Joanna Papuzińska - Rokiś

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Papuzińska - Rokiś» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rokiś: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rokiś»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rokiś to zabawna opowieść o znanym z ludowych podań diable Rokicie, który straciwszy swoją dziuplę w starej wierzbie, zamieszkał w mieście, w domu współczesnej dziewczynki. Sympatyczny diabełek popełnia wiele błędów, powoduje różne nieporozumienia, które zawsze mają efekt komiczny.

Rokiś — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rokiś», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Żeby nikt się nie spóźnił! – powtórzył redaktor naczelny i machinalnie zanotował usłyszane zdanie. „Sprawa jest niezmiernej wagi, bo…”

Redaktor obejrzał się za siebie, lecz w pokoju było pusto.

Redaktorowi wydało się, że zdanie to brzmi właśnie tak, jak sam najbardziej chciałby je ułożyć.

Stuknął się z rozmachem w łysinę.

– O, ja głupi! Przecież to na pewno natchnienie! To ono podszeptuje mi dalszy ciąg powieści! Pisać, pisać, natychmiast!

Długopis zaczął tańczyć po papierze, a pochylona nad stołem łysina zapłonęła kolorem malinowym. Nieznany głos wypowiadał coraz to nowe słowa i zdania, a redaktor, rozgorączkowany i zachwycony, bez chwili namysłu zapisywał je na papierze.

Wreszcie wyczerpała się planowa ilość stronic, gdyż odcinek powieści nie mógł trwać dłużej niż dwadzieścia minut. W pokoju zaległa cisza, przerywana tylko szelestem kartek i leciusieńkim szmerem drgającej zasłony, która zresztą po chwili zatrzymała się w bezruchu.

Redaktor gorączkowo składał i wyrównywał zapisane kartki. Związał na kokardkę plastykową teczkę.

„Widocznie jestem geniuszem! Jeszcze nigdy nie napisałem tak wspaniałego rozdziału!” – myślał, wyciągając się do odpoczynku na swej wersalce.

* * *

Kaśka podniosła głowę znad zeszytu, gdyż wydawało jej się, że słyszy szmer za oknem.

I rzeczywiście za chwilę skrzypnął lufcik i pojawiła się w nim czarna kudłata łepetyna.

– Bomba podłożona! – zakomunikował Rokiś, zeskakując prosto na tapczan i wyciągając się na nim wygodnie. – Teraz czekamy na wybuch!

Ale minął cały wieczór i jeszcze jeden cały dzień, a nie zdarzyło się nic. Ciotka Fela nadal chodziła zgnębiona, tato zaś gniewał się o byłe co. Trzeciego dnia o zmroku zadzwonił telefon i tata podniósł słuchawkę.

– Tak słucham!… Dzień dobry, panie redaktorze! – odpowiedział głosem grzecznym po wierzchu, ale w środku bardzo złym.

– … niestety, panie redaktorze, uprzejmie dziękuję za zaproszenie, ale nie skorzystam. Żona wyjechała z Warszawy i jestem sam w domu z dzieckiem. Tak, może następnym razem, do widzenia!

– Redaktor obraził się na mnie! – powiedział tato, kładąc słuchawkę. – Bardzo dobrze! Jeszcze by tego brakowało, żebym chodził wysłuchiwać jego radiowej powieści dla młodzieży teraz, kiedy jestem na niego taki zły! Niech go sobie inni słuchają! Zresztą co można nowego wymyślić w sto siedemdziesiątym ósmym odcinku? Nudy na pudy!

Rokiś szturchnął Kaśkę porozumiewawczo,

– Szkoda jednak, Prezesie, żeś nie poszedł posłuchać tego znakomitego dzieła, Może tym razem usłyszałbyś coś całkiem nowego i ciekawego…

– Rewelacyjnego! – dodała Kaśka, ale nie wytrzymała i zaczęła chichotać.

– Nie spodziewam się! – mruknął z powątpiewaniem tata. – I nie wiem, co tu widzicie śmiesznego. Chyba że chcecie pozbyć się mnie z domu, żeby coś bez przeszkód napsocić? Nie uda się wam to! Ja mam pranie i będę prał! – I tata podążył do łazienki, gdzie wyprodukował wielką białą chmurę mydlin z błękitnego proszku IXI i zanurzył w niej swoje koszule.

Tego wieczoru długo jakoś nie mogli się ułożyć do spania, bo Rokisiowi zebrało się na opowieści z dawnych czasów. Swoim zwyczajem zagadywał Kaśkę i tatę tak, że zupełnie zapomnieli, która jest godzina, i dopiero o jedenastej tata złapał się za głowę.

– Znikać mi z oczu, ale to już! Do łóżek, natychmiast do łóżek! – pokrzykiwał. – Gdyby mama o tym wiedziała, urwałaby mi głowę od razu!

Właśnie Kaśka pakowała się pod kołdrę, a Rokiś mościł się w lalczynym wózku (który odziedziczył po Kabaczku i w którym był ogromnie szczęśliwy, bo nigdy jeszcze nie miał tak eleganckiego posłania), kiedy telefon zadzwonił po raz drugi tego wieczoru.

– Nic nie szkodzi, jeszcze nie śpimy! A co się stało? – mówił tata do kogoś, co widać przepraszał za to, że dzwoni tak późno. – Co??? – krzyczał do słuchawki. – Niesłychanie ciekawy odcinek? Draka na całego? Niemożliwe!

