Mocno śpiący i dość obolały Nik ostrożnie wyminął niewielki grób panny Liberty Roach (Wolność i Karaluch, pomyślał, co za cudowne połączenie), {To, cowydała, przepadło, to, co rozdała, pozostanie z nią na zawsze. Przechodniu, bądź hojny dla biednych), miejsce ostatniego spoczynku Harrisona Westwooda, Piekarza z Naszej Parafii i jego żon, Marion i Joan, i znalazł się na polu garncarza. Państwo Owens zmarli kilkaset lat przed tym, nim światli ludzie uznali, że nie należy bić dzieci, i pan Owens z niechęcią zrobił tej nocy to, co uznał za swój obowiązek, toteż Nika nieznośnie piekły pośladki. Mimo wszystko jednak troska na twarzy pani Owens zabolała bardziej niż jakiekolwiek lanie.
Dotarł do żelaznego ogrodzenia stanowiącego granicę pola garncarza i prześliznął się między prętami.
– Halo?! – zawołał. Nikt nie odpowiedział i Nik nie dostrzegł nawet dodatkowego cienia wśród głogu. – Mam nadzieję, że nie masz przeze mnie kłopotów – dodał.
Nic.
Wcześniej odniósł dżinsy do chatki ogrodnika – lepiej się czuł w swoim szarym całunie – ale zatrzymał kurtkę. Podobało mu się, że ma kieszenie.
Na ścianie w chatce ogrodnika wisiała niewielka kosa. Zabrał ją i teraz zaatakował energicznie kępy pokrzyw na polu, wycinając je, wyrzucając w powietrze i wyrywając, aż w końcu na ziemi pozostało jedynie nierówne, kłujące ściernisko.
Z kieszeni wyjął ciężki, szklany przycisk do papierów, mieniący się wszystkimi barwami tęczy, oraz słoiczek z farbą i pędzel.
Zanurzył pędzelek w brązowej farbie i starannie wymalował na powierzchni przycisku litery:
E H
a pod nimi słowa:
NIE ZAPOMINAMY
Już prawie świtało. Wkrótce powinien iść do łóżka, a nie byłoby zbyt rozsądnie spóźnić się, przynajmniej przez jakiś czas.
Położył przycisk na ziemi w miejscu, gdzie jeszcze niedawno rosły pokrzywy, tam, gdzie jak oceniał, powinna spoczywać jej głowa i jedynie przez moment przyjrzawszy się swojemu dziełu, wrócił do ogrodzenia i zaczął biec mniej ostrożnie w górę zbocza.
– Nieźle – usłyszał dobiegający z pola garncarza rezolutny głos – Całkiem nieźle.
Jednakże, kiedy się odwrócił, nie ujrzał nikogo.
Dotknij drewnianej furtki w nigdy wcześniej niewidzianym murze,
Nim odsuniesz zasuwkę, powiedz „Proszę",
Wejdź,
I idź ścieżką.
Czerwony metalowy chochlik wisi na zielonych drzwiach,
Służąc za kołatkę;
Nie dotykaj go, ugryzie cię w palce.
Przejdź przez dom. Niczego nie bierz. Niczego nie jedz.
Ale,
Jeśli jakaś istota powie ci, że jest głodna,
Nakarm ją. Jeśli powie ci, że jest brudna,
Umyj ją.
Jeśli zapłacze, że coś ją boli,
O ile zdołasz,
Ukój jej ból.
Z ogrodu na tyłach ujrzysz dziki las.
Studnia przy ścieżce zawiedzie cię do królestwa Zimy;
Na jej dnie rozciąga się inny kraj.
Jeżeli tu zawrócisz,
Możesz wrócić bezpiecznie;
Nie stracisz twarzy, wcale nie uznam cię za tchórza.
Gdy wyjdziesz z ogrodu, znajdziesz się w lesie.
Drzewa tu są stare. Z poszycia zerkają oczy.
Pod poskręcanym dębem siedzi staruszka. Może cię o coś poprosi;
Daj jej to. A ona
Wskaże ci drogę do zamku. Wewnątrz
Zastaniesz trzy księżniczki.
Nie ufaj najmłodszej. Idź dalej.
Na polanie za zamkiem dwanaście miesięcy zasiada wokół ogniska,
Grzeją stopy i snują opowieści.
Jeśli zachowasz się grzecznie, możesz dostać dary,
Nazbierać słodkich truskawek na grudniowym mrozie.
Możesz zaufać wilkom, lecz nie mów im, dokąd zmierzasz.
Przez rzekę przeprawisz się promem. Zabierze cię przewoźnik.
(Odpowiedź na jego pytanie brzmi:
„Jeżeli odda wiosło pasażerowi, będzie mógł zejść z łodzi".
Podaj ją mu z bezpiecznej odległości).
Jeśli orzeł da ci w darze pióro, ukryj je bezpiecznie.
Pamiętaj, że olbrzymi śpią aż nazbyt mocno; że
Czarownice często zdradza ich apetyt;
Smoki mają gdzieś zawsze jeden słaby punkt;
Serca bywają dobrze ukryte,
A ty zdradzasz je słowem.
Nie zazdrość swojej siostrze:
Wiesz, że diamenty i róże,
Sypiące się z ust, są równie nieprzyjemne, jak żaby i ropuchy:
A także zimniejsze, ostrzejsze, i kaleczą.
Zapamiętaj swe imię.
Nie trać nadziei – znajdziesz to, czego szukasz.
Ufaj duchom. Ufaj tym, którym pomogłeś, bo oni też ci pomogą.
Ufaj snom.
Ufaj swemu sercu i swojej historii.
Gdy zechcesz wrócić, idź tą samą drogą.
Przysługa za przysługę, długi zostaną spłacone.
Nie zapominaj o dobrym wychowaniu.
Nie oglądaj się za siebie.
Dosiądź mądrego orła (nie spadniesz),
Dosiądź srebrzystej ryby (nie utoniesz),
Dosiądź szarego wilka (mocno chwyć się futra).
W sercu wieży kryje się robak; to dlatego nie będziestać wiecznie.
Kiedy dotrzesz do domku, od którego zaczęła się twoja podróż,
Poznasz go, choć wyda ci się mniejszy, niż sądziłeś.
Idź ścieżką przez furtkę, którą widziałeś wcześniej tylko raz,
I wracaj do domu. Albo stwórz sobie nowy dom.
Albo odpocznij.
***