• Пожаловаться

Neil Gaiman: Interświat

Здесь есть возможность читать онлайн «Neil Gaiman: Interświat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Neil Gaiman Interświat

Interświat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Interświat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Joey Harker nie jest bohaterem. W istocie potrafi się zgubić nawet we własnym domu. Lecz pewnego dnia Joey naprawdę się gubi. Ze swego świata przechodzi do innego wymiaru. Wędrówka między światami ściąga na niego uwagę dwóch straszliwych potęg. Armie magii i nauki zrobią wszystko, byle zdobyć jego moc, umożliwiającą podróże między wymiarami. Odkrywszy, jak wielkie zło czynią obie potęgi, Joey dołącza do armii, złożonej z różnych wersji samego siebie, pochodzących z alternatywnych Ziemi i bez wyjątku dysponujących podobną mocą. Razem gotowi są walczyć w obronie wszystkich światów.

Neil Gaiman: другие книги автора


Кто написал Interświat? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Interświat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Interświat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Robaki były z niego najlepsze – dodała Jakon. – Nawet nie próbowali nas przesłuchiwać. Wiedzieliśmy, że trafimy do garnka. – Zawahała się i poczułem, jak drży. – Spotkałam Psinoża. Powiedział, że będziemy cierpieć, że osobiście tego dopilnuje.

Przypomniałem sobie ową upiorną, uśmiechniętą twarz.

– Mnie powiedział to samo – odparłem. – Ponoć nadaje to paliwu maksymalną wydajność. – Cieszyłem się, że w ciemności nie widzą mojej twarzy.

– Mieliśmy nadzieję, że po nas wrócisz – oznajmiła Jo. – Albo że dotrzesz do InterŚwiata, a oni wyślą zespół ratunkowy. Mijały jednak tygodnie, a ty się nie zjawiałeś i zaczęliśmy tracić nadzieję. A kiedy zabrali nas na Pierwszą z RUN i umieścili na pokładzie „Malefica", zrozumieliśmy, że już jesteśmy trupami.

Pośpiesznie wyjaśniłem, co się stało – jak magowie RUN wykorzystali światocienie, by nas zmylić, jak zostałem wydalony i skasowano mi pamięć i jak ją odzyskałem dzięki Tęczkowi. W chwili, gdy skończyłem, J/O oznajmił, że widzi przed sobą światło.

Trzeba było kolejnych dziesięciu minut marszu, nim reszta z nas je dostrzegła. Cyberwzrok J/O jest znacznie czulszy niż ludzkie oczy. W końcu jednak wyłoniliśmy się z tunelu, znaleźliśmy w świetle i zamarliśmy, zadziwieni.

Staliśmy na galeryjce okalającej pomieszczenie, które prawdopodobnie było maszynownią. Wciąż nie wiem do końca, w jaki sposób „Malefic" latał. Jeśli jednak wielkość ma znaczenie, to silniki dysponowały wręcz nadmiarem mocy. Były gigantyczne; komora musiała zajmować cały najniższy poziom statku. Pod nami poruszały się olbrzymie tłoki i zawory, a także koła zębate wielkości rotundy miejskiej w Greenville. Z wielkich kurków strzelała para, a szyny zderzały się ze sobą z ogłuszającym łoskotem. Przypominało to obrazki maszynowni na starych transatlantykach, takich jak „Titanic". Tyle że na tamtych statkach nie pracowały trolle ani gobliny.

A potem Jai dotknął mojego ramienia i wskazał w bok. Odwróciłem się i ujrzałem wielką ścianę z rzędami półek, na których od sufitu po podłogę ustawiono naczynia podobne do wielkich aptecznych słojów albo staroświeckich butli na wino, z grubego, ołowiowego szkła. W każdym zamknięto coś, co wyglądało jak blask świetlika, bez samego owada – łagodną luminescencję, pulsującą lekko w rytm łoskotu maszyn. Słoje mieniły się wieloma kolorami, od świetlikowej zieleni po fluorescencyjną żółć i pomarańcz, i oślepiający, ognisty fiolet. Ze szczytu każdego wychodziła rurka, podłączona do wielkiej rury na suficie, której koniec znikał w sercu silnika.

– To nasi bracia – wyszeptał Jai.

– I siostry – dodała Jakon.

Dotknąłem dłonią ścianki jednego chłodnego słoja, który natychmiast rozbłysł jasnym pomarańczem, jakby mnie rozpoznał. Uświadomiłem sobie, że w tych słojach kryje się „paliwo" zasilające pancernik: esencja niezliczonych Wędrowców, pozbawionych ciał, zamkniętych w butlach, zniewolonych.

Szkło, czy inny materiał, z którego zrobiono butle, wibrowało lekko. A mnie przyszła do głowy jedynie scena ze stu różnych horrorów, w której opętany bohater na moment odzyskuje świadomość i błaga: „Zabij mnie".

– To mogliśmy być my – warknęła Jakon.

– I wciąż możemy – zagrzmiał Josef.

– To świętokradztwo – dodała Jo. – Chciałabym im jakoś pomóc.

– Możemy – rzucił Jai, zaciskając usta w gniewnym grymasie. Zawsze był łagodny, teraz jednak wyczuwałem jego gniew. Przypominał napięcie przed burzą.

