Tula westchnęła z niecierpliwością:
– Ale zapewniam cię…
W końcu uległa jego czarowi.
– A więc dobrze, jestem dziewczyną. I przebrałam się, żeby mężczyźni zostawili mnie w spokoju. – Zaniosła się śmiechem. – Ale niewiele mi to pomogło. Wczoraj trafiłam na kogoś, kto bardzo interesował się młodymi chłopcami.
– W Kungalv? Czyżby to czcigodny Efraim?
– Znasz go? – wyrwało się Tuli.
– Efraima? Oczywiście! Wielokrotnie stawiałem się na jego usługi.
Tula popatrzyła na niego nie bez obrzydzenia.
– Ale powiedziałeś przecież, że lubisz kobiety?
– I co z tego? Jak daje się łatwo zarobić trochę grosza, to trzeba skorzystać z okazji. Ale jak skończyła się historia z tobą? Musiał wpaść we wściekłość!
– Nie, na całe szczęście zasnął, a ja wymknęłam się z domu.
– Nie zorientował się w oszustwie?
– Za dużo wypił – mruknęła Tula, nie chcąc wdawać się w szczegóły. – Jak masz na imię?
– Micke. A ty?
– Tula.
Ukłonił się.
– Bardzo mi miło. Czy będziemy dotrzymywać sobie towarzystwa w drodze do Goteborga?
– Dlaczego nie? Czas nam szybciej upłynie.
Miło się gawędziło z Mickem. Tuli spodobał się jego beztroski sposób pojmowania życia. Zatrzymali się parę razy na popas, na ostatnim postoju Micke próbował ją objąć, ale Tula udaremniła tę próbę. Potrafiła sobie radzić w takich sytuacjach.
Musiała jednak przyznać, że bardzo go polubiła. Dawały też o sobie znać skutki zbyt długiej wstrzemięźliwości. Jeśli więc wieczorem miałby ochotę na coś więcej, być może nie będzie miała nic przeciw temu.
Gdyby tylko nie ta jego brudna szyja! Skóra na głowie zdawała się pokryta jednolitą czarną skorupą. A paznokcie! Odrażające! Nie czuła wcale palącego pragnienia, by ją dotykał. No cóż, zobaczymy jeszcze, na czym stanie.
Według tego, co opowiadał, życie upływało mu beztrosko. Mieszkał gdzieś w tych okolicach, ale tak naprawdę nigdzie dłużej nie zagrzewał miejsca.
Kiedy po południu ruszyli w dalszą drogę, Micke zaczął odzywać się coraz bardziej dwuznacznie. Rozbawiona Tula odpłacała mu tą samą monetą, poczynając sobie coraz śmielej. Podniecało ją to, brudna szyja i paznokcie już tak nie brzydziły. Zwłaszcza że bezpieczna siedziała w siodle…
Ale nie zdradziła, dokąd zmierza w Goteborgu, nie chciała palić wszystkich mostów. Heike zapisał jej adres pacjenta, któremu miała dostarczyć leki, doszła więc do wniosku, że odwiedzi go następnego dnia. Nie chciała zabierać tam Mickego.
Chłopak zaproponował, by jeszcze raz zatrzymali się na popas w małym zagajniku, ale Tula po błyszczących, trochę rozbieganych oczach poznała, do czego zmierza. A ona jeszcze do tego nie dojrzała, w dodatku spostrzegła, że niedawno musiało tu padać. Nie miała najmniejszej ochoty moczyć sobie pleców.
Postanowiła, że stanie się to jeszcze tego wieczoru w Goteborgu, wtedy już na pewno będzie przygotowana.
Wiele lat upłynęło od tamtej pory, od gwałtu. Demony bowiem się nie liczyły. Teraz pragnęła doznać ciepła mężczyzny, innego spełnienia nie potrafiła sobie wyobrazić.
Micke był równie dobry jak każdy inny.
– Czy nigdy nie słyszałeś, co to znaczy „myć się”? – zapytała.
Popatrzył na nią zdumiony.
– Co? Co takiego? O co ci chodzi?
– Nigdy nie przeglądałeś się w lustrze? Nie widziałeś swojej szyi?
– A cóż to z ciebie za czyścioszka?
– Przypadkiem chciałabym, by mężczyzna miał w sobie choć odrobinę delikatności.
– Ach, ach! Cóż za piękne słówka. Nigdy chyba nie spotkałem jeszcze damy z wyższych sfer. Ale… skoro tak nalegasz, to mogę ochlapać szyję. Jeśli tylko tego brakuje ci do szczęścia.
