Joanna Papuzińska - Rokiś
Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Papuzińska - Rokiś» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Rokiś
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Rokiś: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rokiś»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Rokiś — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rokiś», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Ty? Oj, samochwało jedna! Już byś tutaj nie zmyślał! – obruszyła się Kaśka. – Skąd ty możesz to wiedzieć?
– Ty myślisz, że opowiadam bajki? – zaperzył się Rokiś. – A właśnie, że nie opowiadam! Jest o tym taka stara diabelska przepowiednia, którą tylko diabły znają i w tajemnicy trzymają! Trzeba im czarny kamień do środka wyłożyć!
– Węgiel jakiś?
– Nie może to być węgiel, bo węgiel pod ziemią siedzi. A było tak powiedziane: „Kiedy wielki czarny kamień praśnie z nieba na ziemię w mieście co przez pół dzielone, człowiek z niego stworzy ludzi-maszyny, co mu będą wiecznie służyć”. A Kaśka musi dopomóc ten kamień znaleźć!
– Ja też byłam w przepowiedni? – zadziwiła się Kaśka.
– Nie, ty to byłaś w mojej głowie. Od razu pomyślałem, że się nadasz do takiej roboty. Masz do tego odpowiedni pomyślunek, a tu trzeba się dowiedzieć, co to za kamień i co to za miasto. Ja już się różnych przepytywałem, ale nikt nic nie wie. Może to trzeba gdzieś w książkach poszukać? A potem puścimy się do tego miasta, przywieziemy kamień i moich przyjaciół zaraz postawimy na nogi! A ty będziesz miała zasługę dla ludzkości, mówię ci!
Rokiś rozejrzał się dokoła błyskając czarnymi oczkami.
– Słuchaj, muszę już znikać, bo czuję, że ktoś nadchodzi. Wrócę do ciebie później i obgadamy cały plan działania.
– Ale ja się wcale jeszcze nie zgodziłam!
– Jak pomyślisz, to się zgodzisz, przeczuwam to! A teraz bywaj! Brandi – brandu – branda!
Diablik wykonał nad teczką jakieś magiczne esy-floresy swoim kosmatym ogonem. Potem wsunął ją pod biurko i zastawił koszem na papiery.
– Na wszelki wypadek – mruknął.
Odbił się od podłogi i zniknął błyskawicznie za oknem, a tylko chwiejąca się zasłona wskazywała, że był tu przed chwilą ktoś.
– Maligna! Gorączkowe majaki i przywidzenia! – stwierdziła Kaśka, szybko wyciągając spod pachy zapomniany termometr. Ale termometr wskazywał zaledwie 37,5.
Było to wystarczająco dużo, żeby leżeć w łóżku i siąkać nosem, ale z pewnością zbyt mało, aby tajemnicze słowo „maligna”, o którym zdarzało się jej czytać w powieściach dla dzieci, mogło rzeczywiście odnosić się do niej.
Zgodnie z przewidywaniami Rokisia ktoś zadzwonił do drzwi. Kaśka wsunęła nogi w kapcie i pobiegła otworzyć.
Była to pani doktor Świątek.
– Przechodziłam w pobliżu i postanowiłam zobaczyć, jak się miewasz, jesteś rozgorączkowana! – stwierdziła z niepokojem, zdejmując płaszcz. – Mierzyłaś gorączkę?
– Dopiero co. Mam 37,5.
– Wiesz co, zmierzmy jeszcze raz. Może źle trzymałaś?
Zmierzyły jeszcze raz i wynik był taki sam.
– Nie jest najgorzej. Lekarstwa łykasz? Musiałaś mieć jakieś niespokojne sny. A może czytałaś jakąś książkę z przygodami?
– Nnie… to znaczy, właśnie tak – zgodziła się Kaśka, żeby nie było dalszych pytań.
– No, no, nie czytaj za dużo. I w ogóle się nie martw. Leż w łóżku, nie włócz się po mieszkaniu i przypadkiem nie wychodź na dwór. Za parę dni będziesz zdrowa. Rodzice piszą? Pan student opiekuje się tobą?
– Tak, wszystko w porządku.
– No to do widzenia, pilnuj się, bądź rozsądna.
Pani doktor Świątek ubrała się i poszła. Kaśka odprowadziła ją do drzwi i spytała:
– Czy może być kamień, który spadł z nieba?
– Co? Oczywiście. Nazywa się meteoryt. Jeszcze raz cię proszę, nie czytaj teraz dużo. Telewizji też nie oglądaj. Leż sobie spokojniutko i myśl o przyjemnych rzeczach.”
Dobre sobie! Spokojniutko!
Zanim Kaśka zdążyła wrócić do łóżka, Rokiś już z powrotem siedział na krawędzi lufcika i bębnił kopytkami w szybę.
– No widzisz, nie mówiłem, że się namyślisz?
– A kto ci powiedział, że ja się namyśliłam?