Kaśka i Rokiś wyleźli z łóżek, podkradli się pod drzwi i nastawili uszu.

Ale niewiele można było z tej rozmowy zrozumieć, bo już za chwileczkę tata zaczął się śmiać i śmiać, i śmiać z całego serca i tylko od czasu do czasu wykrzykiwał jakieś pojedyncze słowa:

– Co? Anielskie skrzydła? – i śmiał się jeszcze głośniej.

– Chachacha! Najciekawszy odcinek!

– Sznurek był za słaby? Oj, nie mogę!

– Rety, chyba słuchawka pęknie! – powiedziała Kaśka do Rokisia.

– Dobra nasza, wszystko gra, możemy wleźć do łóżek! Założę się, że tata zaraz. przyjdzie i wszystko nam opowie – szepnął Rokiś Kaśce.

I rzeczywiście, za chwilę do pokoju wpadł tata, ocierając oczy z łez.

– Nie śpicie? To wam coś opowiem!

Usiadł na Kaśczynym łóżku, ale znowu zaczął się śmiać tak, że nie mógł wykrztusić ani słowa.

Wreszcie zaczął opowiadać.

– Dzwonił mój kolega, który był dziś wieczorem u redaktora i słuchał opowieści. Mówił, że wynikła tam straszna heca. Podobno ten ostatni odcinek składał się z samych banialuków. Ale najpierw redaktor dał to do przeczytania jednemu znajomemu aktorowi, którego zaprosił, bo powiedział, że jego zdaniem jest to wyjątkowo ciekawy fragment. I rzeczywiście, był wyjątkowo ciekawy! Zaczynał się niby normalnie, ale zaraz na drugiej stronie głównemu bohaterowi wyrosły anielskie skrzydła! Przyfrunął na tych skrzydłach do szkoły, ale woźny wrzasnął, że jest to szkoła świecka i żeby przestał błaznować, a potem gonił go po całej szkole z kijem od szczotki! Ale to był tylko początek! Potem podobno już nic nie trzymało się kupy! Globusy szkolne pozamieniały się w kapuściane głowy, dyrektorowi wylatywały z kapelusza czerwone nietoperze, a wszystko dlatego, że bohaterowie znaleźli jakąś tajemniczą paczkę punktualnie o godzinie piętnastej!

Mówię wam, podobno wszyscy chcieli być bardzo poważni, ale nikt nie mógł powstrzymać się od śmiechu.

Redaktor wołał: „To chyba nie mój rękopis! Nie, właśnie, że mój! Musiałem to pisać w gorączce! Proszę przerwać czytanie!” Ale nikt się nie chciał zgodzić, wszyscy wołali, żeby czytać, bo to bardzo ciekawe.

I wreszcie ten aktor doczytał do końca, a kończyło się tak: „Drodzy radiosłuchacze, nie będziemy przed wami dłużej ukrywać, że»Nasza Paczka«się rozleciała, ponieważ sznurek był za słaby!”

Wtedy redaktor wyrwał aktorowi rękopis i krzyknął: „Zaszła pomyłka! Co się stało z moim rękopisem, który sam pisałem w natchnieniu! Ostatecznie drobne pomyłki mogą się zdarzyć każdemu!” I – podobno ze wstydu – uciekł do drugiego pokoju. Oj, dawnom się tak nie uśmiał!

Rechotali teraz ze śmiechu wszyscy troje.

– Drobne pomyłki! Dobre sobie – powiedział tata, kiedy już się naśmiali do syta. – Ja mu jutro przypomnę to zdanie, kiedy będę z nim rozmawiał na temat ciotki Feli!

Ale okazało się, że naczelny redaktor spisał się o wiele lepiej, niż wszyscy się spodziewali. Następnego dnia tato wrócił z redakcji w świetnym humorze i już od progu zawołał:

– Cuda, cuda, powiadam wam! Redaktor osobiście wezwał Felę do swojego gabinetu i oświadczył jej, że jest ona „bezcenną perłą oddania i pracowitości”. „A drobne pomyłki – powiedział jeszcze – mogą się zdarzyć każdemu, bo któż z nas jest bez winy?” I w ten sposób rozeszło się po kościach. Ale trzeba przyznać, że historia z tym odcinkiem „Naszej Paczki” jest zupełnie nie z tej ziemi – ciekawe, czy też kiedyś wyjaśni się, jak to naprawdę było…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rokiś»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rokiś» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Papuzińska - Jak ognia szukałem
Joanna Papuzińska
Joanna Papuzińska - O czym dudni woda w studni
Joanna Papuzińska
Joanna Papuzińska - O niedźwiedziu królewiczu
Joanna Papuzińska
Joanna Papuzińska - O zapadłej karczmie
Joanna Papuzińska
Joanna Papuzińska - Serce lasowiackie
Joanna Papuzińska
Joanna Papuzińska - Skarb matki
Joanna Papuzińska
Joanna Papuzińska - Cudowne lekarstwo
Joanna Papuzińska
Joanna Hickson - Red Rose, White Rose
Joanna Hickson
Отзывы о книге «Rokiś»

Обсуждение, отзывы о книге «Rokiś» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x