Zmarszczył brwi i zapatrzył się w szklany słój wysoko w górze. Wydało mi się, że widzę, jak drży. Jai skupił się mocniej, zamknął oczy – i słój pękł, eksplodując z trzaskiem niczym kapiszon. W powietrzu, w miejscu gdzie stał, pozostało światełko, poruszające się nerwowo, jakby nieprzywykłe do wolności.

Popatrzyłem na pozostałych. Wszyscy przytaknęli.

Kawał żelaza, który zabrałem z sali ekstrakcji, przypominał nieco halabardę. Z jednej strony miał ostrze, z drugiej tępy młot. Idealne narzędzie do tej pracy, jak powiedziałby tato.

Wystąpiłem naprzód. Gdy się zamachnąłem, wezbrał we mnie krzyk – dziki krzyk, który o mało nie zagłuszył trzasku pękających słojów. Pierwsze uderzenie rozbiło ich pięć. Zamknięte w nich światła rozbłysły jasno, tak jasno, że na moment mnie oślepiły.

Reszta grupy zabrała się do roboty z równym entuzjazmem. Powietrze wypełniły odłamki szkła i pulsujące światełka. Obejrzałem się przez ramię; w maszynowni zapanowało istne pandemonium. Olbrzymie tłoki zacinały się, wypadając z sekwencji bądź w ogóle się zatrzymując. Z najróżniejszych zaworów i pękających rur coraz mocniej tryskała para. Gobliny, gremliny i inne wyrzutki z baśni uganiały się wokół w panice, jak szczury na rozgrzanej blasze.

Olbrzymia maszyna zwalniała biegu.

W tym momencie zupełnie mnie to nie obchodziło. Myślałem jedynie o uwolnieniu dusz najróżniejszych wersji mnie, zamkniętych w szklanych więzieniach. Z każdą kolejną pękającą butlą czułem się coraz mocniejszy i mądrzejszy. Pełniejszy.

Bardziej żywy.

Zorientowałem się, że Josef podśpiewuje przy pracy; miał wysoki, dźwięczny tenor. Pieśń opowiadała o starej kobiecie i jej nosie oraz mnóstwie śledzi i sprawiła, że zacząłem się zastanawiać, z jakiego świata pochodzi.

A potem coś sobie uświadomiłem.

Światełka po uwolnieniu z butli nie gasły, nadal wisiały w powietrzu. Co więcej, stawały się coraz jaśniejsze, pulsując jasnymi barwami. Zbierały się tuż nad naszymi głowami. Nie wiedziałem, czy to, co z nich zostało, doceniało nasze wysiłki, czy też nie. To nie miało znaczenia. My wiedzieliśmy.

Jakon rozbiła ostatnią butlę, która pękła z trzaskiem, a uwięziona dusza wzleciała, dołączając do pozostałych.

Wszystko elektryzowało, dosłownie – miałem wrażenie, że powietrze jest naładowane elektrycznością. Każdy włosek na moim ciele sterczał. Bałem się czegokolwiek dotknąć, żeby nie spłonąć żywcem. A światła wisiały nad nami.

Może to sobie wyobraziliśmy, ale jeśli tak, to wyobraziliśmy sobie jednocześnie. Wolę myśleć, że działo się tak, ponieważ na pewnym podstawowym, bardzo rzeczywistym poziomie te światła były nami – niegdysiejszymi nami, nim nas zarżnięto i użyto do napędzania statków podróżujących między światami. Dlatego właśnie dotarły do nas ich myśli.

Zemsta – myślały. Zniszczenie. Nienawiść. I, wyczuwając naszą obecność, pulsowały, jakby chciały powiedzieć coś, co brzmiało jak chóralne dziękuję.

Światełka dusz zaczęły błyszczeć coraz jaśniej i jaśniej; tak jasno, że wszyscy, oprócz Jakon i J/O, musieliśmy odwrócić wzrok. A potem ruszyły naprzód i gdy to zrobiły, wydało mi się, że słyszę szum wiatru.

Na dole w maszynowni trolle i gobliny uciekały w panice we wszystkie strony. Nie miały najmniejszych szans. Kiedy światełka w nie uderzały, każdy z nich w rozbłysku zmieniał się w coś, co wyglądało jak zdjęcie rentgenowskie, a potem znikał.

Światła dotarły do silników.

Przypuszczam, że ja też bym ich nienawidził, gdybym musiał je napędzać wszystkim co mam, wszystkim czym jestem. Kiedy iskry dosięgły silników, zniknęły. Zupełnie jakby stal, żelazo, brąz i para w jakiś sposób je wessały.

– Co one robią? – spytał J/O.

– Ciii – syknęła Jakon.

– Nie chciałbym wyjść na praktycznego ponuraka – wtrąciłem – ale pan Psinóż i pani Indygo pewnie właśnie w tej chwili posyłają w głąb tunelu kolejne oddziały. Szczerze mówiąc, dziwię się, że jeszcze nie…

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Interświat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Interświat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Marek Huberath: Miasta Pod Skałą
Miasta Pod Skałą
Marek Huberath
P. Cast: Naznaczona
Naznaczona
P. Cast
Siergiej Łukjanienko: Czystopis
Czystopis
Siergiej Łukjanienko
Updike John: Of the Farm
Of the Farm
Updike John
Отзывы о книге «Interświat»

Обсуждение, отзывы о книге «Interświat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.