– Ty! Bo słyszałem, o co się pytałaś tej pani doktor. Nie obujasz mnie, połknęłaś haczyk.
Kaśka westchnęła… Rokiś był naprawdę bardzo domyślny. Historia sztucznych człowieczków od pierwszej chwili wydała jej się godna tego, aby ją rozwikłać.
– Słuchaj, Rokita! Wszystko fajnie, ale ja teraz mam grypę. Muszę poczekać, aż się wyprowadzi. Obiecałam być rozsądna i mądra i taka mam zamiar być, a bieganie z grypą po bożym świecie nie zgadza się z rozsądkiem, chyba przyznasz.
– Myślisz, że ja tego nie uwzględniłem! To masz załatwione, nie czepiaj się drobiazgów. Nie dmuchnie na ciebie ani jeden powiew wiatru, ani jedna kropla deszczu nie spadnie. Klimatyzacja gwarantowana! Temperatura pokojowa bez względu na porę roku i miejsce pobytu, oto co ci mogę obiecać! Gadałem z podziomkami i będziemy mogli korzystać z ich komunikacji!
– Z jakimi podziomkami? Zaraz, ja czytałam kiedyś o Podziomku. Ale on był tylko jeden, straszny łakomiec taki…
– Ej, coś ty, w to nie wierz, to tylko mylna wzmianka. Podziomki – to po prostu lud podziemny. Tu w mieście jest ich pełno, ale mają też swoje drogi przez cały kraj. Starodawne drogi, jeszcze czarodziejskie, własne albo ludzkie. Lochy wielkie pod zamkiem. Korytarze, którymi rzeki wielkie pod ziemią idą, a gdzie takich nie ma, to i kretowiska. Pod całym krajem idą te podziemne szlaki, krzyżują się, plączą. Dla ludzi tylko niektóre są dostępne, ale podziomek dotrze wszędzie, do każdego miejsca.
– Nigdy o takich nie słyszałam! Ani nie czytałam – powiedziała Kaśka zdumiona.
– A bo ci ludzie, co ich znają, książek nie piszą. A i tobie by nie przyszło do głowy o takie rzeczy ich pytać. A spotkać ich możesz tam, gdzie węgiel i sól ludzie spod ziemi biorą i inne substancje wszelakie do fabrykowania potrzebne. Tam, gdzie sama przyroda dziury w ziemi porobiła, pod górami w grotach skalnych. Podziomki wszędzie siedzą, nieraz więc im się zdarzy i na człowieka natknąć. Górnikowi, co w węglowej dziurze zawalony skałą pięć dni przesiedział, pomoc ludzką naprowadzić. Ciekawskim chłopakom, co się do jaskiń opuszczają, aby sekrety ich poznać, nieraz, jeśli zbłądzą, podziomek drogę do wyjścia wskaże, ostrzeże przed zarwiskiem niewidocznym albo do pieczary, gdzie powietrze szparą w skale się wciska i lżej oddychać można, doprowadzi. Dużo też podziomków w miastach siedzi, bo każde wielkie miasto – drugie swoje miasto ma pod ziemią. Tam nieczystości swoje spuszcza. Tam woda, co domy ogrzewa i z kranów leci, pod ziemią przepływa. Tam idą przewody do światła, do gazu, do telefonów. Znają podziomków ludzie, co kanalarzami się zowią i porządków w tym podziemnym mieście pilnują. I podziomki obiecali nam pomóc. Dadzą nam swoje klucze, szyfry i zaklęcia, a wtedy wszędzie będziemy mogli dotrzeć. No, ale czas na mnie. Przygotuj się na jutro rano, to wyruszymy w drogę!
Rokiś zniknął bezszelestnie.
Kaśka siedziała przez chwilę nieruchomo, pogrążona w myślach…
– Teraz także siedzę pogrążona w myślach. Ja, czyli Kaśka. Czy zauważyłeś, czytelniku, że w mojej opowieści są jak gdyby dwie Kaśki? Jedna to ta, która mówi sama o sobie, a druga, o której opowiada ktoś. Ale nic się tym nie martw, obie Kaśki to jedna i ta sama osoba. Po prostu ja. Ale tak mi jest wygodniej opowiadać, bo kiedy już się dobrze rozgadam, wtedy widzę, że tu druga Kaśka wychodzi ze mnie, jakby była inną osobą. I dlatego opowiadam o niej, jak o kimś innym. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza, teraz kiedy już cię o tym zawiadomiłam.
Pytanie czwarte:
Co to za nic, które brzęczy przy dotknięciu?
Czytelniku szanowny! Obiecuję ci, że dziś już nie będę się lenić i wypełnię wszystkie brakujące fragmenty mojej opowieści. Przyznam się, że opuszczam je dlatego, że najprzyjemniej jest opowiadać miejsca najciekawsze, a gorzej z tymi, które są bardziej zwyczajne albo trochę trud…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Rokiś»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rokiś» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Rokiś» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.