśli.

Dotarły na południowy kraniec wyspy i Ester natychmiast zaczęła rozwalać stos kamieni, na których płonęły węgle pod osłoną niedużej nadbudówki. Tiril przemokła już do suchej nitki, ale nie miała czasu się skarżyć. Ze, wszystkich sił starała się pomóc Ester.

– Statek się zbliża! – zawołała. – Słyszę, jak trzeszczy kadłub.

– Do diabła! – wrzasnęła Ester. – No, nareszcie! A teraz depcz węgle, prędko, trzeba je zgasić! Udało się!

Z nocnych ciemności zaczęło się wyłaniać coś wielkiego. Pozostawało tylko niewyraźnym cieniem, ale widać było, że jest ogromne.

– To barkentyna! – zawołała Ester. – Hura! Jesteśmy bogate!

Na pokładzie zapłonęło jakieś światło i morze zalśniło mroczną zielenią. Nagle od strony statku dobiegło wołanie:

– Przysięgam, kapitanie, przed chwilą widziałem tu ognisko, wpłynęliśmy za daleko na północ.

– Bzdury, znam te wody. Ustawić się pod wiatr!

– Nie! – wrzasnął ktoś trzeci. – Zmienić kurs! Na prawą burtę! Na prawą!

Boże, oni płyną prosto na nas, pomyślała Tiril. Odruchowo uskoczyła w bok. Nero uczynił to samo, ale Ester pomimo podmuchów wiatru trzymała się prosto i zanosiła głośnym śmiechem.

Z barkentyny dobiegały wydawane głośno rozkazy. Zaiskrzyło i zaskrzypiało, gdy wielki statek usiłował zrobić zwrot. Wzniósł się nagle nad Tiril jak góra, drewno zazgrzytało o skały. Załoga zaniosła się krzykiem strachu i gniewu, zatrzeszczał kadłub, przechylając się pod niebezpiecznym kątem…

Barkentyna znalazła się poza pasem szkierów.

– Udało nam się – szepnęła Tiril. – Uratowaliśmy ich!

Ester jednak jej nie słyszała, może i lepiej dla Tiril, bo rybaczka była zupełnie innego zdania.

– Do kroćset! – wrzeszczała. – Przepłynęli obok, jak to możliwe! Do stu tysięcy piorunów, oby ich diabli…

I tak dalej w tym samym stylu przez kilka minut. Zdumiewające, żadne z przekleństw się nie powtórzyło!

Do Tiril wreszcie dotarło, czego dotyczy cała ta tyrada za późno zgasiły mniejsze ognisko.

Zamiarem Ester było tak nakierować statek, aby roztrzaskał się o wysokie skały wznoszące się na brzegu, pośrodku wyspy. Wszyscy kapitanowie wiedzieli, że ogień płonie na jej południowym krańcu i wobec tego należy trzymać kurs na południe. Gdy zamiast tego zapalono ognisko na północnym krańcu wyspy, a statek obrał kurs na lewą burtę, musiał wpaść na skały. Prosto w objęcia śmierci.

Powlokły się do domu, Ester przeklinała i popłakiwała. Właśnie wtedy Tiril z przerażającą jasnością uświadomiła sobie bolesną prawdę.

Już wiedziała, że zamknięta izdebka, tak pilnie strzeżona przez Ester, kryje w sobie kosztowne rzeczy z wraków statków, które rybaczka zwabiła na skały, a potem splądrowała.

Z rozpaczą w sercu zastanawiała się, ilu ludzi znalazło tu swoją śmierć.

Piractwo z lądu…

Kiedyś, dawno temu, o tym słyszała.

Dość powszechne zajęcie wzdłuż wybrzeży.

Żniwa w szalejącej burzy.

Rozdział 7

W duszy Tiril coś pękło.

Przyjaźń z Ester dawała jej wiele radości. Przekonanie, że wszyscy ludzie są z gruntu dobrzy, nawet jeśli wywodzą się z najniższych warstw społecznych, ogrzewało jej serce. Ester stanowiła żywy przykład potwierdzający teorię Tiril. Pomimo że była wulgarna i nie dało jej się nazwać wzorową chrześcijanką czy ozdobą rodu ludzkiego, serce miała ze złota.

Piractwa jednak Tiril nie mogła tolerować.

Dziewczynę, która była tak pełna miłości dla bliźnich, raz po raz strącano z chmur na ziemię i odzierano ze złudzeń, aż w końcu całą swą miłość skierowała na zwierzęta.

Przy Ester odzyskała równowagę i dawną wiarę w człowieka.

Teraz radość życia Tiril znów się załamała.

Zniszczenie statków, przedmiotów materialnych, nie miało dla niej takiego znaczenia, choć jakakolwiek forma kradzieży była jej obca. Ester żyła w biedzie, należało zrozumieć jej pragnienie posiadania jakiegoś dobytku.

Natomiast z myślą, że na statkach, które Ester przywiodła na zagładę, zginęli ludzie, dziewczyna nie umiała się pogodzić. Po prostu nie umiała.

Nie mogła przestać lubić Ester – przyjaciół wszak akceptuje się wraz ze wszystkimi ich wadami – ale śmiertelnie się bała, że kolejne statki zabłądzą na te wody.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Blask twoich oczu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Blask twoich oczu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Las Ma Wiele Oczu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Noc Świętojańska
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Blask twoich oczu»

Обсуждение, отзывы о книге «Blask twoich oczu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x