– Dziękuję – powiedziała życzliwie.
Znów postanowił się do niej zbliżyć, pokierował koniem.
– Posłuchaj, przenocujemy dziś razem, prawda?
– To zależy – odparła natychmiast.
– Od czego?
– Od tego, jaki nocleg mi zaproponujesz. Nie przyjmę byle czego.
– Dziwna z ciebie dziewczyna – stwierdził. – Ja cieszę się z bramy lub krzaków, jeśli nie ma nic innego. Ale… zobaczę, co da się zrobić. Jakie lokum zadowoli jej wysokość w spodniach?
Oboje wybuchnęli gromkim śmiechem.
Tuż przed tym, nim dotarli do miasta, ujrzeli stojący na drodze dyliżans pocztowy. Zwrócony był w stronę Goteborga. Tula skorzystała więc z okazji i napisała krótki list do rodziców. Wyjaśniła, że jest już w drodze do domu i że wszystko u niej w porządku, ale upłyną jeszcze kolejne trzy tygodnie, zanim dotrze na miejsce, bo obiecała Heikemu, że najpierw załatwi dla niego pewną sprawę. Poinformowała także, że jest z nią Eskil, nic więc złego nie może się jej przytrafić.
Napisała tak, by zapewnić sobie więcej swobody. Miała ochotę na dalszą przygodę z pociągającym Mickem, o ile oczywiście najpierw go wyszoruje. A może po drodze czeka ją jeszcze więcej interesujących przeżyć? Najlepiej zabezpieczyć się z góry, tak by rodzice nie musieli się denerwować.
Pocztylion przyjął list i obiecał, że zostanie dostarczony we właściwe miejsce.
Teraz jednak nie było już sensu podróżować dalej w chłopięcym przebraniu. Została przecież rozpoznana. Z powodu Mickego miała też ochotę ubrać się bardziej po kobiecemu, wyglądać naprawdę ładnie. Zbyt długo już podróżuje jako chłopak! Odczuwała potrzebę, by znów kogoś kokietować, przeżyć całą tę podniecającą grę, jaka toczy się między mężczyzną a kobietą, kiedy się poznają, kiedy wspólnie zbliżają się ku nieuniknionemu. Micke nada się do tego równie dobrze jak każdy inny, pod warunkiem że doprowadzi go do porządku. Dopnie swego, nawet jeśli będzie zmuszona własnoręcznie go szorować.
Tula, nie bez zdziwienia, zauważyła u siebie skłonność do przestrzegania elementarnych zasad higieny i kultury osobistej. To niewątpliwie wpływ, jaki miała na nią Vinga, piękna, elegancka Vinga. Tula czuła dla niej wielki podziw. Dlatego nie miała ochoty brudzie się w sensie dosłownym. Brudy moralne ani trochę jej nie zrażały, pod tym względem pozostała sobą.
Wkrótce znaleźli się w Goteborgu, wielkim mieście portowym.
– Goteborg! Już jesteśmy! – obwieścił Micke, wymachując rękami na powitanie miasta.
Wkrótce okazało się, że Tula i Micke zupełnie inaczej pojmują sformułowanie „odpowiedni nocleg”.
– Zajazd? Mówisz jak niedorobiona – posłużył się swym wulgarnym językiem. – Myślisz, że jesteśmy krezusami?
Wprawił tym Tulę w zdumienie.
– Przecież ja mogę za nas zapłacić!
W oczach Mickego pojawił się nagły błysk. Tula początkowo nie zrozumiała jego znaczenia. Pojęła, gdy odpowiedział z napuszoną godnością:
– Nie sądzisz chyba, że pozwolę, by płaciła za mnie kobieta? Nigdy w życiu!
Tula w lot oceniła sytuację. O, tak, chętnie się na to zgodzisz. Twoje zasady moralne nie wydają się zbyt surowe.
– Nie, mam inną, o wiele tańszą propozycję – oznajmił. – Mój przyjaciel jest właścicielem domu, w którym zwykłem nocować. Możemy zamieszkać u niego.
– Ale on pewnie nie zechce…
– Nie musi nawet o tym wiedzieć. Mam własny domek u niego w podwórzu.
Tym zaimponował Tuli, z aprobatą skinęła głową.
– Ale pamiętaj, co ci powiedziałam.
– Dobrze, dobrze, umyję się, jaśnie pani księżniczko. – Zmienił ton na bardziej frywolny. – Wiesz, naprawdę moglibyśmy spędzić razem uroczy wieczór. Jest w tobie tyle tłumionego żaru, który czuje się z daleka.
Читать дальше